25 lut 2013

Rozdział 28

Witam :) Dzisiaj coś krótkiego. Ostatnio mi się trochę ciężko pisze, więc jest trochę krótsze niż zawsze. Mam nadzieję, że się spodoba :) komentarze mile widziane :3
_____________________________           
                    Melania
Tydzień minął i wszystko wróciło do normy. Szkoła, dom, nauka, skype, spanie i od nowa. Z Alexem rozmawiam codziennie, a z Theo tak co drugi dzień. Powiedział, że pilnuje razem z Olivierem Alexa, co mnie ucieszyło.
  Nikomu nie mówiłam o wydarzeniu w Londynie. Myślałam nad tym dużo razy i jeśli będę w ciąży - usunę ciążę. Nie dam rady zajmować się dzieckiem, skoro sama nim jestem.
  Do szkoły muszę jeszcze wszystko nadrobić. Na szczęście nie ma tego dużo po sylwestrze. Mam do napisana sprawdzian z Geografii i Matematyki.
  Siedziałam nad geografią, kiedy usłyszałam dźwięk mojej komórki. Wstałam szybko i szukałam jej. Okazało się, że leży na łóżku. Na wyświetlaczu przeczytałam “Oli“. Odebrałam szybko i słuchałam go cały czas. Miał mi coś ważnego do powiedzenia. Zamknęłam drzwi i usiadłam wygodnie na łóżku.
-Byłem dzisiaj na spacerze, jak zawsze, z Jennifer. - zaczął i zaciął się. Nie odzywałam się tylko czekałam na resztę wiadomości. -No i spotkałem Alexa z tą dziewczyną. - momentalnie zrobiło mi się nie dobrze.
-Kontynuuj. - powiedziałam jak na razie spokojnie.
-Ale spokojne, nie szli ani objęci, ani za rączkę. Tylko obok siebie i rozmawiali. Zadzwoń do niego i zapytaj po prostu. - polecił mi. Porozmawiałam z nim tylko chwilę, bo on kazał mi zadzwonić do Alexa. Zrobiłam to o co on mnie prosił. Zapytałam o tę dziewczynę.
-Ehh... - westchnął. -Byłem z nią tylko na spacerze. Nic się nie wydarzyło. Spokojnie. - opanował sytuację.
-Wierzę Ci, ale nie chcę żebyś się z nią spotykał. Ona na Ciebie leci, widziałam jak się obok Ciebie kręciła.
-Ja Cię kocham i nigdy Cię nie zdradzę. - powiedział, po czym cmoknął do słuchawki. -Ja muszę kończyć, bo trening. - rozłączył się. Odłożyłam komórkę i poszłam z psem na spacer.
  Nie myśląc poszłam na ulicę, gdzie mieszka moja rodzina. Przeszłam obok przyglądając się. Nic się nie zmieniło.. Wszystko takie same. Przyglądałam się tak długo, że nawet nie zauważyłam siostry, która stała obok mnie.
-Przepraszam. - przytuliłam się do niej.
-Nie dziwię się, że tak zareagowałaś. Teraz masz lepsze życie i nic Ci tego nie spieprzy. - mówiła powoli, spokojnie.
-Taaaaaaaaaa... - poczułam się bez sił.
-Co się dzieje? - spojrzała na mnie uważnie.
-Chodź, opowiem Ci.
                  Anna
  Jak myślałam - Grzegorz wydaje się całkiem w pożądku. Jest u nas od dwóch dni i dogaduję się z nim w najlepsze. Okazało się, że kibicuje tym samym drużynom co ja - Arsenal Londyn i Borussia Dortmund. Mogłam z nim porozmawiać i nie wstydzić się, że pomylę jakieś fakty.
  Grzegorz z wyglądu jest całkiem przystojny. Wysoki jest - ma 1,90 centymetrów. Jest brunetem i ma brązowe oczy. To teraz ma same plusy, zobaczymy co okaże się później - po paru dniach.
  Grzegorz, zwany również Pandą - po nazwisku, dogaduję się bardzo dobrze z Michałem. Cieszę się, bo dzięki temu możemy spotykać się w grupie. Zawsze wolałam spotkania w grupie. Na dodatek w grupie chłopaków. Dziewczyny są zawsze takie puste i jarają się każdym słowem jakiegoś chłopaka.
  Siedząc po południu w parku z Michałem i Grześkiem dostałam dziwną wiadomość.
-Całe miasto spotyka się na rynku o godzinie 16. Robimy Harlem Shake! - przeczytałam, po czym zaczęłam się głośno śmiać.
-Boże, co za ludzie! Chyba im coś spadło na łeb. - Michał był takiego samego zdania jak ja. Natomiast Grzesiek zgodził się i powiedział, że chętnie by popatrzył. Zgodziliśmy się, bo przecież może być śmiesznie. Mam nadzieję, że nie będę musiała w tym uczestniczyć. Zawsze sądziłam, że takie coś to po prostu żenada.
  Doszliśmy na rynek i zauważyliśmy dużą grupę ludzi, którzy stali w kółku i umawiali się co i jak. Cieszyłam się, że było ich tak dużo, ponieważ mogłam stać i tylko się przyglądać. Grzesiek poszedł do nich i stwierdził, że im pomoże.
-Oni nie są normalni. - zaśmiałam się.
-Dokładnie. Nie wiem co w tym takiego fajnego. Wyjdą na debili. Ahh.. Ludzi nie ogarniesz. - Michał zaczął się śmiać i objął mnie. Zawsze tak robił. To tylko gest przyjacielski, ale mimo wszystko.. Poczułam tak zwane “motylki“ w brzuchu. Wiadomo, że podoba mi się od paru lat. Nagle poczułam, że ktoś dźgnął mnie w plecy. Lekko podskoczyłam i szybko odwróciłam się, by sprawdzić kto to.
-Robert, nie strasz.
-Wiesz, że lubię straszyć ludzi.
-A siebie lubisz straszyć?
-Nie wiem jak. - posmutniał.
-Spójrz do lustra, od razu się przestraszysz. - uśmiechnęłam się do niego zwycięsko. Ten zaśmiał się tylko lekko i odszedł. Spojrzałam na Michała, a on na mnie. Myśleliśmy, że Robert się obraził, że tak od razu poszedł. Zawsze obrażał się o byle co.
  Po paru minutach siedziałam z Michałem na ziemi i oglądaliśmy “występ“. Śmialiśmy się z każdego z osobna.
-Kto w ogóle jest w tym worku? - zaczęłam się głośno śmiać.
-Zgaduję, że jakiś debil. Jak wszyscy, którzy tu tańczą. - uśmiechnął się szeroko.
-Fakt. Ej, pojechałabym na jakiś koncert.
-Możemy jechać. Tylko na jaki? No i problem z dojazdem.
-Słyszałam, że ma być Dżem i Enej. Sprawdzę dzisiaj. - Michał zgodził się i dalej oglądaliśmy. Nagle ktoś usiadł obok Michała. Okazało się, że to Alicja. Nie odezwałam się do niej ani słowem. Siedziałam tylko i przyglądałam się Grześkowi. Zauważyłam, że Ala zbliża się do Michała coraz bardziej. W myślach wyzywałam ją już od najgorszych.
-Idę do Grzesia. Jak coś to przyjdź później. - powiedziałam do Michała i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam do Grzesia i zaczęłam komentować jego występ.
-Jesteś debilem. Ja Cię nie znam jak coś. - śmiałam się głośno.
-Jak żyć to na całego. Musisz korzystać z życia i bawić się w najlepsze, Aniu! - powiedziałam, po czym ja zaczęłam się nad tym zastanawiać. Miał rację, trzeba z życia korzystać i żyć tak, jakby nie miało być jutra. - Michał z nami nie idzie? - zapytał po chwili.
-Nie.. Zagadał się z Alą. - powiedziałam cicho.
-Jaką Alą? - zapytał i wzrokiem ich szukał.
-Wytłumaczę Ci w drodze. Idziemy do domu? - uśmiechnęłam się. Zgodził i od razu ruszyliśmy do domu. W drodze wszystko mu wytłumaczyłam.
               Melania
  Siostra była w szoku. Powiedziała, że miałam to zgłosić na policję. Teraz już niestety za późno. Powiedziała, że jak sprawdzę to mam do niej od razu zadzwonić. Obiecała mi jakoś pomóc i wybiła mi z głowy usunięcie dziecka. Dziękowałam jej za to bardzo. Opowiedziała mi co u rodziny słychać i u jej męża i dziecka. Wszystko było w pożądku. Ja również opowiedziałam jej mój pobyt w Londynie. Cieszy się, że jestem z Alexem. Poznała go na początku i teraz myśli, że on będzie dobrze się mną opiekował.
  Wieczorem umówiłam się na spacer z Tatianą, Kevinem i Louisem. Był piątek, więc nie musiałam się uczyć. Karolina wieczór spędza z Zbigniewem. Gdybym miała być szczera, to powoli Zbyszek mnie wkurza. Jest pewny siebie, chamski i mówi to co myśli. Nie raz mi powiedział, że już nie jestem dzieckiem i nie powinnam się tak głupio zachowywać. Podziwiam Karolinę za to, że z nim wytrzymuje. Jeszcze nigdy wcześniej nie poznałam tak pewnej siebie osoby. Jak przyjeżdża to zawsze umawiam się z Tatianą lub Louisem. Unikam go po prostu.
  Wychodząc z domu zauważyłam Louisa. Stał i bawił się komórką. Nie umawialiśmy się wcześniej, że po mnie przyjdzie. Ucieszyłam się, bo bynajmniej nie muszę tak daleko iść sama. Podeszłam do niego i przywitałam się. Ruszyliśmy od razu. Rozmawialiśmy całą drogę o szkole, nauczycielach i ludzi z naszej szkoły. Zapytał o Alexa, a po mojej odpowiedzi zapadła cisza. -A ty masz jakąś dziewczynę? - zapytałam miło po chwili, by przerwać ciszę.
-Nie, ale ostatnio Lucy się mnie uczepiła. - powiedział, a następnie się skrzywił.
-Nie lubisz jej, prawda? - spojrzałam na niego z uśmiechem. -Niee! - aż krzyknął. - za mądra jest.
  Czas z przyjaciółmi mijał mi bardzo szybko. Skakaliśmy, wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy bardzo głośno. Zachowywaliśmy się, jakbyśmy coś brali. Tego właśnie mi brakowało. W ich towarzystwie nikt mi nie powie, że nie powinnam się tak zachowywać. Nawet oni zachowywali się tak samo.
-Dobra, my już wracamy. Późno jest. - powiedziała Tatiana.
-Niee. Proszę. - posmutniałam.
-Dlaczego? - zapytał Kevin.
-Bo znowu pan Zbigniew przyjechał.
-To się w pokoju zamknij i zadzwoń do Alexa. - powiedziała Tatiana z uśmiechem.
-On dzisiaj u rodziny jest. Razem z Theo.
-To zadzwoń do... No nie wiem. Dużo tych kanonierów tam masz. - zaśmiała się. Ja kiwnęłam tylko głową i pożegnałam się z nimi. Louis poszedł mnie odprowadzić, jak zawsze.
  Wieczorem zabolał mnie mocno brzuch. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole.
-Są może jakieś tabletki? Bo strasznie mnie brzuch boli. - zapytałam “mamy“, która siedziała na przeciwko i czytała gazetę.
-Tak, są. Chwileczka. - wstała i szukała w szafie tabletek. Dała mi jedną i chwilę jeszcze popytała dlaczego mnie boli. Poszłam szybko do łazienki, wzięłam prysznic i poszłam do łóżka. Niestety nie mogłam się uspać przez straszny ból. Wzięłam komórkę i napisałam SMS-a do Alexa.
  “Hej, kochanie :* masz czas rozmawiać? “
  Po minucie usłyszałam dźwięk komórki. Odebrałam szybko.
-Stało się coś, że tak późno? -  zapytał z troską.
-Brzuch mnie bardzo boli i spać nie mogę. - powiedziałam smutno. -A to mogę z Tobą porozmawiać. Olejmy Theo, który obok siedzi. - śmiał się.
-Siema Theo! - krzyknęłam do słuchawki.
-Auuaa! To bolało! - Alex udawał obrażonego.
-Przepraszam. - cmoknęłam do słuchawki. Rozmawialiśmy tak prawie całą godzinę. Zrobiłam się śpiąca, więc się pożegnałam i rozłączyłam. Usnęłam od razu.
 
 

 

 
 

24 lut 2013

Rozdział 27

Dzię Dopry ;D Napisałam coś i mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Teraz już będzie łatwiej pisać i nie będzie dzień po dniu. Będzie się jeszcze duuuużo dziać ;> A teraz taka zagadka.. Znajdźcie na zdjęciu Alexa       ! ♥ 
Miłego czytania :) Komentarze mile widziane :)
_________________________________________________________________________________
 
                                                                 Melania
  O godzinie 7:00 byłam już gotowa do wyjścia. Stałam przytulona do Alexa. Łzy powoli spływały mi po policzku.
-Kiedy przyjedziesz do Polski? - zapytałam i spojrzałam mu w oczy. Stał chwilę bez słowa. Wiedziałam, że nie chce przerywać tej ciszy.
-Wiesz... - przerwał ciszę po paru minutach. -Ciężko jest znaleźć czas jak się jest piłkarzem. Ciągłe wyjazdy, granie. Nie jest łatwo. - mówił smutno. Przytuliłam się do jego torsu i słuchałam bicie serca. Biło szybko. Zawsze jak jesteśmy blisko siebie o serce bije nam szybciej.
-Nie chcę wracać, miśku. - po raz kolejny spojrzałam mu w oczy. Jego brązowe, głębokie oczy zawsze sprawiały, że się rozpływam. Pocałował mnie delikatnie w usta.
-Wierzę Ci. - popłakałam się. Alex wycierał moje łzy, które spływały powoli po policzku. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ee, Ox! - krzyknęłam cicho.
-Słucham? - zaśmiał się.
-Kocham Cię. - powiedziałam cicho po Polsku.
-Ja Ciebie też Kocham. - on odpowiedział po angielsku. Rozmawialiśmy i czekaliśmy na Karolinę i Zbyszka. Wzięłam bagaże i postawiłam je w korytarzu. Karolina i Zbyszek również przynieśli swoje rzeczy i przeszli się jeszcze po mieszkaniu, sprawdzając czy czegoś nie zapomnieliśmy. Alex wziął mój bagaż, a ja miałam tylko torbę. Zamknęłam mieszkanie i oddałam klucz do recepcji...
  Dojechaliśmy na lotnisko bez słowa. Kiedy zobaczyłam tam całą drużynę, uśmiechnęłam się szeroko.
-Z uśmiechem na twarzy Ci lepiej, kochanie. - Alex cmoknął mnie w policzek. Podeszłam do chłopaków i stanęłam przed nimi. Pierwszy, który podszedł to Theo. Przytulił mnie mocno, a ja dałam mu buziaka w policzek.
-Dzwoń. - powiedziałam szybko, bo Jack do mnie podbiegł. Przytulił mnie mocno. Zrobiłam tak jak z Theo - dałam mu buziaka w policzek. Uśmiechnął się lekko, dzięki czemu pojawiły się jego dołeczki w policzku. Następny podszedł do mnie Wojtek. Pożegnałam się tak jak z każdym i powiedziałam mu, że ma z Sandrą przyjechać kiedyś. Olivier podszedł i stanął przede mną bez słowa.
-Będę pilnował Alexa i tej dziewczyny. - powiedział ze swoim francuskim akcentem, a następnie uśmiechnął się. Mimo, że nie chciałam to go przytuliłam.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
  Pożegnałam się już z wszystkimi, tylko został Aaron i Alex.
-Ramsey! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego. On przytulił mnie mocno.
-Żeby tak kogoś polubić przez tylko 2 tygodnie. - uśmiechnął się cwaniacko.
-I przez ten czas w Koeln. - przypomniałam mu. Zaśmiałam się, lecz po chwili zabolał mnie brzuch, na co lekko się skrzywiłam.
-Co jest? - zapytał z troską w głosie.
-Brzuch mnie tylko boli. - odpowiedziałam i później jeszcze raz się pożegnałam. W czasie gdy Karolina i Zbyszek żegnali się z chłopakami, ja poszłam z Alexem na bok.
-Niedługo przyjadę. - pocałował mnie. Trwał on długo, dopóki nie usłyszałam głosu kobiety, która zapowiadała  nasz samolot. Wróciliśmy i wzięłam bagaże.
-Kocham Cię. - tym razem powiedział po Polsku, przez co ja się zaśmiałam.
-Ja Ciebie też. - również odpowiedziałam po polsku, pocałowałam go i puściłam jego rękę. Jeszcze go szybko przytuliłam i pobiegłam do Karoliny i Zbyszka. Z daleka pomachałam chłopakom.
                                                                  Anna
  Wstałam o 7:10, a o 8:00 mam lekcje. Na szczęście mam tylko jedną lekcję, ponieważ jedziemy na zawody. Od zawsze kocham grać w siatkówkę. Tak naprawdę to nie umiem sobie wyobrazić dnia bez siatkówki. Codziennie w szkole gramy, a w domu jeszcze odbijam moją ukochaną piłką - Mikasą.
  Ubrałam czarne spodnie, biały top i czarny sweter. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbę i poszłam ubrać buty i kurtkę.
-Zapomniałam! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju po halówki. Włożyłam je do torby i wyszłam z domu. Po drodze jak zawsze, spotkałam Michała. Opowiadał mi, że poznał jakąś dziewczynę i chce mi ją przedstawić. Zgodziłam się, chociaż nie wiem czy to dobry pomysł. Do szkoły dotarliśmy o dziwo szybko.
  Usiadłam w przed ostatniej ławce sama. Paulina siedziała z kumplem - Mateuszem. Michał usiadł z Robertem, a ja zostałam sama. Lekcja się zaczęła, a ja oczywiście grałam na komórce. Ktoś zapukał, a pani poprosiła do środka. Nie spojrzałam nawet kto to. Mówił cicho z panią.
-Okej, usiądź z Anią bo widać, że bardzo zainteresowana lekcją jest. - spojrzałam na pani i uśmiechnęłam się. Obok niej stał Kuba, co mnie zdziwiło.
-Hej, Kubuś. - przywitałam się z nim, nie zwracając uwagi na resztę klasy.
-Proszę pani? - zapytał Robert. -Co tutaj robi młody libero Jastrzębskiego? - zapytał zdziwiony. -Zobaczycie. - powiedziała miło i usiadła przed biurkiem. Mnie zasłaniał Michał z Robertem, więc pani nas nie widziała. Kuba wyciągnął komórkę.
-Sweet focie? - zaśmiał się.
-O tym samym myślałam. - zaczęłam się cicho śmiać, a skończyłam dopiero wtedy jak pani mnie upomniała. Zrobiliśmy parę fotek z dziwnymi minami i tak minęła lekcja Religii. Poszłam z Kubą przed salę, gdzie czekał Siwy. Siwy to nasz nauczyciel wf-u. Tak naprawdę ma na imię Hubert, ale dla nas to zawsze Siwy będzie. Poczekaliśmy chwilę, aż wszyscy się zbiorą.
-Mam niespodziankę. Niektórych może ucieszyć, a niektórych może nie. - spojrzałam na Kubę, ale on tylko uśmiechnął się cwaniacko. Ja wchodziłam pierwsza na halę. Kiedy zobaczyłam całą drużynę Jastrzębskiego Węgla zaniemówiłam. Kuba pociągnął mnie za rękę w stronę chłopaków. Wszystkich z osobna mi przedstawił. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam Nowakowskiego.
-Nie słyszałam, żebyś klub zmieniał. - zdziwiłam się. Drużyna zaśmiała się.
-Odwiedzałem Miśka i mnie zabrali. - uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłam to. Nikt nie podszedł do chłopaków oprócz mnie. Nie byli zainteresowani. Pan zaprosił wszystkich na środek sali i stworzył grupki. Ja byłam w grupie z Michałem, Weroniką i Tomkiem. Mi pan dał Kubiaka, Michałowi Łaska, Weronice Gierczyńskiego, a Tomkowi Tischera. Sala jest bardzo duża, więc wszyscy spokojnie się zmieścili. Nowakowski był niedaleko. Ja razem z Kubiakiem ćwiczyłam atak. Na tej pozycji nigdy dobra nie byłam.
  Podałam piłkę Kubiakowi, Kubiak wystawił i atak. Nagle usłyszałam głośny dźwięk.
-Pit! Ktoś dzwoni! - Kubiak krzyknął do Nowakowskiego, a ten szybko pobiegł odebrać. Patrzyliśmy chwilę na niego. Uśmiechał się szeroko. Rzucił komórkę i podbiegł do nas.
-Misiek, po treningu tym tutaj, jedziemy do Melanii i Karoliny.
-Wróciły? - zaśmiał się. Pit pokiwał głową. -Ciekawe jak tam Zibi. - powiedział po czym w trójkę zaczęliśmy się śmiać.
-Pozdrów Melanię od Ani z kina. - zwróciłam się do Piotrka i zaśmiałam się.
  Trening skończył się przed 14, więc musiałam jeszcze na ostatnią lekcję iść. Siedziałam z Michałem, więc rozmawialiśmy cały czas. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak on. Wysłucha, zawsze można z nim porozmawiać, zawsze rozśmieszy. Obyśmy tylko przyjaźnili się zawsze, mimo wszystko.
  Przecież przyjaźń damsko-męska istnieje, prawda?
                  Melania
  W Polsce byliśmy o 16:45. Przez całą drogę płakałam. Niby nic strasznego się nie stało, ale kto by chciał wracać z tak pięknego kraju do Polski?
  Jeszcze Alex. Boję się, że znowu coś będzie z tą dziewczyną. Obiecał, że będzie trzymał się z daleka, ale skąd ja to mam wiedzieć?
  Weszliśmy do domu i od razu poczułam się spokojniej. Wzięłam bagaże do pokoju i położyłam się.
-Zadzwonisz do Alexa? - Zbigniew wszedł do pokoju.
-No pewnie! - uśmiechnęłam się. -Ale najpierw do Cichego zadzwonię, ok? On Cię ma zabrać czy jak? - zapytałam i wzięłam do ręki komórkę.
-Raczej tak. Powiedz mu, żeby przyjechał jak jest w pobliżu. Ja zaraz przyjdę. - powiedział i wyszedł z pokoju. Ja wybrałam numer do Piotrka i już po 2 sygnale odebrał.
-Szybki jesteś. - zaśmiałam się.
-Misiek mi powiedział, że telefon dzwoni.
-A to ty u Miśka? - zdziwiłam się.
-Byłem u niego, ale zabrali mnie na jakiś trening do jakieś szkoły.
-Aaa, to przyjedzie do nas? Weźmiesz od razu Zbycha.
-Ok. - zgodził się i pożegnał. Zastanawiałam się jaki trening i z kim. Zbyszek przyszedł po chwili i wszystko mu wytłumaczyłam. Porozmawialiśmy trochę. Pytał o tą sprawę z Londynu i poradził, żebym niedługo sprawdziła czy nie jestem w ciąży. Łzy spływały lekko po policzku. Musiał mnie trochę uspakajać, ale Karolina go wolała, więc wyszedł. Zadzwoniłam do Alexa i opowiedziałam mu o podróży. Jak dowiedział się, że obok mnie siedział jakiś chłopak to od razu usłyszałam, że zaczął się denerwować.
-Spokojnie. Przecież z nim nawet nie rozmawiałam. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Rozmawialiśmy tak długo, dopóki Piotrek z Miśkiem nie przyjechał.
-Uważaj na siebie i trzymaj się z daleka od tej dziewczyny.
-Obiecuję. Kocham Cię. - cmoknął do słuchawki.
-Ja Ciebie też. Pozdrów resztę chłopaków. - również cmoknęłam do słuchawki i rozłączyłam się. Poszłam do kuchni, gdzie już wszyscy siedzieli. Przywitałam się i usiadłam obok Karoliny. Co jakiś czas Karolina pytała mnie jak się czuję.
  Chłopaki siedzieli u nas do 20. Położyłam się od razu do łóżka. Następnego dnia pojadę do Tatiany po wszystkie lekcje.
                 Anna
  Po szkole przywitała mnie w domu Paulina. Jak zawsze, włączyłyśmy piosenki Plain White T‘s. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Proszę! - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Michał, a za nim Artur. - a wy co tu robicie? - zaśmiałam się.
-Przyszliśmy Was odwiedzić. 
-Albo raczej wyciągnąć z domu. - zaśmiał się Artur.
-Tam jest zimno, nigdzie nie idziemy. - mruknęła Paulina, a ja przyznałam jej rację.
-Nie chcecie? Okeeeeej. To Was zmusimy. - Michał spojrzał na Artura i szepnął mu coś do ucha. My powoli się odsuwałyśmy. Podbiegli do nas i zaczęli nas łaskotać.
  Obie wylądowałyśmy na podłodze i tarzałyśmy się ze śmiechu. Mama co jakiś czas wchodziła i pytała o picie czy jedzenie. Niestety z nas takie głodomory, że po jakimś czasie poszliśmy do kuchni.
-Robimy coś czy zamawiamy pizzę? - zapytałam wszystkich i razem stwierdziliśmy, że pizza to najlepsze rozwiązanie. Tak więc Michał zadzwonił po pizzę i czekaliśmy w salonie. Tato oglądał jakiś mecz, więc do niego dołączyliśmy. Okazało się, że leciał mecz Arsenalu. Nikomu to nie przeszkadzało, więc chętnie pokibicowaliśmy przed telewizją, chociaż wiedzieliśmy, że ten mecz wygrali. Nagle kamera stanęła na kibicach. Okazało się, że to na miejscach VIP. Poznałam Zbyszka i Melanię. Była ona w koszulce Alexa Oxlade-Chamberlain. Byłam bardzo ciekawa, jak spędziła czas z Londynie, czy poznała wszystkich chłopaków i jacy oni są. Chciałabym być na jej miejscu.
  Po 19 wszyscy już wracali do domu. Jutro szkoła i trzeba jeszcze powtórzyć na lekcje. Niechętnie usiadłam przed biurkiem i przed książkami. Zaczęłam się uczyć jednak kłótnia mamy i taty nie pozwoliła mi na to. Posłuchałam chwilę o co chodzi. No tak. Chodzi o ich znajomych, którzy pod koniec tygodnia do nas przyjadą. Nie mam za bardzo ochoty na gości w domu, gdyż codziennie gdzieś z kimś wychodzę lub ktoś do mnie przychodzi. Jeszcze będę musiała tego całego Grzegorza wziąć na mecz. Może jednak okaże się całkiem w porządku?
  Po umyciu się padłam zmęczona na łóżko. Po treningu zawsze najlepiej się śpi.

8 lut 2013

Rozdział 26

 Witam. Nareszcie mogę coś dodać... Mi się naprawdę to opowiadanie przestaje podobać, więc może zacznę nowe i też związane z Arsenalem. Zostawiam was z tym nudnym czymś i przepraszam za błędy. :) Piszę i dodaję z komórki, więc wiecie..
_____________________________________                        Melania     
Godzina 2 w nocy, a ja nadal nie śpię. 3 w nocy, dalej nie śpię. 4 w nocy. Już mnie szlak trafia. Późno w nocy, a ja nie śpię. Zaczęłam rozmyślać nad życiem.
  Lukas - dawno go nie widziałam. Może przyjedzie niedługo i się odezwie? Cieszyłabym się, mimo wszystko.
  Sabina - nie rozmawiałam z nią od wakacji. Nie wiem co z nią. Dawno jej nie widziałam.
  Louis - nie odzywa się. Może nie ma czasu? Może nawet nie chce? Zostałabym przy drugiej opcji.
  Piotrek - rozmawiałam z nim ostatnio, jednak to nie to samo co zawsze. Nie mogę się już doczekać spotkania z nim i resztą debili.
  I ten, o którym najdłużej myślałam. Olivier - co z nim? Słyszałam, że powiedział, że jestem ładna... Ale żeby przekazywać chłopakom liścik, w którym jest jakiś wiersz napisany? To przesada.
  Obracałam się z jednej strony na drugą. Dalej nie mogłam spać. Wzięłam komórkę do ręki i napisałam SMS-a do Alexa.
  “Kocham Cię. “
  Wiedziałam, że przeczyta dopiero rano, ale i tak to teraz wysłałam z nadzieją o odpowiedź. Zamknęłam oczy i znowu zaczęłam rozmyślać. Jutro jadę do domu, do Polski. Ciężko będzie mi się rozstawać z Alexem ze świadomością, iż ta cholerna dziewczyna dalej tutaj będzie. Boję się o niego. Zostałam skrzywdzona raz w ten sposób. Nie chcę drugi. Czasami... Czasami chciałabym być dorosła i mieć już własną rodzinę. Bez żadnych problemów.
  Powoli usypiałam, ale niestety dźwięk mojej komórki mi przerwał. Spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam SMS-a od Alexa.
    “Ja Ciebie też kocham :* a co ty nie śpisz? Wyśpij się, kochana. Jutro jedziesz do Polski. Do zobaczenia rano <3 “
  Uśmiechnęłam się. Nie chcę żeby to się skończyło.. Dlaczego nie mogę być już dorosła?
                  Anna
  Obudziło mnie głośne walenie czymś. Niechętnie wstałam, by zobaczyć co to jest. Rodzice przestawiali meble w dużym pokoju. Skrzywiłam się.
-Dlaczego o tej godzinie? - jęknęłam jak dziecko.
-Jest 12. Nie wiem czy wiesz. - odpowiedział tato. Spojrzałam na niego pytająco. -Znajomi przyjadą, musi być jakaś zmiana. Przyjadą za tydzień. Masz być wtedy w domu, bo przyjadą z synem. Jest w twoim wieku. 
-No super. - mruknęłam pod nosem i wróciłam do pokoju. Poszłam się umyć i ubrać.
  W domu nie chciało mi się siedzieć, więc próbowałam dodzwonić się do Pauliny.
-Przepraszam kochana. Mam ważną sprawę do załatwienia. - rozłączyła się.
-Też Cię kocham. - odpowiedziałam po tym jak się rozłączyła. Wybrałam numer do Magdy - koleżanki ze szkoły.
-Przepraszam, rodzice nie pozwolą. - jak Paulina, też nie miała czasu. Z innymi nie miałam dobrego kontaktu. Wkońcu zadzwoniłam do Michała. On został ostatni.
-Pewnie, że pójdę. - zaśmiał się do słuchawki. -Gdzie i o której?
-Plac zabaw, o 14. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i zaczęłam się szykować.
                Melania.
  Tak jak Alex obiecał - przyszedł z samego rana i zabrał mnie na trening. Trochę posiedziałam, porobiłam zdjęcia i porozmawiałam z chłopakami. Z Olivierem rozmawiałam najmniej, i dobrze. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać.
-To jak chłopaki? Przyjedziecie się jutro pożegnać? - zaśmiałam się.
-Pewnie! - pierwszy krzyknął Aaron. Poszłam do trenera, z nim porozmawiać. Porozmawiałam chwilę, ale zauważyłam że Alex już był gotowy do wyjścia to powoli się pożegnałam.
-Do zobaczenia następnym razem, trenerze. - uśmiechnęłam się, a ten mnie przytulił.
-Miałbym dla Ciebie propozycję, ale to dopiero jak będziesz dorosła. Czyli po 18-stce. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - Spokojnego lotu. - pożegnał się, a ja wróciłam do Alexa. Złapał mnie za rękę i tak szliśmy, aż do samochodu. W samochodzie umówiłam się z nim na wieczorny spacer. Oczywiście cały dzień spędzimy razem, skoro jutro wracam do domu.
  Przez ten czas zdążyłam zaprzyjaźnić się z Aaronem. Uwielbiam się z nim wydurniać. Można z nim też szczerze porozmawiać. Dałam mu mój numer i obiecał, że będzie dzwonił.
  W czasie mojego pobytu w Londynie, chłopaki wygrywali każdy mecz. Na każdym byłam i zawsze były te same emocje. Nie zapomniane chwile. Co dobre, szybko się kończy.
  Wszystko spakowałam i zostawiłam tylko rzeczy do spania, kosmetyczkę i rzeczy na następny dzień. Rano dopakuję resztę.
                Anna
  Spacer z Michałem udał się. Nie wiem kiedy minęły te 2 godziny. Do domu wróciłam około 16. Prawie cały czas siedzieliśmy na placu zabaw. Dzięki Bogu nie ma śniegu i mogliśmy spokojnie usiąść na huśtawkach czy ławkach.
  W domu rodzice jeszcze nie skończyli wszystkiego przestawiać. Nie chciało mi się im pomagać, dlatego poszłam od razu do pokoju. Niestety tato zauważył mnie i znów zaczął na ten temat mówić.
-Pojutrze jedziesz do Julii na 2 dni. Posprzątaj w pokoju prędzej. Ale pożądanie! - nie wiem dlaczego miałam do niej jechać. Julia to moja kuzynka. Jest 3 lata starsza ode mnie i nawet bardzo dobrze się z nią dogaduję. Po wejściu do pokoju od razu wzięłam się za sprzątanie. Było tego strasznie dużo.
  Wieczorem jak zawsze pisałam z Pauliną na komunikacie.
-Ala wyzywa Cię od suk. - napisała od razu.
-A sama suką jest. Nie mam zamiaru się nią przejmować.
-Powinnaś. Nie wiesz co Ala jest w stanie zrobić.
-Nie obchodzi mnie to.
-Powinno. Dobra, powiem wprost. Koleguję się z nią i mówię Ci. Ona ma nie dobry plan. - po tym jak to napisała, szybko wyłączyłam komunikat. Moja przyjaciółka koleguje się z moim wrogiem. To najgorsze co może być.
  Poszłam do rodziców, bo samej siedzieć mi się już nie chciało. Zastałam ich w kuchni.
-Robicie kolację? - uśmiechnęłam się do nich szeroko.
-Jajecznica. Może być?
-Pewnie! Się jeszcze pytasz. - zaśmiałam się. Usiadłam obok taty, który bawił się na komórce. Grał oczywiście w karty. Nie pamiętam kiedy ostatnio przegrał. Mi by się taka gra od razu znudziła.
  Po kolacji poszłam do pokoju odrobić lekcje. Nie było ich dużo, na szczęście. Pouczyłam się chwilę i poraz kolejny włączyłam laptopa i zalogowałam się na skype, gdzie zwykle o tej godzinie czeka tam na mnie Asia. Tak było i tym razem. Zadzwoniłam do niej od razu, a ta przywitała mnie śmiechem. Asia do moja przyjaciółka, z którą jeżdżę na mecze. Okazało się, że właśnie za tydzień jedziemy na mecz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem. Będę mogła przedstawić jej Kubę. Szybko poleciałam do rodziców.
-Będę mogła zabrać tego gościa za tydzień na mecz? - zapytałam szybko.
-No, okej.
  Także plany na ten tydzień już mam. Obym jeszcze żadnego meczu Arsenalu nie przegapiła.