2 sie 2013

Rozdział 32

  Tydzień szybko minął, nie mogliśmy doczekać się wyjazdu. Malediwy to moje marzenie od dzieciństwa. Zawsze wyobrażałam sobie mnie z przyjaciółmi na tej właśnie wyspie.
  Aaron stwierdził, że nie ma nic w planach, dlatego pojedzie. Niestety jego dziewczyna nie dostała wolnego. Mieliśmy jedno wolne miejsce, więc pytaliśmy dużo osób o wyjazd. Kiedy nikt się nie zgadzał, Alex coraz częściej uśmiechał się do mnie słodko.
-Nie, nie, nie! Nie bierzemy Frimponga!
-No ale... -zaczął.
-A co z Matt'em? -zapytałam o jego przyjaciela.
-E, no, nie wiem.
-To może jego weźmiemy? On się przecież dogaduje z Aaronem i Carlem.
-Ok. Zapytam chłopaków. -wziął komórkę do ręki i dzwonił do każdego po kolei.
  Czekając na wylot, śmialiśmy się z Carl'a.
-Może poznasz jakąś dziewczynę na Malediwach i nie będziesz taki samotny.
-Ktoś powiedział, że mi tak źle?
-Nie, ale to widać. Też sobie tak wmawiałem, dopóki nie poznałem Melanii. -Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Zostaw Carla, ja też nie mam dziewczyny. -odezwał się Matt.
-Dwa na dwa, kurde.
-Muppetsy. -zaczęłam się cicho śmiać.
-Dobre, dobre. -szturchnął mnie Aaron. -Ja śpię sam! Carl śpi z Mattem! -krzyknął szybko i w ten sposób wywinął się od spania z Carlem lub Mattem.
-Nie wyrobię z wami. W ogóle czemu jestem jedyną dziewczyną? -skrzywiłam się. Coraz częściej siedzę w towarzystwie chłopaków. -O! Dlatego, iż jestem jedyną dziewczyną, to..
-O niee... -Aaron przerwał mi.
-Nie przerywaj. -zwróciłam się do niego. -Będziemy robić to, co ja chcę! A i nie ma dużo picia! -zagroziłam palcem każdemu z osobna.
-Bez picia? Mogłem nie jechać. -Carl złapał się za głowę. Ja uśmiechnęłam się zwycięsko i położyłam głowę na ramieniu Alex'a.
  -O nieeeeeeeeeeeeeee! -już wiem, jaki Carl może być głośny. Przez jego krzyczenie nie mogłam podziwiać Malediwy już w samolocie.
-To tylko lądowanie na wodzie, ogarnij tyłek, Jenkinson. -odwróciłam się do niego. Ten spojrzał na mnie spode łba. Poczochrałam jego włosy i znowu się odwróciłam.
  Wybiegłam z samolotu jak najszybciej.
-Jak tu pięknie! -krzyknęłam, a zamiast usłyszeć odpowiedzi typu "Masz rację", usłyszałam plusk wody.
-Dench! -dało się usłyszeć z wody.
-Jak on mi tak będzie Denchował przez dwa tygodnie, to panie Alex'ie... Czyli Matt też się koleguje z Frimpongiem?!-krzyknęłam.
-Chyba mi się dostanie. -podrapał się po głowie. -Chodźmy do domków! -zawołał chłopaków i ruszyliśmy w stronę recepcji. Dostaliśmy klucze i miły pan z recepcji zaprowadził nas do domków.
-Te domki tutaj. -wskazał ręką. -Ten dla pana i.... pana.. -popatrzył się dziwnie na Carl'a i Matt'a, a my zaczęliśmy się cicho śmiać. -Ten dla pani i pana. -uśmiechnął się do nas miło. -A ostatni dla pana. Miłego pobytu w Malediwach, jeśli będą jakieś pytania czy skargi, proszę zgłosić się do mnie. -podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się.
-Ja wchodzę pierwsza! -krzyknęłam i wyrwałam Alex'owi klucze z ręki. Pobiegłam, jednak krok przed domkiem on mnie złapał w pasie.
-Nie patrząc jeszcze na łóżko, śpię z prawej strony. -uśmiechnął się cwaniacko.
-Nieee. -zrobiłam smutną minę.
-Ty w domu zawsze śpisz po prawej stronie.
-No doobra. A teraz puszczaj. -próbowałam się wyrwać, jednak nic to nie dało. -Miiisiuuuuuu. -szarpałam się lekko i się śmiałam.
-Daj buziaka, to Cię puszczę. -uśmiechnął się cwaniacko. Dałam mu tego buziaka w policzek i w końcu się wyrwałam. Wbiegłam do domku. Stanęłam jak wryta.
-Podoba się? Specjalnie dla Ciebie, bo wiem, że lubisz wodne łóżka.
-Dziękuje! -skoczyłam jak małe dziecko i przytuliłam się do niego. Odłożyłam torbę z ciuchami na bok i położyłam się na łóżku. -Pięknie. -powiedziałam cicho i powoli usypiałam. Lot samolotem naprawdę może być męczący.
  Obudziłam się, a w pokoju było ciemno. Uśmiechnęłam się szeroko i próbowałam wstać. Przeturlałam się na bok, żebym mogła wstać. Po krótkiej walce z łóżkiem w końcu wstałam. Odsłoniłam okna, za którymi była woda. Po prostu widok na wodę. Kiedy zauważyłam, że nie ma Alex'a wyszłam z domku, żeby go poszukać. Wpadłam do domków chłopaków, jednak ich tam nie zastałam. Westchnęłam głośno i poszłam się przejść. Mało ludzi, także gdyby byli w pobliżu, znalazłabym ich. Kiedy zauważyłam, że spaceruję po brzegu, zrezygnowana usiadłam na piasku. Rozejrzałam się wokół. Jedna para spacerująca po brzegu, druga para leżąca na słońcu i parę osób wygłupiających się w wodzie. Po chwili przyszła jakaś rodzina, która dogadywała się bardzo dobrze. Rodzeństwo pobiegło od razu do wody, a rodzice leżeli i obserwowali ich dzieci. Momentalnie zrobiło mi się smutno. Zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo brakuje mi rodziny. Mam 16 lat, nie mam rodziny, mam jedynie chłopaka i przyjaciół. Wszyscy mówią, że fajnie, bo mam chłopaka, który mnie kocha, jednak ja tak nie sądzę. Kocham Alex'a, ale on nie da mi tego, czego dawała mi moja rodzina. Jestem dopiero w 3 gimnazjum, jestem jeszcze dzieckiem. Zaczęłam płakać. Ubrałam okulary przeciwsłoneczne, żeby nikt nie zauważył, że płaczę i poszłam w stronę domków. Po paru minutach widziałam nasze domki. Nadal płacząc poszłam w ich stronę.
-Okej, kochanie. -usłyszałam Ramseya, który rozmawiał przez telefon. Usiadłam obok niego na podeście nad wodą, patrząc na innych ludzi.
-Dobrze, kochanie. Będę uważał. Pa. -Aaron się rozłączył, komórkę położył obok siebie i spojrzał na mnie. Siedzieliśmy długą chwilę w ciszy.
-Co jest? -zapytał po ciszy.
-Nie wiem. -kolejna łza poleciała mi z oka.
-Chodzi o Alex'a?
-Niee,  co ty.. -przytulił mnie już nie pytając o nic. Po chwili usłyszałam ciche szepty. Aaron wstał i ktoś inny obok mnie usiadł. Nie otwierając oczu, dalej opierałam się o brązową barierkę. Wiedziałam, że obok mnie usiadł Alex i patrzył się na mnie.
-Melanie, co się stało? -zapytał troskliwie i położył rękę na moim ramieniu. Nie odpowiedziałam nic, tylko wtuliłam się w jego ramiona.
-Brakuje mi ich. -powiedziałam, kiedy już się uspokoiłam.
-Wszystko się ułoży, musisz w to wierzyć i sama walczyć..Dasz radę. Jak ja mówię, że dasz radę to dasz, zrozumiano? -spojrzał mi w oczy. W jego oczach widziałam troskę i szczęście. W moich można było zauważyć jedynie smutek i przerażenie.
-Alex... Nie czujesz się czasami dziwnie, że jesteś z dzieckiem? -zapytałam, jednak ciężko przeszło mi to przez gardło.
-Nie. -pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie jeszcze mocniej. -Przeszłaś już więcej, niż nie jeden dorosły. Jesteś bardzo odpowiedzialna. Każdy kto Cię poznaje, myśli, że jesteś już pełnoletnia. Spokojnie, wiek to tylko liczba. Ja Cię kocham za to, jaka jesteś. -mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy. Po chwili nasze usta się zetknęły. Usłyszeliśmy słodkie "Ooooooo". Odwróciłam się, okazało się, że to chłopaki. Uśmiechnęłam się do nich i zawołałam ich do nas. Aaron usiadł obok mnie, a Carl i Matt za nami. Przytuliłam mocno każdego z nich i podziękowałam, że zgodzili się na wyjazd. Lepszego towarzystwa nie znalazłabym nigdzie. Kocham moich przyjaciół i za nic na świecie nie oddałabym ich. Zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie, na którym ja, jako jedyna dziewczyna, byłam między nimi. Po chwili każdy wylądował w wodzie. Zostałam tylko ja i Alex.
-Skacz też. -uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka w policzek.
  Bawili się w wodzie jak małe dzieci, a ja robiłam im zdjęcia.
  Wieczorem zrobiliśmy małe ognisko, za zgodą pana z recepcji. Pokazał nam miejsce, gdzie można robić ogniska. Było to od razu obok naszych domków.
  Matt okazał się bardzo dobrym gitarzystą. Wziął ze sobą swoją akustyczną gitarę, którą już wieczorem męczył. Matt grał na gitarze i razem z nami śpiewał.

 I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart
I belong with you, you belong with me
You're my sweetheart

The love we need is now
Let's hope for the some
Cause oh, we're bleedin now
*
    
  W nocy siedzieliśmy jeszcze na podeście i rozmawialiśmy o tym, jak na Malediwach pięknie. Zaczął się również temat jak się poznałam z chłopakami.
  Spać poszliśmy dopiero, kiedy słońce zaczęło wychodzić.
-Dobranoc, piękna. Wygodnie tu z prawej strony. -zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się szeroko i usnęłam...


________________________________________________________________________________________________________
 *The Lumineers - Ho Hey

  Cześć ♥ Możecie dziękować Aśce, bo w sumie to dzięki jej pytań to napisałam. Także ja też Ci dziękuje ♥ Cieszę się, że poszło mi to szybciej niż zwykle :> Mam nadzieję, że Wam się spodobało i proszę, KOMENTUJCIE. To motywuje :)  Do następnego, misiaczki.

26 lip 2013

Rozdział 31 - NIESPODZIANKA!

   Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Rozejrzałam się w okół, Alex spał na krześle obok mnie. Byłam w szpitalu. Zszokowana obudziłam Alex'a.
-Dlaczego jestem w szpitalu? -spytałam słabym głosem.
-Kochanie... -nie zdążył dokończyć, ponieważ do sali wszedł lekarz.
-Już pani nie śpi? Dobrze. Nie
mam dobrych wiadomości. Po pierwsze. Może ten pan tutaj zostać? -spojrzał na Alex'a.
-Tak.
-Powiem szybko. Poroniła pani. Jutro może pani ze szpitala wyjść.
-Jak to?! -krzyknął Alex. Położyłam rękę na jego ręce i lekko ją pogłaskałam. Lekarz wyszedł.
-Spokojnie. -powiedziałam do Alex'a. -Jestem smutna, bo to w końcu było moje dziecko. Miałam dziecko w brzuchu, pokochałam je. Ale wiesz co? To dziecko czułoby się niemiło, gdyby się dowiedziało, że jego ojciec jest jakimś gwałcicielem. A zresztą... Muszę skończyć szkołę. -Alex pocałował mnie i lekko się uśmiechnął.
                          *
   Kiedy weszliśmy do naszego mieszkania, Alex kazał mi poczekać w korytarzu. Zrobiłam tak jak kazałam, a on w tym czasie poszedł do kuchni. Wyszedł razem z Theo, Aaronem, Lukasem, Wojtkiem, Kieranem i Carlem. Otworzyłam szeroko oczy. Alex trzymał w ręce bukiet kwiatów, a Aaron ciasto.
-Nie wiemy jak na to zareagować i co powiedzieć, dlatego zrobiliśmy Ci ciasto. -uśmiechnął się lekko Theo.
-Ważne, że jesteście. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. -podeszłam do Alex'a i przytuliłam go. Podziękowałam każdemu z osobna. Kiedy siedzieliśmy przy stole, jedząc ciasto musiałam się zapytać o zdjęcia z pieczenia ciasta.
-Tak! - krzyknął Lukas. -Mamy zdjęcia! -pobiegł po aparat i podał mi go.
-Nasza kuchnia, o mamo. Powiedzcie mi proszę, że tam posprzątaliście. -spojrzałam z lekkim strachem w oczach na nich.
-No bo ten... Ee.. Noo... -Aaron zaczął drapać się po głowie.
-Tak więc wstawać i sprzątacie kuchnie, misiaczki. Trzeba było się tak nie wygłupiać tam.
-Przepraszamy... -powiedzieli wszyscy w jednym czasie i ze spuszczonymi głowami poszli w stronę kuchni. Ja położyłam się na kanapie i po chwili zasnęłam. Obudziły mnie krzyki. Oczywiście, mogłam się tego spodziewać. Chłopaki po raz kolejny mieli małą wojnę w kuchni. Tym razem z wodą.
-Przeginka, chłopaki! Wyłazić stąd! -krzyknęłam i sama zaczęłam sprzątać. Niestety zajęło mi to całą godzinę. Zmęczona usiadłam na krześle i głowę położyłam na stole. Przysnęłam na chwilę, jednak chłopaki znowu zaczęli krzyczeć. Wkurzona wstałam i poszłam do salonu. Wyłączyłam im playstation, na którym grali w fifę.
-Zamkniecie się chociaż na chwilę?! Kocham Was wszystkich, ale proszę... Zamknijcie te swoje słodkie mordki.
                           *
  Sezon zakończyliśmy na 4 miejscu w tabeli. Z wielką nadzieją na coś lepszego w następnym sezonie. Wakacje mamy całe zaplanowane. Ja, Alex, Kieran ze swoją dziewczyną i Carl jedziemy na Malediwy na 2 tygodnie. Po Malediwach czeka nas wesele Theo.
  Dzisiaj czekał mnie dzień w towarzystwie rodziny Alex'a. Nie wiedziałam co na siebie włożyć, dlatego poprosiłam mojego chłopaka o pomoc.  Wybrał krótkie, czarne spodenki i luźny, biały T-shirt. Do tego ubrałam białe, wysokie trampki.
-Jaka stylówa. -zaśmiałam się.
-No tak jest najlepiej, a oni nie lubią takich sztywnych dziewczyn. -uśmiechnął się.
-Dobra, dobra, jedziemy już? Wolę mieć to za sobą.
  Na miejsce dojechaliśmy 30 minut później. Rodzina Alex'a przywitała mnie bardzo miło. Kiedy usiedliśmy do stołu zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Synek, weź idź otwórz. -kiedy pani Cristina zwróciła się tak do Alex'a zaczęłam się w myślach śmiać. Alex widząc moją minę powiedział mi tylko ciche "Uważaj" i poszedł do drzwi. Po sekundzie można było z korytarza usłyszeć dzikie krzyki.
-A, chyba Matt przyszedł. Dawno się nie widzieli. -powiedział Ole, brat Alex'a. Matt był przyjacielem Alex'a od dziecka, dużo razy mi o nim wspominał. Mimo, że mieszka w Lodynie to i tak nie spotykają się, ponieważ nie mają na to czasu.
-Dzień Dobry! Siema! -pierwsze słowa Matt'a, kiedy wszedł do jadalni. Podszedł do mnie. -Matt Gordon jestem. -wyciągnął do mnie dłoń.
-Melanie Turtel, miło mi. -uścisnęłam ją i lekko się uśmiechnęłam.
-Nie wiedziałem, że aż taka śliczna jest. -powiedział ciszej do Alex'a. Ten spojrzał tylko na
mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do rozmowy z Ole.
  Myślałam, że to spotkanie będzie dla mnie stresujące, a było wręcz przeciwnie. Alex ma bardzo sympatyczną rodzinę, miło się z nimi rozmawiało. Pytali mnie o to, co chcę w przyszłości robić. Opowiedziałam im o moich planach związanych z Arsenalem. Chcę zostać fotografem i pracować jako fotograf Arsenalu. Takim sposobem mogłabym spędzać więcej czasu z ich synem. Widać było, że są dumni z niego i z chęcią o nim opowiadają. Mi również opowiedzieli dużo historii z jego dzieciństwa.
  Do mieszkania zajechaliśmy około 23. Poszłam do kuchni zrobić nam herbatę.
-Kochanie! -usłyszałam z salonu. -Co jest? -zapytałam.
-Kieran mi napisał, że oni nie dadzą rady jechać na Malediwy, bo Ronnie miała wypadek samochodowy i musi zostać w szpitalu.
-O matko...
-Chodź tu. -złapał mnie za rękę i pociągnął tak, żebym usiadła na jego kolanach. -To kogo bierzemy zamiast Kierana i Ronnie?
-Nie wiem. -powiedziałam obojętnie i przytuliłam się do niego. On zaśmiał się cicho i również mnie przytulił.
-Ale wiesz, że jeszcze musimy kogoś zabrać, nie?
-Yhym.. -mruknęłam cicho i przytuliłam się do niego jeszcze mocniej.
-Panno Ox, proszę mnie posłuchać. -zaczął poważnie.
-Panna Ox? To żeś wymyślił! -zaczęłam się głośno śmiać. Poszłam do kuchni zrobić popcorn. Po paru minutach wróciłam z paczką. Usiadłam Alex'owi na kolanach i w spokoju jadłam popcorn.
-Weźmy Gervinho i Aśkę!
-Żebyś z Aśką nas po Polsku obgadywała?! Nie, nie, tak się nie bawię! -Alex głośno zaprzeczył. Zdobiłam słodką minę i popatrzyłam mu prosto w oczy. -Dobra, zadzwonię do nich.
-Tak! Kocham Cię! - pocałowałam go w policzek i usiadłam obok na kanapie.
  Kiedy Alex rozmawiał z Gervinho ja poszłam się umyć. Kiedy już byłam gotowa poszłam do łóżka i czekałam, aż Alex przyjdzie z informacją co do wyjazdu. Tak jak myślałam, przyszedł.
-Wyjazd jest za tydzień, a Gerv się nie zgodził. -posmutniał.
-Dlaczego?
-Sam nie wiem. Zawsze był taki jakiś zamknięty w sobie i w ogóle ciężko go gdzieś wyciągnąć.
-No to kurde weźmy Frimponga... -wkurzyłam się. Alex uśmiechnął się szeroko i zaczął wybierać do niego numer. -NIE! -krzyknęłam i wzięłam mu komórkę. -Żartowałam z nim tylko. -wiedział, że lubię Frimponga, ale nie na długo. Jego wiecznie zajebisty humor mnie zaczynał denerwować. -Może Aaron?
-No można zapytać. -odpowiedział i już chciał sięgnąć po komórkę, kiedy zauważył, że ja ją mam. -Daj. -powiedział i wyciągnął rękę.
-A co jeśli Ci nie dam? -poruszałam brwiami.
-Mówiłem Ci przedtem uważaj.. -obrócił mnie na plecy, moje ręce dał na górę, trzymał je, a następnie usiadł na mnie i lekko pocałował mnie w usta. Zaczęłam się głośno śmiać i próbowałam się wyrwać.
-Nieeeeee! -krzyczałam, śmiejąc się. Na dodatek zaczął mnie łaskotać, co nie wyszło na dobre. Zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać. -Omg, omg, POWIETRZA! -zaczęłam wrzeszczeć na całe mieszkanie. Alex puścił mnie na chwilę i przyłożył palec do ust.
-Ciiii. Cisza nocna, kotek. -po raz kolejny musnął moje wargi.
-Kotek? -uśmiechnęłam się, nie wierząc, że on tak do mnie powiedział. Zawsze było tylko "Kochanie" i "Misiek". -To Ciebie jednak stać na więcej. -zaśmiałam się. Kolejny raz Alex złączył nasze wargi i między pocałunkami się szeroko uśmiechał.
  Położyłam się na jego klatce piersiowej, przytulając się do niego.
-Kocham Cię, wariacie. -pocałowałam go w klatkę.
-Ja Ciebie też kocham. Bardzo, bardzo, bardzo Cię kocham. Dobranoc. -pocałował mnie w czoło, objął mnie i już po paru minutach zaczął chrapać. Zaśmiałam się w myślach, po czym usnęłam.

____________________________________________________________________________________________________________

  Cześć, kochani! ♥ Kiedy skończyłam pisać Epilog, który pisałam DŁUUUUGOOO, usunęłam go. Tak po prostu. Stwierdziłam, że ciężko mi będzie zakończyć tę historię, bo bardzo przywiązałam się do Melanii i Alex'a. No bo ja nie potrafię o kimś innym pisać, haha. Tak więc postanowiłam pisać dalej to opowiadanie, najwyżej rozdziały nie będą pojawiały się tak często. Mam nadzieję, że to miła niespodzianka dla tych, którzy to jeszcze czytają. Jeśli jeszcze ktokolwiek, oprócz tych osób co wiem, to czyta.
  Jak Wam mijają wakacje? Mam nadzieję, że dobrze, bez żadnych problemów :> Ja aktualnie jestem w Berlinie i jak to teraz jest super! Jutro jadę nad jezioro ze znajomymi, więc powinnam napisać następny rozdział.
  A i jeszcze... Sorrka, że Was tak zanudzam, ale mam nadzieję, że zauważyliście mój nowy wygląd, haha! :D
  Pozdrawiam i do następnego! ♥

23 kwi 2013

Rozdział 30

Dzień Dobry! Rozdział mi się w ogóle nie podoba. Chciałam pociągnąć to dłużej, ale już nie umiem. Także spodziewajcie się za jakiś czas Epiloga. Podam Wam później mój drugi blog, który również będzie o Arsenalu. Stej tjund. :)
______________________________________
  Miesiące mijały bardzo szybko. Nie zdążyliśmy się nawet obrócić i już mamy wakacje. W szkole wszystkich unikałam, przez co mogłam skupić się na nauce. Wyciągnęłam się z wszystkich przedmiotów i spokojnie dostałam się do trzeciej gimnazjum.
  Niedługo minie rok, odkąd poznałam Alexa. Nie jest to długo, a jednak czuję się jakby minęła wieczność. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko, co ostatnio się działo. Od tego czasu wszystko jest w pożądku.
  Jeśli chodzi o przyjaciół, to nadal mam kontakt z Louisem. Olaliśmy te ostatnie plotki i przyjaźnimy się tak jak przed tym. Nie mamy zamiaru czegoś zmieniać. Jeśli chodzi o Piotrka, dzwonił do mnie ostatnio. Przeprosił mnie za nie odzywanie się, ale był zestresowany przed finałem. Razem ze Zbyszkiem i Krzyśkiem osiągnęli co chcieli i są dwukrotnym mistrzem Polski. Michał natomiast musiał walczyć o III miejsce, które razem z drużyną udało mu się zdobyć.
  Zbigniew razem z Karoliną wyjechał na tydzień do Włoch,gdzie on oświadczył się mojej przyjaciółce. Była niesamowicie szczęśliwa. Wrócili i widać, że są zakochani. Jeśli chodzi o wyjazdy, to wyjeżdżamy na wakacje do Londynu. Zbyszek tylko na tydzień, gdyż zaczyna się sezon reprezentacyjny i musi jechać na zgrupowanie.
  Siedzieliśmy w samolocie i lecieliśmy. Siedziałam przy okienku i patrzyłam na Ziemię z góry. Niesamowity widok, którego nigdy nie zapomnę. Położyłam swoją głowę na ramieniu Alexa i powoli zasypiałam. Nie dał mi usnąć, złapał mój podbródek i przysunął głowę tak, że mogł spokojnie patrzeć mi w oczy. Za każdym razem zakochuję się w jego oczach ponownie. Pocałował mnie krótko i pozwolił mi znowu położyć głowę na jego ramieniu.
  Kiedy już dostaliśmy swoje bagaże na lotnisku, poszliśmy w kierunku parkingu. Poznałam samochód i chłopaka, opierającego się o niego. Pobiegłam do niego i mocno go przytuliłam. Był to Theo. Przyjechał po nas. Usiadłam z przodu, a reszta z tyłu w samochodzie. Zaczęłam rozmawiać z Theo o różnych rzeczach. O szkole, o jego dziewczynie i o moim chłopaku.
-Był tak rozkojarzony, że parę razy biegając wbiegł w Wojtka, który za każdym razem się wkurzał. Albo jak raz na trening przyszedł bez spodni. Dobrze, że w ogóle miał bokserki, bo inaczej..
-Theo, skończ. - powiedział wkurzony Alex. Ja zaczęłam się głośno śmiać.
-Debil. - Theo powiedział przez śmiech.
-Ciota.
-Niewychowane dziecko, które zapomina ubierać spodni wychodząc na dwór.
-Bynajmniej niektórzy mają pewność, że jestem facetem, a nie tak jak ty. - powiedział, a Zbyszek zaczął się śmiać.
-To było trochę bezsensowne. - nadal się śmiał.
-Ty jesteś bezsensowny. - teraz Alex uwziął się na Zbyszka.
-A ty żałosny. - spojrzałam na Theo, a on na mnie. Puściliśmy na cały samochód muzykę, tak abyśmy ich nie musieli słuchać.
  Nie jechaliśmy od razu do mieszkania, tylko przejechaliśmy się na trening. Chłopcy poszli się przebrać, a ja poszłam wszystkich witać. Zauważyłam Jacka, który rozmawiał z Aaronem. Pokazałam mu, żeby był cicho i nic nie mówił. Pobiegłam i wbiłam Aaronowi palcr w żebra.
-Kurr... O, Mell. - zaśmiał się. Przytulił mnie. -Stęskniliśmy się wszyscy.
-Noo, nawet bardzo. - dołączył się Jackie.
-Mell! - Poldi podbiegł razem z Perem i przytulił mnie. Per rozmawia ze mną już normalnie, nie jak kiedyś.
-Meeel! Tęskniliśmy! - tym razem podbiegł Wojtek, Gibbo, Verma i Olivier. Przytulili mnie. Następnie podszedł do mnie nowy nabytek Arsenalu.
-Nacho. - podał mi rękę.
-Mell. - odwzajemniłam gest. -Dziewczyna tego debila. - wskazałam na Alexa. Po jakimś czasie wszyscy już staliśmy w kółku i rozmawialiśmy.
-Chłopaki! Ruszać tyłki! - krzyknął Boss. Podeszłam do niego i przytuliłam go na powitanie. Wzięłam mu z ręki aparat i zaczęłam robić zdjęcia.
  Wieczorem w mieszkaniu zebrało się parę osób. Przyszedł Theo, Jack i Aaron. Wspólnie siedzieliśmy przy kolacji i rozmawialiśmy. Kiedy dowiedzieli się o zaręczynach Karoliny i Zbyszka, pobiegli do sklepu i kupili alkohol.
-Przypominam o jutrzejszym treningu. - powiedziałam po ich drugiej kolejce.
-Marudzisz. - odezwał się Theo. -Masz. - podał mi kieliszek.
-Ja pierdole.. - Alex złapał się za głowę. Wszyscy zaczęli mówić mu, że jest głupi. Ten nie wiedział o co chodzi.
-7 miesiąc. - powiedziałam cicho.
-Przepraszam... - Theo spuścił głowę. Siedzieliśmy w ciszy przez parę minut. Wstałam i poszłam do kuchni. Za mną przyszedł Alex.
-Przepraszam za niego. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam się i zaczęłam płakać. Tak, jestem w siódmym miesiącu ciąży. Będę rodziła w Londynie i prawdopodobnie tutaj zostanę. Czas pokaże.
  Spać poszłam wcześnie. Nie miałam już na nic sił.

31 mar 2013

Rozdział 29

                                                           Melania
  Tygodnie mijały bardzo szybko i dzień, w którym Alex przyjedzie do Polski zbliża się wielkimi krokami. Tęskniłam za nim i codziennie wieczorem płakałam, że nie mogę być przy nim. Przy złym i przegranym meczu uspakajać go i pocieszać, a po wygranym meczu cieszyć się razem z nim. Brakowało mi go każdego dnia.
  W weekendy zazwyczaj nie ma mnie w domu. Jestem wtedy u Tatiany lub spaceruję po mieście z Louisem. Lepszego przyjaciela, nie licząc Theo, nie mogę sobie wyobrazić. Mogę z Louisem porozmawiać o wszystkim. Wygłupiamy się i śpiewamy. Dużo osób mogłoby pomyśleć, że jesteśmy razem, jednak wszyscy wiedzą, że mam chłopaka.
  Kolejny wyczerpujący dzień w szkole mijał powoli. Wydawało mi się, jakby każda lekcja dłużyła się w najlepsze. Kiedy była przerwa przed ostatnią lekcją, wydarzyło się coś czego się nie spodziewałam. Wszyscy mi i Louisowi życzyli szczęścia.
-O co chodzi? - zapytałam go ze zdziwieniem.
-Jakbym wiedział to bym Ci powiedział. - również był zdziwiony. Kiedy podeszła do nas Lucy, miała pretensje do mnie.
-Przecież wiedziałaś, że on mi się podoba! - krzyknęła chyba za głośno, ponieważ Louis to usłyszał.
-O co Wam wszystkim chodzi? Przecież ja się z nim przyjaźnię. - odparłam lekko zmieszana.
-O to, że wszyscy mówią, że jesteście razem!
-Co?! - krzyknęłam równo z Louisem. Spojrzałam na niego z dużymi oczami i z niedowierzaniem.
-Przecież my razem nie jesteśmy! - Louis podniósł głos.
-Kto to wymyślił?! - krzyknęłam.
-Ja wszystkim powiedziałam. Przyznajcie się. Widziałam Was nawet jak szliście za rączkę. - prychnęła, odwróciła się i odeszła. Chciałam iść za nią i jej przywalić, ale Louis zatrzymał mnie w porę. Do końca szkoły chodziłam poddenerwowana i na każdego podnosiłam głos. Nie wierzę. Modliłam się w duchu, żeby tylko Alex się o niczym nie dowiedział.
  Do domu wróciłam szybko. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Niestety nawet w domu dowiedzieli się o moim "związku" z Louisem. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać. Dlaczego oni mi to robią?
  Obudziłam się wieczorem. Wyczerpana wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę łazienki. Nie odezwałam się do nikogo. Wzięłam prysznic, jednak wcale lepiej mi nie było. Gdy wracałam do pokoju, zaczepiła mnie Karolina. Pociągnęła w stronę jej pokoju i kazała mi usiąść. Bez słowa zrobiłam to o co mnie prosiła. Usiadła obok mnie i chwilę siedziałyśmy w ciszy.
-Jesteś z nim? - zapytała cicho.
-Nie. - odparłam sucho.
-Dlaczego mi mówią, że z nim jesteś?
-Lucy sobie takie coś wymyśliła, bo widziała nas razem na spacerze. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Po tej odpowiedzi do pokoju wparował Zbigniew. Widząc go straciłam ochotę na tą rozmowę. Wiedziałam, że będzie się mnie czepiał. Miałam rację, zaczął od razu gdy mnie zobaczył.
-Myślisz, że będziesz go mogła tak zdradzać?! Ja do niego zadzwonię! - krzyczał.
-Nie wiem czy wiesz, ale mam Cię w dupie. - powiedziałam i wstałam. - Zakochany w sobie siatkarz. - prychnęłam wychodząc. Zatrzasnęłam drzwi i wróciłam do siebie do pokoju. Najlepiej będzie, jak jutro nie pójdę do szkoły. Położyłam się spać i nawet nie zadzwoniłam do Alexa.
                                                     Anna
  Wstałam z bardzo dobrym humorem. Wiedziałam, że nic nie jest w stanie mi zepsuć tak pięknego humoru. Pewnie zastanawiacie się dlaczego mam taki humor. No to tak..
  Ostatnio z Michałem dogaduję się jeszcze lepiej. Zerwał on kontakt z Alą, co mnie bardzo ucieszyło! Jednak uwiesiła się ona teraz na Grzegorzu. Nie podobało mi się to, ponieważ Grzesiek to mój przyjaciel. Mimo, że nie znamy się długo. Na szczęście on wie, jak bardzo nie lubię Ali, więc nie chce mieć z nią nic do czynienia.
  Zamówiłam ostatnio bilety i wspólnie z Michałem i Pauliną jedziemy na koncert Happysad. Koncert ten odbędzie się dzisiaj wieczorem.
  Biegałam po pokoju jak głupia. Szukałam koszuli, którą wczoraj położyłam na stoliku. Byłam pewna, że ją tam dałam. Biegłam do kuchni, ale w połowie przekrzywiła mi się kostka i nie mogłam biec dalej.
-Kurna. - powiedziałam sama do siebie. Stwierdziłam, że będę ukrywała ból, bo naprawdę chcę na dzisiejszy koncert. Wstałam i powoli poszłam do kuchni.
-Cześć, kotku. - przywitała mnie mama.
-Hej. Widziałaś może moją koszulę, którą wczoraj położyłam na stoliku?
-Nie przypominam sobie, żebym ją brała czy coś. Mogę się założyć, że rzuciłaś na kanapę i wpadła za nią. - powiedziała, szykując obiad. Ja strzeliłam tak zwanego "facepalma" i wróciłam do pokoju. Wskoczyłam na kanapę i szukałam za nią mojej koszuli. Mama miała rację - leżała za nią. Wzięłam jeszcze czarne rurki. Poszłam do łazienki, umyłam i przebrałam się. Koszulkę włożyłam do spodni, żeby jakoś to wyglądało. Włosy spięłam wysoko w kucyk. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że Michał już czeka.
-Hej. - przywitałam się z nim i dałam mu buziaka w policzek.
-Cześć. - uśmiechnął się szeroko. -Masz zamiar tam jakiegoś wyrwać? Nieźle się naszykowałaś. - zaśmiał się.
-Oczywiście, że mam zamiar. - odwróciłam i również się uśmiechnęłam. Poszliśmy do kuchni, zjadłam szybko obiad i ubrałam buty. Michał śmiał się, że nawet jak ubiorę wysokie buty to jestem od niego mniejsza. Czasami czuję się jakbym była starsza. Zawsze miałam gdzieś mój wiek i zachowywałam się tak jak chciałam.
                                                Melania
  Luty nie można zaliczyć do dobrych. Przedwczoraj kanonierzy przegrali z Bayernem Monachium. Przeciwnicy pokazali dobrą grę i wygrali 3:1. Po meczu popłakałam się i parę godzin leżałam w łóżku płacząc. Od tego meczu Alex nie odzywa się do mnie. Mogłam podejrzewać Zbigniewa. Mogę się założyć, że dzwonił do Alexa i powiedział mu o całej tej plotce. Od tych dwóch dni nie ruszam się z domu. Nie mam w ogóle ochoty na towarzystwo.
  Wieczorem, jak zawsze, słuchałam dołującej muzyki i uzupełniałam mój zeszyt z informacjami o meczach Arsenalu i o wszystkich kontuzjach. Usłyszałam pukanie do drzwi, jednak nie otworzyłam. Po 5 minutach pukania w końcu wstałam i poszłam otworzyć. W drzwiach stał Alex.
-Co ty tu robisz? - zdziwiłam się.
-Musimy porozmawiać. - Wszedł wkurzony do pokoju, a ja zamknęłam za nim drzwi. -Dlaczego?
-Dlaczego co? - nie wiedziałam o co chodzi.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś z tym Louisem? - zapytał spokojnie, jednak wiedziałam, że w środku już się gotuje.
-Ja z nim nie jestem. - wiedziałam, że mu powie. Wiedziałam...
-Słyszałem co innego.
-Wierzysz siatkarzowi, a nie swojej dziewczynie?! - podniosłam lekko głos.
-Wytłumaczysz mi to? - zapytał i usiadł na krześle. Usiadłam na przeciwko niego.
-Louis jest moim przyjacielem od dziecka. Lucy, dziewczyna, której Louis się podoba, widziała nas raz gdzieś na jakimś spacerze. Zaczęła wszystkim rozpowiadać, że jesteśmy razem.
-Na pewno coś było, inaczej by takiego czegoś nie gadała.
-Daj mi dokończyć. Ona jest po uszy w nim zakochana i poza nim świata nie widzi. Jest zazdrosna, bo ja się z nim przyjaźnię, a ona z nim nawet nie rozmawia. Możesz zapytać go, Tatiany i Kevina. Byliśmy wtedy wszyscy razem na spacerze.
-Ciężko mi uwierzyć.
-Nie chcesz wierzyć to nie. - Wstałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Prysznic zawsze pomagał mi, jak byłam wkurzona. Nie wiedziałam czy mi uwierzy, czy nie. Nie widziałam go ponad miesiąc i jeszcze się ze mną tak przywitał.
  Po 40 minutach wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju zobaczyć czy Alex jeszcze jest. Nie było go. Poszłam do kuchni i dołączyłam do kolacji. Wypytywali mnie co się stało. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, więc zapytałam tylko gdzie jest Alex.
-Poszedł się przejść jakieś 30 minut temu. - odpowiedziała Karolina. - Ze Zbyszkiem. - dodała po chwili.
-Aha. Wróci do domu? - nie odrywałam wzroku od jedzenia.
-Tak. - odpowiedziała i wróciła do jedzenia. Po kolacji poszłam do pokoju i znowu usiadłam przy biurku. Pióro rozlało mi się na "złotym" zeszycie. Wkurzona wyrwałam te dwie kartki i zapisywałam wszystko od nowa. Po 10 minutach wrócił Alex. Usiadł na łóżku i wpatrywał się we mnie. Wzięłam słuchawki, podłączyłam je do telefonu i zaczęłam głośno słuchać muzyki. Pisałam dalej w zeszycie i już nie zwracałam uwagi, na mojego chłopaka, który siedział 3 metry ode mnie. Nagle poczułam lekki pocałunek na policzku. Odwróciłam się, a nade mną stał uśmiechnięty chłopak. Wstałam i przytuliłam się do niego. Staliśmy tak parę minut, nie mówiąc nic.
-Przepraszam, że Ci nie wierzyłem.
-Wybaczam. - uśmiechnęłam się lekko i dalej stałam wtulona w niego. -Kocham Cię. - powiedziałam cicho, nie odrywając się od Alexa.
-Ja Ciebie też. - pocałował mnie w czoło.
  Siedzieliśmy na łóżku do późnej godziny. Do łóżka położyliśmy się po północy. Usnęłam wtulona w niego.
       *       *         *          *
  Obudziłam się i ziewnęłam szeroko. Spojrzałam na chłopaka, który spał w najlepsze i chyba nie miał zamiaru wstawać. Położyłam się jeszcze i rozmyślałam nad tym, jak zrobić, by Lucy się od nas odczepiła. Po 10 minutach znów spojrzałam na chłopaka.
-Nie śpisz? - zapytałam go w tym samym momencie, co on mnie. Zaczęliśmy się głośno śmiać.
-Nie patrz tak na mnie! - krzyknęłam lekko, dalej się śmiejąc. Alex zrobił duże oczy, a usta zrobił w stylu królika. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej. - Która godzina? - zapytałam po chwili.
-12 - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Dałam mu buziaka i wstałam. Wzięłam do ręki jego koszulkę.
-Mogę? - wskazałam na nią. Uwielbiałam chodzić w jego koszulkach. Potwierdził kiwnięciem głowy. Spojrzałam na niego, a on odwrócił się. Zaśmiałam się cicho i również się obróciłam, by przebrać koszulkę. Wzięłam pierwsze lepsze dresy i szybko je ubrałam, póki Alex się nie patrzy. - Już. - zawiadomiłam go, a on od razu się odwrócił. - Tak w ogóle to Arsene pozwolił Ci przyjechać do Polski? - zapytałam zdziwiona.
-Tak, ale na nie cały tydzień. Obiecałem, że będę trenował i biegał. Także dzisiaj idziemy biegać, a później będziesz ze mną grała w piłkę. - odpowiedział śmiejąc się. Odsłonił okno. - Idealna pogoda na bieganie. - Miał rację. Na koniec Lutego pogoda jest piękna. - Idziemy jeść? Zgłodniałem.
-Pewnie. - powiedziałam i ciągnęłam go za rękę w stronę kuchni. Karolina siedziała tam ze swoim chłopakiem. Usiadłam jak najdalej niego i zaczęłam szykować jedzenie dla mnie i Alexa.
-Dawaj płatki. - powiedział Alex, a ja wyciągnęłam dwie miski, nesquik, mleko i dwie łyżki. - Zdrowo. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do jedzenia.
-Robicie dzisiaj coś ciekawego? - zapytała Karolina.
-Idziemy biegać, a później pograć w piłkę. Alex obiecał trenować. - zaśmiałam się.
-Aaa, fajnie. - uśmiechnęła się do nas. -Myślałam, żeby wieczorem pooglądać jakiś film. - zaproponowała.
-W sumie.. Czemu nie. - spojrzałam na Alexa, który również się zgodził. Dokończyliśmy śniadanie i poszliśmy się ubierać i szykować. Ja pierwsza zajęłam łazienkę.
  Ubrałam swoje buty do biegana i już byłam gotowa. Wyszłam na dwór i zauważyłam, że nie jest bardzo zimno. Po śniegu zero śladu. Poczekałam chwilę na Alexa, a później ruszyliśmy. Biegliśmy przez park, gdzie spotkaliśmy paru znajomych. Przywitałam się tylko i biegłam dalej. W połowie się już zmęczyłam i nie miałam siły dalej biegać.
-Przerwa. - zatrzymałam się i usiadłam na ławce. Alex stał dalej i rozgrzewał się w miejscu. -Ja bym nie dała rady tyle trenować, biegać i cokolwiek jeszcze. - stwierdziłam i z ciekawością patrzyłam na Alexa.
-Da się przyzwyczaić. - uśmiechnął się. Po chwili wstałam i biegliśmy dalej. Do domu wróciliśmy po godzinie. Zjedliśmy obiad i od razu wróciliśmy na podwórko, by pograć w piłkę. Zamknęłam psy w kojcu, żeby nie biegały za piłką i nam jej nie brały. Wzięłam piłkę pierwsza i próbowałam trafić do bramki. Alex śmiał się ze mnie, że nie zawsze się udawało.
-Nie śmiej się ze mnie! Już z Tobą nie gram! - udawałam obrażoną i usiadłam na ziemi. Alex usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
-Uwielbiam jak Ci coś nie wychodzi, a nadal próbujesz walczyć, żeby Ci się udało. Nie każda dziewczyna próbuje tyle razy. One nie walczą. A ja mam dziewczynę, która walczy i jej się udaje. - pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam się do niego..
  Wieczorem, tak jak obiecaliśmy, oglądaliśmy z Karoliną i Zbyszkiem film. Tym razem wybraliśmy Ostatnią Piosenkę. Mimo, że oglądaliśmy to parę razy. Dzisiaj była moja kolej do wybierania, więc padło na ten. Przytuliłam się do Alexa i rozwaliłam się na kanapie.
-Pachniesz koksem. - zaśmiał się Alex.
-Krem. - również się zaśmiałam. Przytuliłam się do niego jeszcze bardziej i z ciekawością oglądaliśmy. W paru momentach musiałam się oczywiście popłakać, a Alex wycierał łzy, które spływały po moich policzkach. Spać poszliśmy po północy. Za niedługo Alex znów jedzie do Londynu, a ja zostanę sama, bo wszyscy się ode mnie odwrócili...
______________________________________
PRZEPRASZAM! :C przepraszam, że tak dawno nic nie pisałam :(
To wiadomość: Anna będzie się pojawiać tylko wtedy, kiedy nie będę miała pomysłów na Melanię. He he he.
Pozdrawiam! :)

25 lut 2013

Rozdział 28

Witam :) Dzisiaj coś krótkiego. Ostatnio mi się trochę ciężko pisze, więc jest trochę krótsze niż zawsze. Mam nadzieję, że się spodoba :) komentarze mile widziane :3
_____________________________           
                    Melania
Tydzień minął i wszystko wróciło do normy. Szkoła, dom, nauka, skype, spanie i od nowa. Z Alexem rozmawiam codziennie, a z Theo tak co drugi dzień. Powiedział, że pilnuje razem z Olivierem Alexa, co mnie ucieszyło.
  Nikomu nie mówiłam o wydarzeniu w Londynie. Myślałam nad tym dużo razy i jeśli będę w ciąży - usunę ciążę. Nie dam rady zajmować się dzieckiem, skoro sama nim jestem.
  Do szkoły muszę jeszcze wszystko nadrobić. Na szczęście nie ma tego dużo po sylwestrze. Mam do napisana sprawdzian z Geografii i Matematyki.
  Siedziałam nad geografią, kiedy usłyszałam dźwięk mojej komórki. Wstałam szybko i szukałam jej. Okazało się, że leży na łóżku. Na wyświetlaczu przeczytałam “Oli“. Odebrałam szybko i słuchałam go cały czas. Miał mi coś ważnego do powiedzenia. Zamknęłam drzwi i usiadłam wygodnie na łóżku.
-Byłem dzisiaj na spacerze, jak zawsze, z Jennifer. - zaczął i zaciął się. Nie odzywałam się tylko czekałam na resztę wiadomości. -No i spotkałem Alexa z tą dziewczyną. - momentalnie zrobiło mi się nie dobrze.
-Kontynuuj. - powiedziałam jak na razie spokojnie.
-Ale spokojne, nie szli ani objęci, ani za rączkę. Tylko obok siebie i rozmawiali. Zadzwoń do niego i zapytaj po prostu. - polecił mi. Porozmawiałam z nim tylko chwilę, bo on kazał mi zadzwonić do Alexa. Zrobiłam to o co on mnie prosił. Zapytałam o tę dziewczynę.
-Ehh... - westchnął. -Byłem z nią tylko na spacerze. Nic się nie wydarzyło. Spokojnie. - opanował sytuację.
-Wierzę Ci, ale nie chcę żebyś się z nią spotykał. Ona na Ciebie leci, widziałam jak się obok Ciebie kręciła.
-Ja Cię kocham i nigdy Cię nie zdradzę. - powiedział, po czym cmoknął do słuchawki. -Ja muszę kończyć, bo trening. - rozłączył się. Odłożyłam komórkę i poszłam z psem na spacer.
  Nie myśląc poszłam na ulicę, gdzie mieszka moja rodzina. Przeszłam obok przyglądając się. Nic się nie zmieniło.. Wszystko takie same. Przyglądałam się tak długo, że nawet nie zauważyłam siostry, która stała obok mnie.
-Przepraszam. - przytuliłam się do niej.
-Nie dziwię się, że tak zareagowałaś. Teraz masz lepsze życie i nic Ci tego nie spieprzy. - mówiła powoli, spokojnie.
-Taaaaaaaaaa... - poczułam się bez sił.
-Co się dzieje? - spojrzała na mnie uważnie.
-Chodź, opowiem Ci.
                  Anna
  Jak myślałam - Grzegorz wydaje się całkiem w pożądku. Jest u nas od dwóch dni i dogaduję się z nim w najlepsze. Okazało się, że kibicuje tym samym drużynom co ja - Arsenal Londyn i Borussia Dortmund. Mogłam z nim porozmawiać i nie wstydzić się, że pomylę jakieś fakty.
  Grzegorz z wyglądu jest całkiem przystojny. Wysoki jest - ma 1,90 centymetrów. Jest brunetem i ma brązowe oczy. To teraz ma same plusy, zobaczymy co okaże się później - po paru dniach.
  Grzegorz, zwany również Pandą - po nazwisku, dogaduję się bardzo dobrze z Michałem. Cieszę się, bo dzięki temu możemy spotykać się w grupie. Zawsze wolałam spotkania w grupie. Na dodatek w grupie chłopaków. Dziewczyny są zawsze takie puste i jarają się każdym słowem jakiegoś chłopaka.
  Siedząc po południu w parku z Michałem i Grześkiem dostałam dziwną wiadomość.
-Całe miasto spotyka się na rynku o godzinie 16. Robimy Harlem Shake! - przeczytałam, po czym zaczęłam się głośno śmiać.
-Boże, co za ludzie! Chyba im coś spadło na łeb. - Michał był takiego samego zdania jak ja. Natomiast Grzesiek zgodził się i powiedział, że chętnie by popatrzył. Zgodziliśmy się, bo przecież może być śmiesznie. Mam nadzieję, że nie będę musiała w tym uczestniczyć. Zawsze sądziłam, że takie coś to po prostu żenada.
  Doszliśmy na rynek i zauważyliśmy dużą grupę ludzi, którzy stali w kółku i umawiali się co i jak. Cieszyłam się, że było ich tak dużo, ponieważ mogłam stać i tylko się przyglądać. Grzesiek poszedł do nich i stwierdził, że im pomoże.
-Oni nie są normalni. - zaśmiałam się.
-Dokładnie. Nie wiem co w tym takiego fajnego. Wyjdą na debili. Ahh.. Ludzi nie ogarniesz. - Michał zaczął się śmiać i objął mnie. Zawsze tak robił. To tylko gest przyjacielski, ale mimo wszystko.. Poczułam tak zwane “motylki“ w brzuchu. Wiadomo, że podoba mi się od paru lat. Nagle poczułam, że ktoś dźgnął mnie w plecy. Lekko podskoczyłam i szybko odwróciłam się, by sprawdzić kto to.
-Robert, nie strasz.
-Wiesz, że lubię straszyć ludzi.
-A siebie lubisz straszyć?
-Nie wiem jak. - posmutniał.
-Spójrz do lustra, od razu się przestraszysz. - uśmiechnęłam się do niego zwycięsko. Ten zaśmiał się tylko lekko i odszedł. Spojrzałam na Michała, a on na mnie. Myśleliśmy, że Robert się obraził, że tak od razu poszedł. Zawsze obrażał się o byle co.
  Po paru minutach siedziałam z Michałem na ziemi i oglądaliśmy “występ“. Śmialiśmy się z każdego z osobna.
-Kto w ogóle jest w tym worku? - zaczęłam się głośno śmiać.
-Zgaduję, że jakiś debil. Jak wszyscy, którzy tu tańczą. - uśmiechnął się szeroko.
-Fakt. Ej, pojechałabym na jakiś koncert.
-Możemy jechać. Tylko na jaki? No i problem z dojazdem.
-Słyszałam, że ma być Dżem i Enej. Sprawdzę dzisiaj. - Michał zgodził się i dalej oglądaliśmy. Nagle ktoś usiadł obok Michała. Okazało się, że to Alicja. Nie odezwałam się do niej ani słowem. Siedziałam tylko i przyglądałam się Grześkowi. Zauważyłam, że Ala zbliża się do Michała coraz bardziej. W myślach wyzywałam ją już od najgorszych.
-Idę do Grzesia. Jak coś to przyjdź później. - powiedziałam do Michała i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam do Grzesia i zaczęłam komentować jego występ.
-Jesteś debilem. Ja Cię nie znam jak coś. - śmiałam się głośno.
-Jak żyć to na całego. Musisz korzystać z życia i bawić się w najlepsze, Aniu! - powiedziałam, po czym ja zaczęłam się nad tym zastanawiać. Miał rację, trzeba z życia korzystać i żyć tak, jakby nie miało być jutra. - Michał z nami nie idzie? - zapytał po chwili.
-Nie.. Zagadał się z Alą. - powiedziałam cicho.
-Jaką Alą? - zapytał i wzrokiem ich szukał.
-Wytłumaczę Ci w drodze. Idziemy do domu? - uśmiechnęłam się. Zgodził i od razu ruszyliśmy do domu. W drodze wszystko mu wytłumaczyłam.
               Melania
  Siostra była w szoku. Powiedziała, że miałam to zgłosić na policję. Teraz już niestety za późno. Powiedziała, że jak sprawdzę to mam do niej od razu zadzwonić. Obiecała mi jakoś pomóc i wybiła mi z głowy usunięcie dziecka. Dziękowałam jej za to bardzo. Opowiedziała mi co u rodziny słychać i u jej męża i dziecka. Wszystko było w pożądku. Ja również opowiedziałam jej mój pobyt w Londynie. Cieszy się, że jestem z Alexem. Poznała go na początku i teraz myśli, że on będzie dobrze się mną opiekował.
  Wieczorem umówiłam się na spacer z Tatianą, Kevinem i Louisem. Był piątek, więc nie musiałam się uczyć. Karolina wieczór spędza z Zbigniewem. Gdybym miała być szczera, to powoli Zbyszek mnie wkurza. Jest pewny siebie, chamski i mówi to co myśli. Nie raz mi powiedział, że już nie jestem dzieckiem i nie powinnam się tak głupio zachowywać. Podziwiam Karolinę za to, że z nim wytrzymuje. Jeszcze nigdy wcześniej nie poznałam tak pewnej siebie osoby. Jak przyjeżdża to zawsze umawiam się z Tatianą lub Louisem. Unikam go po prostu.
  Wychodząc z domu zauważyłam Louisa. Stał i bawił się komórką. Nie umawialiśmy się wcześniej, że po mnie przyjdzie. Ucieszyłam się, bo bynajmniej nie muszę tak daleko iść sama. Podeszłam do niego i przywitałam się. Ruszyliśmy od razu. Rozmawialiśmy całą drogę o szkole, nauczycielach i ludzi z naszej szkoły. Zapytał o Alexa, a po mojej odpowiedzi zapadła cisza. -A ty masz jakąś dziewczynę? - zapytałam miło po chwili, by przerwać ciszę.
-Nie, ale ostatnio Lucy się mnie uczepiła. - powiedział, a następnie się skrzywił.
-Nie lubisz jej, prawda? - spojrzałam na niego z uśmiechem. -Niee! - aż krzyknął. - za mądra jest.
  Czas z przyjaciółmi mijał mi bardzo szybko. Skakaliśmy, wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy bardzo głośno. Zachowywaliśmy się, jakbyśmy coś brali. Tego właśnie mi brakowało. W ich towarzystwie nikt mi nie powie, że nie powinnam się tak zachowywać. Nawet oni zachowywali się tak samo.
-Dobra, my już wracamy. Późno jest. - powiedziała Tatiana.
-Niee. Proszę. - posmutniałam.
-Dlaczego? - zapytał Kevin.
-Bo znowu pan Zbigniew przyjechał.
-To się w pokoju zamknij i zadzwoń do Alexa. - powiedziała Tatiana z uśmiechem.
-On dzisiaj u rodziny jest. Razem z Theo.
-To zadzwoń do... No nie wiem. Dużo tych kanonierów tam masz. - zaśmiała się. Ja kiwnęłam tylko głową i pożegnałam się z nimi. Louis poszedł mnie odprowadzić, jak zawsze.
  Wieczorem zabolał mnie mocno brzuch. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole.
-Są może jakieś tabletki? Bo strasznie mnie brzuch boli. - zapytałam “mamy“, która siedziała na przeciwko i czytała gazetę.
-Tak, są. Chwileczka. - wstała i szukała w szafie tabletek. Dała mi jedną i chwilę jeszcze popytała dlaczego mnie boli. Poszłam szybko do łazienki, wzięłam prysznic i poszłam do łóżka. Niestety nie mogłam się uspać przez straszny ból. Wzięłam komórkę i napisałam SMS-a do Alexa.
  “Hej, kochanie :* masz czas rozmawiać? “
  Po minucie usłyszałam dźwięk komórki. Odebrałam szybko.
-Stało się coś, że tak późno? -  zapytał z troską.
-Brzuch mnie bardzo boli i spać nie mogę. - powiedziałam smutno. -A to mogę z Tobą porozmawiać. Olejmy Theo, który obok siedzi. - śmiał się.
-Siema Theo! - krzyknęłam do słuchawki.
-Auuaa! To bolało! - Alex udawał obrażonego.
-Przepraszam. - cmoknęłam do słuchawki. Rozmawialiśmy tak prawie całą godzinę. Zrobiłam się śpiąca, więc się pożegnałam i rozłączyłam. Usnęłam od razu.
 
 

 

 
 

24 lut 2013

Rozdział 27

Dzię Dopry ;D Napisałam coś i mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Teraz już będzie łatwiej pisać i nie będzie dzień po dniu. Będzie się jeszcze duuuużo dziać ;> A teraz taka zagadka.. Znajdźcie na zdjęciu Alexa       ! ♥ 
Miłego czytania :) Komentarze mile widziane :)
_________________________________________________________________________________
 
                                                                 Melania
  O godzinie 7:00 byłam już gotowa do wyjścia. Stałam przytulona do Alexa. Łzy powoli spływały mi po policzku.
-Kiedy przyjedziesz do Polski? - zapytałam i spojrzałam mu w oczy. Stał chwilę bez słowa. Wiedziałam, że nie chce przerywać tej ciszy.
-Wiesz... - przerwał ciszę po paru minutach. -Ciężko jest znaleźć czas jak się jest piłkarzem. Ciągłe wyjazdy, granie. Nie jest łatwo. - mówił smutno. Przytuliłam się do jego torsu i słuchałam bicie serca. Biło szybko. Zawsze jak jesteśmy blisko siebie o serce bije nam szybciej.
-Nie chcę wracać, miśku. - po raz kolejny spojrzałam mu w oczy. Jego brązowe, głębokie oczy zawsze sprawiały, że się rozpływam. Pocałował mnie delikatnie w usta.
-Wierzę Ci. - popłakałam się. Alex wycierał moje łzy, które spływały powoli po policzku. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Ee, Ox! - krzyknęłam cicho.
-Słucham? - zaśmiał się.
-Kocham Cię. - powiedziałam cicho po Polsku.
-Ja Ciebie też Kocham. - on odpowiedział po angielsku. Rozmawialiśmy i czekaliśmy na Karolinę i Zbyszka. Wzięłam bagaże i postawiłam je w korytarzu. Karolina i Zbyszek również przynieśli swoje rzeczy i przeszli się jeszcze po mieszkaniu, sprawdzając czy czegoś nie zapomnieliśmy. Alex wziął mój bagaż, a ja miałam tylko torbę. Zamknęłam mieszkanie i oddałam klucz do recepcji...
  Dojechaliśmy na lotnisko bez słowa. Kiedy zobaczyłam tam całą drużynę, uśmiechnęłam się szeroko.
-Z uśmiechem na twarzy Ci lepiej, kochanie. - Alex cmoknął mnie w policzek. Podeszłam do chłopaków i stanęłam przed nimi. Pierwszy, który podszedł to Theo. Przytulił mnie mocno, a ja dałam mu buziaka w policzek.
-Dzwoń. - powiedziałam szybko, bo Jack do mnie podbiegł. Przytulił mnie mocno. Zrobiłam tak jak z Theo - dałam mu buziaka w policzek. Uśmiechnął się lekko, dzięki czemu pojawiły się jego dołeczki w policzku. Następny podszedł do mnie Wojtek. Pożegnałam się tak jak z każdym i powiedziałam mu, że ma z Sandrą przyjechać kiedyś. Olivier podszedł i stanął przede mną bez słowa.
-Będę pilnował Alexa i tej dziewczyny. - powiedział ze swoim francuskim akcentem, a następnie uśmiechnął się. Mimo, że nie chciałam to go przytuliłam.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
  Pożegnałam się już z wszystkimi, tylko został Aaron i Alex.
-Ramsey! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego. On przytulił mnie mocno.
-Żeby tak kogoś polubić przez tylko 2 tygodnie. - uśmiechnął się cwaniacko.
-I przez ten czas w Koeln. - przypomniałam mu. Zaśmiałam się, lecz po chwili zabolał mnie brzuch, na co lekko się skrzywiłam.
-Co jest? - zapytał z troską w głosie.
-Brzuch mnie tylko boli. - odpowiedziałam i później jeszcze raz się pożegnałam. W czasie gdy Karolina i Zbyszek żegnali się z chłopakami, ja poszłam z Alexem na bok.
-Niedługo przyjadę. - pocałował mnie. Trwał on długo, dopóki nie usłyszałam głosu kobiety, która zapowiadała  nasz samolot. Wróciliśmy i wzięłam bagaże.
-Kocham Cię. - tym razem powiedział po Polsku, przez co ja się zaśmiałam.
-Ja Ciebie też. - również odpowiedziałam po polsku, pocałowałam go i puściłam jego rękę. Jeszcze go szybko przytuliłam i pobiegłam do Karoliny i Zbyszka. Z daleka pomachałam chłopakom.
                                                                  Anna
  Wstałam o 7:10, a o 8:00 mam lekcje. Na szczęście mam tylko jedną lekcję, ponieważ jedziemy na zawody. Od zawsze kocham grać w siatkówkę. Tak naprawdę to nie umiem sobie wyobrazić dnia bez siatkówki. Codziennie w szkole gramy, a w domu jeszcze odbijam moją ukochaną piłką - Mikasą.
  Ubrałam czarne spodnie, biały top i czarny sweter. Zjadłam śniadanie, wzięłam torbę i poszłam ubrać buty i kurtkę.
-Zapomniałam! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju po halówki. Włożyłam je do torby i wyszłam z domu. Po drodze jak zawsze, spotkałam Michała. Opowiadał mi, że poznał jakąś dziewczynę i chce mi ją przedstawić. Zgodziłam się, chociaż nie wiem czy to dobry pomysł. Do szkoły dotarliśmy o dziwo szybko.
  Usiadłam w przed ostatniej ławce sama. Paulina siedziała z kumplem - Mateuszem. Michał usiadł z Robertem, a ja zostałam sama. Lekcja się zaczęła, a ja oczywiście grałam na komórce. Ktoś zapukał, a pani poprosiła do środka. Nie spojrzałam nawet kto to. Mówił cicho z panią.
-Okej, usiądź z Anią bo widać, że bardzo zainteresowana lekcją jest. - spojrzałam na pani i uśmiechnęłam się. Obok niej stał Kuba, co mnie zdziwiło.
-Hej, Kubuś. - przywitałam się z nim, nie zwracając uwagi na resztę klasy.
-Proszę pani? - zapytał Robert. -Co tutaj robi młody libero Jastrzębskiego? - zapytał zdziwiony. -Zobaczycie. - powiedziała miło i usiadła przed biurkiem. Mnie zasłaniał Michał z Robertem, więc pani nas nie widziała. Kuba wyciągnął komórkę.
-Sweet focie? - zaśmiał się.
-O tym samym myślałam. - zaczęłam się cicho śmiać, a skończyłam dopiero wtedy jak pani mnie upomniała. Zrobiliśmy parę fotek z dziwnymi minami i tak minęła lekcja Religii. Poszłam z Kubą przed salę, gdzie czekał Siwy. Siwy to nasz nauczyciel wf-u. Tak naprawdę ma na imię Hubert, ale dla nas to zawsze Siwy będzie. Poczekaliśmy chwilę, aż wszyscy się zbiorą.
-Mam niespodziankę. Niektórych może ucieszyć, a niektórych może nie. - spojrzałam na Kubę, ale on tylko uśmiechnął się cwaniacko. Ja wchodziłam pierwsza na halę. Kiedy zobaczyłam całą drużynę Jastrzębskiego Węgla zaniemówiłam. Kuba pociągnął mnie za rękę w stronę chłopaków. Wszystkich z osobna mi przedstawił. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam Nowakowskiego.
-Nie słyszałam, żebyś klub zmieniał. - zdziwiłam się. Drużyna zaśmiała się.
-Odwiedzałem Miśka i mnie zabrali. - uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłam to. Nikt nie podszedł do chłopaków oprócz mnie. Nie byli zainteresowani. Pan zaprosił wszystkich na środek sali i stworzył grupki. Ja byłam w grupie z Michałem, Weroniką i Tomkiem. Mi pan dał Kubiaka, Michałowi Łaska, Weronice Gierczyńskiego, a Tomkowi Tischera. Sala jest bardzo duża, więc wszyscy spokojnie się zmieścili. Nowakowski był niedaleko. Ja razem z Kubiakiem ćwiczyłam atak. Na tej pozycji nigdy dobra nie byłam.
  Podałam piłkę Kubiakowi, Kubiak wystawił i atak. Nagle usłyszałam głośny dźwięk.
-Pit! Ktoś dzwoni! - Kubiak krzyknął do Nowakowskiego, a ten szybko pobiegł odebrać. Patrzyliśmy chwilę na niego. Uśmiechał się szeroko. Rzucił komórkę i podbiegł do nas.
-Misiek, po treningu tym tutaj, jedziemy do Melanii i Karoliny.
-Wróciły? - zaśmiał się. Pit pokiwał głową. -Ciekawe jak tam Zibi. - powiedział po czym w trójkę zaczęliśmy się śmiać.
-Pozdrów Melanię od Ani z kina. - zwróciłam się do Piotrka i zaśmiałam się.
  Trening skończył się przed 14, więc musiałam jeszcze na ostatnią lekcję iść. Siedziałam z Michałem, więc rozmawialiśmy cały czas. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak on. Wysłucha, zawsze można z nim porozmawiać, zawsze rozśmieszy. Obyśmy tylko przyjaźnili się zawsze, mimo wszystko.
  Przecież przyjaźń damsko-męska istnieje, prawda?
                  Melania
  W Polsce byliśmy o 16:45. Przez całą drogę płakałam. Niby nic strasznego się nie stało, ale kto by chciał wracać z tak pięknego kraju do Polski?
  Jeszcze Alex. Boję się, że znowu coś będzie z tą dziewczyną. Obiecał, że będzie trzymał się z daleka, ale skąd ja to mam wiedzieć?
  Weszliśmy do domu i od razu poczułam się spokojniej. Wzięłam bagaże do pokoju i położyłam się.
-Zadzwonisz do Alexa? - Zbigniew wszedł do pokoju.
-No pewnie! - uśmiechnęłam się. -Ale najpierw do Cichego zadzwonię, ok? On Cię ma zabrać czy jak? - zapytałam i wzięłam do ręki komórkę.
-Raczej tak. Powiedz mu, żeby przyjechał jak jest w pobliżu. Ja zaraz przyjdę. - powiedział i wyszedł z pokoju. Ja wybrałam numer do Piotrka i już po 2 sygnale odebrał.
-Szybki jesteś. - zaśmiałam się.
-Misiek mi powiedział, że telefon dzwoni.
-A to ty u Miśka? - zdziwiłam się.
-Byłem u niego, ale zabrali mnie na jakiś trening do jakieś szkoły.
-Aaa, to przyjedzie do nas? Weźmiesz od razu Zbycha.
-Ok. - zgodził się i pożegnał. Zastanawiałam się jaki trening i z kim. Zbyszek przyszedł po chwili i wszystko mu wytłumaczyłam. Porozmawialiśmy trochę. Pytał o tą sprawę z Londynu i poradził, żebym niedługo sprawdziła czy nie jestem w ciąży. Łzy spływały lekko po policzku. Musiał mnie trochę uspakajać, ale Karolina go wolała, więc wyszedł. Zadzwoniłam do Alexa i opowiedziałam mu o podróży. Jak dowiedział się, że obok mnie siedział jakiś chłopak to od razu usłyszałam, że zaczął się denerwować.
-Spokojnie. Przecież z nim nawet nie rozmawiałam. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Rozmawialiśmy tak długo, dopóki Piotrek z Miśkiem nie przyjechał.
-Uważaj na siebie i trzymaj się z daleka od tej dziewczyny.
-Obiecuję. Kocham Cię. - cmoknął do słuchawki.
-Ja Ciebie też. Pozdrów resztę chłopaków. - również cmoknęłam do słuchawki i rozłączyłam się. Poszłam do kuchni, gdzie już wszyscy siedzieli. Przywitałam się i usiadłam obok Karoliny. Co jakiś czas Karolina pytała mnie jak się czuję.
  Chłopaki siedzieli u nas do 20. Położyłam się od razu do łóżka. Następnego dnia pojadę do Tatiany po wszystkie lekcje.
                 Anna
  Po szkole przywitała mnie w domu Paulina. Jak zawsze, włączyłyśmy piosenki Plain White T‘s. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Proszę! - krzyknęłam. Do pokoju wszedł Michał, a za nim Artur. - a wy co tu robicie? - zaśmiałam się.
-Przyszliśmy Was odwiedzić. 
-Albo raczej wyciągnąć z domu. - zaśmiał się Artur.
-Tam jest zimno, nigdzie nie idziemy. - mruknęła Paulina, a ja przyznałam jej rację.
-Nie chcecie? Okeeeeej. To Was zmusimy. - Michał spojrzał na Artura i szepnął mu coś do ucha. My powoli się odsuwałyśmy. Podbiegli do nas i zaczęli nas łaskotać.
  Obie wylądowałyśmy na podłodze i tarzałyśmy się ze śmiechu. Mama co jakiś czas wchodziła i pytała o picie czy jedzenie. Niestety z nas takie głodomory, że po jakimś czasie poszliśmy do kuchni.
-Robimy coś czy zamawiamy pizzę? - zapytałam wszystkich i razem stwierdziliśmy, że pizza to najlepsze rozwiązanie. Tak więc Michał zadzwonił po pizzę i czekaliśmy w salonie. Tato oglądał jakiś mecz, więc do niego dołączyliśmy. Okazało się, że leciał mecz Arsenalu. Nikomu to nie przeszkadzało, więc chętnie pokibicowaliśmy przed telewizją, chociaż wiedzieliśmy, że ten mecz wygrali. Nagle kamera stanęła na kibicach. Okazało się, że to na miejscach VIP. Poznałam Zbyszka i Melanię. Była ona w koszulce Alexa Oxlade-Chamberlain. Byłam bardzo ciekawa, jak spędziła czas z Londynie, czy poznała wszystkich chłopaków i jacy oni są. Chciałabym być na jej miejscu.
  Po 19 wszyscy już wracali do domu. Jutro szkoła i trzeba jeszcze powtórzyć na lekcje. Niechętnie usiadłam przed biurkiem i przed książkami. Zaczęłam się uczyć jednak kłótnia mamy i taty nie pozwoliła mi na to. Posłuchałam chwilę o co chodzi. No tak. Chodzi o ich znajomych, którzy pod koniec tygodnia do nas przyjadą. Nie mam za bardzo ochoty na gości w domu, gdyż codziennie gdzieś z kimś wychodzę lub ktoś do mnie przychodzi. Jeszcze będę musiała tego całego Grzegorza wziąć na mecz. Może jednak okaże się całkiem w porządku?
  Po umyciu się padłam zmęczona na łóżko. Po treningu zawsze najlepiej się śpi.

8 lut 2013

Rozdział 26

 Witam. Nareszcie mogę coś dodać... Mi się naprawdę to opowiadanie przestaje podobać, więc może zacznę nowe i też związane z Arsenalem. Zostawiam was z tym nudnym czymś i przepraszam za błędy. :) Piszę i dodaję z komórki, więc wiecie..
_____________________________________                        Melania     
Godzina 2 w nocy, a ja nadal nie śpię. 3 w nocy, dalej nie śpię. 4 w nocy. Już mnie szlak trafia. Późno w nocy, a ja nie śpię. Zaczęłam rozmyślać nad życiem.
  Lukas - dawno go nie widziałam. Może przyjedzie niedługo i się odezwie? Cieszyłabym się, mimo wszystko.
  Sabina - nie rozmawiałam z nią od wakacji. Nie wiem co z nią. Dawno jej nie widziałam.
  Louis - nie odzywa się. Może nie ma czasu? Może nawet nie chce? Zostałabym przy drugiej opcji.
  Piotrek - rozmawiałam z nim ostatnio, jednak to nie to samo co zawsze. Nie mogę się już doczekać spotkania z nim i resztą debili.
  I ten, o którym najdłużej myślałam. Olivier - co z nim? Słyszałam, że powiedział, że jestem ładna... Ale żeby przekazywać chłopakom liścik, w którym jest jakiś wiersz napisany? To przesada.
  Obracałam się z jednej strony na drugą. Dalej nie mogłam spać. Wzięłam komórkę do ręki i napisałam SMS-a do Alexa.
  “Kocham Cię. “
  Wiedziałam, że przeczyta dopiero rano, ale i tak to teraz wysłałam z nadzieją o odpowiedź. Zamknęłam oczy i znowu zaczęłam rozmyślać. Jutro jadę do domu, do Polski. Ciężko będzie mi się rozstawać z Alexem ze świadomością, iż ta cholerna dziewczyna dalej tutaj będzie. Boję się o niego. Zostałam skrzywdzona raz w ten sposób. Nie chcę drugi. Czasami... Czasami chciałabym być dorosła i mieć już własną rodzinę. Bez żadnych problemów.
  Powoli usypiałam, ale niestety dźwięk mojej komórki mi przerwał. Spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam SMS-a od Alexa.
    “Ja Ciebie też kocham :* a co ty nie śpisz? Wyśpij się, kochana. Jutro jedziesz do Polski. Do zobaczenia rano <3 “
  Uśmiechnęłam się. Nie chcę żeby to się skończyło.. Dlaczego nie mogę być już dorosła?
                  Anna
  Obudziło mnie głośne walenie czymś. Niechętnie wstałam, by zobaczyć co to jest. Rodzice przestawiali meble w dużym pokoju. Skrzywiłam się.
-Dlaczego o tej godzinie? - jęknęłam jak dziecko.
-Jest 12. Nie wiem czy wiesz. - odpowiedział tato. Spojrzałam na niego pytająco. -Znajomi przyjadą, musi być jakaś zmiana. Przyjadą za tydzień. Masz być wtedy w domu, bo przyjadą z synem. Jest w twoim wieku. 
-No super. - mruknęłam pod nosem i wróciłam do pokoju. Poszłam się umyć i ubrać.
  W domu nie chciało mi się siedzieć, więc próbowałam dodzwonić się do Pauliny.
-Przepraszam kochana. Mam ważną sprawę do załatwienia. - rozłączyła się.
-Też Cię kocham. - odpowiedziałam po tym jak się rozłączyła. Wybrałam numer do Magdy - koleżanki ze szkoły.
-Przepraszam, rodzice nie pozwolą. - jak Paulina, też nie miała czasu. Z innymi nie miałam dobrego kontaktu. Wkońcu zadzwoniłam do Michała. On został ostatni.
-Pewnie, że pójdę. - zaśmiał się do słuchawki. -Gdzie i o której?
-Plac zabaw, o 14. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i zaczęłam się szykować.
                Melania.
  Tak jak Alex obiecał - przyszedł z samego rana i zabrał mnie na trening. Trochę posiedziałam, porobiłam zdjęcia i porozmawiałam z chłopakami. Z Olivierem rozmawiałam najmniej, i dobrze. Nie chciałam z nim o tym rozmawiać.
-To jak chłopaki? Przyjedziecie się jutro pożegnać? - zaśmiałam się.
-Pewnie! - pierwszy krzyknął Aaron. Poszłam do trenera, z nim porozmawiać. Porozmawiałam chwilę, ale zauważyłam że Alex już był gotowy do wyjścia to powoli się pożegnałam.
-Do zobaczenia następnym razem, trenerze. - uśmiechnęłam się, a ten mnie przytulił.
-Miałbym dla Ciebie propozycję, ale to dopiero jak będziesz dorosła. Czyli po 18-stce. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - Spokojnego lotu. - pożegnał się, a ja wróciłam do Alexa. Złapał mnie za rękę i tak szliśmy, aż do samochodu. W samochodzie umówiłam się z nim na wieczorny spacer. Oczywiście cały dzień spędzimy razem, skoro jutro wracam do domu.
  Przez ten czas zdążyłam zaprzyjaźnić się z Aaronem. Uwielbiam się z nim wydurniać. Można z nim też szczerze porozmawiać. Dałam mu mój numer i obiecał, że będzie dzwonił.
  W czasie mojego pobytu w Londynie, chłopaki wygrywali każdy mecz. Na każdym byłam i zawsze były te same emocje. Nie zapomniane chwile. Co dobre, szybko się kończy.
  Wszystko spakowałam i zostawiłam tylko rzeczy do spania, kosmetyczkę i rzeczy na następny dzień. Rano dopakuję resztę.
                Anna
  Spacer z Michałem udał się. Nie wiem kiedy minęły te 2 godziny. Do domu wróciłam około 16. Prawie cały czas siedzieliśmy na placu zabaw. Dzięki Bogu nie ma śniegu i mogliśmy spokojnie usiąść na huśtawkach czy ławkach.
  W domu rodzice jeszcze nie skończyli wszystkiego przestawiać. Nie chciało mi się im pomagać, dlatego poszłam od razu do pokoju. Niestety tato zauważył mnie i znów zaczął na ten temat mówić.
-Pojutrze jedziesz do Julii na 2 dni. Posprzątaj w pokoju prędzej. Ale pożądanie! - nie wiem dlaczego miałam do niej jechać. Julia to moja kuzynka. Jest 3 lata starsza ode mnie i nawet bardzo dobrze się z nią dogaduję. Po wejściu do pokoju od razu wzięłam się za sprzątanie. Było tego strasznie dużo.
  Wieczorem jak zawsze pisałam z Pauliną na komunikacie.
-Ala wyzywa Cię od suk. - napisała od razu.
-A sama suką jest. Nie mam zamiaru się nią przejmować.
-Powinnaś. Nie wiesz co Ala jest w stanie zrobić.
-Nie obchodzi mnie to.
-Powinno. Dobra, powiem wprost. Koleguję się z nią i mówię Ci. Ona ma nie dobry plan. - po tym jak to napisała, szybko wyłączyłam komunikat. Moja przyjaciółka koleguje się z moim wrogiem. To najgorsze co może być.
  Poszłam do rodziców, bo samej siedzieć mi się już nie chciało. Zastałam ich w kuchni.
-Robicie kolację? - uśmiechnęłam się do nich szeroko.
-Jajecznica. Może być?
-Pewnie! Się jeszcze pytasz. - zaśmiałam się. Usiadłam obok taty, który bawił się na komórce. Grał oczywiście w karty. Nie pamiętam kiedy ostatnio przegrał. Mi by się taka gra od razu znudziła.
  Po kolacji poszłam do pokoju odrobić lekcje. Nie było ich dużo, na szczęście. Pouczyłam się chwilę i poraz kolejny włączyłam laptopa i zalogowałam się na skype, gdzie zwykle o tej godzinie czeka tam na mnie Asia. Tak było i tym razem. Zadzwoniłam do niej od razu, a ta przywitała mnie śmiechem. Asia do moja przyjaciółka, z którą jeżdżę na mecze. Okazało się, że właśnie za tydzień jedziemy na mecz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem. Będę mogła przedstawić jej Kubę. Szybko poleciałam do rodziców.
-Będę mogła zabrać tego gościa za tydzień na mecz? - zapytałam szybko.
-No, okej.
  Także plany na ten tydzień już mam. Obym jeszcze żadnego meczu Arsenalu nie przegapiła.