26 gru 2012

Happy Birthday! ♥

Jak niektórzy z Was wiedzą.. Dzisiaj swoje 22 urodziny obchodzi Aaron Ramsey ♥ Z tej okazji życzmy mu.. Zdrowia, szczęścia, miłości, brak kontuzji, jak najwięcej bramek w barwach Arsenalu i po prostu wszystkiego dobrego ♥ Happy Birthday, Rambo! ♥♥♥
Wybaczcie za jakość, ale kamerkowe :D

18 gru 2012

Rozdział 20

  Witam, Witam, Wiiitaaam :) Przepraszam za błędy, ale jakoś nie mam czasu wejść na kompa, więc piszę i dodaję z komórki :D zazwyczaj w opowiadaniu jest taki sam dzień co normalnie :)) Także.. Pozdrawiam i Miłego Czytania! :3 przed świętami się jeszcze coś pojawi ;>
_____________________________
ROZDZIAŁ 20
Święta były coraz bliżej. Czułam jak zbliżały się. Czuję ten świąteczny nastrój i wiem, że święta w tym roku będą najlepsze. Razem z Karoliny mamą zrobiłyśmy pierniki. Karolina niestety późno wraca ze szkoły i nie ma za dużo wolnego czasu. W szkole męczą nas coraz bardziej. Ostatni tydzień w szkole jest okropny. Dwa sprawdziany, trzy kartkówki. Czego więcej? Z Louisem pogodziłam się, gdyż mnie przeprosił. Przyjaźnimy się znowu, ale nie jest to przyjaźń jak zawsze. Przyjaźń powinna być szczera do bólu. Przyjaciel, gdy upadasz powinien Cię podnieść, lecz dopiero po tym gdy skończy się z Ciebie śmiać. Codziennie z Karoliną wygłupiamy się, rozmawiamy szczerze i gadamy głupoty. Ile razy każda się z każdej śmiała i przezywała. Żadna z nas sobie nic z tego nie robiła. Nazywałam ją “ciulu“ , a ona zwykle odpowiedziała mi “huju“. Przyjaźń nie polega na byciu takich samych, noszenia tych samych ubrań oraz na nie przezywaniu się.
  Wspólnie z Karoliną ubierałam choinkę. Był wtorek.
-weź tą bobkę, bo wygląda jakby to nie była bombka tylko.. - nie mogłam dokończyć, gdyż Karolina wybuchła bardzo głośnym śmiechem.
-Jaki zboczeniec. Ty kurde gorsza od Zbyszka jesteś. Lepiej się trochę opanuj, bo Alex Cię nie będzie chciał. - powiedziała nie przestawając się śmiać.
-Ja się dziwię, że Zbyszek jeszcze z Tobą jest. Kto by chciał takiego grubasa jak ty. - wzięłam do ręki piernika i zjadłam go.
-Kto tu jest niby gruby? To nie ja cały czas jem. - cały czas przezywałyśmy się i rzucały czymś w siebie. Zaplanowałyśmy sobie cały jutrzejszy dzień. Po szkole jadę do niej i razem udamy się na zakupy. Przed wyjazdem do Londynu trzeba sobie coś kupić. Między innymi będą święta, dlatego trzeba też wszystkim coś kupić. Starej rodzinie nic nie kupuję, gdyż wszyscy się odwrócili do mnie tyłem. Znienawidzili mnie tylko dlatego, że mieszkam teraz u Karoliny. Nie uwierzyli w wszystkie rzeczy, jakie mówiłam na temat matki. W tam tym tygodniu byłam w domu, odebrałam wszystkie moje rzeczy, razem z psem, i wzięłam je do Karoliny. Luna z Mailem bardzo dobrze dogadywali się. Miałam teraz nową rodzinę. Czuję się jakby rodzina Karoliny była też moją rodziną. Co jakiś czas mówię nawet na Karoliny mamę “mama“. Bardzo dobrze dogadywałam się z nimi. Nie mogę doczekać się świąt. Wieczorem, oglądając jakiś film dostałam SMS-a. Napisał Alex “Hej :* wejdź na skype :-) “. Włączyłam od razu komputer i zadzwoniłam do Alexa.
-Hej! - posłałam mu słodki uśmiech.
-Czy ty zawsze się tak słodko uśmiechasz? - zapytał zabawnie.
-Nie. - wtrąciła się Karolina. - Tylko jak Ciebie widzi. - dokończyła, a Alex uśmiechnął się szeroko.
-Hej, Karolina. - Karolina podskoczyła ze strachu.
-Cześć, Wojtek. - usmiechneła się nieśmiało. Nie rozmawiała z nim od czasu tej akcji z atakującym. Nie wiedziała co robić, jak z nim rozmawiać. Po chwili patrzenia się na siebie nerwowo, westchnęła. - Zapomnijmy. Przepraszam, że Cię tak olałam, że dawałam Ci nadzieję i że widziałeś jak się z nim całowałam. Przepraszam. - zauważyłam, że łzy co jakiś czas spływały jej po policzku. Wojtek patrzył na nią uważnie. - Nie chciałam, żebyś to widział. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i będziemy mogli się przyjaźnić i że również zaprzyjaźnisz z Wojtkiem, a ja z Sandrą. Powiedz tylko, że jesteś szczęśliwy z Sandrą. I proszę.. Wybacz mi. - łzy spływały coraz częściej po jej czerwonych policzkach.
-Ciężko mi po tym było. Wybaczam Ci. Tą rozmowę zostawmy na czas jak się spotkamy. Udajmy, że nic nie było. - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje. - powiedziała Karolina, odsunęła się i powiedziała, że mam porozmawiać z Alexem. Nie wspominałam mu o tym, że wygrałam w konkursie i że przyjadę do Londynu. Tylko Wojtkowi po polsku powiedziałam, że będzie musiał mi coś załatwić jak przyjadę. Zgodził się i obiecał, że nic nie powie Alexowi. Po chwili ktoś popukał do drzwi.
-El Dzik wita pani Bartman i pani Oxlade-Chamberlain. Pozwolicie, że wejdę. - podskoczyłam z radości i przytuliłam Michała. Nie.wiedziałam, że aż tak się za nim stęskniłam.
-Dziku, pokaż jak tańczę! - zaśmiałam się, a Michał coś zatańczył. Usiadł obok mnie na łóżku. Popatrzył na Karolinę i uśmiechnął się do niej szeroko. Ja pożegnałam się z Alexem i Wojtkiem i odłożyłam laptop.
-Zibi Ci coś mówił? - zapytał Karoliny.
-Że się pokłóciliście? Tak.- odpowiedziała obojętnie. Wiedziałam, że Dziku coś kombinuje i o czymś nam nie powiedział.
-A że się pogodziliśmy? - skoczyłam z radości i ponownie go przytuliłam. Karolina poszła za moim przykładem. - Co to jakiś dzień przytulania? Mam narzeczoną. - zaśmiał się. Misiek był do 23 u nas. Rozmawialiśmy długo i wygłupialiśmy się. O godzinie 00:00 dostałam SMS-a. Sięgnęłam po komórkę i otworzyłam wiadomość. Pit napisał “Wszystkiego Najlepszego! Zdrowia, szczęścia, miłości i wszystkiego co sobie życzysz. 100 lat, 100 lat i jeszcze raz 100 lat, siostrzyczko ;* ;* “. Zaśmiałam się pod nosem. Karolina wskoczyła na mnie i zaczęła krzyczeć mi do ucha życzenia. Przytuliłam ją i podziękowałam. Po chwili dostałam SMS-a od Alexa “Wszystkiego Najlepszego, ciołku :* wszystkieeeeego dobrego i po prostu wszystkiego. Dużo miłości i zdrowia przede wszystkim :* “ odpisałam mu szybko i przeczytałam kolejnego SMS-a od Michała “Witam ponownie panią. El Dzik życzy miłości, szczęścia, zdrowia, wszystkiego dobrego. Oby Krzysiu nigdy nie musiał jeść twoich serduszek :)) 100 lat! :) “. Mu również odpisałam i wzięłam się za pisanie do Piotrka. On również miał dzisiaj urodziny. Wzięłam i zaczęłam wystukiwać na komórce “Nawzajem! :* brak kontuzji, jak najwięcej rozegranych meczy, miłości i żebyś dalej był taki cichy, jak jesteś! 100 lat, bracie! :* “. Po chwili do pokoju weszła Karolina z małym pudełkiem w ręku. Podarowała mi go, a ja podziękowałam. Zaczęłam otwierać i rozrywać papier. Wyciągnęłam bransoletkę samo robioną. Czarno-pomarańczowa bransoletka z napisem “JSW <3 “. Ucieszyłam się bardzo. W środku była jeszcze ulubiona książka i mandarynki. Przytuliłam Karolinę jeszcze raz i położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam.
  Spojrzałam na zegarek.
-Cholera! - krzyknęłam, a do pokoju wbiegła Karolina. - Spóźniłam się już do szkoły! - szybko wstałam.
-Spoko, kobieto. Dzisiaj zostajesz w domu, a wieczorem jedziemy na zakupy. Połóż się spać jeszcze. - zaśmiała się, a ja położyłam się do łóżka. Wiedziałam, że coś kombinuje, jednak po chwili myślenia, chociaż nie chciałam, zasnęłam. Obudził mnie jakiś huk.
-Ciszej, debilu! - ktoś szepnął po cichu. Poznałam po głosie kto to. Szybko poprawiłam włosy z czego zaczęłam się chichotać. Udawałam, że śpię. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Próbowałam się nie śmiać. Słyszałam jak na siebie przezywają i zaczęli liczyć do trzech.
-Sto lat, sto lat! - cała grupka zaczęła śpiewać. Otworzyłam oczy i zaczęłam śmiać się z ich fałszu.
-Zróbcie mi prezent i skończcie śpiewać. - śmiałam się jak głupia. Wstałam, podeszłam do Ignaczaka. - Dziękuje. - przytuliłam go, a on podał mi prezent, który położyłam na łóżku. Następny był Zibi. Również podarował mi prezent, a ja podziękowałam. Obok Zbyszka stał Kurek.
-O boże. - powiedziałam i zrobiłam duże oczy.
-Kypek jestem. - zaśmiał się. - Wszystkiego Najlepszego. - uśmiechnął się, ja podziękowałam i poszłam krok w bok. Obok Kurka stał Żygadło. Doszłam do końca. Stał tam mój najlepszy przyjaciel - Piotrek. Podarował mi prezent.
-Tego samego co w SMS-ie. - powiedział, przytulił mnie i pocałował w policzek. Ja mu również dałam prezent. Kupiłam mu srebrną bransoletkę, którą zawsze sobie życzył. Pod koniec przytuliłam Karolinę jak najmocniej umiałam.
-Dziękuje Ci. Jesteś niesamowita. - powiedziałam, nie przestawając jej tulić.
-Udusisz zachwilę Bartmanowi dziewczynę. - zaśmiał się Krzysiek. Wszyscy wygodnie usiedli. Zostali do godziny 15. Pit i Zibi zostają do jutra. Około godziny 16 pojechaliśmy do miasta. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wróciliśmy. Nie byliśmy długo, gdyż każdy z nas nienawidzi zakupów. Kupiłam sobie dwie pary spodni, dwie koszulki i sukienkę. Nie wyszło zbyt drogo. Przy okazji kupiłam prezent rodzinie Karoliny, Karolinie, Zbyszkowi, Piotrkowi i chłopakom z Arsenalu. Na szczęście nie zapłaciłam dużo, chociaż trochę się tego nazbierało. Do domu wróciliśmy wieczorem. Wzięłam się za rozpakowywanie prezentów. Prezent od Zbyszka: nasze zdjęcie w czwórkę w ramce. Podziękowałam jeszcze raz i postawiłam na szafce nocnej. Prezent od Krzysia: jego oryginalna koszulka. Ubrałam ją od razu. Prezent od Piotrka: maskotkę z Londynu i naszyjnik z literką “P“. Skoczyłam z radości.
-Na prawdę?! To ty nie chcesz tej maskotki?!
-Wiem, że chciałaś. - uśmiechnął się. - Lubię sprawiać ludziom radość. Przy okazji... Dziękuje za prezent. - przytulił mnie. Odwzajemniłam gest i otworzyłam prezent od rodziny Karoliny. Dostałam koszulkę z napisem “Keep Calm and Watch Igłą Szyte “  i duży kubek na zimę. Poszłam do kuchni i podziękowałam za prezent.
-Jest super. - uśmiechnęłam się. - Tylko mam jedną, małą prośbę. Na święta nic nie chce, dobrze?
-Nie obiecujemy. - zaśmiał się pan Józef. Porozmawialiśmy chwilę i zadowolona wróciłam do pokoju. Do 2 w nocy graliśmy w karty, rozmawialiśmy i co jakiś czas, któryś z nas chrapał. Okazało się, że muszę spać z Piotrkiem, gdyż nie było miejsca w domu. Karolina i Zbyszek już spali, a ja z Piotrkiem leżeliśmy i rozmawialiśmy.
-Tylko mnie nie zgwałć w nocy, ok? - zaczęłam chichotać.
-Postaram się. Wiesz co? Nigdy nie miałem takiej przyjaciółki i przyjaciela. Jesteś jedyną, z którą tak dobrze się dogaduję. Dziękuje Ci za to bardzo. - mówił tak chyba przez 10 minut, a ja w połowie uspałam się. Jak skończył gadać zakrył się kołdrą, pocałował mnie w czoło, życzył miłych snów i przewrócił się na drugą stronę. Coś czułam, że na drugi dzień nie wstanę.

15 gru 2012

Rozdział 19


Witam :) Nie mam za bardzo czasu na pisanie, dlatego dawno niczego nie dodawałam :( Na dzisiaj tylko takie krótkie coś i mam nadzieję, że dzisiaj i jutro dużo napiszę, żeby następny rozdział się jutro pojawił :) Przepraszam Was bardzo :(
________________________________________
Rozdział 19

  Sobota minęła bardzo szybko. Razem z Zbyszkiem i Karoliną oglądałam cały dzień filmy. Wybraliśmy się również na spacer w śniegu, gdzie spotkałam po drodze starego kumpla - Sebastiana. Było mi zimno, smutno i zła. Nie miałam się do kogo przytulić, nikt mnie nie pocieszał. Tak, Karolina mnie pocieszała, rozmawiała ze mną na każdy temat, ale to nie to samo co z chłopakiem. Alex jedyny by mnie przytulił i ogrzał. Codziennie ćwiczyłam i chcę zaśpiewać jak najlepiej.
  Doszedł ten dzień. Siedziałam tak jak ostatnio, tylko w innej sali i z większym stresem. Karolina z Zbyszkiem siedzieli ze mną i trzymali za mnie kciuki. Dziewczyny, które czekały na swoją kolejkę przyglądały się z zaciekawieniem na Zbyszka. Jak zawsze, jak każda , śliniły się na jego widok. Karolina przewracała oczami, a ja próbowałam je zabić wzrokiem.
-Jak ja kocham twoją zazdrość, kochanie. - spoglądający na Karolinę Zbyszek uśmiechnął się złośliwie.
-Jak ja nienawidzę twoich durnych fanek. - odparła sucho.
-Ja się na ten temat nie wypowiadam. - powiedział, spojrzał na dziewczyny i specjalnie pocałował czule Karolinę. Spojrzał na nie jeszcze raz i posłał lekki uśmiech. Zazdrosne odwróciły się i za każdym razem, jak któraś śpiewała Zbyszek uśmiechał się do nich i one się myliły.
-Ty to robisz specjalnie, nie? - zaśmiałam się.
-Niee.. No co ty.. Ja?
-Jesteś niemożliwy. - uśmiechnęłam się i ze zdenerwowaniem spojrzałam na śpiewającą dziewczynę. Powoli odpływała widząc Zbyszka. Zaczęła się mylić, popłakała się i wybiegła z sali. Jury zaśmiali się.
-Melania Turtel na scenę, proszę! - krzyknął znany Kuba Wojewódzki. Oczywiście przed wszystkim przywitał się ze Zbyszkiem i zaczął mu nagadywać. Wyszłam na środek, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać piosenkę Davin DeGraw - Soldier. Kochałam tę piosenkę. Przypomina mi o przyjaźni. Na YouTubie fanki zrobiły filmik na temat przyjaźni Zbyszka z Dzikiem. Widziałam smutnego Zbyszka. Mi się również zrobiło smutno. Nawet bardzo dobrze, że byłam smutna. Za każdym razem, gdy jestem smutna to śpiewam. Śpiew pomaga mi w tym i śpiewam jak najmocniej umiem. Wczułam się w rolę, zamknęłam oczy i śpiewałam jak najmocniej mogłam. Po piosence jury oceniło mój śpiew. Byli zadowoleni. Byłam ostatnia, więc dodali jeszcze do wszystkich, że do jutra wyślą SMS-a dziewczynie lub chłopaki, którzy przeszli. Pogratulowali, a ja zdenerwowana pobiegłam do Zbyszka i Karoliny.
-I jak? I jak? I jak? - pytałam. Obaj unieśli kciuk do góry i uśmiechnęli się.
  -Karolina! Zbyszek! Wstawajcie! - krzyczałam jak głupia. - No już! Ejjjjjj Nooo! - zaczęłam ich bić.
-Jezuuu...Melania, ja Cię zabiję. - powiedział zaspany Zbyszek. - Czego?
-Przeszłaaaaam! Jedziemy do Londynu! - od dawna nie byłam taka szczęśliwa. Skakałam z radości.
-Gratuluję! - krzyknął uśmiechnięty Zbyszek. Karolina obróciła się na drugi bok i przytuliła się do Zbyszka. On zrobił się czerwony i pocałował ją w czoło. - Kiedy jedziemy? - zwrócił się do mnie, a ja podałam mu moją komórkę, by przeczytał SMS-a. " Gratulujemy! Z 15 osób, wybraliśmy dwie i pani znalazła się na liście! Wyjazd odbędzie się 26 grudnia. Będziemy czekać na panią na lotnisku w Warszawie o godzinie 6:00. Może pani ze sobą zabrać dwie osoby proszę się nie przejmować, wszystko już jest załatwione. Prosimy tylko, żeby państwo było punktualnie. P.S. Zajebistej podróży życzę Tobie, Karolinie i mojemu kumplowi Bartmanowi! Kuba :) ". Na widok tego SMS-a, Bartman uśmiechnął się szeroko. Resztę dnia spędziliśmy na rozmawianiu i cieszenia się z mojej wygranej. Problemy z rodziną zostawiłam w tyle. Zapomniałam o nich całkowicie. Mogłam chociaż na jakiś czas zapomnieć o tym głupim życiu rodzinnym.
                     *                 *                      *                      *
  Siedziałam tam na twoich kolanach. Byliśmy w szkole, a ty niczym się nie przejmowałeś. Chwyciłeś mnie za rękę i tak trzymałeś przez parę minut. Zadzwonił dzwonek i weszliśmy na salę. Mieliśmy wf i cały czas byłeś obok. Cieszyłam się jak małe dziecko. Wbiegłam prosto w Ciebie i przytuliłam Cię jak nikogo wcześniej. Wskoczyłam Ci na barana. Zacząłeś się wygłupiać.
-Głupku! - krzyknęłam i śmiałam się jak nigdy wcześniej. Cieszyłam się chwilą.
-Też Cię kocham. - powiedział z uśmiechem na twarzy i pocałował mnie w policzek. Czułam, że to jest miłość. Niestety.. Pomyliłam się i to nie pierwszy raz. Miałam dokładnie to samo z Lukasem. Odkąd Louis zrobił mi to samo, przestałam wierzyć w miłość. Miałam wszystko gdzieś. Miałam dosyć “nastoletniej“ miłości. Teraz mam problem. Nie wiem co robić. Wiem, że z Alexem to nie jest zwykła znajomość. Coś do niego czuję i jestem pewna, że to miłość. Jednak boję się, że będzie tak jak z Lukasem i Louisem. Wiem, że Alex będzie miał 19 lat i myśli dojrzalej, więc mam nadzieję, że nie zrobi mi tego samego co chłopaki. Zrezygnowałabym wtedy z miłości na zawsze.

Liebster Awards

Witam ;) Teraz pytania od Karolina Jakaśtam :)


1. Jakie jest twoje motto życiowe?
"Nie oczekuj pomocy, jeśli sam jej nie udzielasz" :)
2.Twitter vs Tumblr? 
Ciężko.. Twittera mam krótko, więc daje Tumblr 
3. Ulubiony sport?
Siatkówka ♥
4. Piosenka, która wprawia cię w nostalgię?
Gavin DeGraw - Soldier
5.Ulubiona rasa psa?
West Highland White Terrier :3
6. Sport który najchętniej uprawiasz?
Siatkówka ♥
7. Miejsca, które chciałabyś odwiedzić?
Malediwy *__*, Paryż, Londyn :) no i Jastrzębie-Zdrój ;>
8.Jesteś przesądna?
zależy w jakiej sytuacji.
9.Ulubiona potrawa?
Zapiekanki :3
10. Gdybyś mogła cofnąć czas to co byś zmieniła?
Nie kłóciłabym się z niektórymi przyjaciółmi i rodziną.
11. Opisz siebie w 4 słowach.
Roztrzepana. Nie znosi krytyki. Strasznie wrażliwa. Na wszystkim jej zależy.

Nominuję:
Karolina Jakaśtam
karolajn.
Paulina S
Ann
Nat

Tylko tyle :) Pytania:

1. motto, którym się posługujesz w życiu?
2. opisz siebie w 5 słowach.
3.Ulubiona książka?
4.Ulubiony sportowiec?
5. Piosenka, która kojarzy Ci się z jakimś momentem w życiu. Jaki to moment?
6. Wymarzony prezent?
7. Zawiedliście się kiedyś na przyjacielu?
8. Co sądzisz o książkach Sparksa?
9. Jak mają na imię twoi przyjaciele?
10. Zakochałaś się kiedyś na poważnie?
11. Co byś zrobiła, gdybyś widziała swojego idola idący sobie chodnikiem?

13 gru 2012

Liebster Awards

 Zostałam nominowana do Liebster Awards przez karolajn. i Karolina Jakaśtam. Dziękuje bardzo :)  Dzisiaj lub jutro dodam pytania Karolina Jakaśtam, gdyż teraz nie mam czasu i zmykam na roraty :)

   Pytania od karolajn.:

1.Kiedy zaczęłaś interesować się sportem?
 Jakoś tak w wakacje :) Wcześniej się też interesowałam, ale nie tak na poważnie.
2.Lubisz skoki narciarskie?
Nie przepadam.
3.Ulubiony serial?
How I Met Your Mother :3
4.Gdzie chciałabyś spędzić wymarzone wakacje?
Malediwy! ♥
5.Ulubiony przedmiot w szkole?
Ciężko.. WF ;>
6.Język angielski vs. język niemiecki
Mam rodzinę w niemczech, więc jakoś po niemiecku rozmawiam ale szczerze.. Wolę angielski ;)
7.Lubisz książki i filmy o tematyce fantastycznej?
Pewnie :D
8.Co robisz zaraz po przebudzeniu?
Patrzę, która godzina i śpię dalej :)
9.Kiedy założyłaś swojego pierwszego bloga?
W 6 klasie
10.Ulubione warzywo?
Marchewka.
11.Opisz siebie w 3 słowach
Czasami denerwująca. Nie znosi krytyki. Bardzo wrażliwa.
                                        :)

7 gru 2012

Rozdział 18


Helooooł :) Rozdział długi i wydaje mi się, że najbardziej interesujący ;) U Mell było za pięknie w życiu, gdyby tak cały czas było to nikt by nie czytał :( Dlatego postanowiłam, że w końcu stanie się coś bardziej.. Zresztą.. Sami zobaczycie :) Miłego ;)
______________________________________________
Rozdział 18
  Siedziałam w szkolę i jak na każdej lekcji prawie usypiałam. Widok z okien był na sklep, w którym pracowała moja mama. Ostatnia lekcja, więc nikomu nic się nie chciało. Siedziałam z Patrykiem i co jakiś czas zagadywał mnie. Wpatrywałam się w dom Bartka za oknem. Zamyśliłam się. Nie widziałam go już bardzo długo. Czyżby się wyprowadził? Zaczął się porządnie uczyć? Zauważyłam jego ojca, który właśnie wychodził z domu, zamykając za sobą drzwi. Poszedł w kierunku sklepu. Byłam pewna, że poszedł sobie na zakupy, bo brakuje mu jedzenia w domu. A jednak nie.. Zrobiło mi się gorąco ze złości. Widziałam jak ojciec Bartka wychodzi z moją matką ze sklepu za rączkę! Do jego domu! Nie wierzyłam własnym oczom. Łzy napływały mi do nich. Nie wiedziałam czy płakać, czy krzyczeć czy po prostu nic nie mówić. Do końca lekcji siedziałam w ławce jak trup. Byłam obecna tylko ciałem. Patryk, który co chwilę mnie zagadywał, próbował się dowiedzieć o co mi chodzi. Nie odpowiadałam mu. Zauważyłam, że podniósł rękę i chce coś powiedzieć pani.
-Tak, Patryczku? - zapytała miło, a Patryk na to zdrobnienie jego imienia, skrzywił się.
-Melania się źle czuję i jest cała blada. Mogę z nią wyjść na zewnątrz? - zapytał, a ja kopnęłam go pod ławką.
-Oczywiście. - nauczycielka zgodziła się i wróciła do prowadzenia lekcji. Patryk wyszedł ze mną na zewnątrz, a ja od razu zaczęłam przeklinać. Na matkę, na ojca Bartka, na Patryka... Po prostu na cały świat. Nie chciałam nic mówić Patrykowi. Okazało się, że sam również wszystko widział przez okno. Zaczął mi tłumaczyć, że to pewnie nie tak na co wyglądało. Powiedział mi, że mam dzisiaj porozmawiać z mamą. Poszłam za jego przykładem. Powiedziałam mu, że jak nie wrócę do końca lekcji, to ma spakować mi plecak. Wyszłam zatrzaskając za sobą drzwi i ruszyłam w stronę domu Bartka. Dzwoniłam, pukałam jak najmocniej się dało. Nikt nie otwierał, więc bez niczego weszłam do domu. Drzwi zostawili otwarte, na jedno szczęście. Weszłam do salonu i zauważyłam na kanapie moją matkę z tym skurwielem. Całowała się z nim tak namiętnie, że nawet nie zauważyła, że ktoś wszedł.
-Co wy, kurwa, do cholery robicie?! - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam i do moich oczu ponownie napłynęły łzy.
-Melania! - matka podskoczyła ze strachu i zaczęła się tłumaczyć. -  To nie tak jak myślisz.
-Ale to tak, jak wygląda. - zaczęłam zastanawiać się czy to co powiedziałam miało sens. - Nie ważne. O co, kurwa, chodzi?! - łzy zaczęły mi spływać po policzku.
-Ja po prostu.. Nie mogę Ci powiedzieć.. - zrobiła się smutna, a Tomasz uśmiechnął się złośliwie.
-Ty , skurwielu, się tak nie uśmiechaj! - krzyknęłam i spojrzałam na niego groźnie. On uniósł jedną brew.
-Idź dzieciaczku do domu, a nie pyskuj do starszych. Basia jest dorosła i może robić co chce. - powiedział spokojnie Tomasz.
-Ale na pewno nie zdradzać mojego tatę! Wiesz co, matko?! Spierdalaj z mojego życia! - zaczęłam płakać i wybiegłam z domu. Może zareagowałam zbyt ostro. Nawet jeśli zrobiła takie coś mojemu tacie, to nadal jest moja matka i nie powinnam się tak do niej odnosić. Jednak gniew mój sam decydował. Usiadłam przed szkołą i czekałam na koniec lekcji. Próbowałam się uspokoić, lecz nie mogłam. Przed sobą miałam scenę Barbary z Tomaszem. Oczy miałam czerwone z płaczu. Usłyszałam głośny dzwonek. Najprawdopodobniej był to dzwonek kończących się lekcji. Patryk podszedł do mnie z plecakiem i nic nie mówiąc przytulił mnie. Inni patrzyli na nas pytająco. Jednak Patryk nie jest taki agresywny, jak się wydaje.
-Słuchaj.. Ja muszę iść na autobus. Obiecaj mi, że nie rozniesiesz domu. - powiedział troskliwie. - Trzymaj się. - dodał i ruszył w stronę autobusu. Ja szłam wolnym krokiem do domu.
  Wyszukałam w domu dwie duże walizki. Do jednej spakowałam wszystkie moje ubrania, o dziwo się zmieściły. Do drugiej - wszystkie potrzebne rzeczy do życia. Między innymi kosmetyki, bieliznę, książki i wszystkie sprzęty. Do plecaka spakowałam książki i wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły. Nie wiedziałam gdzie pójdę i na ile pójdę. Wyszłam z walizkami i z plecakiem na dwór. Pierwsza osoba, która mi przyszła na myśl, to Karolina. Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do niej. Szlochałam jak małe dziecko.
-Co się stało?! - krzyknęła wystraszona Karolina.
-Później Ci wytłumaczę. Mogłabym u Ciebie zostać na parę dni? - zapytałam, nie przestając płakać. Zgodziła się. - A mogłabyś po mnie przyjechać? Za dużo rzeczy mam ze sobą. - powiedziałam słabo. - Nie minęło 10 minut, kiedy Karolina wyskoczyła z samochodu i przytuliła mnie. Bez żadnych pytań włożyła moje rzeczy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę jej samochodu. Droga minęła w ciszy. Wiedziała, że jak na razie nie mam ochoty rozmawiać na temat tego co się stało. Weszłyśmy do jej domu i jej mama od razu przywitała mnie ciepło. Przytuliła mnie i pytała o co chodzi. Zrobiła nam obiad i spokojnie wypytywała co się stało. Wytłumaczyłam wszystko i ani jednego fragmentu nie opuściłam. Jej mina mówiła wszystko. Wstręt do tej baby i troska do mnie. Powiedziała, że mogę zostać na ilę chcę. Mogą się mną zaopiekować na stałe. Podziękowałam i ruszyłam do łazienki. Wyglądałam fatalnie. Przyglądałam się mojemu odbiciu w lustrze. Z oczu można było wyczytać nienawiść, złość i smutek. Mimo tego, nadal ją kochałam. Obmyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Poszłam z Karoliną do pokoju. Przytuliła mnie i nic nie mówiła. Wzięła moją komórkę do ręki i podała mi ją. Zauważyłam, że zadzwoniła do Alexa. Przyłożyłam komórkę do ucha. Po drugiej stronie usłyszałam głos chłopaka, w którym od nie dawna się zauroczyłam. Wytłumaczyłam mu wszystko.
-Nie wiem co powiedzieć... - zaczął. - Może przyjadę do Polski?
-Nie! Nawet się nie waż! Ja dam sobie radę. Rodzina Karoliny, razem z nią, powiedzieli, że będą się mną opiekować. - chciałam jeszcze coś dodać, ale zauważyłam, że do pokoju wpadła Barbara. Rozłączyłam się i zrobiłam poważną miną.
-Czego chcesz? - spytałam oschle.
-Melanio, przepraszam. Proszę, wróć do domu. Ja cię proszę. Wszystko Ci mogę wyjaśnić. - tłumaczyła się.
-Nie. I koniec kropka. Co chcesz niby tłumaczyć? Że nie chcący u niego trafiłaś i nie myślałaś co robisz? Nie. - powiedziałam i rzuciłam jej groźne spojrzenie. Zrezygnowała i poszła w stronę wyjścia. Śledziłam ją wzrokiem. Gdyby wzrok mógł zabijać... Położyłam się i usnęłam od razu. Wiedziałam, że kiedyś skończy się to piękne i życie skopie mi tyłek. Nie wiedziałam, że w tym momencie i aż tak. Byłam zmęczona po tym wszystkim, a był dopiero środek tygodnia. Do konkursu mi dużo nie zostało, powinnam zacząć się uczyć piosenki. Poczułam, że ktoś przykrywa mnie kołdrą. Otworzyłam oczy i zauważyłam Karolinę, która się do mnie uśmiechnęła.
-Dziękuje, na prawdę. - powiedziałam słabo.
-Nie masz za co dziękować, kochana. - powiedziała cicho, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w czoło. Karolina okazała się prawdziwą przyjaciółką. Pomaga mi w ciężkich chwilach, a swoje sprawy zostawia w tyle.
  Obudziłam się i czułam się strasznie. Zauważyłam, że nie jest godzina, o której zawsze wstaje do szkoły. Poszłam do kuchni i przy stole zauważyłam rodziców Karoliny. Przywitałam się i poszłam w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Dzisiaj i tak do szkoły nie pójdę, więc ubrałam getry i koszulkę Błaszczykowskiego. Wyszłam z łazienki i usiadłam przy stole, ponieważ mama Karoliny mnie zawołała na śniadanie. Podała mi bułkę z serem. Wiedziała, że za każdym razem u nich jadłam bułkę z serem i moją ulubioną herbatę. Tym razem też mi ją dała. Uśmiechnęłam się blado. Po zjedzeniu podziękowałam i poszłam do pokoju. Wzięłam do ręki Harrego i zaczęłam czytać. Wyrwał mnie głos komórki. Wstałam i zaczęłam szukać komórki między ubraniami. Dostałam SMS-a od Alexa. “ Hej, mała :* Jak się czujesz? Najchętniej byłbym teraz przy Tobie. Ostatnio mówiłaś coś,  że przyjedziesz.. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Trzymaj się! :* “ uśmiechnęłam się sama do siebie. Do pokoju weszła pani Łucja.
-Jak się czujesz, Melanio? - usiadła obok mnie. - Nie budziłam Cię dzisiaj do szkoły, bo pomyślałam, że nie  miałabyś sił iść.
-Troszeczkę lepiej, ale jest mi nie dobrze trochę. Ale to przejdzie. Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
-Słyszałam, że uczestniczyłaś w konkursie. Trzymam kciuki, żebyś wygrała i mogła pojechać do Londynu. - uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuje. Chciałbym bardzo tam pojechać. Zabrałabym wtedy ze sobą Karolinę i Zbyszka, bo mogę zabrać dwie osoby. - zaczęłam opowiadać pani Łucji co chciałabym robić w życiu i ogólnie rozmawiałyśmy o szkole. Trochę mogłam zapomnieć o życiu i porozmawiać o całkiem innych rzeczach. Kiedy Pani Łucja wyszła, włączyłam muzykę i odpisałam Alexowi “Hejka, Alexix :* Jest trochę lepiej, ale nadal czuję się słabo. Obiecuję, że przyjadę. Do zobaczenia :3 “. Położyłam się i wróciłam do czytania książki.
  Stałam w kuchni i pomagałam w obiedzie. Pierogi zawsze poprawią komuś humor. Lepiłam je i co jakiś czas po kryjomu jadłam surowe ciasto. Pani Łucja chyba już zauważyła, dlatego że uśmiechała się sama do siebie. Do domu weszła Karolina.
-Heej! - krzyknęła na cały dom. Weszła do kuchni i na mój widok uśmiechnęła się szeroko.
-Cześć. - powiedziałam jednocześnie z jej mamą. Karolina ruszyła od razu do łazienki. Wróciła po chwili i dołączyła się do mnie. Pierwsze pierogi, które my dostałyśmy, były gotowe i bardzo pyszne.
-Pyszne ciociu. - zaśmiałam się, a Karolina ze śmiechu prawie się zakrztusiła.
-Dziku.. Dziku.. Dziku, jak Ci smakowało?
-Jak żołędzie! - krzyknęłam, co rozbawiło nawet Karoliny mamę. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się z wszystkiego. Humor mi się bardzo poprawił. Stwierdziłam, iż jutro pójdę do szkoły, a po szkole do domu na chwilę. Stęskniłam się za moim pieskiem. Chciałam również poinformować Anię i Radka o mamie. Nic nie wiedzą, a może jednak?
  Wieczorem zdecydowałyśmy się z Karoliną na damski wieczór. Bo w końcu jutro przyjedzie Zbyszek na cały weekend. Usiadłyśmy  na kanapie, na przeciwko siebie i pierwsze co, zaczęłyśmy rozmawiać.
-Ej, słuchaj... - zaczęłam. - Skoro jesteśmy przy Zbyszku.. Co z nim i z Miśkiem? - zapytałam niepewnie.
-Nie mam pojęcia. - Karolina zrobiła smutną minę.
-Czekaj.. Zadzwonię do niego. - wzięłam do ręki komórkę i zadzwoniłam do Michała. Odebrał po chwili. Wypytałam go o wszystko. Nie pogodzili się jeszcze, ale są w trakcie. Michał musiał to przemyśleć, dlatego mu to tak długo zajęło. Poszłam się po rozmowie szybko umyć i naszykować, a po mnie Karolina. Leżałam w łóżku, kiedy Karolina wróciła. Byłam śpiąca, więc od razu zabrałam się do spania.
-Karolinaaa? - zapytałam, lekko dziecinnym głosem.
-Słucham? - uśmiechnęła się.
-Dziękuję, że mogę u Was jakiś czas spać.
-Spać? Chyba mieszkać. Dla nas by nie było problemu gdybyś została jeszcze tak długo, aż nie będziesz mieszkała z chłopakiem.
-Dziękuje bardzo. W ogóle to mam na jutro plan. Po szkole Zbychu do Ciebie przyjedzie i ja Was zostawię w spokoju. W tym czasie będę rozmawiała z Alexem. No a w sobotę to się mnie nie pozbyjecie. Dobra. Idę spać. Zbyszkowych. - powiedziałam i usnęłam.

2 gru 2012

Rozdział 17


Witam :) Miałam ochotę jak najszybciej skończyć pisać ten rozdział. Straaasznie mi się nie podoba ;/ Także.. Obiecuję, że następnym razem się bardziej postaram :)
____________________________________________________
Rozdział 17

  Dzisiaj 30 listopad. Siedziałam na sali nie stresując się ani troszeczkę. Przyszła moja kolej i zaczęłam śpiewać piosenkę Rihanny - Diamonds. Zamknęłam oczy i przed sobą miałam wszystkie wspomnienia z moimi przyjaciółmi. Dzięki nim mogę czasami zapomnieć o szarym świecie i myśleć o moich dawnych marzeniach, które się spełniły. Nie zdążyłam się odwrócić, kiedy piosenka skończyła się. Nie stresowałam się, dlatego poszło mi nawet dobrze. Wiedziałam, że i tak nie przejdę, dlatego nie robiłam sobie nawet żadnych nadziei. Po piosence wszyscy zaczęli mi bić brawa. Podziękowałam i usiadłam na miejscu. Siedzieliśmy i czekaliśmy na wyniki. Stanęliśmy na środku i zauważyłam, że każdy się stresuje. Tylko ja stałam i uśmiechałam się do każdego.
-Zrobimy to szybko i bezboleśnie. - zaczęli. - Dalej jest... - stałam i rozglądałam się po sali. Byłam w 100% pewna, że nie przejdę. Z myśli wyrwał mnie głos starszej kobiety. Wykrzyknęła moje imię. Przeszłam? Nie wierzę. Przecież ja w ogóle śpiewać nie umiem! Wszyscy zaczęli mnie przytulać, a ja dalej stałam jak wmurowana. Pobiegłam do torebki i wyciągnęłam komórkę. Chciałam zadzwonić do Piotrka, bo to on trzymał za mnie najmocniej kciuki. Usłyszałam za mną znajomy głos.
-Pit! - krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona skacząc jak dziecko.
-Gratuluję. A tak w ogóle... Dziewczyno, ty masz niesamowity głos. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Dzięki. Ja tak i tak nie sądzę. No i czuję się zaszczycona. - zaśmiałam się.
-Chodź, zawiozę Cię do domu bo i tak chciałem w tam te strony jechać. - powiedział i uśmiechnął się.
-Czekaj. Pójdę się ich jeszcze parę rzeczy wypytać. - pobiegłam do sali, a oni dali mi kopertę, w której wszystko jest dokładnie opisane. Pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam do wyjścia. Wygłupiałam się i piszczałam jak dziecko. Ludzie na ulicy spoglądali na nas dziwnie, ale ani ja, ani Pit nie zwracaliśmy na nich uwagi. Byłam zbyt zadowolona, by się uspakajając i być poważna. Po drodze Pit pytał się mnie jak tam Alex. Nie mówiłam mu nic o konkursie, bo chcę mu zrobić niespodziankę jak wygram i pojadę do Londynu. Jestem coraz bliżej celu. “Jeśli jesteś w stanie uwierzyć w to, że możesz wygrać, to wiedz, że to pierwszy lecz największy krok do sukcesu“ tym cytatem posługuje się każdego dnia. U Alexa wszystko w porządku, tylko niestety ostatnio z nim rozmawiałam chyba 4 dni temu. Obiecał mi, że dzisiaj wieczorem do mnie zadzwoni.
-A jak u Ciebie z tą dziewczyną? - zapytałam po chwili. On uśmiechnął się.
-Twój sposób zadziałał. Dziękuje Ci bardzo za tą radę. - uśmiechnął się nie odrywając wzroku od jezdni. Podczas  jazdy rozmawialiśmy cały czas i śpiewaliśmy. Zastanawiałam się cały czas dlaczego go nazywają Cichy Pit. Nie wytrzymałam i zapytałam go o to.
-nigdy nie okazuję uczuć jakich czuję. Zostawiam je dla siebie, bo w końcu co ich to obchodzi? I tak mi nie pomogą. Dlatego. Też dlatego, że nie jestem typem imprezowicza raczej. Chłopaki bardziej się wygłupiają, rzucają różnymi tekstami, a ja siedzę cicho. - uśmiechnął się do mnie.
-Aaa. Ogarniam, ale przy mnie i tak gadasz, gadasz i nie kończysz. - zaśmiałam się.  Usłyszałam dźwięk mojej komórki. Szukałam jej w torbie i nie umiałam znaleźć. Pit śmiał się już ze mnie, a ja zerkałam pod fotel. -Znalazłam! - krzyknęłam. Odebrałam szybko i usłyszałam po drugiej stronie słuchawki mamę. - Jadę z Piotrkiem do domu, bo akurat jechał w te strony. Będę za mniej więcej 30 minut. W domu Ci wszystko opowiem. Pa. - nie miałam ochoty z nią rozmawiać.
   *                       *                                *                               *
  Wstałam z strasznym bólem brzucha. Zerknęłam na komórkę i była dopiero godzina 4;00. Zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie ciepłe kakao, wróciłam na górę i spoglądałam przez okno. Uwielbiam widok spadającego wolno śniegu. Również kocham zimę. A za co? Za Mikołajki, za miłą atmosferę, za święta i jak zawsze za roraty w kościele. Lubię spotykać się ze starszymi znajomymi, a po kościele zazwyczaj jest czas na rozmawianie. Wzięłam do ręki komórkę i dopiero teraz zauważyłam 10 nieodebranych połączeń od Alexa.
- O kurwa. - przeklęłam sama do siebie. Kompletnie zapomniałam. Miałam wczoraj rozmawiać z Alexem, a ja po tym całym konkursie zapomniałam. W Anglii była godzina 6:13. - Może jednak nie śpi? - wcisnęłam przycisk "Zadzwoń" i po dwóch sygnałach odebrał. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
- Wybaczam Ci, ale następnym razem się musisz tłumaczyć. Dzisiaj nie musisz. - zaśmiał się. - Co ty o tej godzinie nie śpisz, malutka? - zapytał z troską w głosie. Miałam ochotę go przytulić, no ale niestety... Tulić do telefonu to się nie będę.
-Strasznie mnie brzuch boli i się źle czuję. - skrzywiłam się.
-Jejkuu... Dlaczego mnie tam nie ma? - wyobraziłam sobie jego smutną minę w tym momencie.
-No niestety Cię nie ma. Za niedługo się zobaczymy. Obiecuję.
-A co? Przyjedziesz do mnie?
-Nigdy nic nie wiadomo. Może. - rozmawiałam z nim trochę na telefonie, a później na skype. Uspałam się przy włączonym komputerze i skype. Obudziłam się i zauważyłam, że nie ma obok laptopa. Szukałam w pokoju i nie było go. Poszłam do pokoju brata i zauważyłam, że on rozmawia z Alexem. A tak nie interesował się piłką nożną i chłopakami, a teraz tylko o tym rozmawiają. Cieszę się, że Radek zakolegował się z Alexem. Tylko oby za dużo nie wygadał. - Oddaj mi go! - krzyknęłam do brata.
-No przepraszam, że zabrałem Ci twojego chłopaka. - powiedział ze złośliwym uśmiechem. Widziałam jak Alex uśmiecha się, a ja zarumieniłam się.
-Spiepsaj! I..I..I... Debilu. - zaśmiałam się i wróciłam z laptopem do pokoju.
-Chłopakiem, a ty nie zaprzeczyłaś. Ciekawe. - Alex uniósł jedną brew.
-Ochh noo... Zostawmy to na kiedy indziej.
-Okay, ale się nie wymigasz. - zaśmiał się. Rozmawialiśmy tak do 9, a brzuch dalej mnie bolał. -Słuchaj, kochanie. Muszę iść na trening, bo później mecz. - skrzywił się.
-Kochanie? - zapytałam podejrzliwie. - Dobrze. Pozdrów wszystkich! Wengera też! No i trzymam kciuki jak najmocniej się da! Nie zawiedź mnie! - zaśmiałam się. - Papa.
-Pa! Trzymaj się! Wyobraź sobie, że jestem obok to brzuch przestanie Cię boleć.  - zaśmiał się i rozłączył.  Jest sobota, a ja sobie posiedzę w domu. Karolina pewnie ze Zbyszkiem, jak w każdy weekend, a ja muszę siedzieć w domu sama. Chociaż.. Jak ból przejdzie, to zajmę sobie czas z siostrą. Dawno z nią nie rozmawiałam. Zeszłam na dół. Obkręciłam się w kółko i ruszyłam do kuchni. Poczułam lekko świąteczny nastrój. Siostra sprzątała i jednocześnie słuchała piosenek świątecznych. Uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać. Pomyślałam, że by tak nie wypadało nie pomóc ciężarnej, więc wzięłam się za salon. Brzuch jednak dalej bolał, ale jak na razie nic nie mówiłam. Nie chciałam siedzieć cały dzień w domu.
  Nie, nie, nie. To nie możliwe! Nie ma transmisji meczu Arsenalu! Wkurzona siedziałam i musiałam zadowolić się transmisją pisaną. No niestety. Przeglądając tumblr weszła moja siostra do pokoju. Zatrzymałam się akurat na zdjęciu Miśka z Moniką.
-To ten Dziku, taa? - zapytała, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Ta 13-stka z Jastrzębskiego Węgla?
-Tak. - uśmiechnęłam się. - To ten Dziku, z którym mam kontakt. - mrugnęłam oczkiem do niej.
-Przystojny. No ale nie w tej sprawie tu jestem... Stwierdziłam, że co jakiś czas będę do Ciebie przychodziła, żebyś mogła mi się wyżalić i wypytać o cokolwiek chcesz. Kiedyś byłam sama z rodzeństwa i nie miałam do kogo iść, a strasznie się czułam jak nie mogłam się wygadać starszej ode mnie dziewczynie. Dlatego zawsze chodziłam do twojej nauczycielki z niemieckiego, była tylko 9 lat starsza i zawsze mi pomogła. Także.. Wygadaj się. - uśmiechnęła się. Zastanawiałam się co tak wraz się stało, że chce do mnie przychodzić w takich sprawach. Sama przecież do niej chodziłam z  różnymi problemami. Stwierdziłam, że w końcu jest okazja, więc wygadam się jej.
-Nigdy tego nikomu nie mówiłam, ale w szkole mam takiego wroga. Nazywa się Malwina. Ostatnimi czasami bardzo przyjaźni się z Louisem i Kevinem. Gdyby nie ona, przyjaźń między mną, a Louisem dalej by istniała. No ale.. Zaczęła na mnie najeżdżać za nic i teraz połowa szkoły się ze mnie śmieje. Szczerze mówiąc... Za bardzo się tym nie przejęłam. I tak to ostatni rok w tej szkole, więc ich wszystkich mam w dupie.
-A ja mam pomysł. Napiszę Ci list obraźliwy i wrzucisz jej do szafki, jasne? - zgodziłam się. Dałam Ani kartkę i długopis. Czułam się troszeczkę jak dziecko. Przejmowałam się takimi sprawami. Na głowie miałam jeszcze Lukasa, który się mnie ostatnimi czasami uczepił.
  Dzień minął mi bardzo szybko. Umówiłam się z siostrą, że jutro pojedziemy na jarmark Bożonarodzeniowy. W końcu pierwszy dzień adwentu i przygotowań do Bożego Narodzenia. Karolina cały dzień się do mnie nie odzywała. Nie wiem co mam o tym myśleć. Nie odpisywała mi nawet na SMS-y. Czyżby była za bardzo zajęta Zbyszkiem?

27 lis 2012

Rozdział 16

Witam :> Przepraszam za błędy itp... :c no i chciałam poprosić o jak najwięcej komentarzy :)) Pozdrawiam ♥ a i dziękuje za komentarze :)
_________________________________________________________
ROZDZIAŁ 16
  Stanęłam przed szafą, zastanawiając się co ubrać. Była godzina 18.45, a o 20 zaczyna się impreza. Zdecydowałam się na ciemne rurki, niebieską bokserkę z dosyć dużym dekoltem i do tego moje ukochane, wysokie koturny. Podeszłam do lustra i zaczęłam suszyć włosy. Wyprostowałam je i zastanawiałam się dalej co z nimi zrobić. Po chwili zastanowienia się zrobiłam warkocz na bok i końce miałam związane niebieska kokardką. Miałam jeszcze pół godziny. Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam na kanapie. W domu nikogo nie było. Wiedziałam tylko, że Radek pojechał do Ani i później dopiero dołączy na imprezę. Wzięłam komórkę do ręki i zadzwoniłam do Karoliny. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Woow. Jak na Ciebie to strasznie szybko odebrałaś. - zaśmiałam się do telefonu.
-Bo akurat pokazywałam Zbyszkowi jakie jego zdjęcia mam. - zaczęła się głośno śmiać i w oddali poznałam śmiech Zbycha.
-Oj.. Przeszkodziłam Wam?
-W sumie to taa. Nie no, żartuję. - ponownie usłyszałam śmiech. Była w dobrym nastroju. -Możesz nam od razu wymyślić, co mamy robić.
-Dawajcie na spacer po 20. Idźcie w stronę sali, a jak będzie blisko to dajcie znać. Nie będzie mi się chciało tam cały czas siedzieć z Lukasem. - zgodzili się. Po jakimś czasie rozmowy popatrzyłam na godzinę. Było 15 minut przed 20. Ubrałam kurtkę i wzięłam kluczyki do skutera. Nie za bardzo chce mi się iść w koturnach pieszo. Na skuterze też nie za ciekawie, ale na pewno lepiej niż pieszo. Zamknęłam dom i wyjechałam. Na miejscu byłam punktualnie. Poczekałam na Radka i Anię, bo to oni mieli prezent, i ruszyliśmy na górę. Sala była już zapełniona gośćmi. Podeszliśmy do sąsiadki i złożyliśmy jej życzenia. Ruszyliśmy w stronę wolnych miejsc i okazało się , że muszę siedzieć obok Lukasa. Nie cieszyło mnie to i chyba było widać to po mojej minie, gdyż Ania do mnie zagadała i powiedziała, że się może zamienić. Zdecydowałam, że zostanę obok niego, ale na pewno nie będę z nim cały czas rozmawiała.Minęło parę kieliszków i już siedziałam wtulona w Lukasa. Musiałam do siebie najpierw dojść. Oderwałam się od niego i wybiegłam na świeże powietrze. Zapomniałam całkiem o Karolinie i Zbyszku, ale wyciągając komórkę zaważyłam, że nawet do mnie nie zadzwonili. Chciałam już ruszyć w stronę sali, kiedy usłyszałam znajomy dzwonek. Spojrzałam na komórkę. Karolina puściła mi sygnał, więc na pewno jest w pobliżu. Powoli wracałam do rozumu i żałowałam tego jak się wtuliłam w Lukasa. To było po prostu okropne. Nagle zauważyłam przede mną Karolinę. Przywitałam się z nią, a następnie z Zbyszkiem. Głupia nawet nie zauważyłam, że trzymają się za rękę.
-To wy? jesteście razem? - zapytałam miło.
-Tak. Już od wtedy na lodowisku. - uśmiechnęła się Karolina.
-Szczęścia. - przytuliłam ich jednocześnie. Rozmawialiśmy długo i chyba sąsiadka zauważyła, że mnie nie ma, gdyż wyszła na dwór i rozglądała się. Robiłam wszystko, żeby mnie nie zauważyła, lecz to nic. nie dało. Podbiegła do nas od razu.
- Zapomnijmy, Mell, o tym co było. On już jest najebany i nie wie co robi. A w sumie to ty też. - ledwo co skończyła, kiedy zauważyła Zbyszka i wpatrywała się w niego długo. Odchrząknęłam tak głośno,żeby usłyszała i wiedziała, że nie są sami. Zadawała mu mnóstwo pytań i śliniła się na jego widok. Widziałam Karolinę od środka. Wyzywała ją i gotowała się ze złości, lecz nie potrafiła tego powiedzieć głośno. Spojrzałam na Karolinę, a ta dała mi znać, że mam ją od niego wziąć. Gdyby mogła, to na pewno zabiłaby ją wzrokiem.
                     *                        *                          *                    *
  Kac po wczorajszej imprezie - jest. Mało pamiętam dlatego wolałam nawet nie wiedzieć co się działo. Plan na dzisiejszy dzień: spać i nic nie robić. Gdyby Karolina zaproponowała spotkanie to bym wyszła, ale na pewno siedzi z Zbyszkiem. A jednak się myliłam. Napisała mi SMS-a z pytaniem czy przyjdę dzisiaj do niej, bo Zbyszek jest i Pit przyjedzie. Zgodziłam się od razu. Wzięłam szybko prysznic i zjadłam śniadanie. Do 14 będę leżała, a później pójdę do Karoliny. Zapowiada się ciekawy dzień, chociaż czuję się strasznie zmęczona. Po obiedzie posprzątałam, a następnie naszykowałam się. Byłam gotowa do wyjścia, a miałam jeszcze dużo czasu. Ten czas wykorzystałam rozmawiając z mamą o Alexie. Powiedziała, że jest on bardzo miłym człowiekiem i chętnie by się zgodziła na takiego zięcia. Powiadomiła mnie również, że zapisała mnie na konkurs piosenki angielskiej. Za uzyskanie 1 miejsca w województwie jest następny etap w Warszawie, a następnie w Londynie jest występ. będę mogła tam przesiedzieć cały tydzień i zabrać ze sobą dwie osoby. Nie wierzyłam w to, żeby to się kiedykolwiek spełniło. Mimo wszystko postanowiłam walczyć, w końcu marzenia się spełniają. Po rozmowie od razu wybrałam się do Karoliny. Przywitałam się i razem z zakochaną parą czekałam na Pita. Jak zawsze się spóźniał. Spotykaliśmy się w grupie bardzo często. Przy Pitrze czuje się jak przy bracie. Mogę z nim o wszystkim rozmawiać i być pewna, że zachowa to dla siebie. Zawsze myślałam, że jak sławni to na pewno przemądrzali. A jednak się myliłam. Tak naprawdę to tacy nie są, a za to ludzie w ogóle nie znani się tak zachowują. Codziennie wieczorem myślę, jakby wyglądał mój świat gdybym nie poznała piłkarzy Arsenalu i siatkarzy polskich. Na pewno nie miałabym wiernych przyjaciół. Z tych wszystkich, z którymi przyjaźniłam się kiedyś została mi tylko Karolina i Tatiana. Na nich mogłam polegać, kiedy czułam się źle i nie miałam przy sobie wsparcia chłopaków. Dziękuje im za to każdego dnia. Rozmawiając z Karoliną i Zbyszkiem usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Jak myślałam, był to lekko zadyszany Pit. 
-spóźniłeś się. - uśmiechnęłam się złośliwie i przytuliłam go jak najmocniej umiałam. Dałam mu przyjacielskiego buziaka w policzek, po czym od razu ruszyliśmy w stronę zakochanych. Przywitali się z Pitem i zapytali nas co będziemy robić. U każdego z nas to chyba częsty problem. Za każdym razem zastanawiamy się co robić i nie zawsze coś wymyślimy. Tym razem wyszło na nic nie robienie. Karolina poszła zrobić nam herbaty i przygotować coś do jedzenia, a Zbychu po jakimś czasie poszedł jej pomóc.
-Melania.. Mam problem. - powiedział Pit i spojrzał mi w oczy.
-Wiesz, że możesz na mnie polegać. Wal. - powiedziałam z uśmiechem.
-Bo spodobała mi się taka pewna dziewczyna. Jest rok młodsza ode mnie i na prawdę miła i sympatyczna. Za każdym razem jak do niej zagaduje to ucieka. Nie wiem co ja takiego zrobiłem. Poznaliśmy się normalnie, a teraz ucieka. Co ja takiego zrobiłem? - nie odrywał wzroku od podłogi.
-Kobiecy rozum. - skrzywiłam się. - Robi się czerwona jak do niej zagadujesz?
- Nie przyjrzałem się dokładnie, ale trochę tak.
-I wszystko jasne. Rozmawiając z Tobą, zawstydza się i ucieka bo nie chce żebyś widział jak się rumieni. Dziewczyny nie lubią jak chłopaki to widzą, dlatego często uciekają. To może brzmieć dziwnie, ale taka prawda. Na pewno się w Tobie zakochała. - uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. - Najlepiej zrób tak.. - zaczęłam. - Na kartce napisz swój numer, podejdź do niej, podaj jej kartkę i powiedz, że cieszyłbyś się bardzo gdyby się zgłosiła bo chętnie byś ją poznał. - Chciałam jeszcze coś dodać, ale parka wróciła z jedzeniem i piciem. Pit mi tylko cicho powiedział, że spróbuje tak zrobić i jak się uda to mi będzie bardzo wdzięczny. Zrobione babeczki dzisiaj rano przez Karolinę i Zbyszka były przepyszne. Nigdy wcześniej nie jadłam tak pysznych babeczek. Jak zawsze musiałam ich pochwalić.
-Właśnie Zbyszek. Co tam słychać u Miska? Dawno z nim nie rozmawiałam. - Spojrzałam na niego uśmiechając się i oczekując odpowiedzi. Karolina spojrzała na niego, a on głowę spuścił w dół. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje.
-To może ja wytłumaczę.. - zaczęła Karolina. - Zbyszek pokłócił się z Kubiakiem. - nie uwierzyłam w te słowa. Ich przyjaźń trwała bodajże 8 lat.
-O w mordę.. O co?!
-O jakąś fankę, która się ich uczepiła. Jednym słowem: o głupoty.
-Zbyszek.. - zaczęłam, a on dalej wpatrywał się w podłogę. Myślałam, że zaraz się popłacze. - Przepraszam, że się wpycham, ale po prostu muszę. 8 lat człowieku. To sporo czasu, na prawdę. Nie pozwól na to, żeby wasza długoletnia przyjaźń skończyła się na takich głupotach. Przyjaźń to druga najważniejsza rzecz na świecie. Pamiętam jak pokłóciłam się z Karoliną.. To było najgorsze pół roku mojego życia. Codziennie płakałam i myślałam, że się już nigdy nie pogodzimy i.. - po policzku spłynęła mi łza. - i że już nigdy w życiu nie będę miała tak wspaniałej przyjaciółki jak ona. Ja mówię Ci to serio. Nie pozwól na to, żeby jakaś popierdolona fanka Was rozdzieliła. Idź i dzwoń do niego. - Karolinie spływały łzy po policzku, Nowakowski patrzył na mnie z niedowierzaniem, a smutny i blady Bartman sięgnął po komórkę i wyszedł. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
-Przepraszam. - powiedziała Karolina, a po jej policzku spłynęła następna łza.
-Ja też przepraszam. Nie powiem, że to była tylko moja wina, bo była ona po obu dwóch stronach. - przytuliłam ją mocno. Pit uśmiechał się.
- Też się chcę przytulić. - podszedł do nas i przytulił nas bardzo mocno. Ledwo co złapałam oddech.
-Nie odbiera. - wrócił smutny Zbyszek. Tym razem ja wzięłam komórkę do ręki i napisałam wiadomość Michałowi “Człowieku, weź odbierz. Bo mnie, cholera, zaraz szlak trafi. Albo się z nim skontaktujesz albo będzie Cię czekało dłuuuuuuugie kazanie! “. Już nawet nie ruszyliśmy tego tematu. Co jakiś czas z Piotrkiem spoglądaliśmy na siebie z smutkiem. Spojrzałam na komórkę i zauważyłam dwie nieprzeczytane wiadomości. Pierwsza była od Michała “ Niestety, Mell. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. On ma w ogóle szczęście, że Monika mi uwierzyła , bo tak to nie wiem gdzie by wylądował. “. Druga była od Moniki “ Michał już cały czas chodzi zdenerwowany. Jak zauważył, że Zbigniew do niego dzwoni to od razu rzucił komórką o ścianę. Do teraz rozwala nam rzeczy w domu. Próbuję go przekonać do tego żeby odebrał, ale niestety... Co ja mam zrobić? “. Szok nie schodził z mojej twarzy. Pokazałam po kryjomu SMS-a Piotrkowi. On również był zszokowany i nie mógł uwierzyć, że Misiek może taki być. Dołączyłam się do rozmowy Zbyszka z Karoliną. Tym razem tematy nam się nie kończyły. Wybiła godzina 18:45.
-My już musimy jechać. Mamy długą drogę przed nami. - powiedział Pit i spojrzał na Zbyszka. On przytaknął głową i wstał, by zabrać swoje rzeczy. Ubraliśmy się i wyszliśmy na dwór. Było zimno. W końcu końcówka Listopada jest. W ostatni dzień Listopada jest wojewódzki konkurs, na który się wybieram. Karolina pożegnała się z Zbyszkiem, a następnie z nami. Chłopaki podrzucili mnie pod dom i pojechali. Szepnęłam jeszcze szybko Piotrkowi, żeby się nie bał i zrobił tak jak mu powiedziałam. Po powrocie zrobiłam zadanie, pouczyłam się trochę i zaczęłam się szykować do spania. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ruszyłam do pokoju. Wchodząc uśmiechnęłam się szeroko. Na ścianie miałam pełno plakatów piłkarzy i siatkarzy oraz pełno zdjęć z wakacji. Między innymi z chłopakami z Arsenalu, z Piotrkiem, Miśkiem, Igłą, Zibim, Karoliną i Moniką i również z Louisem, Tatianą i Kevinem i z całą klasą. Nawet jedno zdjęcie z Lukasem. Położyłam się i po minucie usnęłam.

19 lis 2012

Rozdział 15


Bez żadnych zapowiedzi zapraszam na następny rozdział :)
_________________________________________________

Rozdział 15
  Chłopaki dzisiaj wyjeżdżają. Ten tydzień był na prawdę wspaniały. Rano przyjechali jeszcze do mnie by się pożegnać. Wojtek i Theo poszli już w stronę samochodu. Alex złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy. Znowu poczułam się tak jak parę dni temu. Szczęśliwa i bezpieczna.
-Słuchaj, Mell.. - zaczął. - Przepraszam Cię za ostatnio. Za dużo wypiłem i nie panowałem nad sobą. Na prawdę, ja.. - nie pozwoliłam mu dokończyć. Pocałowałam go, a on odwzajemnił ten pocałunek. Przytulił mnie i szepnął. - Zależy mi na Tobie. Nie chcę Cię stracić. - uśmiechnęłam się i zauważyłam, że chłopaki się nam przyglądają. - Przepraszam. - powiedział ostatni raz.
-Nic nie szkodzi. Wiem, jak to jest. Wybaczam Ci. - pocałowałam go w policzek. - A teraz idź już, bo chłopaki czekają. - uśmiechnęłam się do niego, a on ostatni raz mnie przytulił.
-Do zobaczenia. - uśmiechnął się i wsiadł do samochodu. Pomachałam im i czekałam, aż znikną zza rogiem. Weszłam do środka i zastałam mamę w kuchni. Usiadłam obok niej. - Mamo... Czy miłość na odległość ma sens? - zapytałam jej, a w moim oczach pojawiły się łzy.
-Oczywiście. - uśmiechnęła się. - Każda miłość ma sens. Uczucie nie wybiera. Tak naprawdę nie wiesz kogo pokochasz na zabój, tak najmocniej. Jeśli tak pokochałaś, to zostaje Ci tylko cierpliwie czekać na pierwsze upragnione spotkanie, pierwszy pocałunek. W miłości wszystko co pierwsze jest wyjątkowe, pamiętaj. - przytuliła się do mnie i pocałowała w czoło.
-A kiedy był twój pierwszy pocałunek z tatą? - zapytałam i spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się szeroko.
-Ojj, to było dawno temu. Ale pamiętam! - zaśmiała się. - Chodziliśmy razem do szkoły i pewnego dnia wracałam z nim do domu. Było zimno, więc mi pożyczył bluzę. Aż pod dom mnie nie odprowadzał, bo się bał twojej babci i ... dziadka. No i jak byłam w 8 klasie. Na pożegnanie mnie pocałował i wiedziałam, że to miłość mojego życia. - uśmiechnęła się. - No i teraz mamy wspólną rodzinę.
-O jejkuu.. Jak słodko. - uśmiechnęłam się.
  Po południu spotkałam się z Karoliną. Jak zawsze - spacer z psami. Tym razem poszłyśmy ścieżką w lesie. Opowiedziałam jej o przeprosinach Alexa i o rozmowie z mamą.
- Wiesz.. Dokładnie się tak wczoraj poczułam. - uśmiechnęła się, a w jej oczach widziałam radość.
-Właśnie! Opowiadaj jak i co! Czekaj. Mailo! Wracaj! - zawołałam mojego pieska i spojrzałam na Karolinę. - dobra, dawaj.
-No bo ten.. To było takie niezaplanowane. Rozmawiałam z nim o Wojtku i o Asi. Mówił, że Asia jest strasznie głupia i nie mógł uwierzyć jak on z nią mógł być, a ja mówiłam mu, że Wojtek to fajny chłopak, ale za bardzo nie przepadam za miłością na odległość. To dla mnie za dużo. No i jak się z nim żegnałam to mnie pocałował.. - zrobiła się czerwona. - Jak się to opowiada to nie jest aż takie fajne jak się przeżywa. A no i jeszcze coś...  Później mi napisał sms-a czy się nie spotkamy za tydzień. Zapytałam rodziców i może on do mnie przyjechać na weekend.
-O jezus , o jezus... To czekam na duuuuużo sms-ów w weekend. - uśmiechnęłam się do niej. - A teraz ja! - wyciągnęłam i pokazałam jej smsa od Michała na dobranoc.
-Haha. Jak miło, że o Tobie pamięta. - powiedziała. Chodziłyśmy tak do 17. Zrobiło się ciemno, więc poszłam do domu. Stwierdziłam, iż zostanę jutro w domu, bo nie bardzo miałam ochoty się uczyć na dwa sprawdziany.
                           *                   *                      *                       *
  Obudził mnie dzwonek komórki. Dostałam sms-a od Alexa, żebym weszła na skype jak będę miała czas. Była godzina 10. Wstałam od razu i ruszyłam prosto do łazienki. Włączyłam telewizję, a dokładniej 4fun tv. Na śniadanie zjadłam płatki z mlekiem. Posiedziałam chwilę przed telewizorem, oglądając bajki. Napisałam sms-a Alexowi, żeby wszedł na laptopa i że mam aktualnie czas. Czekałam na niego nie całe 5 minut.
-Hej, laska. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
-Hejka. Co tam?
-Hmmm... No bo ten.. Wojtek nam po drodze opowiadał co widział na lodowisku. Chodzi o Karolinę i Zbyszka. Był dość smutny z tego powodu, ale z drugiej strony zadowolony... A no i Sandra do niego dzwoniła i tak baaardzo przepraszała, że on jej wybaczył i ona za parę dni do niego przyjedzie.
-Mi się wydaje, że Karolina ze Zbyszkiem będzie. Ja nie kieruję jej uczuciami. Niech Wojtek z Sandrą znowu będzie. Oni są ze sobą szczęśliwi. Zibi z Karoliną, Wojtek z Sandrą i wszyscy będą szczęśliwi. - uśmiechnęłam się.
-Ejj.. Zapomniałaś o kimś.. Ja z Tobą. - słysząc to zakrztusiłam się piciem. Poczułam motylki w brzuchu. Rozmawiałam z nim ponad godzinę. Tematy nam się nie kończyły, jak zawsze. Wyłączyłam laptopa i wzięłam książkę do ręki. Harry Potter to jedna z moich ulubionych książek. Jak to Tatiana mówi “Jak wciągnie to yno ros“. Miała rację. Przeczytałam połowę książki. Spojrzałam na komórkę, była godzina 14. Kończyłabym właśnie lekcje. Po 5 minutach zastanowienia się stwierdziłam, że znowu włączę laptopa, może ktoś ciekawy będzie. Włączyłam gadu-gadu i jak zawsze tumblr. Dodałam parę zdjęć Zbyszka, Michała i Popiwczaka. Kuba Popiwczak to znany siatkarz, grający na pozycji libero. Był w moim wieku i na prawdę przystojny. Grał razem z Miśkiem w klubie, czyli w Jastrzębskim Węglu. Kiedy spojrzałam na komórkę, uśmiechnęłam się sama do siebie. Miałam na tapecie zdjęcie z Theo. Przypomniał mi się spacer z najlepszym przyjacielem. Poszłam do kuchni, by zrobić sobie herbatę kiedy nagle usłyszałam, że ktoś do mnie na skype dzwoni. Pobiegłam do pokoju i się okazało, że Theo dzwoni.
- Hej, hej, hej, hej, heeeeeeeeeeej! - krzyczałam szczęśliwa.
-Znowu nie w szkole, ciołku?!
-Nie chciało mi się i dalej chora jestem. Czekaj, idę sobie zrobić herbatę. - powiedziałam i znowu pobiegłam do kuchni. Zrobiłam szybko herbatę i wróciłam.
-Słyszałem, że rozmawiałaś dzisiaj z Alexem. - uśmiechnął się.
-Mówił o Wojtku, więc ty mi już o nim nie gadaj, proszę.
-Ale ja sądzę tak jak ty. Jak Karolina jest z nim szczęśliwa, to niech będzie.
-A to się cieszę. Czekaj. Puszczę Ci piosenkę. - zgodził się, a ja włączyłam jak najgłośniej umiałam piosenkę ZAKSY. Po skończeniu usłyszałam znajomy głos za sobą. Odwróciłam się i zauważyłam moją mamę, która wpuściła do mojego pokoju Louisa. Wyłączyłam głośnik i rozmowę z Theo przesunęłam w bok, żeby tylko Louis nie widział. Powiedział mi, że przyszedł się zapytać co u mnie słychać.
-Dlaczego Ci się tak nagle przypomniałam? Ala dała Ci kosza czy jak? - zapytałam ostro.
-Szczerze to tak... Dała mi kosza.. Ale ja nie z tego powodu tutaj. Chciałem z Tobą porozmawiać tylko. Przyjaźniliśmy się kiedyś, nie pamiętasz? przyjaźń od dzieciństwa ... Dlaczego ona już nie istnieje? - zapytał z dosyć poważną miną. W oczach miał łzy. Widziałam to bardzo dobrze i wiedziałam kiedy mówi prawdę.
-Zrobiłeś mi nadzieję, a później mnie po prostu olałeś. Nie pamiętasz? Ahh.. Pewnie nie, bo jesteś tak bardzo zainteresowany Alą, że o innych zapominasz. Wybaczam Ci, ale to nie znaczy, że będzie tak jak dawniej. Mam najlepszych przyjaciół na świecie i oni mi wystarczają. A nawet tworzymy z wszystkimi niezłą grupkę. - rozmawialiśmy jeszcze przez pół godziny. Powiedział mi co było ostatnio na lekcjach i kiedy mamy jakiś sprawdzian.
   Odprowadziłam Louisa do furtki. Podziękował za rozmowę i jeszcze raz przeprosił za jego zachowanie. Poszłam do pokoju, włączyłam głośniki i zobaczyłam czy czasem Theo się nie rozłączył. A jednak nie. Kamerkę przesunął na kanapę i było widać jak z Wojtkiem grali w Fife. Ich komentowanie siebie było tak śmieszne, że popłakałam się ze śmiechu. Popatrzyli na laptop i przerwali grę.
-Jedno szczęście, że Wojtek przyszedł w czasie piosenki. Przetłumaczył mi wasza rozmowę. Nie żebym podsłuchiwał czy coś... Co do Louisa to kurczę ... Przystojny jest. Tak, wiem. Jestem chłopakiem, ale to nie znaczy, że nie mogę oceniać innych.  - nie przestawał mówić. Było widać, że Wojtka też już nudziło to gadanie, więc zasłonił mu usta i powiedział, żeby się zamknął.
-Debil. A co do tych twoim przyjaciół, to o kogo Ci chodziło? - zapytał Wojtek.
-O Ciebie, Theo, Alexa, Zbyszka i Miska. No i oczywiście o Karolinę. - uśmiechnęłam się.
-Wiedziałem. - zaśmiał się. - Alex długo już nie będzie twoim przyjacielem. - jego mina zrobiła się przerażająca. Po chwili on po mojej minie
, że nie wiem o co mu chodzi. - Ahh.. No będziecie parą! - krzyknął głośno, a moja mama weszła do pokoju.
-Kto będzie parą? - zapytała.
-Co ty podsłuchujesz?! - zaśmiałam się.
-Głos Wojtka nie da się zignorować. - powiedziała, a ja pokręciłam głową. - No więc kto będzie para?
-Dzień Dobry, pani. A no Melania i Alex! oni się bardzo lubią. - Wojtek spojrzał na mnie uważnie i obserwował moją minę. Mama nie zareagowała aż tak źle. Zaakceptowała to i wyszła z pokoju. Patrzyłam groźnie na bramkarza, ale on śmiał się ze mnie. Dochodziła godzina 16. Co jakiś czas patrzyłam jak chłopaki grają w Fife. Zadanie zrobione i nauczona.. Zastanawiałam się co bym mogła przez następne 2 godziny robić. Wzięłam smycz i zapięłam do niej Maila. Ubrałam się dosyć ciepło. Była jesień, wiec nie wypada chodzić w krótkim rękawie. Pogoda na to też nie pozwalała. Wyszłam na dwór i ruszyłam w prawo. Przechodząc obok pamiętnego miejsca, w którym pierwszy raz całowałam się z Alexem, zrobiło mi się ciepło. Tego momentu z Alexem nigdy nie zapomnę. Poszłam z powrotem i przechodząc obok sąsiadki zauważyłam znany samochód. “Że Lukas?! Niee.. To nie jest możliwe.. A .. A może jednak? “ myślałam wpatrując się w samochód. Poszłam jak najszybciej dalej, żeby mnie nie zauważył czasami , ale gdy szlam z powrotem niestety na niego zahaczyłam. szedł z sąsiadką na spacer. Ona dała mi kopertę i porozmawiała ze mną chwilę, a Lukas... On wpatrywał się cały czas w ziemię. Jakby się bał, że nasze oczy spotkają się. W pewnym momencie przypomniał mi się dzień, w którym zaprosił mnie na spacer i spytał o chodzenie. Byliśmy tak długo razem, aż w końcu mu odbiło. Dlaczego on mi to zrobił? A byłam taka szczęśliwa.. Wiedziałam, że to będzie miłość mojego życia, lecz nie... Myliłam się. Czasami chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Bez kłótni, bez żadnych sławnych osób i bez wszelkich problemów. Myślę, że kiedyś o nim zapomnę i będę mogła prowadzić życiem bez niego, ponieważ do teraz było mi ciężko. Pod koniec odważył się w końcu spojrzeć w moje oczy. Jego błękitne oczy zawsze sprawiały, że poza nimi nie widzę świata. Tym razem też tak było. Kiedy już sąsiadka chciała iść, on zrobił krok do przodu i się zatrzymał jakby się czegoś bał. Podszedł bliżej, szepnął mi do ucha “Przepraszam Cię, kochanie. Pamiętaj, że nadal Cię kocham. Wybacz. “ i odszedł. Po tych słowach nie mogłam ruszyć się z miejsca. Spoglądałam na niego jak idzie. Nie mogłam uwierzyć w to co mi właśnie powiedział. Co to mogło oznaczać? Przecież dalej był w związku, więc to niczego nie zmienia. W środku koperty, która dala mi sąsiadka było zaproszenie na imprezę urodzinową. Będzie miała 18 lat, jak Karolina. Impreza odbędzie się w najbliższą sobotę. Ciekawe czy Lukas będzie? A może go zaprosiła? Co będzie jak on jednak tam będzie? Miałam pełno pytań dotyczących jego, a niestety na żadne z nich nie dostanę odpowiedzi.

17 lis 2012

Rozdział 14

Hey, Hi, Hello :3 Chciałam Wam podziękować, bo gdyby nie wy to nie wiem czy bym dalej pisała ♥ DZIĘKUJĘ! ♥
Rozdział dłuuuugi i moim zdaniem najlepszy :)) Miłego czytania :>
Pozdrawiam :)
_______________________________________________
ROZDZIAŁ 14

-Idź zapisz rejestrację. - powiedziałam do Karoliny cicho. -Czego chcesz?! - zapytałam krzycząc.
-Ja... ja.. tylko spisać wodę. - powiedział i wybiegł z mieszkania. Wsiadł do samochodu i wyjechał. W naszej wsi znali już go bardzo dobrze. Był to złodziej, który na naszej ulicy był już 4 razy. Dwa razy u pani Reginy, raz u Bułgarów i raz u mnie w domu. Był również u dziewczyny Radka - Ani. Rozejrzeliśmy się po kuchni i korytarzu. Kuchnia wyglądała jakby przez nią przeszło tornado, ale na szczęście wszystko było i niczego nie zabrał. Posprzątaliśmy wszystko i poszliśmy na górę. Karolina dokładnie spisała rejestrację.
-Jeździ na niemieckich rejestracji. - powiedziała. - Zabrał coś? I w ogóle kto to był? Co on chciał? - pytała wystraszona.
-Nie, nie zabrał nic na szczęście. Spokojnie. Nie musisz się bać. - powiedział czule Wojtek i przytulił się do niej. Zrobił nam kakao, więc uspokoiłyśmy się trochę.
  Była godzina 10, a Alex dalej spał. Jednym słowem - kac. Nie widziałam go jeszcze nigdy w takim stanie. My siedzieliśmy i czekaliśmy, aż Alex się obudzi. Niestety nam się dłużej czekać nie chciało, dlatego wzięłam poduszkę do ręki i zaczęłam nią uderzać w głowę Alexa jak najmocniej umiałam. Zaczęłam na niego krzyczeć i po chwili wstał.
-Dzisiaj ty wymyślasz co robimy. - powiedziałam oburzona.
-Dlaczego ja?! Ahh.. No dobra. Dajcie mi czasu na zastanowienie się. Idę się umyć i ubrać. - powiedział, po czym wyszedł z pokoju. Zrobiło mi się zimno, więc znów ubrałam bluzę napastnika Arsenalu. Karolina z Wojtkiem patrzyli na mnie z wielkim zapytaniem, więc Theo wytłumaczył im o naszej wycieczce do lewiatana po mandarynki. Rzuciłam się na nie jak “Dzik na żołędzie“. Nie bardzo nas zrozumieli, więc wytłumaczyłam im wszystko po polsku. Czekaliśmy na Alexa jakieś 20 minut, lecz on na żaden pomysł nie wpadł. Zaproponował kino, wypad na miasto lub spacer jak codziennie.
-Wiem! - krzyknęłam, aż Theo obok mnie podskoczył. Zaśmiałam się. - Lodowisko. - powiedziałam i pokazałam ręką serduszko.
-Tak, tak, tak! - Wojtek z Karoliną się zgodzili. Theo po chwili zastanowienia, też się zgodził. Alexa nawet nie musieliśmy pytać. Po wczoraj wybaczyłam mu, chociaż ani razu nie przeprosił. Naszykowaliśmy się i wyszliśmy na świeże powietrze. Miałam ubraną bluzę Theo, na którą Alex dziwnie się patrzył. Weszliśmy do samochodu. Z przodu siedziała Karolina z Wojtkiem, a z tyłu Alex,ja i Theo. Po drodze nikt z nas ani razu się nie odezwał. Tylko Karolina z Wojtkiem rozmawiała.
-Jesteśmy. - powiadomił nas wesoło Wojtek. - Kiedyś już tutaj byłem, ale to daaaawno temu. - zaśmiał się. Spojrzałam przez okno i zauważyłam samochód. Białe Audi Q7.
-Karolina. - zaczęłam. Gdy zauważyła moją minę zaczęła się głośno śmiać. - Taa. Za chwilę ja się będę śmiała z Twojej miny. - powiedziałam, lecz ona nie zrozumiała o co mi chodzi. - Popatrz przez okno w prawo. Stoi tam takie białe Audi Q7. Kojarzysz rejestrację? - tym razem ja się śmiałam z niej.
-O matkoo. To ta rejestracja. Chodźmy jak najszybciej do środka. - pociągnęła Wojtka za rękę. Chłopaki za bardzo nie zrozumieli, ponieważ mówiłyśmy po polsku. A co do Wojtka to patrzył się cały czas na nas pytająco. Jedno szczęście, że nie było zbytnio kolejki. Wypożyczyliśmy łyżwy i ruszyliśmy w stronę lodu. Usiedliśmy na krzesłach, by ubrać łyżwy. Karolina odwróciła się i zauważyła szczupłą blondynkę.
-Asia? - zapytała.
-A ty to kto? - blondynka spojrzała na nas. - Oo, Wojtek.. - dodała. - Co ty tutaj robisz?! - spojrzała na niego, a następnie szukała kogoś z jeżdżących.
-Przyjechałem tutaj z przyjaciółmi. - odparł szybko. - Gdzie masz Zbycha? - zapytał, po czym ja z Karoliną spojrzałyśmy na siebie z niedowierzaniem.
- A jeździ sobie z przyjaciółką. - Odparła obojętnie. - Oo, i z jakąś fanką.
- Ja bym mu tak nie pozwoliła. Znaczy.. Pozwoliłabym, ale bym pilnowała. Zresztą .. Każdy wie, że on lubi dziewczyny. - Karolina się dołączyła, a ja włączyłam dyktafon i wszystko nagrywałam.
-Myślisz, że ja z nim jestem bo go kocham? ha. ha. ha. Ja z nim jestem bo jest sławny, ma kasę, jest dobry w łóżku. - zaczęła wymieniać na palcach. - weź ty se nawet nadziei nie rób, bo i tak Ciebie nie będzie chciał. - powiedziała do Karoliny, wstała i już chciała odejść, ale jeszcze dodała - A tak apropo... Zibi jeździ z Sandrą. - wskazała ich palcem i odeszła. Wyłączyłam dyktafon i razem z bramkarzem i najlepszą przyjaciółka wdałam się w dyskusję. Alex i Theo poszli już na lód, a my planowaliśmy plan. Poszłam z Karoliną do Zbyszka, a Wojtek do Sandry.
-Hej, Zibi. - powiedziała Karolina i przytuliła go. - Nie mamy za dobrych wiadomości. - skrzywiła się.
-Słucham? - powiedział, a ja puściłam mu nagranie. W pewnym momencie zrobił się smutny i blady jak ściana.
-Przepraszam, że Ci dzień zepsułyśmy, ale ta szmata nas wkurzyła. - powiedziałam.
-Dobra. Nic się nie stało. Dziękuje Wam bardzo. - przytulił nas. - Melania.. Skoro już tutaj jesteś, to za 30 minut przyjedzie dla Ciebie niespodzianka. - uśmiechnął się i spojrzał na Karolinę, która też się uśmiechnęła. Prawdopodobnie wiedziała o co mu chodzi. Wojtek pokłócił się z Sandrą i bardzo się z tego powodu cieszył. Przedstawiłyśmy Zbyszka Alexowi i Theo. Dogadali się świetnie. Charakterami byli strasznie do siebie podobni. Śmiali się, obgadywali wszystkich i cały czas opowiadali kawały. Karolina nie chciała mi powiedzieć co lub kto będzie moją niespodzianką, więc zaczęłam ją co jakiś czas pchać, żeby się przewróciła. Po 30 minutach Zbyszek powiedział, że za chwilkę wróci i poszedł w stronę wyjścia. Nie mogłam się doczekać, aż dowiem się kto przyjechał. Zauważyłam, że wchodzi dosyć wysoki chłopak z włosami o kolorze ciemnym blond. Na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech. O mało co nie zemdlałam widząc ten uśmiech na jego twarzy. Kojarzyłam go tylko z telewizji i zdjęć. Był to nie kto inny jak Michał Kubiak. Moje serce zaczęło coraz szybciej bić. Za nim weszła jego dziewczyna - Monika i jego najlepszy przyjaciel - Zbyszek. W pewnym momencie otoczyła ich duża grupka fanek. Zbyszek zawołał mnie i Karolinę. Podeszłyśmy do nich.
-Misiek, to jest Melania. Ma 16 lat. - pokazał na mnie i się uśmiechnął. Kubiak podał mi rękę, a ja jak głupia stałam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie stoję przed moim idolem. Przedstawił mi również Monikę. Im przedstawił też Karolinę. Rozmawialiśmy bardzo długo, aż chłopaki z Arsenalu do nas nie podeszli i pozapraszali wszystkich na lód.
  Byliśmy na lodowisku około 4 godzin. Jeździliśmy śmiejąc i wygłupiając się. Stwierdziłam, iż Misiek jest na żywo jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach. Jest on bardzo miłym człowiekiem. Monika jest również bardzo miła. Dogadałam się z nią, więc dużego problemu nie było. Powiedziała mi, że Misiek w dzieciństwie podrywał ją zabierając jej buty. Są bardzo szczęśliwą parą i życzę i
Są bardzo szczęśliwą parą i życzę im jak najwięcej szczęścia. Wymieniłam się z nią i z Miśkiem numerami telefonu. Zaplanowaliśmy również spotkanie gdzieś na mieście i zaprosimy Pita i Igłę z żoną. Na lodowisku byliśmy wszyscy razem i nie było tak, że Alex, Theo i Wojtek byli na boku. Z wszystkimi po równo rozmawiałam. Misiek z Moniką już pojechali, a my czekaliśmy na Karolinę. Poszłam jej więc szukać. Byłam niedaleko schodów na górę, kiedy zauważyłam Karolinę ze Zbyszkiem. Stali wtuleni w siebie i całowali się. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zauważyłam dzisiaj, że Zbyszek czuje do Karoliny coś więcej niż tylko przyjaźń i wiedziałam, że Karolina również to czuje. Obaj byli na pewno szczęśliwi z tego co się działo w tym momencie. Nagle zauważyłam, że ktoś obok mnie stoi. Był to Wojtek z zadowoloną miną.
-Wiedziałem, że z nich coś będzie. - Uśmiechnął się. - Widać, że są szczęśliwi. Powiadamiaj mnie co jakiś czas co się u nich dzieje, ok?
-Myślę, że sama Ci będzie mówiła co u nich słychać. - uśmiechnęłam się do Wojtka, który również się uśmiechnął i odszedł. - Emm.. Przepraszam, że Wam przerywam, ale muszę Ci Zibi ją zabrać. - zaśmiałam się.
-Osz ty. Nie oddam jej. - uśmiechnął się do mnie, a następnie spojrzał na Karolinę. - Widzimy się za niedługo, malutka. - pocałował ją i pożegnał się ze mną. Nigdy nie widziałam Karoliny tak zadowolonej jak dzisiaj. Powiedziałam jej, że Wojtek wszystko widział, a ona obiecała mi, że jeszcze przed wyjazdem z nim porozmawia. Do domu dojechaliśmy o 20. Chłopaki jutro odjeżdżają, więc czekał nas jeszcze tylko jeden dzień razem. Po powrocie położyłam się spać. Obudził mnie jeszcze tylko SMS od Miska “Dobranoc ;) siatkarskich snów. Ależ ja skromny jestem. haha :D no więc jeszcze raz Dobranoc :) “. Uśmiechnęłam się, odłożyłam komórkę i usunęłam.

13 lis 2012

Rozdział 13

Witam :) Rozdział nawet długi, ale nie za fajnie mi wyszedł. Od paru dni jakoś nie za bardzo wenę mam... ;/ Postaram się, aby następny rozdział był lepszy! :)
Pozdrawiam.
________________________________________________
Rozdział 13

  Umówiliśmy się, że dzisiaj będziemy u chłopaków spać. Obudziłam się z lekkim katarem, ale nie chciałam nic mamie mówić. W szkole dzień szybko minął. Widziałam nawet parę razy przez okno, że Wojtek samochodem przejeżdża. Ostatnia lekcja się dłużyła. Biologia - znienawidzony przedmiot. Nauczycielka również znienawidzona. Wzięła mnie do odpowiedzi. Jedno szczęście, że zapamiętałam dużo z lekcji i dostałam 4. Zadzwonił dzwonek i od razu pobiegłam do szafki. Przebrałam buty, ubrałam kurtkę i wybiegłam na dwór. Pożegnałam się z Tatianą i szłam z Kamilem w stronę furtki. Zauważyłam, że ktoś czeka obok furtki. Myślałam, że to jakiś rodzic czeka na młodsze dziecko, a okazało się, że to Alex.
-Hej, Mell! - krzyknął.
-Heeeeej! - podbiegłam do niego i przytuliłam się. - Alex, to jest Kamil. Kamil-Alex. - przedstawiłam Kamilowi Alexa. Gdyby to ktoś inny był, pewnie bym nie przedstawiła, ponieważ dość dużo osób jest fanami Arsenalu. Kamil był również fanem, ale od niego jakoś nie oczekiwałam wielkiego szoku. Następnie pożegnałam się z Kamilem i razem z Alexem ruszyliśmy w stronę sklepu, w którym mama pracowała. Miała wziąć mi ubrania i wszystkie rzeczy potrzebne do spania. Jutro zrobię sobie wolne od szkoły, żebyśmy mogli dłużej rozmawiać i się wygłupiać. Karolina też nie idzie jutro do szkoły. Po drodze co minutę kichałam, więc Alex mógł się domyślić, że bierze mnie choroba. Wzięłam od mamy wszystkie rzeczy i zostawiłam u niej torbę z książkami.
-Mamo, dostałam dzisiaj 4 z Biologii. - powiedziałam.
-No to super! W nagrodę za to jutro możesz wrócić o której chcesz. - powiedziała po czym Alex się zaśmiał. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Nie było tam nikogo. Zaciekawiona zapytałam gdzie jest Wojtek z Theo.
-Pojechali do sklepu i po Karolinę. Może im to jeszcze trochę zająć. - powiedział i przykrył mnie kocem. - Jesteś chora. A wiesz co Ci obiecałem, więc masz tutaj leżeć i czekać aż wrócę. - powiedział i zszedł schodami w dół. Włączyłam telewizję. Leciał mecz reprezentacji Polski w siatkówce. W tym czasie Alex przyszedł z gorącą herbatą. Usiadł, przytulił mnie i razem ze mną oglądał mecz. Zazwyczaj oglądając mecz komentuję ich grę.
-Kurde, Dziku! Co ty zrobiłeś?! - zaczęłam krzyczeć. - Zibi! Jak ta piłka przeleci na waszą stronę, to nie będziesz miał ciekawie!
  Po godzinie przyjechali chłopaki z Karoliną. Przywitałam się i Karolina od razu dołączyła się do mnie w oglądaniu meczu. Zaczęła razem ze mną komentować grę Zbyszka. Wychodziło mu bardzo dobrze, ale i tak komentowałyśmy głupio, chociaż ich uwielbiamy. Nie mogę się doczekać, aż poznam Kubiaka. Był on moim idolem, bo sama gram w siatkówkę. Nie mówiłam jeszcze tego chłopakom, ale wolę siatkówkę od piłki nożnej. Chłopaki pod koniec meczu się wyłączyli i zaczęli rozmawiać między sobą. Po meczu chciałyśmy wyłączyć telewizję, ale okazało się, że puszczają OX TV. Zaczęłam się głośno śmiać.
-Ooo, Alex! Patrz kto jest w telewizji! - w tym momencie wszyscy zaczęli się śmiać.
-Oo, Wojtek! Patrz kto tam jeszcze jest! - powiedział Alex i popchnął go lekko. - Ciota! - zaczęli się dla zabawy bić. Po chwili chciałam ich rozłączyć, więc rzuciłam się na Alexa, a Karolina na Wojtka. Theo stał nad nami i śmiał się jak najgłośniej mógł.
-Wieczorem jak będzie ciemno to idziemy na spacer. - powiedziałam.
-Spacer w śniegu. Mhmm. Ma ktoś aparat? - zapytała Karolina.
-Ja mam. - powiedział Theo i poszedł po lustrzankę, którą po chwili wyrwałam mu z ręki i zaczęłam robić zdjęcia. Chłopaki przygotowali jedzenie i przynieśli na górę. Jak zawsze - ja z Karoliną rzuciłyśmy się na owoce. 
-Właśnie! Przypomniało mi się coś! Pożyczyłam klucze od woźnego na salę! Idziemy później w coś pograć! - powiedziałam, po czym spojrzałam na Karolinę. Domyśliła się od razu w co chcę grać. Uśmiechnęła się do mnie na znak, że się zgadza.
  O 18 ubraliśmy się i wyszliśmy na spacer. Uwielbiam chodzić wieczorami, gdy jest już ciemno, na spacery. Jest wtedy przyjemniej. Alex, Wojtek i Karolina poszli już do szkoły na salę, a ja z Theo poszłam do sklepu. Na szczęście nikt go nie rozpoznał. Kupiliśmy picia, lizaki dla siebie i wyszliśmy. Chociaż ubrałam się ciepło to i tak było mi strasznie zimno. Po chwili Theo stanął i wpatrywał się we mnie. Odwróciłam się do niego.
-Co jest? - zapytałam.
-Powiedz mi. Lubisz Alexa? Czujesz coś do niego?
-Ciężko powiedzieć... Bardzo go lubię, ale nie wiem czy coś do niego czuję. A dlaczego?
-Czujesz coś do niego.To widać. Tylko mam jedno pytanie.. Dlaczego on, a nie ja? - zapytał, a ja stanęłam jak wryta.
-Yyy...Yyy... Po prostu.. No..
-Nie wiesz, prawda? Co on ma takiego czego ja nie mam?
-Theo... - zaczęłam i spojrzałam mu w oczy. - Ja nie powiedziałam czy coś do niego czuję czy nie. Zastanawiałam się nad tym ostatnio i chyba z nim nie chcę być. Nie wyobrażam sobie miłości na odległość. Tak jak z Lukasem. Przyjechałam do Polski i ze mną zerwał. Wolę przyjaźń. Jeszcze nigdy nie miałam takiego prawdziwego przyjaciela, który mógłby być moim bratem. Za każdym razem zakochuję się, a potem zwyczajnie ten ktoś mnie olewa i znów nie mam żadnego przyjaciela. Nie chciałabym teraz tego zepsuć. - przytuliłam się do niego.
-Prze... Przepraszam, że zapytałem. - odwzajemnił uścisk. 
-Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się do niego. - Idziemy? - zapytałam i od razu ruszyliśmy dalej. Na sali już powoli się rozgrzewali. Zaśmiałam się widząc Alexa jak gra. Ja z Karoliną zagrałam w jednej drużynie, a w drugiej zagrali chłopaki. Wojtkowi gra wychodziła nawet bardzo dobrze. Na Walcotta trzeba było uważać, jego ściny mogłyby pozabijać ludzi. Jeśli chodzi o Alexa... Bywało gorzej. Tak jak myślałam - razem z Karoliną wygrałyśmy mecz i pokonałyśmy chłopaków. Do domu wróciliśmy bardzo szybko. Było zimno, a nie chcieliśmy się rozchorować. W domu zaczęłam kaszleć i kichać. Czułam się bardzo źle, lecz nie chciałam tego nikomu mówić. Nie chciałam dlatego, iż chciałam spędzić tę noc w najlepszym towarzystwie. Była godzina 24, a ja robiłam się powoli śpiąca. Alex z Wojtkiem trochę wypili alkoholu, więc już nie panowali nad sobą. Puścili muzykę jak najgłośniej się dało.
-Ej, debile! Od dwóch godzin jest cisza nocna! - podbiegłam do wieży i dałam muzykę ciszej, tak aby nie było nic poza mieszkanie słychać.
-Kochanie, nooo... Wiesz jak Cię kocham. Daj mi buzi. - Alex podszedł do mnie i próbował mnie pocałować.
-Ej, ej, ej... Nie za dużo tego alkoholu? - skrzywiłam się czując alkohol z jego ust. - Weź idź się połóż. - wskazałam mu łóżko.
-Jeśli ty pójdziesz ze mną. - powiedział i pociągnął za sobą.
-Zapomnij! Idź się połóż, powiedziałam! - krzyknęłam, po czym od razu się położył i po 5 minutach zasnął. Wojtek zrobił to samo. Rozmawiałam z Karoliną i Theo, aż do 3 godziny. Położyliśmy się spać 15 po 3.
-Miałam nadzieję, że będzie lepiej ale nie można narzekać. - szepnęłam i zamknęłam oczy.
  Obudziłam się o 5. Wszyscy spali, muzyka była włączona i wszystkie resztki były na stole. Wstałam i ściszyłam muzykę tak, aby nikogo nie obudziła. Zeszłam na dół, poszukałam proszku i zrobiłam sobie gorące kakao. Weszłam na górę i mało co nie obudziłam Walcotta. Usiadłam na podłodze obok tarasu i patrzyłam jak śnieg powoli spada. Po chwili zauważyłam, że ktoś obok mnie usiadł. Wystraszyłam się.
-O Matko.. Co ty tutaj robisz? Chcesz, żebym zawału dostała?!
-Przepraszam. - Theo zaśmiał się. - Dlaczego nie śpisz? - zapytał.
-Obudziłam się i jakoś nie chciało mi się już spać, więc zrobiłam sobie kakao, które akurat mi się skończyło. - zaśmiałam się. - No i mam ochotę na mandarynkę.
-O której otwierają lewiatan? - zapytał i wskazał palcem sklep za oknem.
-O 6 jak się nie mylę. Masz zamiar iść mi po mandarynki?
-Razem pójdziemy. - uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie. - Nie denerwowało Cię to zachowanie Alexa wczoraj? - zapytał, a ja spojrzałam w tym czasie na niego.
-Wkurzało. I to bardzo. Już wiem, że nigdy więcej przy mojej obecności nie ma pić. - powiedziałam po czym zaczęłam kaszleć i kichać. Znowu mnie wzięło. W nocy nie było, aż tak źle ale myślę, że to właśnie mnie obudziło - kaszel i katar.
-Chodź do kuchni. - wstał i pomógł mi wstać. Zeszliśmy na dół, chociaż nie wiedziałam po co. - Siadaj tutaj i czekaj. - wskazał palcem krzesło. Usiadłam i zauważyłam, że wyciąga herbatę i parzy wodę.
-Kochany jesteś. - zaśmiałam się , po czym kichnęłam. - Prawda. - kolejny raz zaśmiałam się. Wróciliśmy na górę. Była godzina 5:30. Wszyscy dalej smacznie sobie spali. Ja owinięta kocem popijałam herbatę na kanapie. Obok mnie siedział Theo z szklanką herbaty. Strasznie nam się nudziło, więc stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer i po mandarynki. Ubrałam to co ze sobą zabrałam. Jeansy, top i nie za ciepły sweter. Do tego moje kochane glany.
-Nie masz żadnej bluzy czy coś? - zapytał Theo.
-Nie, nie wzięłam. - powiedziałam. Theo kazał mi poczekać i po chwili przybiegł z góry z grubą bluzą. Kazał mi ją ubrać i powiedział, że mogę ją sobie zostawić na pamiątkę. - Nie trzeba było. Dziękuję Ci bardzo. - przytuliłam go, ubrałam bluzę i kurtkę i wyszliśmy na świeże powietrze. Jedno szczęście, że wzięłam szal i czapkę. Theo wziął ze sobą aparat, ponieważ chciał zrobić zdjęcia okolicy. Włączyłam muzykę i aparat.
-Theeeeeo! Uśmiech! - zrobiłam mu zdjęcie. Podeszłam do niego, przytuliłam się i odwróciłam aparat w naszą stronę. - Pamiątkę na komórce muszę mieć. Uśmiech. - zrobiłam zdjęcie i ustawiłam sobie na tapetę. Zdjęcie wyszło bardzo fajnie. Dwie mordę cieszące się do aparatu. Zauważyliśmy, że otwierają lewiatan. Poszliśmy od razu w stronę sklepu. Kupiliśmy 20 mandarynek, z czego się strasznie uśmialiśmy, i tabletki na kaszel. Doszliśmy do domu i weszliśmy do środka. Alex stał w kuchni i śmiał się sam do siebie.
-Gdzie się szwendasz z moją dziewczyną? - zapytał.
-Że co?! - krzyknęłam. - Po pierwsze nie jestem Twoją dziewczyną! A po drugie to piliście znowu?!
-To był żart. Weź, nawet pożartować nie można. - odwrócił się i poszedł. Spojrzałam na Theo a on na mnie. Poszliśmy na górę i zauważyliśmy, że Wojtek leży z Karoliną na kanapie, a Alex śpi na podłodze.
  Zjedliśmy prawie wszystkie mandarynki w czwórkę. Alex dalej spał. Zrobiliśmy bardzo dużo zdjęć i zgraliśmy je na laptop. Theo opiekował się mną jak dzieckiem. Wspaniały przyjaciel. Takiego przyjaciela zawsze chciałam mieć. W pewnym momencie usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi i chodzi po dole. Theo chciał iść sprawdzić kto to, ale mu nie pozwoliłam samemu iść. Jednak po parę sekundach zeszliśmy cicho po schodach i zauważyliśmy, że ktoś stoi w kuchni. Serce biło mi jak nigdy wcześniej. Złapałam Theo za rękę, a z drugiej strony złapałam się Karoliny. Facet, który w kuchni stał, obrócił się w naszą stronę i spojrzał na mnie.