25 lut 2013

Rozdział 28

Witam :) Dzisiaj coś krótkiego. Ostatnio mi się trochę ciężko pisze, więc jest trochę krótsze niż zawsze. Mam nadzieję, że się spodoba :) komentarze mile widziane :3
_____________________________           
                    Melania
Tydzień minął i wszystko wróciło do normy. Szkoła, dom, nauka, skype, spanie i od nowa. Z Alexem rozmawiam codziennie, a z Theo tak co drugi dzień. Powiedział, że pilnuje razem z Olivierem Alexa, co mnie ucieszyło.
  Nikomu nie mówiłam o wydarzeniu w Londynie. Myślałam nad tym dużo razy i jeśli będę w ciąży - usunę ciążę. Nie dam rady zajmować się dzieckiem, skoro sama nim jestem.
  Do szkoły muszę jeszcze wszystko nadrobić. Na szczęście nie ma tego dużo po sylwestrze. Mam do napisana sprawdzian z Geografii i Matematyki.
  Siedziałam nad geografią, kiedy usłyszałam dźwięk mojej komórki. Wstałam szybko i szukałam jej. Okazało się, że leży na łóżku. Na wyświetlaczu przeczytałam “Oli“. Odebrałam szybko i słuchałam go cały czas. Miał mi coś ważnego do powiedzenia. Zamknęłam drzwi i usiadłam wygodnie na łóżku.
-Byłem dzisiaj na spacerze, jak zawsze, z Jennifer. - zaczął i zaciął się. Nie odzywałam się tylko czekałam na resztę wiadomości. -No i spotkałem Alexa z tą dziewczyną. - momentalnie zrobiło mi się nie dobrze.
-Kontynuuj. - powiedziałam jak na razie spokojnie.
-Ale spokojne, nie szli ani objęci, ani za rączkę. Tylko obok siebie i rozmawiali. Zadzwoń do niego i zapytaj po prostu. - polecił mi. Porozmawiałam z nim tylko chwilę, bo on kazał mi zadzwonić do Alexa. Zrobiłam to o co on mnie prosił. Zapytałam o tę dziewczynę.
-Ehh... - westchnął. -Byłem z nią tylko na spacerze. Nic się nie wydarzyło. Spokojnie. - opanował sytuację.
-Wierzę Ci, ale nie chcę żebyś się z nią spotykał. Ona na Ciebie leci, widziałam jak się obok Ciebie kręciła.
-Ja Cię kocham i nigdy Cię nie zdradzę. - powiedział, po czym cmoknął do słuchawki. -Ja muszę kończyć, bo trening. - rozłączył się. Odłożyłam komórkę i poszłam z psem na spacer.
  Nie myśląc poszłam na ulicę, gdzie mieszka moja rodzina. Przeszłam obok przyglądając się. Nic się nie zmieniło.. Wszystko takie same. Przyglądałam się tak długo, że nawet nie zauważyłam siostry, która stała obok mnie.
-Przepraszam. - przytuliłam się do niej.
-Nie dziwię się, że tak zareagowałaś. Teraz masz lepsze życie i nic Ci tego nie spieprzy. - mówiła powoli, spokojnie.
-Taaaaaaaaaa... - poczułam się bez sił.
-Co się dzieje? - spojrzała na mnie uważnie.
-Chodź, opowiem Ci.
                  Anna
  Jak myślałam - Grzegorz wydaje się całkiem w pożądku. Jest u nas od dwóch dni i dogaduję się z nim w najlepsze. Okazało się, że kibicuje tym samym drużynom co ja - Arsenal Londyn i Borussia Dortmund. Mogłam z nim porozmawiać i nie wstydzić się, że pomylę jakieś fakty.
  Grzegorz z wyglądu jest całkiem przystojny. Wysoki jest - ma 1,90 centymetrów. Jest brunetem i ma brązowe oczy. To teraz ma same plusy, zobaczymy co okaże się później - po paru dniach.
  Grzegorz, zwany również Pandą - po nazwisku, dogaduję się bardzo dobrze z Michałem. Cieszę się, bo dzięki temu możemy spotykać się w grupie. Zawsze wolałam spotkania w grupie. Na dodatek w grupie chłopaków. Dziewczyny są zawsze takie puste i jarają się każdym słowem jakiegoś chłopaka.
  Siedząc po południu w parku z Michałem i Grześkiem dostałam dziwną wiadomość.
-Całe miasto spotyka się na rynku o godzinie 16. Robimy Harlem Shake! - przeczytałam, po czym zaczęłam się głośno śmiać.
-Boże, co za ludzie! Chyba im coś spadło na łeb. - Michał był takiego samego zdania jak ja. Natomiast Grzesiek zgodził się i powiedział, że chętnie by popatrzył. Zgodziliśmy się, bo przecież może być śmiesznie. Mam nadzieję, że nie będę musiała w tym uczestniczyć. Zawsze sądziłam, że takie coś to po prostu żenada.
  Doszliśmy na rynek i zauważyliśmy dużą grupę ludzi, którzy stali w kółku i umawiali się co i jak. Cieszyłam się, że było ich tak dużo, ponieważ mogłam stać i tylko się przyglądać. Grzesiek poszedł do nich i stwierdził, że im pomoże.
-Oni nie są normalni. - zaśmiałam się.
-Dokładnie. Nie wiem co w tym takiego fajnego. Wyjdą na debili. Ahh.. Ludzi nie ogarniesz. - Michał zaczął się śmiać i objął mnie. Zawsze tak robił. To tylko gest przyjacielski, ale mimo wszystko.. Poczułam tak zwane “motylki“ w brzuchu. Wiadomo, że podoba mi się od paru lat. Nagle poczułam, że ktoś dźgnął mnie w plecy. Lekko podskoczyłam i szybko odwróciłam się, by sprawdzić kto to.
-Robert, nie strasz.
-Wiesz, że lubię straszyć ludzi.
-A siebie lubisz straszyć?
-Nie wiem jak. - posmutniał.
-Spójrz do lustra, od razu się przestraszysz. - uśmiechnęłam się do niego zwycięsko. Ten zaśmiał się tylko lekko i odszedł. Spojrzałam na Michała, a on na mnie. Myśleliśmy, że Robert się obraził, że tak od razu poszedł. Zawsze obrażał się o byle co.
  Po paru minutach siedziałam z Michałem na ziemi i oglądaliśmy “występ“. Śmialiśmy się z każdego z osobna.
-Kto w ogóle jest w tym worku? - zaczęłam się głośno śmiać.
-Zgaduję, że jakiś debil. Jak wszyscy, którzy tu tańczą. - uśmiechnął się szeroko.
-Fakt. Ej, pojechałabym na jakiś koncert.
-Możemy jechać. Tylko na jaki? No i problem z dojazdem.
-Słyszałam, że ma być Dżem i Enej. Sprawdzę dzisiaj. - Michał zgodził się i dalej oglądaliśmy. Nagle ktoś usiadł obok Michała. Okazało się, że to Alicja. Nie odezwałam się do niej ani słowem. Siedziałam tylko i przyglądałam się Grześkowi. Zauważyłam, że Ala zbliża się do Michała coraz bardziej. W myślach wyzywałam ją już od najgorszych.
-Idę do Grzesia. Jak coś to przyjdź później. - powiedziałam do Michała i dałam mu buziaka w policzek. Poszłam do Grzesia i zaczęłam komentować jego występ.
-Jesteś debilem. Ja Cię nie znam jak coś. - śmiałam się głośno.
-Jak żyć to na całego. Musisz korzystać z życia i bawić się w najlepsze, Aniu! - powiedziałam, po czym ja zaczęłam się nad tym zastanawiać. Miał rację, trzeba z życia korzystać i żyć tak, jakby nie miało być jutra. - Michał z nami nie idzie? - zapytał po chwili.
-Nie.. Zagadał się z Alą. - powiedziałam cicho.
-Jaką Alą? - zapytał i wzrokiem ich szukał.
-Wytłumaczę Ci w drodze. Idziemy do domu? - uśmiechnęłam się. Zgodził i od razu ruszyliśmy do domu. W drodze wszystko mu wytłumaczyłam.
               Melania
  Siostra była w szoku. Powiedziała, że miałam to zgłosić na policję. Teraz już niestety za późno. Powiedziała, że jak sprawdzę to mam do niej od razu zadzwonić. Obiecała mi jakoś pomóc i wybiła mi z głowy usunięcie dziecka. Dziękowałam jej za to bardzo. Opowiedziała mi co u rodziny słychać i u jej męża i dziecka. Wszystko było w pożądku. Ja również opowiedziałam jej mój pobyt w Londynie. Cieszy się, że jestem z Alexem. Poznała go na początku i teraz myśli, że on będzie dobrze się mną opiekował.
  Wieczorem umówiłam się na spacer z Tatianą, Kevinem i Louisem. Był piątek, więc nie musiałam się uczyć. Karolina wieczór spędza z Zbigniewem. Gdybym miała być szczera, to powoli Zbyszek mnie wkurza. Jest pewny siebie, chamski i mówi to co myśli. Nie raz mi powiedział, że już nie jestem dzieckiem i nie powinnam się tak głupio zachowywać. Podziwiam Karolinę za to, że z nim wytrzymuje. Jeszcze nigdy wcześniej nie poznałam tak pewnej siebie osoby. Jak przyjeżdża to zawsze umawiam się z Tatianą lub Louisem. Unikam go po prostu.
  Wychodząc z domu zauważyłam Louisa. Stał i bawił się komórką. Nie umawialiśmy się wcześniej, że po mnie przyjdzie. Ucieszyłam się, bo bynajmniej nie muszę tak daleko iść sama. Podeszłam do niego i przywitałam się. Ruszyliśmy od razu. Rozmawialiśmy całą drogę o szkole, nauczycielach i ludzi z naszej szkoły. Zapytał o Alexa, a po mojej odpowiedzi zapadła cisza. -A ty masz jakąś dziewczynę? - zapytałam miło po chwili, by przerwać ciszę.
-Nie, ale ostatnio Lucy się mnie uczepiła. - powiedział, a następnie się skrzywił.
-Nie lubisz jej, prawda? - spojrzałam na niego z uśmiechem. -Niee! - aż krzyknął. - za mądra jest.
  Czas z przyjaciółmi mijał mi bardzo szybko. Skakaliśmy, wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy bardzo głośno. Zachowywaliśmy się, jakbyśmy coś brali. Tego właśnie mi brakowało. W ich towarzystwie nikt mi nie powie, że nie powinnam się tak zachowywać. Nawet oni zachowywali się tak samo.
-Dobra, my już wracamy. Późno jest. - powiedziała Tatiana.
-Niee. Proszę. - posmutniałam.
-Dlaczego? - zapytał Kevin.
-Bo znowu pan Zbigniew przyjechał.
-To się w pokoju zamknij i zadzwoń do Alexa. - powiedziała Tatiana z uśmiechem.
-On dzisiaj u rodziny jest. Razem z Theo.
-To zadzwoń do... No nie wiem. Dużo tych kanonierów tam masz. - zaśmiała się. Ja kiwnęłam tylko głową i pożegnałam się z nimi. Louis poszedł mnie odprowadzić, jak zawsze.
  Wieczorem zabolał mnie mocno brzuch. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole.
-Są może jakieś tabletki? Bo strasznie mnie brzuch boli. - zapytałam “mamy“, która siedziała na przeciwko i czytała gazetę.
-Tak, są. Chwileczka. - wstała i szukała w szafie tabletek. Dała mi jedną i chwilę jeszcze popytała dlaczego mnie boli. Poszłam szybko do łazienki, wzięłam prysznic i poszłam do łóżka. Niestety nie mogłam się uspać przez straszny ból. Wzięłam komórkę i napisałam SMS-a do Alexa.
  “Hej, kochanie :* masz czas rozmawiać? “
  Po minucie usłyszałam dźwięk komórki. Odebrałam szybko.
-Stało się coś, że tak późno? -  zapytał z troską.
-Brzuch mnie bardzo boli i spać nie mogę. - powiedziałam smutno. -A to mogę z Tobą porozmawiać. Olejmy Theo, który obok siedzi. - śmiał się.
-Siema Theo! - krzyknęłam do słuchawki.
-Auuaa! To bolało! - Alex udawał obrażonego.
-Przepraszam. - cmoknęłam do słuchawki. Rozmawialiśmy tak prawie całą godzinę. Zrobiłam się śpiąca, więc się pożegnałam i rozłączyłam. Usnęłam od razu.
 
 

 

 
 

3 komentarze:

  1. Witam!

    Na wstępnie napiszę, że jeżeli Mell jest w ciąży, to nie powinna usuwać dziecka, gdyż maleństwo nie jest niczemu winne.

    Rozbawił mnie tekst: pan Zbigniew, po prostu, kiedy go przeczytała, zaczęłam się śmiać. :) Nie fajnie, że zaczyna robić się na gnojka. Zbysio: stary maleńki - tak właśnie bym go nazwała. Nie powinna jednak go unikać tylko skonfrontować się z nim i wprost powiedzieć, co o nim myśli, co nie podoba się jej w jego zachowaniu itp. Jeśli są przyjaciółmi szczerość powinna być na pierwszym miejscu.

    Czy pomiędzy Michałem a Anią coś coś będzie? Byłoby niezmiernie miło :).

    Harlem Shake? W środę u mnie w szkole właśnie będzie xd. Masakra. Cała szkoła ma się przebrać w najśmieszniejsze przebrania. Już widzę, jak się przebiorę xd.

    A powracając do Mell: szczerze powiedziawszy nie podoba mi się wizja pilnowania Alexa przez chłopaków. Oznacza to, że Mell mu nie ufa, a gdzie nie ma zaufania, tam przeważnie związek kończy się niestety klęską. Oby nie było i w tym przypadku.

    Takie małe pytanko: o czym piszesz nowe opowiadanie?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super mam nadzieję ,że między Anią , a Michałem coś się będzie działo. Z zapartym tchem czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń