26 gru 2012

Happy Birthday! ♥

Jak niektórzy z Was wiedzą.. Dzisiaj swoje 22 urodziny obchodzi Aaron Ramsey ♥ Z tej okazji życzmy mu.. Zdrowia, szczęścia, miłości, brak kontuzji, jak najwięcej bramek w barwach Arsenalu i po prostu wszystkiego dobrego ♥ Happy Birthday, Rambo! ♥♥♥
Wybaczcie za jakość, ale kamerkowe :D

18 gru 2012

Rozdział 20

  Witam, Witam, Wiiitaaam :) Przepraszam za błędy, ale jakoś nie mam czasu wejść na kompa, więc piszę i dodaję z komórki :D zazwyczaj w opowiadaniu jest taki sam dzień co normalnie :)) Także.. Pozdrawiam i Miłego Czytania! :3 przed świętami się jeszcze coś pojawi ;>
_____________________________
ROZDZIAŁ 20
Święta były coraz bliżej. Czułam jak zbliżały się. Czuję ten świąteczny nastrój i wiem, że święta w tym roku będą najlepsze. Razem z Karoliny mamą zrobiłyśmy pierniki. Karolina niestety późno wraca ze szkoły i nie ma za dużo wolnego czasu. W szkole męczą nas coraz bardziej. Ostatni tydzień w szkole jest okropny. Dwa sprawdziany, trzy kartkówki. Czego więcej? Z Louisem pogodziłam się, gdyż mnie przeprosił. Przyjaźnimy się znowu, ale nie jest to przyjaźń jak zawsze. Przyjaźń powinna być szczera do bólu. Przyjaciel, gdy upadasz powinien Cię podnieść, lecz dopiero po tym gdy skończy się z Ciebie śmiać. Codziennie z Karoliną wygłupiamy się, rozmawiamy szczerze i gadamy głupoty. Ile razy każda się z każdej śmiała i przezywała. Żadna z nas sobie nic z tego nie robiła. Nazywałam ją “ciulu“ , a ona zwykle odpowiedziała mi “huju“. Przyjaźń nie polega na byciu takich samych, noszenia tych samych ubrań oraz na nie przezywaniu się.
  Wspólnie z Karoliną ubierałam choinkę. Był wtorek.
-weź tą bobkę, bo wygląda jakby to nie była bombka tylko.. - nie mogłam dokończyć, gdyż Karolina wybuchła bardzo głośnym śmiechem.
-Jaki zboczeniec. Ty kurde gorsza od Zbyszka jesteś. Lepiej się trochę opanuj, bo Alex Cię nie będzie chciał. - powiedziała nie przestawając się śmiać.
-Ja się dziwię, że Zbyszek jeszcze z Tobą jest. Kto by chciał takiego grubasa jak ty. - wzięłam do ręki piernika i zjadłam go.
-Kto tu jest niby gruby? To nie ja cały czas jem. - cały czas przezywałyśmy się i rzucały czymś w siebie. Zaplanowałyśmy sobie cały jutrzejszy dzień. Po szkole jadę do niej i razem udamy się na zakupy. Przed wyjazdem do Londynu trzeba sobie coś kupić. Między innymi będą święta, dlatego trzeba też wszystkim coś kupić. Starej rodzinie nic nie kupuję, gdyż wszyscy się odwrócili do mnie tyłem. Znienawidzili mnie tylko dlatego, że mieszkam teraz u Karoliny. Nie uwierzyli w wszystkie rzeczy, jakie mówiłam na temat matki. W tam tym tygodniu byłam w domu, odebrałam wszystkie moje rzeczy, razem z psem, i wzięłam je do Karoliny. Luna z Mailem bardzo dobrze dogadywali się. Miałam teraz nową rodzinę. Czuję się jakby rodzina Karoliny była też moją rodziną. Co jakiś czas mówię nawet na Karoliny mamę “mama“. Bardzo dobrze dogadywałam się z nimi. Nie mogę doczekać się świąt. Wieczorem, oglądając jakiś film dostałam SMS-a. Napisał Alex “Hej :* wejdź na skype :-) “. Włączyłam od razu komputer i zadzwoniłam do Alexa.
-Hej! - posłałam mu słodki uśmiech.
-Czy ty zawsze się tak słodko uśmiechasz? - zapytał zabawnie.
-Nie. - wtrąciła się Karolina. - Tylko jak Ciebie widzi. - dokończyła, a Alex uśmiechnął się szeroko.
-Hej, Karolina. - Karolina podskoczyła ze strachu.
-Cześć, Wojtek. - usmiechneła się nieśmiało. Nie rozmawiała z nim od czasu tej akcji z atakującym. Nie wiedziała co robić, jak z nim rozmawiać. Po chwili patrzenia się na siebie nerwowo, westchnęła. - Zapomnijmy. Przepraszam, że Cię tak olałam, że dawałam Ci nadzieję i że widziałeś jak się z nim całowałam. Przepraszam. - zauważyłam, że łzy co jakiś czas spływały jej po policzku. Wojtek patrzył na nią uważnie. - Nie chciałam, żebyś to widział. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i będziemy mogli się przyjaźnić i że również zaprzyjaźnisz z Wojtkiem, a ja z Sandrą. Powiedz tylko, że jesteś szczęśliwy z Sandrą. I proszę.. Wybacz mi. - łzy spływały coraz częściej po jej czerwonych policzkach.
-Ciężko mi po tym było. Wybaczam Ci. Tą rozmowę zostawmy na czas jak się spotkamy. Udajmy, że nic nie było. - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje. - powiedziała Karolina, odsunęła się i powiedziała, że mam porozmawiać z Alexem. Nie wspominałam mu o tym, że wygrałam w konkursie i że przyjadę do Londynu. Tylko Wojtkowi po polsku powiedziałam, że będzie musiał mi coś załatwić jak przyjadę. Zgodził się i obiecał, że nic nie powie Alexowi. Po chwili ktoś popukał do drzwi.
-El Dzik wita pani Bartman i pani Oxlade-Chamberlain. Pozwolicie, że wejdę. - podskoczyłam z radości i przytuliłam Michała. Nie.wiedziałam, że aż tak się za nim stęskniłam.
-Dziku, pokaż jak tańczę! - zaśmiałam się, a Michał coś zatańczył. Usiadł obok mnie na łóżku. Popatrzył na Karolinę i uśmiechnął się do niej szeroko. Ja pożegnałam się z Alexem i Wojtkiem i odłożyłam laptop.
-Zibi Ci coś mówił? - zapytał Karoliny.
-Że się pokłóciliście? Tak.- odpowiedziała obojętnie. Wiedziałam, że Dziku coś kombinuje i o czymś nam nie powiedział.
-A że się pogodziliśmy? - skoczyłam z radości i ponownie go przytuliłam. Karolina poszła za moim przykładem. - Co to jakiś dzień przytulania? Mam narzeczoną. - zaśmiał się. Misiek był do 23 u nas. Rozmawialiśmy długo i wygłupialiśmy się. O godzinie 00:00 dostałam SMS-a. Sięgnęłam po komórkę i otworzyłam wiadomość. Pit napisał “Wszystkiego Najlepszego! Zdrowia, szczęścia, miłości i wszystkiego co sobie życzysz. 100 lat, 100 lat i jeszcze raz 100 lat, siostrzyczko ;* ;* “. Zaśmiałam się pod nosem. Karolina wskoczyła na mnie i zaczęła krzyczeć mi do ucha życzenia. Przytuliłam ją i podziękowałam. Po chwili dostałam SMS-a od Alexa “Wszystkiego Najlepszego, ciołku :* wszystkieeeeego dobrego i po prostu wszystkiego. Dużo miłości i zdrowia przede wszystkim :* “ odpisałam mu szybko i przeczytałam kolejnego SMS-a od Michała “Witam ponownie panią. El Dzik życzy miłości, szczęścia, zdrowia, wszystkiego dobrego. Oby Krzysiu nigdy nie musiał jeść twoich serduszek :)) 100 lat! :) “. Mu również odpisałam i wzięłam się za pisanie do Piotrka. On również miał dzisiaj urodziny. Wzięłam i zaczęłam wystukiwać na komórce “Nawzajem! :* brak kontuzji, jak najwięcej rozegranych meczy, miłości i żebyś dalej był taki cichy, jak jesteś! 100 lat, bracie! :* “. Po chwili do pokoju weszła Karolina z małym pudełkiem w ręku. Podarowała mi go, a ja podziękowałam. Zaczęłam otwierać i rozrywać papier. Wyciągnęłam bransoletkę samo robioną. Czarno-pomarańczowa bransoletka z napisem “JSW <3 “. Ucieszyłam się bardzo. W środku była jeszcze ulubiona książka i mandarynki. Przytuliłam Karolinę jeszcze raz i położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam.
  Spojrzałam na zegarek.
-Cholera! - krzyknęłam, a do pokoju wbiegła Karolina. - Spóźniłam się już do szkoły! - szybko wstałam.
-Spoko, kobieto. Dzisiaj zostajesz w domu, a wieczorem jedziemy na zakupy. Połóż się spać jeszcze. - zaśmiała się, a ja położyłam się do łóżka. Wiedziałam, że coś kombinuje, jednak po chwili myślenia, chociaż nie chciałam, zasnęłam. Obudził mnie jakiś huk.
-Ciszej, debilu! - ktoś szepnął po cichu. Poznałam po głosie kto to. Szybko poprawiłam włosy z czego zaczęłam się chichotać. Udawałam, że śpię. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Próbowałam się nie śmiać. Słyszałam jak na siebie przezywają i zaczęli liczyć do trzech.
-Sto lat, sto lat! - cała grupka zaczęła śpiewać. Otworzyłam oczy i zaczęłam śmiać się z ich fałszu.
-Zróbcie mi prezent i skończcie śpiewać. - śmiałam się jak głupia. Wstałam, podeszłam do Ignaczaka. - Dziękuje. - przytuliłam go, a on podał mi prezent, który położyłam na łóżku. Następny był Zibi. Również podarował mi prezent, a ja podziękowałam. Obok Zbyszka stał Kurek.
-O boże. - powiedziałam i zrobiłam duże oczy.
-Kypek jestem. - zaśmiał się. - Wszystkiego Najlepszego. - uśmiechnął się, ja podziękowałam i poszłam krok w bok. Obok Kurka stał Żygadło. Doszłam do końca. Stał tam mój najlepszy przyjaciel - Piotrek. Podarował mi prezent.
-Tego samego co w SMS-ie. - powiedział, przytulił mnie i pocałował w policzek. Ja mu również dałam prezent. Kupiłam mu srebrną bransoletkę, którą zawsze sobie życzył. Pod koniec przytuliłam Karolinę jak najmocniej umiałam.
-Dziękuje Ci. Jesteś niesamowita. - powiedziałam, nie przestawając jej tulić.
-Udusisz zachwilę Bartmanowi dziewczynę. - zaśmiał się Krzysiek. Wszyscy wygodnie usiedli. Zostali do godziny 15. Pit i Zibi zostają do jutra. Około godziny 16 pojechaliśmy do miasta. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wróciliśmy. Nie byliśmy długo, gdyż każdy z nas nienawidzi zakupów. Kupiłam sobie dwie pary spodni, dwie koszulki i sukienkę. Nie wyszło zbyt drogo. Przy okazji kupiłam prezent rodzinie Karoliny, Karolinie, Zbyszkowi, Piotrkowi i chłopakom z Arsenalu. Na szczęście nie zapłaciłam dużo, chociaż trochę się tego nazbierało. Do domu wróciliśmy wieczorem. Wzięłam się za rozpakowywanie prezentów. Prezent od Zbyszka: nasze zdjęcie w czwórkę w ramce. Podziękowałam jeszcze raz i postawiłam na szafce nocnej. Prezent od Krzysia: jego oryginalna koszulka. Ubrałam ją od razu. Prezent od Piotrka: maskotkę z Londynu i naszyjnik z literką “P“. Skoczyłam z radości.
-Na prawdę?! To ty nie chcesz tej maskotki?!
-Wiem, że chciałaś. - uśmiechnął się. - Lubię sprawiać ludziom radość. Przy okazji... Dziękuje za prezent. - przytulił mnie. Odwzajemniłam gest i otworzyłam prezent od rodziny Karoliny. Dostałam koszulkę z napisem “Keep Calm and Watch Igłą Szyte “  i duży kubek na zimę. Poszłam do kuchni i podziękowałam za prezent.
-Jest super. - uśmiechnęłam się. - Tylko mam jedną, małą prośbę. Na święta nic nie chce, dobrze?
-Nie obiecujemy. - zaśmiał się pan Józef. Porozmawialiśmy chwilę i zadowolona wróciłam do pokoju. Do 2 w nocy graliśmy w karty, rozmawialiśmy i co jakiś czas, któryś z nas chrapał. Okazało się, że muszę spać z Piotrkiem, gdyż nie było miejsca w domu. Karolina i Zbyszek już spali, a ja z Piotrkiem leżeliśmy i rozmawialiśmy.
-Tylko mnie nie zgwałć w nocy, ok? - zaczęłam chichotać.
-Postaram się. Wiesz co? Nigdy nie miałem takiej przyjaciółki i przyjaciela. Jesteś jedyną, z którą tak dobrze się dogaduję. Dziękuje Ci za to bardzo. - mówił tak chyba przez 10 minut, a ja w połowie uspałam się. Jak skończył gadać zakrył się kołdrą, pocałował mnie w czoło, życzył miłych snów i przewrócił się na drugą stronę. Coś czułam, że na drugi dzień nie wstanę.

15 gru 2012

Rozdział 19


Witam :) Nie mam za bardzo czasu na pisanie, dlatego dawno niczego nie dodawałam :( Na dzisiaj tylko takie krótkie coś i mam nadzieję, że dzisiaj i jutro dużo napiszę, żeby następny rozdział się jutro pojawił :) Przepraszam Was bardzo :(
________________________________________
Rozdział 19

  Sobota minęła bardzo szybko. Razem z Zbyszkiem i Karoliną oglądałam cały dzień filmy. Wybraliśmy się również na spacer w śniegu, gdzie spotkałam po drodze starego kumpla - Sebastiana. Było mi zimno, smutno i zła. Nie miałam się do kogo przytulić, nikt mnie nie pocieszał. Tak, Karolina mnie pocieszała, rozmawiała ze mną na każdy temat, ale to nie to samo co z chłopakiem. Alex jedyny by mnie przytulił i ogrzał. Codziennie ćwiczyłam i chcę zaśpiewać jak najlepiej.
  Doszedł ten dzień. Siedziałam tak jak ostatnio, tylko w innej sali i z większym stresem. Karolina z Zbyszkiem siedzieli ze mną i trzymali za mnie kciuki. Dziewczyny, które czekały na swoją kolejkę przyglądały się z zaciekawieniem na Zbyszka. Jak zawsze, jak każda , śliniły się na jego widok. Karolina przewracała oczami, a ja próbowałam je zabić wzrokiem.
-Jak ja kocham twoją zazdrość, kochanie. - spoglądający na Karolinę Zbyszek uśmiechnął się złośliwie.
-Jak ja nienawidzę twoich durnych fanek. - odparła sucho.
-Ja się na ten temat nie wypowiadam. - powiedział, spojrzał na dziewczyny i specjalnie pocałował czule Karolinę. Spojrzał na nie jeszcze raz i posłał lekki uśmiech. Zazdrosne odwróciły się i za każdym razem, jak któraś śpiewała Zbyszek uśmiechał się do nich i one się myliły.
-Ty to robisz specjalnie, nie? - zaśmiałam się.
-Niee.. No co ty.. Ja?
-Jesteś niemożliwy. - uśmiechnęłam się i ze zdenerwowaniem spojrzałam na śpiewającą dziewczynę. Powoli odpływała widząc Zbyszka. Zaczęła się mylić, popłakała się i wybiegła z sali. Jury zaśmiali się.
-Melania Turtel na scenę, proszę! - krzyknął znany Kuba Wojewódzki. Oczywiście przed wszystkim przywitał się ze Zbyszkiem i zaczął mu nagadywać. Wyszłam na środek, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać piosenkę Davin DeGraw - Soldier. Kochałam tę piosenkę. Przypomina mi o przyjaźni. Na YouTubie fanki zrobiły filmik na temat przyjaźni Zbyszka z Dzikiem. Widziałam smutnego Zbyszka. Mi się również zrobiło smutno. Nawet bardzo dobrze, że byłam smutna. Za każdym razem, gdy jestem smutna to śpiewam. Śpiew pomaga mi w tym i śpiewam jak najmocniej umiem. Wczułam się w rolę, zamknęłam oczy i śpiewałam jak najmocniej mogłam. Po piosence jury oceniło mój śpiew. Byli zadowoleni. Byłam ostatnia, więc dodali jeszcze do wszystkich, że do jutra wyślą SMS-a dziewczynie lub chłopaki, którzy przeszli. Pogratulowali, a ja zdenerwowana pobiegłam do Zbyszka i Karoliny.
-I jak? I jak? I jak? - pytałam. Obaj unieśli kciuk do góry i uśmiechnęli się.
  -Karolina! Zbyszek! Wstawajcie! - krzyczałam jak głupia. - No już! Ejjjjjj Nooo! - zaczęłam ich bić.
-Jezuuu...Melania, ja Cię zabiję. - powiedział zaspany Zbyszek. - Czego?
-Przeszłaaaaam! Jedziemy do Londynu! - od dawna nie byłam taka szczęśliwa. Skakałam z radości.
-Gratuluję! - krzyknął uśmiechnięty Zbyszek. Karolina obróciła się na drugi bok i przytuliła się do Zbyszka. On zrobił się czerwony i pocałował ją w czoło. - Kiedy jedziemy? - zwrócił się do mnie, a ja podałam mu moją komórkę, by przeczytał SMS-a. " Gratulujemy! Z 15 osób, wybraliśmy dwie i pani znalazła się na liście! Wyjazd odbędzie się 26 grudnia. Będziemy czekać na panią na lotnisku w Warszawie o godzinie 6:00. Może pani ze sobą zabrać dwie osoby proszę się nie przejmować, wszystko już jest załatwione. Prosimy tylko, żeby państwo było punktualnie. P.S. Zajebistej podróży życzę Tobie, Karolinie i mojemu kumplowi Bartmanowi! Kuba :) ". Na widok tego SMS-a, Bartman uśmiechnął się szeroko. Resztę dnia spędziliśmy na rozmawianiu i cieszenia się z mojej wygranej. Problemy z rodziną zostawiłam w tyle. Zapomniałam o nich całkowicie. Mogłam chociaż na jakiś czas zapomnieć o tym głupim życiu rodzinnym.
                     *                 *                      *                      *
  Siedziałam tam na twoich kolanach. Byliśmy w szkole, a ty niczym się nie przejmowałeś. Chwyciłeś mnie za rękę i tak trzymałeś przez parę minut. Zadzwonił dzwonek i weszliśmy na salę. Mieliśmy wf i cały czas byłeś obok. Cieszyłam się jak małe dziecko. Wbiegłam prosto w Ciebie i przytuliłam Cię jak nikogo wcześniej. Wskoczyłam Ci na barana. Zacząłeś się wygłupiać.
-Głupku! - krzyknęłam i śmiałam się jak nigdy wcześniej. Cieszyłam się chwilą.
-Też Cię kocham. - powiedział z uśmiechem na twarzy i pocałował mnie w policzek. Czułam, że to jest miłość. Niestety.. Pomyliłam się i to nie pierwszy raz. Miałam dokładnie to samo z Lukasem. Odkąd Louis zrobił mi to samo, przestałam wierzyć w miłość. Miałam wszystko gdzieś. Miałam dosyć “nastoletniej“ miłości. Teraz mam problem. Nie wiem co robić. Wiem, że z Alexem to nie jest zwykła znajomość. Coś do niego czuję i jestem pewna, że to miłość. Jednak boję się, że będzie tak jak z Lukasem i Louisem. Wiem, że Alex będzie miał 19 lat i myśli dojrzalej, więc mam nadzieję, że nie zrobi mi tego samego co chłopaki. Zrezygnowałabym wtedy z miłości na zawsze.

Liebster Awards

Witam ;) Teraz pytania od Karolina Jakaśtam :)


1. Jakie jest twoje motto życiowe?
"Nie oczekuj pomocy, jeśli sam jej nie udzielasz" :)
2.Twitter vs Tumblr? 
Ciężko.. Twittera mam krótko, więc daje Tumblr 
3. Ulubiony sport?
Siatkówka ♥
4. Piosenka, która wprawia cię w nostalgię?
Gavin DeGraw - Soldier
5.Ulubiona rasa psa?
West Highland White Terrier :3
6. Sport który najchętniej uprawiasz?
Siatkówka ♥
7. Miejsca, które chciałabyś odwiedzić?
Malediwy *__*, Paryż, Londyn :) no i Jastrzębie-Zdrój ;>
8.Jesteś przesądna?
zależy w jakiej sytuacji.
9.Ulubiona potrawa?
Zapiekanki :3
10. Gdybyś mogła cofnąć czas to co byś zmieniła?
Nie kłóciłabym się z niektórymi przyjaciółmi i rodziną.
11. Opisz siebie w 4 słowach.
Roztrzepana. Nie znosi krytyki. Strasznie wrażliwa. Na wszystkim jej zależy.

Nominuję:
Karolina Jakaśtam
karolajn.
Paulina S
Ann
Nat

Tylko tyle :) Pytania:

1. motto, którym się posługujesz w życiu?
2. opisz siebie w 5 słowach.
3.Ulubiona książka?
4.Ulubiony sportowiec?
5. Piosenka, która kojarzy Ci się z jakimś momentem w życiu. Jaki to moment?
6. Wymarzony prezent?
7. Zawiedliście się kiedyś na przyjacielu?
8. Co sądzisz o książkach Sparksa?
9. Jak mają na imię twoi przyjaciele?
10. Zakochałaś się kiedyś na poważnie?
11. Co byś zrobiła, gdybyś widziała swojego idola idący sobie chodnikiem?

13 gru 2012

Liebster Awards

 Zostałam nominowana do Liebster Awards przez karolajn. i Karolina Jakaśtam. Dziękuje bardzo :)  Dzisiaj lub jutro dodam pytania Karolina Jakaśtam, gdyż teraz nie mam czasu i zmykam na roraty :)

   Pytania od karolajn.:

1.Kiedy zaczęłaś interesować się sportem?
 Jakoś tak w wakacje :) Wcześniej się też interesowałam, ale nie tak na poważnie.
2.Lubisz skoki narciarskie?
Nie przepadam.
3.Ulubiony serial?
How I Met Your Mother :3
4.Gdzie chciałabyś spędzić wymarzone wakacje?
Malediwy! ♥
5.Ulubiony przedmiot w szkole?
Ciężko.. WF ;>
6.Język angielski vs. język niemiecki
Mam rodzinę w niemczech, więc jakoś po niemiecku rozmawiam ale szczerze.. Wolę angielski ;)
7.Lubisz książki i filmy o tematyce fantastycznej?
Pewnie :D
8.Co robisz zaraz po przebudzeniu?
Patrzę, która godzina i śpię dalej :)
9.Kiedy założyłaś swojego pierwszego bloga?
W 6 klasie
10.Ulubione warzywo?
Marchewka.
11.Opisz siebie w 3 słowach
Czasami denerwująca. Nie znosi krytyki. Bardzo wrażliwa.
                                        :)

7 gru 2012

Rozdział 18


Helooooł :) Rozdział długi i wydaje mi się, że najbardziej interesujący ;) U Mell było za pięknie w życiu, gdyby tak cały czas było to nikt by nie czytał :( Dlatego postanowiłam, że w końcu stanie się coś bardziej.. Zresztą.. Sami zobaczycie :) Miłego ;)
______________________________________________
Rozdział 18
  Siedziałam w szkolę i jak na każdej lekcji prawie usypiałam. Widok z okien był na sklep, w którym pracowała moja mama. Ostatnia lekcja, więc nikomu nic się nie chciało. Siedziałam z Patrykiem i co jakiś czas zagadywał mnie. Wpatrywałam się w dom Bartka za oknem. Zamyśliłam się. Nie widziałam go już bardzo długo. Czyżby się wyprowadził? Zaczął się porządnie uczyć? Zauważyłam jego ojca, który właśnie wychodził z domu, zamykając za sobą drzwi. Poszedł w kierunku sklepu. Byłam pewna, że poszedł sobie na zakupy, bo brakuje mu jedzenia w domu. A jednak nie.. Zrobiło mi się gorąco ze złości. Widziałam jak ojciec Bartka wychodzi z moją matką ze sklepu za rączkę! Do jego domu! Nie wierzyłam własnym oczom. Łzy napływały mi do nich. Nie wiedziałam czy płakać, czy krzyczeć czy po prostu nic nie mówić. Do końca lekcji siedziałam w ławce jak trup. Byłam obecna tylko ciałem. Patryk, który co chwilę mnie zagadywał, próbował się dowiedzieć o co mi chodzi. Nie odpowiadałam mu. Zauważyłam, że podniósł rękę i chce coś powiedzieć pani.
-Tak, Patryczku? - zapytała miło, a Patryk na to zdrobnienie jego imienia, skrzywił się.
-Melania się źle czuję i jest cała blada. Mogę z nią wyjść na zewnątrz? - zapytał, a ja kopnęłam go pod ławką.
-Oczywiście. - nauczycielka zgodziła się i wróciła do prowadzenia lekcji. Patryk wyszedł ze mną na zewnątrz, a ja od razu zaczęłam przeklinać. Na matkę, na ojca Bartka, na Patryka... Po prostu na cały świat. Nie chciałam nic mówić Patrykowi. Okazało się, że sam również wszystko widział przez okno. Zaczął mi tłumaczyć, że to pewnie nie tak na co wyglądało. Powiedział mi, że mam dzisiaj porozmawiać z mamą. Poszłam za jego przykładem. Powiedziałam mu, że jak nie wrócę do końca lekcji, to ma spakować mi plecak. Wyszłam zatrzaskając za sobą drzwi i ruszyłam w stronę domu Bartka. Dzwoniłam, pukałam jak najmocniej się dało. Nikt nie otwierał, więc bez niczego weszłam do domu. Drzwi zostawili otwarte, na jedno szczęście. Weszłam do salonu i zauważyłam na kanapie moją matkę z tym skurwielem. Całowała się z nim tak namiętnie, że nawet nie zauważyła, że ktoś wszedł.
-Co wy, kurwa, do cholery robicie?! - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam i do moich oczu ponownie napłynęły łzy.
-Melania! - matka podskoczyła ze strachu i zaczęła się tłumaczyć. -  To nie tak jak myślisz.
-Ale to tak, jak wygląda. - zaczęłam zastanawiać się czy to co powiedziałam miało sens. - Nie ważne. O co, kurwa, chodzi?! - łzy zaczęły mi spływać po policzku.
-Ja po prostu.. Nie mogę Ci powiedzieć.. - zrobiła się smutna, a Tomasz uśmiechnął się złośliwie.
-Ty , skurwielu, się tak nie uśmiechaj! - krzyknęłam i spojrzałam na niego groźnie. On uniósł jedną brew.
-Idź dzieciaczku do domu, a nie pyskuj do starszych. Basia jest dorosła i może robić co chce. - powiedział spokojnie Tomasz.
-Ale na pewno nie zdradzać mojego tatę! Wiesz co, matko?! Spierdalaj z mojego życia! - zaczęłam płakać i wybiegłam z domu. Może zareagowałam zbyt ostro. Nawet jeśli zrobiła takie coś mojemu tacie, to nadal jest moja matka i nie powinnam się tak do niej odnosić. Jednak gniew mój sam decydował. Usiadłam przed szkołą i czekałam na koniec lekcji. Próbowałam się uspokoić, lecz nie mogłam. Przed sobą miałam scenę Barbary z Tomaszem. Oczy miałam czerwone z płaczu. Usłyszałam głośny dzwonek. Najprawdopodobniej był to dzwonek kończących się lekcji. Patryk podszedł do mnie z plecakiem i nic nie mówiąc przytulił mnie. Inni patrzyli na nas pytająco. Jednak Patryk nie jest taki agresywny, jak się wydaje.
-Słuchaj.. Ja muszę iść na autobus. Obiecaj mi, że nie rozniesiesz domu. - powiedział troskliwie. - Trzymaj się. - dodał i ruszył w stronę autobusu. Ja szłam wolnym krokiem do domu.
  Wyszukałam w domu dwie duże walizki. Do jednej spakowałam wszystkie moje ubrania, o dziwo się zmieściły. Do drugiej - wszystkie potrzebne rzeczy do życia. Między innymi kosmetyki, bieliznę, książki i wszystkie sprzęty. Do plecaka spakowałam książki i wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły. Nie wiedziałam gdzie pójdę i na ile pójdę. Wyszłam z walizkami i z plecakiem na dwór. Pierwsza osoba, która mi przyszła na myśl, to Karolina. Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do niej. Szlochałam jak małe dziecko.
-Co się stało?! - krzyknęła wystraszona Karolina.
-Później Ci wytłumaczę. Mogłabym u Ciebie zostać na parę dni? - zapytałam, nie przestając płakać. Zgodziła się. - A mogłabyś po mnie przyjechać? Za dużo rzeczy mam ze sobą. - powiedziałam słabo. - Nie minęło 10 minut, kiedy Karolina wyskoczyła z samochodu i przytuliła mnie. Bez żadnych pytań włożyła moje rzeczy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę jej samochodu. Droga minęła w ciszy. Wiedziała, że jak na razie nie mam ochoty rozmawiać na temat tego co się stało. Weszłyśmy do jej domu i jej mama od razu przywitała mnie ciepło. Przytuliła mnie i pytała o co chodzi. Zrobiła nam obiad i spokojnie wypytywała co się stało. Wytłumaczyłam wszystko i ani jednego fragmentu nie opuściłam. Jej mina mówiła wszystko. Wstręt do tej baby i troska do mnie. Powiedziała, że mogę zostać na ilę chcę. Mogą się mną zaopiekować na stałe. Podziękowałam i ruszyłam do łazienki. Wyglądałam fatalnie. Przyglądałam się mojemu odbiciu w lustrze. Z oczu można było wyczytać nienawiść, złość i smutek. Mimo tego, nadal ją kochałam. Obmyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Poszłam z Karoliną do pokoju. Przytuliła mnie i nic nie mówiła. Wzięła moją komórkę do ręki i podała mi ją. Zauważyłam, że zadzwoniła do Alexa. Przyłożyłam komórkę do ucha. Po drugiej stronie usłyszałam głos chłopaka, w którym od nie dawna się zauroczyłam. Wytłumaczyłam mu wszystko.
-Nie wiem co powiedzieć... - zaczął. - Może przyjadę do Polski?
-Nie! Nawet się nie waż! Ja dam sobie radę. Rodzina Karoliny, razem z nią, powiedzieli, że będą się mną opiekować. - chciałam jeszcze coś dodać, ale zauważyłam, że do pokoju wpadła Barbara. Rozłączyłam się i zrobiłam poważną miną.
-Czego chcesz? - spytałam oschle.
-Melanio, przepraszam. Proszę, wróć do domu. Ja cię proszę. Wszystko Ci mogę wyjaśnić. - tłumaczyła się.
-Nie. I koniec kropka. Co chcesz niby tłumaczyć? Że nie chcący u niego trafiłaś i nie myślałaś co robisz? Nie. - powiedziałam i rzuciłam jej groźne spojrzenie. Zrezygnowała i poszła w stronę wyjścia. Śledziłam ją wzrokiem. Gdyby wzrok mógł zabijać... Położyłam się i usnęłam od razu. Wiedziałam, że kiedyś skończy się to piękne i życie skopie mi tyłek. Nie wiedziałam, że w tym momencie i aż tak. Byłam zmęczona po tym wszystkim, a był dopiero środek tygodnia. Do konkursu mi dużo nie zostało, powinnam zacząć się uczyć piosenki. Poczułam, że ktoś przykrywa mnie kołdrą. Otworzyłam oczy i zauważyłam Karolinę, która się do mnie uśmiechnęła.
-Dziękuje, na prawdę. - powiedziałam słabo.
-Nie masz za co dziękować, kochana. - powiedziała cicho, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w czoło. Karolina okazała się prawdziwą przyjaciółką. Pomaga mi w ciężkich chwilach, a swoje sprawy zostawia w tyle.
  Obudziłam się i czułam się strasznie. Zauważyłam, że nie jest godzina, o której zawsze wstaje do szkoły. Poszłam do kuchni i przy stole zauważyłam rodziców Karoliny. Przywitałam się i poszłam w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Dzisiaj i tak do szkoły nie pójdę, więc ubrałam getry i koszulkę Błaszczykowskiego. Wyszłam z łazienki i usiadłam przy stole, ponieważ mama Karoliny mnie zawołała na śniadanie. Podała mi bułkę z serem. Wiedziała, że za każdym razem u nich jadłam bułkę z serem i moją ulubioną herbatę. Tym razem też mi ją dała. Uśmiechnęłam się blado. Po zjedzeniu podziękowałam i poszłam do pokoju. Wzięłam do ręki Harrego i zaczęłam czytać. Wyrwał mnie głos komórki. Wstałam i zaczęłam szukać komórki między ubraniami. Dostałam SMS-a od Alexa. “ Hej, mała :* Jak się czujesz? Najchętniej byłbym teraz przy Tobie. Ostatnio mówiłaś coś,  że przyjedziesz.. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Trzymaj się! :* “ uśmiechnęłam się sama do siebie. Do pokoju weszła pani Łucja.
-Jak się czujesz, Melanio? - usiadła obok mnie. - Nie budziłam Cię dzisiaj do szkoły, bo pomyślałam, że nie  miałabyś sił iść.
-Troszeczkę lepiej, ale jest mi nie dobrze trochę. Ale to przejdzie. Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
-Słyszałam, że uczestniczyłaś w konkursie. Trzymam kciuki, żebyś wygrała i mogła pojechać do Londynu. - uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuje. Chciałbym bardzo tam pojechać. Zabrałabym wtedy ze sobą Karolinę i Zbyszka, bo mogę zabrać dwie osoby. - zaczęłam opowiadać pani Łucji co chciałabym robić w życiu i ogólnie rozmawiałyśmy o szkole. Trochę mogłam zapomnieć o życiu i porozmawiać o całkiem innych rzeczach. Kiedy Pani Łucja wyszła, włączyłam muzykę i odpisałam Alexowi “Hejka, Alexix :* Jest trochę lepiej, ale nadal czuję się słabo. Obiecuję, że przyjadę. Do zobaczenia :3 “. Położyłam się i wróciłam do czytania książki.
  Stałam w kuchni i pomagałam w obiedzie. Pierogi zawsze poprawią komuś humor. Lepiłam je i co jakiś czas po kryjomu jadłam surowe ciasto. Pani Łucja chyba już zauważyła, dlatego że uśmiechała się sama do siebie. Do domu weszła Karolina.
-Heej! - krzyknęła na cały dom. Weszła do kuchni i na mój widok uśmiechnęła się szeroko.
-Cześć. - powiedziałam jednocześnie z jej mamą. Karolina ruszyła od razu do łazienki. Wróciła po chwili i dołączyła się do mnie. Pierwsze pierogi, które my dostałyśmy, były gotowe i bardzo pyszne.
-Pyszne ciociu. - zaśmiałam się, a Karolina ze śmiechu prawie się zakrztusiła.
-Dziku.. Dziku.. Dziku, jak Ci smakowało?
-Jak żołędzie! - krzyknęłam, co rozbawiło nawet Karoliny mamę. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się z wszystkiego. Humor mi się bardzo poprawił. Stwierdziłam, iż jutro pójdę do szkoły, a po szkole do domu na chwilę. Stęskniłam się za moim pieskiem. Chciałam również poinformować Anię i Radka o mamie. Nic nie wiedzą, a może jednak?
  Wieczorem zdecydowałyśmy się z Karoliną na damski wieczór. Bo w końcu jutro przyjedzie Zbyszek na cały weekend. Usiadłyśmy  na kanapie, na przeciwko siebie i pierwsze co, zaczęłyśmy rozmawiać.
-Ej, słuchaj... - zaczęłam. - Skoro jesteśmy przy Zbyszku.. Co z nim i z Miśkiem? - zapytałam niepewnie.
-Nie mam pojęcia. - Karolina zrobiła smutną minę.
-Czekaj.. Zadzwonię do niego. - wzięłam do ręki komórkę i zadzwoniłam do Michała. Odebrał po chwili. Wypytałam go o wszystko. Nie pogodzili się jeszcze, ale są w trakcie. Michał musiał to przemyśleć, dlatego mu to tak długo zajęło. Poszłam się po rozmowie szybko umyć i naszykować, a po mnie Karolina. Leżałam w łóżku, kiedy Karolina wróciła. Byłam śpiąca, więc od razu zabrałam się do spania.
-Karolinaaa? - zapytałam, lekko dziecinnym głosem.
-Słucham? - uśmiechnęła się.
-Dziękuję, że mogę u Was jakiś czas spać.
-Spać? Chyba mieszkać. Dla nas by nie było problemu gdybyś została jeszcze tak długo, aż nie będziesz mieszkała z chłopakiem.
-Dziękuje bardzo. W ogóle to mam na jutro plan. Po szkole Zbychu do Ciebie przyjedzie i ja Was zostawię w spokoju. W tym czasie będę rozmawiała z Alexem. No a w sobotę to się mnie nie pozbyjecie. Dobra. Idę spać. Zbyszkowych. - powiedziałam i usnęłam.

2 gru 2012

Rozdział 17


Witam :) Miałam ochotę jak najszybciej skończyć pisać ten rozdział. Straaasznie mi się nie podoba ;/ Także.. Obiecuję, że następnym razem się bardziej postaram :)
____________________________________________________
Rozdział 17

  Dzisiaj 30 listopad. Siedziałam na sali nie stresując się ani troszeczkę. Przyszła moja kolej i zaczęłam śpiewać piosenkę Rihanny - Diamonds. Zamknęłam oczy i przed sobą miałam wszystkie wspomnienia z moimi przyjaciółmi. Dzięki nim mogę czasami zapomnieć o szarym świecie i myśleć o moich dawnych marzeniach, które się spełniły. Nie zdążyłam się odwrócić, kiedy piosenka skończyła się. Nie stresowałam się, dlatego poszło mi nawet dobrze. Wiedziałam, że i tak nie przejdę, dlatego nie robiłam sobie nawet żadnych nadziei. Po piosence wszyscy zaczęli mi bić brawa. Podziękowałam i usiadłam na miejscu. Siedzieliśmy i czekaliśmy na wyniki. Stanęliśmy na środku i zauważyłam, że każdy się stresuje. Tylko ja stałam i uśmiechałam się do każdego.
-Zrobimy to szybko i bezboleśnie. - zaczęli. - Dalej jest... - stałam i rozglądałam się po sali. Byłam w 100% pewna, że nie przejdę. Z myśli wyrwał mnie głos starszej kobiety. Wykrzyknęła moje imię. Przeszłam? Nie wierzę. Przecież ja w ogóle śpiewać nie umiem! Wszyscy zaczęli mnie przytulać, a ja dalej stałam jak wmurowana. Pobiegłam do torebki i wyciągnęłam komórkę. Chciałam zadzwonić do Piotrka, bo to on trzymał za mnie najmocniej kciuki. Usłyszałam za mną znajomy głos.
-Pit! - krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona skacząc jak dziecko.
-Gratuluję. A tak w ogóle... Dziewczyno, ty masz niesamowity głos. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Dzięki. Ja tak i tak nie sądzę. No i czuję się zaszczycona. - zaśmiałam się.
-Chodź, zawiozę Cię do domu bo i tak chciałem w tam te strony jechać. - powiedział i uśmiechnął się.
-Czekaj. Pójdę się ich jeszcze parę rzeczy wypytać. - pobiegłam do sali, a oni dali mi kopertę, w której wszystko jest dokładnie opisane. Pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam do wyjścia. Wygłupiałam się i piszczałam jak dziecko. Ludzie na ulicy spoglądali na nas dziwnie, ale ani ja, ani Pit nie zwracaliśmy na nich uwagi. Byłam zbyt zadowolona, by się uspakajając i być poważna. Po drodze Pit pytał się mnie jak tam Alex. Nie mówiłam mu nic o konkursie, bo chcę mu zrobić niespodziankę jak wygram i pojadę do Londynu. Jestem coraz bliżej celu. “Jeśli jesteś w stanie uwierzyć w to, że możesz wygrać, to wiedz, że to pierwszy lecz największy krok do sukcesu“ tym cytatem posługuje się każdego dnia. U Alexa wszystko w porządku, tylko niestety ostatnio z nim rozmawiałam chyba 4 dni temu. Obiecał mi, że dzisiaj wieczorem do mnie zadzwoni.
-A jak u Ciebie z tą dziewczyną? - zapytałam po chwili. On uśmiechnął się.
-Twój sposób zadziałał. Dziękuje Ci bardzo za tą radę. - uśmiechnął się nie odrywając wzroku od jezdni. Podczas  jazdy rozmawialiśmy cały czas i śpiewaliśmy. Zastanawiałam się cały czas dlaczego go nazywają Cichy Pit. Nie wytrzymałam i zapytałam go o to.
-nigdy nie okazuję uczuć jakich czuję. Zostawiam je dla siebie, bo w końcu co ich to obchodzi? I tak mi nie pomogą. Dlatego. Też dlatego, że nie jestem typem imprezowicza raczej. Chłopaki bardziej się wygłupiają, rzucają różnymi tekstami, a ja siedzę cicho. - uśmiechnął się do mnie.
-Aaa. Ogarniam, ale przy mnie i tak gadasz, gadasz i nie kończysz. - zaśmiałam się.  Usłyszałam dźwięk mojej komórki. Szukałam jej w torbie i nie umiałam znaleźć. Pit śmiał się już ze mnie, a ja zerkałam pod fotel. -Znalazłam! - krzyknęłam. Odebrałam szybko i usłyszałam po drugiej stronie słuchawki mamę. - Jadę z Piotrkiem do domu, bo akurat jechał w te strony. Będę za mniej więcej 30 minut. W domu Ci wszystko opowiem. Pa. - nie miałam ochoty z nią rozmawiać.
   *                       *                                *                               *
  Wstałam z strasznym bólem brzucha. Zerknęłam na komórkę i była dopiero godzina 4;00. Zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie ciepłe kakao, wróciłam na górę i spoglądałam przez okno. Uwielbiam widok spadającego wolno śniegu. Również kocham zimę. A za co? Za Mikołajki, za miłą atmosferę, za święta i jak zawsze za roraty w kościele. Lubię spotykać się ze starszymi znajomymi, a po kościele zazwyczaj jest czas na rozmawianie. Wzięłam do ręki komórkę i dopiero teraz zauważyłam 10 nieodebranych połączeń od Alexa.
- O kurwa. - przeklęłam sama do siebie. Kompletnie zapomniałam. Miałam wczoraj rozmawiać z Alexem, a ja po tym całym konkursie zapomniałam. W Anglii była godzina 6:13. - Może jednak nie śpi? - wcisnęłam przycisk "Zadzwoń" i po dwóch sygnałach odebrał. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
- Wybaczam Ci, ale następnym razem się musisz tłumaczyć. Dzisiaj nie musisz. - zaśmiał się. - Co ty o tej godzinie nie śpisz, malutka? - zapytał z troską w głosie. Miałam ochotę go przytulić, no ale niestety... Tulić do telefonu to się nie będę.
-Strasznie mnie brzuch boli i się źle czuję. - skrzywiłam się.
-Jejkuu... Dlaczego mnie tam nie ma? - wyobraziłam sobie jego smutną minę w tym momencie.
-No niestety Cię nie ma. Za niedługo się zobaczymy. Obiecuję.
-A co? Przyjedziesz do mnie?
-Nigdy nic nie wiadomo. Może. - rozmawiałam z nim trochę na telefonie, a później na skype. Uspałam się przy włączonym komputerze i skype. Obudziłam się i zauważyłam, że nie ma obok laptopa. Szukałam w pokoju i nie było go. Poszłam do pokoju brata i zauważyłam, że on rozmawia z Alexem. A tak nie interesował się piłką nożną i chłopakami, a teraz tylko o tym rozmawiają. Cieszę się, że Radek zakolegował się z Alexem. Tylko oby za dużo nie wygadał. - Oddaj mi go! - krzyknęłam do brata.
-No przepraszam, że zabrałem Ci twojego chłopaka. - powiedział ze złośliwym uśmiechem. Widziałam jak Alex uśmiecha się, a ja zarumieniłam się.
-Spiepsaj! I..I..I... Debilu. - zaśmiałam się i wróciłam z laptopem do pokoju.
-Chłopakiem, a ty nie zaprzeczyłaś. Ciekawe. - Alex uniósł jedną brew.
-Ochh noo... Zostawmy to na kiedy indziej.
-Okay, ale się nie wymigasz. - zaśmiał się. Rozmawialiśmy tak do 9, a brzuch dalej mnie bolał. -Słuchaj, kochanie. Muszę iść na trening, bo później mecz. - skrzywił się.
-Kochanie? - zapytałam podejrzliwie. - Dobrze. Pozdrów wszystkich! Wengera też! No i trzymam kciuki jak najmocniej się da! Nie zawiedź mnie! - zaśmiałam się. - Papa.
-Pa! Trzymaj się! Wyobraź sobie, że jestem obok to brzuch przestanie Cię boleć.  - zaśmiał się i rozłączył.  Jest sobota, a ja sobie posiedzę w domu. Karolina pewnie ze Zbyszkiem, jak w każdy weekend, a ja muszę siedzieć w domu sama. Chociaż.. Jak ból przejdzie, to zajmę sobie czas z siostrą. Dawno z nią nie rozmawiałam. Zeszłam na dół. Obkręciłam się w kółko i ruszyłam do kuchni. Poczułam lekko świąteczny nastrój. Siostra sprzątała i jednocześnie słuchała piosenek świątecznych. Uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać. Pomyślałam, że by tak nie wypadało nie pomóc ciężarnej, więc wzięłam się za salon. Brzuch jednak dalej bolał, ale jak na razie nic nie mówiłam. Nie chciałam siedzieć cały dzień w domu.
  Nie, nie, nie. To nie możliwe! Nie ma transmisji meczu Arsenalu! Wkurzona siedziałam i musiałam zadowolić się transmisją pisaną. No niestety. Przeglądając tumblr weszła moja siostra do pokoju. Zatrzymałam się akurat na zdjęciu Miśka z Moniką.
-To ten Dziku, taa? - zapytała, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Ta 13-stka z Jastrzębskiego Węgla?
-Tak. - uśmiechnęłam się. - To ten Dziku, z którym mam kontakt. - mrugnęłam oczkiem do niej.
-Przystojny. No ale nie w tej sprawie tu jestem... Stwierdziłam, że co jakiś czas będę do Ciebie przychodziła, żebyś mogła mi się wyżalić i wypytać o cokolwiek chcesz. Kiedyś byłam sama z rodzeństwa i nie miałam do kogo iść, a strasznie się czułam jak nie mogłam się wygadać starszej ode mnie dziewczynie. Dlatego zawsze chodziłam do twojej nauczycielki z niemieckiego, była tylko 9 lat starsza i zawsze mi pomogła. Także.. Wygadaj się. - uśmiechnęła się. Zastanawiałam się co tak wraz się stało, że chce do mnie przychodzić w takich sprawach. Sama przecież do niej chodziłam z  różnymi problemami. Stwierdziłam, że w końcu jest okazja, więc wygadam się jej.
-Nigdy tego nikomu nie mówiłam, ale w szkole mam takiego wroga. Nazywa się Malwina. Ostatnimi czasami bardzo przyjaźni się z Louisem i Kevinem. Gdyby nie ona, przyjaźń między mną, a Louisem dalej by istniała. No ale.. Zaczęła na mnie najeżdżać za nic i teraz połowa szkoły się ze mnie śmieje. Szczerze mówiąc... Za bardzo się tym nie przejęłam. I tak to ostatni rok w tej szkole, więc ich wszystkich mam w dupie.
-A ja mam pomysł. Napiszę Ci list obraźliwy i wrzucisz jej do szafki, jasne? - zgodziłam się. Dałam Ani kartkę i długopis. Czułam się troszeczkę jak dziecko. Przejmowałam się takimi sprawami. Na głowie miałam jeszcze Lukasa, który się mnie ostatnimi czasami uczepił.
  Dzień minął mi bardzo szybko. Umówiłam się z siostrą, że jutro pojedziemy na jarmark Bożonarodzeniowy. W końcu pierwszy dzień adwentu i przygotowań do Bożego Narodzenia. Karolina cały dzień się do mnie nie odzywała. Nie wiem co mam o tym myśleć. Nie odpisywała mi nawet na SMS-y. Czyżby była za bardzo zajęta Zbyszkiem?