31 sty 2013

Rozdział 25

                   Melania
Do mieszkania wróciłam dość późno. Jednak mogłam być jeszcze dłużej, lecz niestety atmosfera była napięta i nie miałam ochoty rozmawiać z Alexem. W nocy i wcześnie rano próbował się do mnie dodzwonić. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, dlatego wyłączyłam komórkę.
  Spojrzałam na zegarek - była 7 rano.
-Matko, nie. Ja chcę jeszcze spać. - mruknęłam pod nosem i obróciłam się na drugą stronę. Nie wiem co, ale coś na pewno mnie obudziło. Coś słyszałam, lecz nie wiem co to było. Nie wstałam. Byłam za leniwa. Powoli usypiałam, jednak znowu mi coś lub ktoś przeszkodził. Do mojego pokoju ktoś wszedł. Udawałam, że śpię.
-Mell? Słyszysz mnie? - zapytał. Tak, już wiedziałam kto to był. Alexowi zachciało się mnie budzić. Dalej udawałam, że śpię. - Nie wiem jak Ci to powiedzieć. To moja była dziewczyna. - zamilkł. W środku mnie wulkan wybuchnął. Miałam ochotę zacząć krzyczeć, jednak nie. Dalej udawałam, że śpię. -Ja naprawdę już do niej nic nie mam. Dobrze, przyznam się.. W wakacje z nią byłem. Zerwałem z nią, kiedy poznałem Ciebie. Wiedziałem, że coś się w moim życiu zmieni. Stałem się bardziej pozytywny, dzięki Tobie. Zakochałem się w Tobie już wtedy kiedy Cię poznałem. A z Alice mnie już nic nie łączy. Ja jej nie kocham i jej to już 100 razy mówiłem. Mówię jeszcze raz. Z Alice mnie nic nie łączy. Proszę Cię, wybacz mi. Wiem, że zrobiłem źle całując ją.
-Co robiłeś?! Co?! - szybko wstałam. Co za kretyn! Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Za sobą słyszałam jeszcze głos Alexa. Nie reagowałam. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Po chwili pod drzwiami stał Alex.
- Daj mi wytłumaczyć. Wyjdziesz? - nie odpowiedziałam. Słyszałam, że usiadł na ziemi, opierając się o drzwi. Ja tak samo zrobiłam, tylko że z drugiej strony. Oczy miałam zalane łzami. Dlaczego ja? Wiele wycierpiałam przez cholerną matkę.
-To nie tak jak myślisz. Ona zaczęła całować mnie. Ja tego nie odwzajemniłem. Nie chciałem. Ja Ciebie kocham, nie ją. Rozumiesz? To z Tobą chcę spędzić resztę życia, nie z nią. Z nią chcę zerwać kontakt całkowicie. Mell.. Proszę.. Wybacz mi. Wiem, zrobiłem źle. Przyznaję się do błędu. Wybaczysz mi? - dalej siedziałam cicho. Łzy leciały po moich policzkach jak głupie. - Mell, Kocham Cię. - uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi i szybko pojawiłam się w objęciach chłopaka. Jednak mimo tego, łzy dalej napływały mi do oczu. Znów poczułam się bezpieczna. Zadałam sobie pytanie za co kocham Alexa? Tak naprawdę to nie wiem dlaczego. Jest wspaniałym i troskliwym chłopakiem, lecz nie o to chodzi. Kocham Go. Nie wiem za co. Tak naprawdę to prawdziwie kocha się tylko wtedy, kiedy się nie wie dlaczego. Czy kocham prawdziwie Alexa? Czy on kocha mnie prawdziwie? Ma nasza miłość jakiekolwiek szanse, by przetrwać całe życie? Jesteśmy młodzi, nie wiadomo co będzie kiedyś. Nie powinno się za wcześnie myśleć o przyszłości.
               Anna
  Wróciłam wcześniej do domu. Ala nie dawała mi spokoju. Jak nie powiedziała czegoś głupiego to zrobiła. Paulina już nawet nie komentowała. Ja wybuchałam za każdym razem, ale cóż.. Robert ją bronił. Za każdym razem wychodziłam z pokoju zrezygnowana. Michał szedł zawsze za mną i uspakajał mnie.
  Obudziłam się o godzinie 13. Mi to jednak nie przeszkadzało. Rodzicom widocznie też nie, bo nie budzili mnie. Włączyłam laptopa i szybko sprawdziłam facebooka. Nic ciekawego się nie działo w mojej nieobecności. Następnie sprawdziłam, jak codziennie, ciacha.pl . Zamurowało mnie.
-Słynny piłkarz z Londynu znalazł sobie nową dziewczynę. Czyżby jego obecna dziewczyna mu nie wystarczała? - przeczytałam tytuł. Przecież to nie możliwe. Alex ze swoją dziewczyną był szczęśliwy. Co się stało? Zobaczyłam Alexa z tą dziewczyną, a w tle jego obecna dziewczyna, której nikt chyba nie zauważył. Za każdym razem jak ją widzę, to wydaje mi się, że ją znam. Gdzieś ją widziałam. Przejrzałam zdjęcia chłopaków z ostatniego treningu. Znowu pojawiła się ta dziewczyna. Przeczytałam komentarze. “Oo, już nawet Melania pojawiła się na treningach. Siema, turtlu! “ skomentował chłopak o imieniu Louis. Melania, Melania.. Kojarzyłam. Sprawdziłam na facebooku. No tak! Mocno walnęłam się w czoło. Melania Turtel, przecież siedziałam ostatnio obok niej w kinie. Boże, jaka ja głupia. Od myśli oderwała mnie komórka. Dostałam SMS-a.

Hej. Spotkajmy się. Jestem akurat u rodziny. Mam nadzieję, że mnie nie olejesz i mi chociaż odpiszesz ;D
                                       K.
 
  A jednak pamięta. Szybko odpisałam i w ten sposób umówiliśmy się na godzinę 18.

                 Melania
  Za dwa dni wyjeżdżam. Będę musiała wrócić do tej szarej rzeczywistości. Szkoła, te same problemy. Spotkanie z rodziną, co nie będzie takie łatwe. Na dodatek Louis. Co z nim? Nie odzywał się do mnie odkąd pojechałam do Londynu. Nawet Tatiana się nie odzywała. Nikt, kompletnie nikt. Czy ja coś złego zrobiłam?
  Został jeszcze mój wspaniały przyjaciel, Piotrek. On też do mnie się nie odzywał. Myślałam, że skoro się przyjaźnimy to będziemy mieli kontakt i będziemy codziennie ze sobą rozmawiać? Ja nie chcę go stracić. Tylko on potrafi mnie pocieszyć, kiedy Alexa nie ma przy mnie.
  Siedzieliśmy wszyscy na kanapie. Wzięłam do ręki naszyjnik, który miałam na szyi i pocałowałam go. Trzymałam jeszcze długo w ręce. To go dostałam od Piotrka. Nosiłam go codziennie.
-Zaraz wracam, muszę do kogoś zadzwonić. - szybko zerwałam się z kanapy i poszłam do pokoju. Zamknęłam się i szybko włączyłam laptopa. Nie było go. Wzięłam do ręki komórkę i zadzwoniłam do niego. Nie odbierał. Dzwoniłam jeszcze dwa razy i za każdym razem nie odbierał. Smutna wróciłam do salonu. Udawałam, że wszystko ok. Po 5 minutach dostałam SMS-a. Zerwałam się ponownie i pobiegłam po komórkę.

  Przepraszam, trening mam. Godzina WASZA 22 na skype!
           
           Twój na zawsze przyjaciel :*

  Nie zapomniał. Może po prostu czasu nie ma? Całkiem możliwe. Tym razem zadowolona usiadłam na kanapę.
-Turtlu, możemy porozmawiać? - Karolina uśmiechnęła się do mnie.
-Zawsze, wszędzie i o każdej porze. - zaśmiałam się i za nią poszłam do pokoju.
-Dawno nie spędzałyśmy razem czasu. Może zróbmy dzisiaj sobie taki dzień? Chłopaki sobie poradzą. - zapytała, a ja od razu się zgodziłam. Poszłyśmy poinformować chłopaków, a Ci od razu się zgodzili. Poszłyśmy się przejść. Wzięłyśmy ze sobą aparaty, więc zrobiłyśmy dużo zdjęć. Rozmawiałyśmy jak kiedyś. Dosłownie o wszystkim i nie przejmowałyśmy się czy któraś z nas się oburzy. Mimo wad Karoliny, kocham ją jak siostrę. W tym momencie nie wyobrażam sobie co by było, gdybym jej nie znała. Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez tej świrniętej dziewczyny.
  Pod wieczór zrobiłyśmy sobie maseczkę na twarz i poszłyśmy postraszyć chłopaków.
-No daj buziaaakaaaaaa. - Karolina na siłę musiała pobrudzić Zbyszka. On wyrywał się jak głupi.
-To jest ochydne! - mówił przez śmiech, ponieważ Karolina zaatakowała go łaskotaniem. Ja natomiast goniłam Alexa po mieszkaniu. W pewnym momencie przerzucił mnie przez ramię i tak trzymał.
-Puszczaj, debilu! - krzyczałam i kopałam go.
-Obiecujesz, że mnie nie pobrudzisz tym... tym.. śmierdzącym czymś?
-Nie. - zaczęłam się głośno śmiać. -No puszczaj! - krzyczałam dalej przez śmiech. Alex rzucił mnie na kanapę, a ja odetchnęłam z ulgą. -Myślałam, że mi cała krew do..
-Do tej głupiej główki “przeleci“ - Alex przerwał mi, przez co dostał mocno ode mnie. Wzięłam Karolinę od śmiejącego się Bartmana i poszłyśmy znowu do pokoju. Powygłupiałyśmy się jak kiedyś. Przeszłyśmy później do pokoju Karoliny i Zbyszka.
-Właśnie! Matko, zapomniałam o tym! - Karolina aż podskoczyła. Patrzyłam na nią zaciekawiona. Ona dała mi kartkę do ręki.
-Co to? - zadziwiłam się.
-Ramsey, Wilshere i Jenkinson rano tutaj byli. Chcieli do Ciebie, ale ty jeszcze spałaś. Wprosiłam ich do środka, no i w sumie pogadaliśmy dość długo. Później chcieli żebym im dała kartkę i długopis. No, spoko. Dałam im, a oni coś pisali. Dodaję, że było dłuuugie. No i kazali mi Ci to dać, więc masz. - uśmiechnęła się, a ja szybko otworzyłam samo zrobioną kopertę. Muszę powiedzieć, że wyszło im nieźle. Na kartce było dość dużo wiadomości. Żadne mnie nie zdziwiły. Poprosili mnie tylko o coś. Jednak oprócz tego w środku była jeszcze jakaś kartka... Szybko ją wyjęłam. Zdziwiłam się na sam widok.
-Olivier... - mruknęłam pod nosem.
           
               Anna
  Jak się umówiliśmy - o 18 czekałam na Kubę obok szkoły. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Myślałam o spacerze, więc zwyczajnie się ubrałam. Zza roga wyskoczył Kuba i przestraszył mnie.
-Jeszcze raz taka akcja i nie żyjesz! Albo nie.. Jeszcze raz taka akcja to zabierasz mnie na mecz! - zaśmiałam się.
-Dobrze. - uśmiechnął się.  -To teraz na żywo. Duuuuuużo uśmiechu w tym roku! - przytulił mnie mocno.
-A Tobie duuuuuuuużo rozegranych meczów! - odwzajemniłam uścisk.
  Rozmawialiśmy jakbyśmy znali się już parę lat. Kuba okazał się być miłym i sympatycznym chłopakiem. Dochodziła godzina 21, a my dalej chodziliśmy po mieście.
-Jak sylwester? - zapytał. Właśnie! Nawet zapomnieliśmy rozmawiać o sylwestrze.
-Do duuuuupy. - skrzywiłam się na same przypomnienie sobie akcji z Alicją.
-Czemu? - zdziwił się. -Wydawałaś się radosna przez telefon.
-Taaa. Wyobraź sobie, jakbyś miał być na sylwestrze w tym samym pomieszczeniu co twój największy wróg.
-O matko. - otworzył szeroko oczy. - Poszedłbym z tam tąd jak najszybciej do domu.
-A ja nie chciałam robić przykrości przyjacielowi, więc zostałam. Przez nią wylądowałam w śniegu. W sukience. - pokręciłam głową. Kuba przyglądał mi się cały czas uważnie.
-To kiedy zabrać Cię na mecz? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego jak na debila. Zrobiłam chyba głupią minę, ponieważ Kuba zaczął się śmiać. Szturchnęłam go lekko.
-Gracie niedługo w Kędzierzynie to się pojawię. - odpowiedziałam.
  Do domu wróciłam o 22. O dziwo rodzice nic nie mówili. Usiadłam obok nich i razem z nimi oglądałam telewizję. Tato parsknął śmiechem, a po nim mama.
-O co chodzi? - nie wiedziałam dlaczego zaczęli się tak głośno śmiać.
-Nie chciałem Cię wczoraj denerwować, więc dzisiaj zapytam. W czym ty wczoraj do domu przyszłaś? - tato kolejny raz zaczął się głośno śmiać.
-Właśnie! Ja Wam nie opowiadałam! Rozumiecie to, że Ala była na tym sylwestrze?! - mama spoważniała. Patrzyła na mnie pytająco. - No bo ona z Robertem jest. - mama kiwnęła głową, że zrozumiała.
-Opowiedz do końca, a później coś Ci dam. - tato uśmiechnął się do mnie.
-No dobra.. No i ona co chwilę coś mówiła czy gadała na mój temat. Myślałam, że ją wyrzucę. Za każdym razem wychodziłam na parę minut z pokoju, ale nie sama. Michał musiał mnie uspakajać. - zaśmiałam się. - No i jak wracaliśmy z rynku to ona mnie specjalnie popchnęła i w sukience wylądowałam na śniegu. No więc Michał dał mi ciuchy i musiałam w jego ciuchach wracać. - mama złapała się za głowę. Tato wstał i poszedł po coś. Wrócił z reklamówką i mi ją dał.
-Taki prezent na nowy rok. - powiedział kiedy ja wyciągałam to jak głupia. Zauważyłam koszulkę Jastrzębskiego Węgla z numerem 13.
-Dziękuje! Kocham Was! - rzuciłam się najpierw na tatę, a później na mamę. Przytuliłam ich bardzo mocno.
-A teraz idź spać. - mama pokazała mi język. Zebrałam się i na podskokach pobiegłam do pokoju. Naszykowałam się, odwiedziłam łazienkę i zadowolona położyłam się do łóżka.
 
 

27 sty 2013

Rozdział 24 cz. II

Witam! ;) Macie następną część 24 rozdziału. Pozdrawiam i życzę miłego czytania :) + pozdrawiam tych, którym ferie się skończyły! :D
______________________________
-Przesadzasz. Na pewno się uczy, musisz jej uwierzyć. - powiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam w bok, gdzie zauważyłam Alexa. Uśmiechnął się do mnie szeroko.
-No idź już do niego. - zaśmiał się Aaron.
-Dzięki. - odpowiedziałam i podeszłam do Alexa, jednak przede mną u niego był Archie i Louis. Alex przytulił ich bardzo mocno i obiecał, że później się z nimi pobawi. Dał mi buziaka na powitanie.
-Pięknie wyglądasz. - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. - Jak zawsze. - dodał.
-Jak twoja koleżanka ze sklepu? - on posmutniał, a ja chwyciłam go za rękę i bez słowa pociągnęłam go do reszty towarzystwa. Usiadł na kanapie i pociągnął mnie tak, że usiadłam na jego kolanach. Objął mnie i przyglądał się jak chłopaki grają w Fife13.

              Anna
  Gotowa czekałam na Paulinę. Wzięłam batonika i usiadłam przy stole, gdzie siedział tato. Zaczął mi robić kazanie na temat tego, jak mam się zachowywać.
-Wiem. Mam dopiero 14 lat, ale bez przesady, tatoo.
-Ja nie wiem jakie masz towarzystwo. Przez towarzystwo możesz zrobić wszystko. - pokręcił głową z niezadowoleniem. - Bynajmniej Paulę i Miśka znam. - dodał ciszej, po czym ja zaśmiałam się.
  -Nie chcę słyszeć, że piliście. - usłyszałam mamę, kiedy ja prawie biegłam do domu Michała. Trzęsłam się z zimna. Razem z Pauliną zadzwoniłyśmy dzwonka przy drzwiach. Drzwi otworzyły się szybko, lecz ten ktoś, który nam otwierał schował się za drzwiami i nie wiedziałyśmy kto to był. Popatrzyłyśmy na siebie i wraz usłyszałyśmy znajomy głos.
-Wchodzicie? - wychylił się Artur zza drzwi.
-Artur! - krzyknęła Paulina i wtuliła się w chłopaka. Artur był jej przyjacielem z przedszkola. W wieku 10 lat wyjechał i widzieli się tylko raz na rok.
-To nie jedyna niespodzianka z mojej strony na dzisiaj. - pocałował ją w policzek. Również się z nim przywitałam i weszłam do środka. Zauważyłam Roberta razem z Alą. Przywitałam się z Robertem, a Alę ominęłam. Poszłam prosto do kuchni.
-Boże, Ala? - skrzywiłam się i pocałowałam Michała na powitanie w policzek.
-Robert wcześniej nie mówił, że z nią przyjdzie... Też jestem niezadowolony. - Michał wiedział, że nienawidzę Alicji. Podrywa każdego zajętego chłopaka, aż dziwne widzieć, że sama jakiegoś ma. Obiecałam sobie, że dzisiaj jakoś się z nią dogadam.

             Melania
  10 minut przed zakończeniem roku, a chłopaki dalej grali w Fifę. Uzależnienie dało się wykryć. Dziewczyny i żony piłkarzy i siatkarza siedziały dalej i zatapiały usta w winie. Ja natomiast dalej siedziałam przy Alexie, z chłopakami. Zawsze wolałam towarzystwo chlopakow , choć nie wiedziałam dlaczego.
-Jack! Idź obudź małych! - krzyknęła żona Wilshera. On spojrzał na nią błagalnie.
-Ja pójdę. - odezwałam się i wstałam.
-Dziękuje. - podziękował mi Jack. Weszłam do pokoju gdzie spały dzieci. Weszłam po cichu, włączyłam światło i zauważyłam, że oni w ogóle nie śpią.
-A wy co? - zaczęłam się śmiać. Widok dwóch małych chłopców, siedziących na przeciwko siebie i grających w łapki rozmieszył mnie w ten dzień chyba najbardziej.
-Zagraj z nami! - poprosił Louis.
-Nie mamy dużo czasu, za 7 minut Nowy Rok. - usmiechnęłam się. - Później się pobawimy. - obiecałam. Ubrałam ich i poszłam z nimi do salonu. Archiego trzymałam na rękach, a Louis szedł obok mnie i trzymał mnie za drugą rękę. Alex spojrzał na mnie i ponownie uśmiechnął się szeroko. No tak, nie często widać mnie z małymi dziećmi. Wyszłam z nimi przed podwórek i czekałam aż reszta się ruszy. Wszyscy wokół powoli wychodzili na ulice, a Louis pobiegł zawołać wszystkich.
-Moja mama z tatą się kłócą. - mimo, że Archie jest jeszcze mały to mówi perfekcyjnie.
-Ale i tak się kochają. Nie bój się. - pocałowałam małego i przytuliłam go. Wszyscy zaczęli wychodzić, więc wstałam i odeszłam z małymi trochę na bok. Fajerwerki mogłyby jeszcze polecieć w bok i nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
-5! 4! 3! 2! 1! - wszyscy wybuchnęli radością. Alex i Aaron z jednej strony puszczali fajerwerki, a Lukas z Olivierem z drugiej. Złożyłam życzenia Karolinie oraz Zbyszkowi i spoglądałam w górę. Nagle ktoś złapał mnie i podniósł w górę.
-Wszystkiego Najlepszego! Dużo uśmiechu na następny rok! Dużo szczęścia, zdrowia iii... MIŁOŚCI! - złożył mi życzenia Olivier.
-Dzięki! - pocałowałam go w policzek, co u mnie to normalne. - Tobie również. Jak najwięcej miłości. - uśmiechnęłam się.
-Nie od tej osoby, której chciałem. - spojrzał mi w oczy, a ja poczułam dziwne ukłucie. - Ale kocham moją żonę najbardziej na świecie. - odetchnęłam z ulgą. Przytuliłam go jeszcze raz i poszukałam w tłumie Alexa. Składał życzenia dziewczynie ze sklepu.
-Co ona tu robi?! - zapytałam po cichu. Pobiegłam do domu i zamknęłam się w łazience. Specjalnie do niego przyszła?
-Niech się wali na tą krzywą mordę. - powiedziałam do siebie i wytarłam łzę, która właśnie spływała po moim policzku. Ktoś chciał wejść do łazienki. Chwilę poczekałam i po drugiej stronie usłyszałam głos Oliviera. Wyszłam i razem z nim poszłam do pokoju, gdzie przez większość sylwestra dzieci spały.
-Co jest? - zapytał po chwili i wytarł mój policzek, który był cały mokry.
-A... A... Alex ostatnio był ze mną w sklepie i jak ja się przebierałam zaczepiła go jakaś dziewczyna. Powiedział, że to tylko fanka, ale... - pociągnęłam nosem, a łzy spływały mi coraz bardziej. - Teraz chciałam złożyć mu życzenia i widziałam go z tą dziewczyną. Składał jej życzenia i powoli chciał ją przytulić. Nie wiem czy to normalna fanka. - przytuliłam się do niego. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Jak na każdego z chłopaków. Wszyscy byli mili, ale mieli też swoje za uszami.
-Pójdę zobaczyć. - powiedział z troską w głosie i wyszedł. Rozłożyłam się na łóżku i twarz zakryłam ręką. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Chłopak, z którym nie miałam za dużo kontaktu jednak jak z nim rozmawiam, dogadujemy się bardzo dobrze. Ramsey położył się obok mnie.
-Nie musisz nic mówić. Olivier mi powiedział. Wiedz, że nieważne co będzie... - przerwał. - zawsze możesz na mnie liczyć. Jesteś dla mnie jak siostra,  której nie chcę stracić. Mimo tego, że nie rozmawiamy ze sobą dużo i tak wiem, że jesteś wspaniałą osobą, której nie pozwolę skrzywdzić. Nawet przez mojego przyjaciela. - mówił tak jeszcze bardzo długo, aż Olivier nie wszedł do pokoju. Usiadł obok nas.
-Alex Cię szuka. - powiedział i pogłaskał mnie po głowie. Czułam się przy nich jak dziecko, którymi się opiekują.
-Pójdę. - odzyskałam głos. Poprawiłam się i wyszłam. W tłumie szukałam Alexa. Zauważył mnie i podszedł do mnie.
-O co chodzi? - zapytał wprost.
-Powiesz mi wkońcu kto to jest? Zwykła fanka nie przychodzi do Ciebie specjalnie i zwykła fanka nie wie gdzie jesteś na imprezie. - powiedziałam jednym tchem. Cały czas wpatrywałam się w podłogę.
-Wytłumaczmy to sobie po sylwestrze. Chciałem z Tobą spędzić Nowy Rok, nie z kłótnią, a miłością.

              Anna
  Z domu wyszliśmy już wcześniej. Dojście na rynek zajmuje nam 15 minut. Cały czas szłam z Michałem i z dala od Ali.
-Jak ja ją widzę to rzygać mi się chce. - spojrzałam na nią i skrzywiłam się. Michał zaśmiał się.
-Nigdy jej nie polubisz, nie? - objął mnie i tak szliśmy aż na rynek. Co jakiś czas wskakiwałam mu na barana i cały czas wygłupialiśmy się. Na rynku wszyscy już stali i czekali. Nagle wszyscy zaczęli głośno odliczać.
-Przecież jeszcze 2 minuty. - powiedziałam i schowałam komórkę. - No nie ważne.
-3! 2! 1! - odskoczyłam ze strachu, gdy wypuścili fajerwerki i przytuliłam Michała.
-Miłości i przyjaźni życzę Ci w tym roku najwięcej! - uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuje i Tobie również! Plus! Żeby ten rok był lepszy od poprzedniego, a gorszy od następnego.
-Nie ma to jak wykorzystywać teksty Ignaczaka, nie? - zaśmiałam się. Nagle w kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam szybko komórkę i nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
-Jaaaak najwięcej meczów! - krzyknął ktoś po drugiej stronie słuchawki. - Przyjaźni i zdrowia. Tego co najważniejsze.
-Tobie również! - odpowiedziałam. - Jak najwięcej rozegranych meczów, samych wygranych, braku kontuzji i po prostu zdrowia. - zaśmiałam się. Dzwonił Kuba. Jednak odezwał się po czasie. Rozmawiałam z nim już 10 minut.
-Przepraszam, ale muszę kończyć i dołączyć do moich bo się niecierpliwią.
-Ok. Do zobaczenia niedługo.
-Czekaj! - krzyknęłam szybko, żeby jeszcze się nie rozłączył. - Życz wszystkim Jastrzębianom jak najwięcej wygranych meczów, a Kubiakowi dużo żołędzi. - zaczęliśmy się śmiać, jednak po chwili się rozłączyłam. Dołączyłam do reszty. Poszliśmy od razu do domu, gdyż było zimno i żadnej z dziewczyn nie chciało się tyle stać w sukienkach. Ja doszłam do domu cała mokra. Ala “niechcący“ popchnęła mnie w boka tak, że wylądowałam na śniegu.
-Matko, zabiję ją. - powiedziałam wkurzona, kiedy Michał dawał mi swoje rzeczy do ubrania. - Dziękuje Ci bardzo. Naprawdę. - odpowiedziałam i biorąc od niego ubrania dotknęłam jego ręki. Spojrzałam na niego, on na mnie. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Szybko wzięłam rzeczy i poszłam się przebrać.

24 sty 2013

Przepraszam

Przepraszam Was bardzo, ale... 3/4 rozdziału się nie dodało i na dodatek się usunęło.. wkur.... wkurzyłam się jak nie wiem! Nie wiem kiedy dodam następne....

Rozdział 24

    Witaaam! :) Chciałam podziękować Paulinie S, że przekonała mnie do tego, żeby nie kończyć pisać :)  DZIĘKUJE! :* za to macie długi rozdział :) tak się bynajmniej wydaje na komórce... Miłego czytania :>
Pozdrawiam.
___________________________________
        Melania
  Obudziłam się w bardzo dobrym humorze. Na podskokach pobiegłam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i usiadłam przed telewizorem. Niestety, nic nie leciało. Po zjedzeniu śniadania poszłam wziąć prysznic. Zajęło mi to jakieś 20 minut. Po wyjściu zauważyłam, że Karolina wstała.
-Heeeej! - podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
-Aż taki dobry humor masz? - zaśmiała się. Razem usiadłyśmy przy stole i rozmawiałyśmy.
-Wiesz, że wszyscy krytykują Zbyszka? - zapytałam.
-Tak. Oni nie wiedzą, że on ma problemy z kostką i nie może narazie grać. Nie przejmujemy się hejtami, ważne, że klub wie, że ma kontuzję. - uśmiechnęła się. Nagle usłyszałyśmy dźwięk do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Był to Alex. Przytuliłam go i kazałam wejść.
-Zabieram Cię na trening. Wenger potrzebuje fotografa.
-Ok! Tylko się przebiorę! - znów w podskokach pobiegłam do pokoju. - Cały dzień będę podskakiwać. Spoko, nie źle. - powiedziałam do siebie i zaśmiałam się. Ubrałam ciepły sweter i jeansy, pod które ubrałam rajstopy. Wzięłam dużą torbę, do której włożyłam wszystkie potrzebne rzeczy. Ubrałam ciepły płaszcz i ciepłe, zimowe buty.
  Chłopaki, jak zawsze, przywitali mnie bardzo śmiechowo. Niestety od razu musieli wracać do treningu. Arsene dał mi lustrzankę i zaczynałam robić zdjęcia. Padał śnieg. Chłopaki zachowywali się, jakby nigdy wcześniej śniegu nie widzieli. Alex co chwilę kopał w podłogę i zadowolony z siebie patrzył jak powoli śnieg “lata“. Śmiechu było jak nigdy wcześniej. Niestety Arteta nie miał humoru i trzymał się z daleka od chłopaków. Mimo humoru i tak zrobiłam mu zdjęcia. Na przerwie wszyscy zmęczeni usiedli. Jack poprosił o lustrzankę, więc na chwilę mu dałam. Zaczął sam robić zdjęcia. Zasłoniłam twarz, a Alex próbował mi trzymać ręce tak, abym się odkryła. Niestety jest mocniejszy i udało mu się. Udawałam obrażoną. Jack oddał mi lustrzankę i wrócił na boisko.
  Po treningu Alex miał jeszcze tyle sił, by iść ze mną na zakupy. Weszliśmy do sklepu, gdzie ostatnio widziałam tę sukienkę. Wyszukałam szybko swój rozmiar i poszłam do przymierzalni. Po drodze wzięłam duży T-shirt z napisem “I ♥ London“. Niebieska, luźna sukienka z kokardką pod biustem bardzo mi pasowała. Uwielbiam sukienki, więc zawsze jak mam okazję to mierzę jak najwięcej. Tym razem chciałam tylko tą, gdyż wiedziałam, że Alex jest na pewno zmęczony. Wyszłam z przymierzalni, by pokazać się Alexowi. Zauważyłam przy nim dziewczynę. Kręciła się obok niego. Obcisła bluzka, z dużym dekoldem pokreślał jej duży biust. Alex mnie nie zauważył, ponieważ ona zajęła go rozmową. Odchrząknęłam bardzo głośno. Spojrzeli na mnie. Alex od razu do mnie podszedł. Dziewczynę próbowałam zabić wzrokiem. Zaśmiała się głupio i odeszła.
-Zazdrosna? - Alex patrzył na mnie uważnie.
-Jak taka dziewczyna z dużym biustem się obok Ciebie tak kręci. - nacisnęłam na słowo “dużym“.
-To fanka. - odpowiedział, po czym ja poczułam dziwne ukłucie.
-Dziwne masz te fanki. - wywróciłam oczami. - Może być? - pokazałam na sukienkę.
-Idealnie. - pocałował mnie w policzek. Wróciłam do przebieralni. Szybko się przebrałam i wyszłam. Podeszłam do kasy gdzie zauważyłam tę dziewczynę. Wywróciłam oczami i podeszłam do drugiej kasy. Nie mam zamiaru z tą dziewczyną rozmawiać. Zapłaciłam za sukienkę i T-shirt i wkurzona wyszłam ze sklepu. Weszliśmy jeszcze do butiku i kupiłam czarne koturny. Odechciało mi się już sylwestra. Nawet humor, który miałam taki dobry mi się zepsuł. Alex próbował mi go poprawić, lecz mu się nie udało.

                  Anna
  Siedziałam na fizyce. Pan, który nas uczył, jak zawsze wiedział wszystko najlepiej.
-Za chwilę stąd wyjdę. - powiedziałam cicho do Pauliny.  Ona zaśmiała się.
-Anna! Już wszystko rozumiesz? - zapytał mnie fizyk.
-Taaaak. Oczywiście. Ja zawsze wszystko rozumiem, proszę pana. - pokreciłam głową i cicho parsknęłam.
-Ahh.. Może posłuchaj, to w przyszłości będziesz mogła swoje dzieci uczyć.
-Moje dzieci nie będą uczyć się fizyki. - odpowiedziałam, po czym cała klasa parsknęła śmiechem. Michał, który siedział nie daleko, złapał się za głowę i śmiał się cicho pod nosem.
-Michał! Czyżby nie tylko jej dzieci? Może wasze? - nacisnął na słowo “wasze“. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
-Czy pan wie o czymś, o czym my nie wiemy? - zapytałam, a chwilę później zastanawiałam się czy to, co powiedział ma jakiś sens.
-Tak, ma sens. - Paulina jakby czytała w moich myślach. Uśmiechnęłam się do niej.
-Ja tam nie wiem co wy robicie po szkole. Ale po tym jak on się złapał za głowę, to podejrzane było. - powiedział, a ja spojrzałam na niego. Nie umiał ze śmiechu wytrzymać. Tak samo reszta klasy.
-Proszę Pana. - zaczęłam. - Moim zdaniem złapał się za głowę, ponieważ stwierdził, że to, o czym z panem rozmawiam to głupie. - zaśmiałam się. - Gdyż albowiem ponieważ rozmawianie o takich rzeczach to nie normalne i starsze osoby by dość dziwnie o panu pomyślały. Gdyż mam dopiero 14 lat i na dziecko mi się nie śpieszy. - Po mojej wypowiedzi usłyszeliśmy dzwonek na przerwę. Wszyscy wybiegli w śmiechu. Ja z Pauliną szłam powoli, ponieważ nie spieszyło nam się na następną lekcję.
-Debil. - powiedziałam po wyjściu z klasy. Paulina parsknęła niepanowanym śmiechem.
-Ja z Ciebie nie mogę. - powiedziała przez śmiech.
-Idziemy dzisiaj na zakupy. - powiedziałam poważnie.
-Taka tam zmiana tematu. - Paulina pokazała mi język.
  Po szkole poszłyśmy prosto do centrum miasta. Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu i ku moim oczom ukazała się śliczna sukienka.
-Mam coś dla Ciebie! - pobiegłam do sukienki i podałam ją Paulinie. Poszła ją szybko przymierzyć. Szybko wyszła. Biała sukienka z rękawami 3/4 bardzo jej pasowała. Górę miała z koronki, a pod spodem zwykły top. Wokół talii był pasek z maleńkich, złotych serduszek. Dół był luźnie spuszczony do połowy ud.
-Pięknie! - krzyknęłam!
-Biorę. - zaśmiała się Paulina. Ja w tym czasie poszłam szukać coś do tego. Niestety nic nie znalazłam. - W domu mam płaszcz czerwony, więc go wezmę do tego. - powiedziała wychodząc z przymierzalni. - Teraz ja Tobie coś znajdę. - Poszła prosto, a ja skręciłam w prawo. Znalazłam. Czerwona sukienka, na grubych ramiączkach bardzo przypadła mi do gustu. Wokół talii były ćwieki, a gdzieniegdzie jeszcze cekinie na części rozkloszowanej. Do tego znalazłam czarną marynarkę. Paulina była zachwycona tym wyborem. Pod koniec poszłyśmy poszukać butów. Ja wybrałam sobie czarne, na koturnie. Paulina natomiast kupiła sobie czerwone baleriny.
       
                Melania
  Na sylwestra naszykowałam się bardzo szybko. Dłużej musiałam czekać na Zbyszka i Karolinę. Usiadłam i zaczęłam czytać książkę. Z czytania wyrwał mnie głos Karoliny. Spojrzałam na nią.
-Gotowa? - zapytałam odkładając książkę.
-Ja tak, Zbyszek nie. - pokazała palcem na Zbyszka, biegającego tam i z powrotem w samej bieliźnie.
-I weź tu zrozum faceta. Tak w ogóle to śliczna sukienka! - Karolina miała ubraną biało-czerwoną sukienkę, z zamkiem i kokardką z tyłu. Podziękowała.
  Na miejsce dojechaliśmy przed czasem. Jak na razie był tylko Aaron, jako pan domu, Wojtek z Sandrą, Theo, Thomas z dziewczyną i Jack z żoną i Archie. Dziwiszek miała na sobie zwykłą, prostą, czarną i o wiele za krótką sukienkę na sobie. Nie zapomniała również o tonie makijażu na twarzy i strasznie czerwonej szmince. Po chwili wbiegł mały Podolski do pokoju.
-Hej Louis! - klęknęłam na kolana i przywitałam się z małym.
-Daj buzi cioci. - powiedziała Monika. Mały dał mi soczystego buziaka w policzek i uciekł do Archiego.
-Słodki. - Zaśmiałam się. - Cześć. - przywitałam się z Moniką, a następnie z Lukasem. - Uczycie go też po polsku? - zapytałam.
-Tak. Ja do niego zazwyczaj po Polsku mówię. - uśmiechnęła się Monika.
  Wszyscy już byli obecni, tylko Alex się spóźniał. Stałam i rozmawiałam z Aaronem.
-Musisz się przyzwyczaić. On zawsze się tak spóźnia.
-Że się spóźnia to wiem, ale aż tak?! - skrzywiłam się.
-No niestety. - zaśmiał się.
-Gdzie masz dziewczynę? - zapytałam po chwili, bo tak strasznie mnie to ciekawiło.
-Ponoć się uczy na studia. Taa.. Co ty.. Wydaje mi się, że ona mnie olewa i jest ze mną tylko dla kasy.

6 sty 2013

Rozdział 23

Witam :) Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale dużo nauki mam :( Przepraszam Was bardzo! Szczerze.. Powoli mi się nudzi to pisanie i już nie wiem o czym mam pisać. Może skończę i zacznę nowe? Nie mam pojęcia...Chciałabym coś o Borussi pisać. Może mi się uda. Zacznę pisać, jak się uda to będę pisała dalej. Jak na razie macie tutaj nowy rozdział. Już mi się strasznie moje pisanie nie podoba... Ahh.. nie wiem co robić :c Jak na razie życzę miłego czytania.
Pozdrawiam :>
____________________
        Melania
-Że co proszę?! - krzyknęłam tak głośno, że wszyscy się odwrócili.
-Nie mogłam wytrzymać i powiedziałam mu, że nie chce go już nigdy widzieć. - popłakała się.
-Już za mną! - złapałam ją za nadgarstek i ciągnęłam w stronę szatni chłopaków.
-Ale co ja mam mu powiedzieć? - po jej policzku znów spłynęły łzy.
-Prawdę. - popukałam i po chwili drzwi otworzył Ramsey. - Zawołasz Wojtka? - zapytałam, a po chwili przyszedł. Zamknął za sobą drzwi i stanął przed nami. Zostawiłam ich i odeszłam parę metrów. Zbyszek pewnie już stoi i czeka na nas, a my jeszcze takie sprawy załatwiać musimy. Widziałam, że Karolina przytuliła Wojtka, a on odwzajemnił gest. Szłam powoli w ich stronę.
-Przyjaźń? - usłyszałam Karolinę.
-Przyjaźń. - odpowiedział jej Wojtek, szeroko uśmiechając się. Pogodzili się, z czego każdy z nas się ucieszył.
  Wieczorem wyszliśmy na świeże powietrze. Powietrze, nie Polskie. Nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknego miasta. Pierwszy raz spędzę sylwestra w Londynie, z chłopakami. Jeszcze rok temu marzyłam by ich spotkać i chociaż mieć autograf. Zaczęłam się głośno śmiać, a cała trójka dziwnie na mnie spojrzała pytająco.
-Karolina, pamiętasz jak... Jak rok temu jeszcze marzyłyśmy o tym, żeby tych debili poznać? I co ważniejsze.. Mieć ich autografy?! - padłam ze śmiechu. Zbyszek chwilę później przetłumaczył to Alexowi na angielski, ponieważ ja nie mogłam przestać się śmiać.
-Jebłam. - powiedziała Karolina wycierając łzy śmiechu. - Musimy spełnić nasze marzenie. - zaśmiałyśmy się obie.
-W ich stanie to będzie wstyd tam iść. - Zbyszek rozmawiał z Alexem.
-Gdzie iść? My się ogarniemy. - byłam ciekawa odpowiedzi. Podeszłam do Alexa i złapałam go za rękę.
-Do restauracji na kolacje.
-Będziemy grzeczne. - obiecałyśmy. Spojrzałam na komórkę. Dostałam SMS-a na meczu i jeszcze go nie przeczytałam. Stanęłam. Otworzyłam szeroko oczy i jeszcze raz przeczytałam nadawcę. Alex wziął ode mnie komórkę i spojrzał na nią. Również był zszokowany. Następnie od Alexa, komórkę wzięła Karolina. Oddała mi ją szybko i kazała przeczytać wiadomość na głos. Nerwowo włączyłam wiadomość i głośno przełknęłam ślinę.
-Hej, ciociu. Właśnie zostałaś ciocią małego Krzysia. Chciałby on bardzo żebyś została matką chrzestną ( bo jesteś po bierzmowaniu, nie? ). Pozdrawiamy ciepło. Baw się dobrze w Londynie. Siostra i Szwagier wraz z małym Krzysiem. - przeczytałam nerwowo. Cieszyłam się, ale z drugiej strony czułam złość. Karolina podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno. Nikt się nie odezwał. Jednak po chwili, gdy Zbyszek podszedł pogratulował mi. Popłakałam się. Tak bardzo chciałabym zobaczyć małego.
-Z Igłą mi się kojarzy. - powiedziałam chwilę później, a reszta zaśmiała się. Wzięłam się w garść i odpisałam “ Gratuluję. Nie, niestety nie miałam bierzmowania. Przepraszam. W Londynie bawię się fajnie, pomijając parę zdarzeń. Pozdrawiam. Melania z Karoliną, Zbigniewem i Alexem. “. Czułam się beznadziejnie.
-Możemy do domu? - zapytałam, gdy zrobiło mi się słabo.
-Dobrze. Zamówię pizzę. - odpowiedział Alex.
  Doszliśmy do mieszkania i od razu położyłam się na kanapie. Wzięłam komórkę do ręki i zauważyłam kolejnego SMS-a “Wejdź na maila “. Zrobiłam to od razu. Zobaczyłam zdjęcia małego Krzysia. Podali mi również nazwę ich skype i kazali zadzwonić. Zrobiłam to, chociaż trochę się bałam. Nie rozmawiałam z nimi bardzo długo. Odebrali po jednym sygnale.
-Hej, mała! - krzyknęła Ania. Zdziwiłam się. Odwróciła się ode mnie, a teraz udaje, że nic się nie stało.
-Hej. Jak mały? - pokazała mi go w kamerce. - Cały tatuś. - uśmiechnęłam się. Opowiadałyśmy sobie o wszystkim przez jakieś 20 minut. Nagle do mnie podszedł Alex.
-Kochanie, pizza przyszła. Tyle sosu jak zawsze? - zapytał.
-Tak. - uśmiechnęłam się. Uwielbiała pizzę z przesadzoną ilością sosu czosnkowego.
-Smacznego wszystkim! - krzyknęła Ania. Odwróciłam laptop tak, aby wszystkich zobaczyła. Położyłam na stole. Teraz wszyscy zaczęli wspólnie z nią rozmawiać. Nie mogło się odbyć bez pytania o porodzie.

                  Anna
  Następnego dnia musiałam wstać o 6, gdyż o 7 musiałam już wyjść z domu do szkoły. Wstałam dosyć w dobrym humorze. U mnie nie zdarzało się to często. Wzięłam do ręki przygotowany zestaw. Białą bokserkę, a na to dużą, szarą bluzę. Do tego niebieskie jeansy i czarne Conversy. Mimo zimy i tak noszę trampki. Śniegu nie ma, to co się będę. Poszłam do łazienki bez przywitania się z rodzicami, którzy siedzieli w kuchni. Skorzystałam z ubikacji, umyłam się, umyłam zęby i lekko pomalowałam oczy. Wyszłam z łazienki cała gotowa. Z włosów zrobiłam kitkę. Usiadłam przy stole i zaczęłam robić sobie kanapkę.
-Kto to Kuba? - zapytał po chwili tata. Mogłam się domyślić, że wie o tym z facebooka. Od kiedy go sobie założył to codziennie wchodzi na moje konto po parę razy.
-Wczoraj go poznałam. Bawił się z siostrą, która schowała się za moimi nogami. Gra w siatkówkę. - odpowiedziałam obojętnie i zaczęłam jeść gotową kanapkę.
-Znowu z tą siatkówką. Zrozum, że i tak nigdy nie będziesz grała. Siatkówka to ja nawet nie wiem co to jest. Jak można w takie coś grać. - mama pokręciła głową, a ja byłam chwilę przed wybuchnięciem. Nie odpowiedziałam, tylko wstałam i odeszłam. Wzięłam plecak i kurtkę do ręki i ruszyłam do wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi, ubrałam kurtkę, założyłam plecak na plecy i wyciągnęłam słuchawki. Puściłam sobie jak zawsze - Grubsona. Wyszłam na dwór i przeze mnie przeszedł chłód. Ruszyłam w stronę autobusu. Po chwili zauważyłam, że ktoś idzie obok mnie. Spojrzałam w bok i zauważyłam Michała. Chłopak z mojej klasy, podoba mi się od podstawówki. Uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja ściągnęłam słuchawki.
-Dzień dobry, panie Michale. - zaśmiałam się.
-Witam, piękność. - odpowiedział, a ja poczułam, że zrobiło mi się ciepło. Uwielbiałam, gdy mówił do mnie “piękność“. -Jak się pani dzisiaj czuje? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Oprócz tego, że kolejny raz matka mnie wkurzyła, to dobrze. A pan?
-Znowuu? - skrzywił się. - Też dobrze.
-Niestety znowu. To dobrze, że dobrze. - odpowiedziałam i założyłam jedną słuchawkę. Po 5 minutach Michał przerwał ciszę.
-Robisz dzisiaj coś specjalnego?
-Nic nie mam w planach. - odpowiedziałam pewnie.
-Mógłbym Cię wyciągnąć na krótki spacer?
-Krótki czy długi, i tak bym się zgodziła. - uśmiechnęłam się. Rozmawialiśmy przez całą drogę, aż do szkoły. W szkole przypomniało mi się, że jest mecz Jastrzębskiego Węgla. Zapytam rodziców, może pozwolą, żeby Michał mógł przyjść do mnie do domu. Na szczęście nasi rodzice znają się i moi bardzo lubią Michała. Czasami nawet mówią mi, żebym się z nim umówiła.

                   Melania
  Przed sylwestrem wszyscy panikowali. Chłopaki dalej się nie dogadali, kto będzie robił. A do sylwestra zostały 3 dni. Ich spotkanie było nie do zniesienia.
-Niee! Ja ostatnio robiłem! - krzyknął Theo. - Wojtek niech zrobi! - wskazał palcem na Wojtka i Sandrę.
-Mam mieszkanie, cioto. - Wojtek złapał się za głowę. - A co z Jackiem?!
-Robiłem przedostatnio! - Tym razem Jack się oburzył. - Dawajcie Mertesackera!
-To o mnie możecie zapomnieć! - tym razem ja krzyknęłam i założyłam ręce biodra. -Pooooldiiii?
-Zapomnij! Mam małe mieszkanie! Olivier ma większe!
-Co za ciota! Mam tylko o 1 pokój więcej! Tego bydła tam nie zmieszczę! - tylko ja zaczęłam się śmiać. Taka kłótnia między nimi była najlepsza z wszystkich. - Ramsey! - krzyknął Oli.
-Dobra! Morda wszyscy! - Aaron jakże “łagodnie“ poprosił o ciszę. - Robię sylwestra. - powiedział zrezygnowany i wszyscy zaczęli mu bić brawa. Po bardzo miłym spotkaniu poszłam na spacer z Alexem. Miałam na sobie czarne spodnie, t-shirt, bluzę z napisem “ I <3 London“, którą sobie nie dawno kupiłam, ciepłą kurtkę, szal, rękawiczki i czapkę, a nadal było mi zimno. Buty ubrałam na koturnie. Uwielbiam to, że nawet jak ubiorę wysokie szpilki to Alex i tak będzie większy. Przechodząc obok sklepu z ciuchami, zatrzymałam się i zaczęłam przyglądać się sukience.
-Aleeeeeeeeeex? - zapytałam jak dziecko.
-Słucham Cię? - objął mnie.
-Idziemy jutro na zakupy. - powiedziałam, pokazałam mu sukienkę i ciągnąc go za rękę poszłam dalej.

             Anna
  Dzień w szkole mijał powoli. Oceny również nie były za ciekawe. 1 z geografii i 2 z matematyki. Do domu wracałam pieszo, bo nie chciało mi się jechać autobusem i bym szybciej w domu. Założyłam słuchawki i puściłam piosenkę Mesajah ft. Kamil Bednarek - Szukając Szczęścia. Śpiewałam sobie po cichu i rozmyślałam nad życiem. Zauważyłam 2 chłopaków idących prosto we mnie. Ściągnęłam słuchawki i udawałam, że mnie nie obchodzą. W środku bałam się jak głupia. Stanęli przede mną.
-Co taka panienka sama chodzi po mieście? - zapytał jeden z nich i uśmiechnął się łobuzersko.
-Idę do domu. Także przepraszam. - okrążyłam ich i poszłam dalej. Dobiegli do mnie.
-Może Cię odprowadzimy? Chyba Ci się nie chce iść pieszo samej. - odezwał się drugi.
-Nie dziękuje. Nie mam ochoty na towarzystwo. - powiedziałam prosto i poszłam dalej. Nie dawali mi spokoju. Co chwilę do mnie podchodzili i mówili o różnych, głupich rzeczach.
-Spieprzajcie! - krzyknęłam. - Powiedziałam, że chcę iść sama i nie chcę towarzystwa! - chciałam iść dalej, jednak jeden z nich. Wyższy brunet, ubrany bardzo stylownie, złapał mnie za nadgarstek.
-Nie wygłupiaj się. Wiem, że chcesz z nami iść.
-Spadaj! - krzyknęłam i odwróciłam się, jednak on nie puścił.
-Zostawcie ją! - poznałam ten głos. Odwróciłam się i zauważyłam Michała. Porozmawiał z nimi chwilę i od razu poszli.
-Dziękuje. - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się.
-Nie masz za co. - pocałował mnie w policzek. - Za to idę Cię do domu odprowadzić. - uśmiechnął się pewnie.
-I tak mieliśmy się spotkać. Może od razu zostaniesz? Jeszcze mecz leci, to możemy razem zobaczyć. Chyba, że nie chcesz. - zaśmiałam się. Zgodził się, że zostanie i tak siedzieliśmy do wieczora. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy się głośno i rozmawialiśmy o głupotach. Sylwestra spędzimy razem z przyjaciółmi u niego. Będzie nas tylko 5, ponieważ dużej imprezy nie chcieliśmy robić.

5 sty 2013

Rozdział 22

Witam! :) Nareszcie dodaję następny rozdział. Dodałam nową bohaterkę, bo nie mam za bardzo pomysłów na Melanię i popisałabym też o kimś i czymś innym. Przepraszam tych, od których to troszeczkę odgapiłam :( ale musiałam, bo tak to nie wiadomo kiedy rozdział by się pojawił. Miłego czytania :3 A i trochę spóźnione SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, KOCHANI ! ♥
P.S. ZDAŁAM HISTORIĘ! nareszcie nie mam tego cholernego zagrożenia :3
_______________________________________________-
Rozdział 22
                                           Anna

  Spacer z przyjaciółmi zawsze mnie uspakajał. Kim jestem? Czternastoletnią dziewczyną, która ma dosyć swojego życia i gdyby nie dwójka przyjaciół to na pewno bym już wsiadła do pociągu i wyjechała gdzieś, daleko od domu. Wieczorem, gdy chodziłam sobie z Pauliną po Opolu spotkałyśmy biegnącą, małą dziewczynkę. Paulina, która bardzo lubiła małe dzieci schyliła się do niej, a ona się schowała za jej nogami.
-Przed kim się chowasz? - zapytałam małej dziewczynki miło.
-Przed braciszkiem. - powiedziała i nerwowo włożyła paluszek do buzi.
-A jaki ten twój braciszek jest? Opisz nam go, to będziemy Cię kryć. - zaśmiałam się. - Gracie w chowanego czy co?
-Tak, ale chyba za daleko uciekłam. Mój blacisek jest duży i censto go w domu nie ma. Gla w piłkę.
-A jaką piłkę gra? - zapytała tym razem Paulina.
-Emm... - zamyśliła się. - Siatkówkę. - powiedziała po chwili i wychyliła się zza nóg. -Idzie! - krzyknęła, a my szybko ją zakryłyśmy tak, aby on ją widział. Paulina dała mu znak, że ma udawać. Ja spoglądałam na chłopaka i zastanawiałam się gdzie gra. Było ciemno, a on miał ubraną czapkę, więc ciężko było odkryć kto to był.
-Widziałyście dziewczyny może małą dziewczynkę? Ooo, gdzieś taką. - pokazał ręką, a po chwili usłyszeliśmy chichot.
-Nie nie widziałyśmy. - odpowiedziałam, nie przestając się uśmiechać.
-Bu! Tutaj jestem! - krzyknęła dziewczynka i wyskoczyła zza nóg. On wziął ją na recę.
-Może się przedstawimy? - powiedział do dziewczynki. - Ja jestem Kuba, a ona to Julka. - uśmiechnął się i podał nam dłoń.
-Czekaj, czekaj.. Popiwczak, nie? - zaśmiałam się.
-Oo, fanka siatkówki? - uśmiechnął się do mnie.
-Nie wyobrażam sobie życia bez siatkówki. - on przyznał mi rację. Pogadaliśmy z 15 minut, aż jego siostra nie zaczęła się wiercić. Zamieniliśmy się numerami telefonu i obiecał, że jak przyjedzie znowu to zadzwoni. Trzymałam go za słowo. Pogratulowałam mu jeszcze szybko i każdy poszedł w swoją stronę. Opowiedział mi jak tam jest być w klubie ze starszymi od siebie facetami i jak to jest grać ze swoimi idolami. Podziwiam go bardzo za grę.
 
                                        Melania

  Jak chłopaki chcieli - następnego dnia poszłam z Alexem na trening. Wszystko było tak niesamowicie urządzone. Jest to miejsce bardzo przyjazne.
-Siema, Lukas! - przytuliłam Podolskiego.
-Siema, młoda. - zaśmiał się. - Przepraszam, że tak od razu ale radzę Ci się nie odzywać do Pera. Co dopiero dzisiaj.. Nie ma humoru. - skrzywił się. Obok niego stał Olivier.
-Bonjour. - przywitałam się z nim. Zaczął do mnie mówić po francusku.
-Coś nie tak, chłopie? - zapytałam po polsku, a parę osób się zaśmiało. Zawsze wiedziałam, że nie jest on za normalny. Oczywiście w ramach żartu. Przywitałam się również z trenerem, który od razu wcisnął mi lustrzankę do ręki. Wie, że bardzo lubię robić zdjęcia dlatego też mi dał aparat. Nagle usłyszałam za mną głośne chrząknięcie. Wystraszona podskoczyłam i nie pewnie spojrzałam do tyłu. Kiedy zauważyłam niemca od razu odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się z powrotem do chłopaków.
-Nie masz zamiaru mi nic powiedzieć? - parsknął.
-Nie mam o czym. - odparłam sucho i wróciłam do robienia zdjęć. Po czasie Arsene dał im chwilę przerwy. Większość osób przyszło do mnie pozować do zdjęć. Za każdym razem śmiałam się jak niepoważna. Nagle moim oczom ukazał się mężczyzna w stroju Arsenalu. Patrzyłam tylko na niego uważnie. Nie wierzyłam, że widzę słynną legendę Arsenalu.
-Witam panią. - podał mi rękę. Odwzajemniłam gest i uśmiechnęłam się. Nie wierzyłam.
  Po treningu siedziałam i czekałam na Alexa. Nagle drzwi do szatni otworzyły się i chłopaki wprosili mnie do środka. Usiadłam obok Alexa.
-Słuchać, panowie! - krzyknął Olivier, a ja chrząknęłam. - I panie! - poprawił się i gdy każdy na niego spojrzał kontynuował. - Zostanę ojcem! - krzyknął po raz kolejny, a chłopaki rzucili się na niego. Ja przytuliłam go i mu pogratulowałam. Popatrzyłam na Wojtka, który już żegnał się z kumplami. Wyszedł, trzaskając za sobą drzwami. Szybko wyszłam i pobiegła m za nim.
--Szczęsny, stój! - krzyknęłam. On odwrócił się i spojrzał na mnie błagalnie. Dobiegłam do niego.
-Nie wiem o co poszło, ale wiedz, że Karolinie na Tobie zależy. Nie jako chłopak, ale jako przyjaciel. Karolina chce z Tobą pogadać, ale boi się reakcji. Daj im szansę, pasują do siebie. A ty z Sandrą bądź szczęśliwy. - powiedziała szybko, a on odwrócił się tylko i odszedł. - Cóż... Starałam się. - powiedziałam cicho do siebie.
  Wieczorem wszyscy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy telewizję. Karolina siedziała wtulona w Zbyszka, a my tylko siedzieliśmy obok siebie. Nagle Alex wstał i szedł do kuchni. Poszłam po cichu za nim i przytuliłam go od tyłu. Przez te pare tygodni tak mi go brakowało.. Nie miałam się do kogo przytulić tak o, bez powodu. Poczułam jego zapach. Tak bardzo się stęskniłam.
-A ty co? - zaśmiał się Alex.
-Chciałam się tylko przytulić, ale skoro nie mogę to sobie pójdę.. - zrobiłam smutną minę i chciałam odejść, jednak Alex złapał mnie i przyciągnął do siebie. Przytulił mnie mocno.
-Brakowało mi Ciebie. - szepnął.
-Mi Ciebie również. - przytuliłam się do niego jeszcze mocniej.
-Pamiętaj.. Każdą bramkę, którą strzelę to dla Ciebie. - uśmiechnął się do mnie.
-Dlatego ostatnio pokazałeś serduszko? - zaśmiałam się.
-Tak. - odpowiedział. Staliśmy tak długo. Puścił mnie i już powoli chciałam odejść, lecz on chwycił mnie za nadgarstek. Spojrzałam na jego brązowe tęczówki. On nachylił się i dał mi delikatnego i soczystego buziaka. Uśmiechnęłam się i wróciliśmy do parki.
 
                                       Anna

  Wieczorem przyszło dopiero do mnie to, że poznałam Popiwczaka. Człowiek jak każdy, dlatego nie zachowuję się jak jakaś hotka. Włączyłam laptopa i położyłam się do łóżka. Weszłam na facebook‘a i pierwsze co to sprawdziłam kto chce mnie dodać do znajomych. Zauważyłam Kubę. Oczywiście go przyjęłam i od razu dziewczyny, które interesują się siatkówką do mnie napisały. Odpisałam im tylko, że to normalny człowiek jak każdy i to one chyba bardziej jarają się się ode mnie. Usłyszałam dźwięk w czacie.
Kuba: Oo, przyjęłaś. Nie byłem pewny czy chcesz mnie znać :)
Ja: Niby dlaczego? Lubię poznawać nowych ludzi ;)
Kuba: no miło mi :)) Przepraszam, ale muszę spadać. Siostra się mnie uczepiła. Do usłyszenia ;)
Ja: Miłego :)
Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, że od razu napisze i będzie chciał mieć ze mną kontakt. Przejrzałam szybko Twittera i Tumblr. Jak zawsze komentarze na temat siatkarzy pojawiały się wszędzie. Pozytywne, jak i również negatywne. Napisałam parę Tweetów i notek, po czym odłożyłam laptop. Jednak po chwili przypomniało mi się, że miałam sprawdzić czy będzie transmisja meczu Arsenalu z Newcastle. Przeczytałam parę nowości, przeglądnęłam zdjęcia z treningu po czym się zdziwiłam, gdyż chłopaki pierwszy raz się ustawiali do zdjęć. Zauważyłam na zdjęciach, że pojawił się również Thierry Henry. Legenda powróciła, z czego każdy się bardzo cieszy. Odłożyłam laptop i położyłam się do łóżka. Śpiąca nie byłam, więc zadzwoniłam do Pauliny, która też jeszcze nie spała. Rozmawiałyśmy 47 minut z paroma sekundami. Po rozłączeniu się dałam komórkę na szafkę nocną i podłączyłam ją do ładowarki.

                                       Melania

  Przyszedł dzień meczu z Newcastle. Alex już rano chodził nerwowy i stresował się. Przez cały dzień powtarzałam mu, że wygrają i że pójdzie im łatwo. Po południu włączyłam laptopa i weszłam na facebooka. 10 powiadomień i 5 znajomości. Same dziewczyny w tym tylko jedną znałam. Zdziwiłam się lekko, ponieważ nie wiedziałam o co chodzi. 5 powiadomień na grupie klasowej. Skusiłam się i napisałam do nich “Siema, kochani! :3 Co tam słychać w szkole? Ja mogę Wam tylko powiedzieć, że w Londynie jest zajebiście! *.* Jak możecie to trzymajcie za chłopaków dzisiaj kciuki :) a i jeszcze jedno... jak gdzieś zobaczycie Bartka to dajcie znać. “. Pierwsza osoba, która do mnie napisała to Tatiana.
-O co chodzi z Bartkiem? - zapytała na czacie.
-Wytłumaczę Ci jak wrócę.. Jak w szkole? No i jak z Kevinem? - szybko zmieniłam temat.
-Ok. W szkole dobrze. Wiedźma się czepiała, że Ciebie nie ma. Mówiła, że zamiast się uczyć to w Londynie siedzisz. Zdziwił mnie Louis, bo zaczął Cię bronić.. A z Kevinem się trochę kłócę, ale jest OK.
-Miło z jego strony. A wiedźme to zabić. Przepraszam, ale Alex woła, a później na mecz :) Trzymaj kciuki :3
-Będę trzymała! ;> Pozdrów go :)) do zobaczenia :* - odpisała szybko. Przejrzałam szybko ciacha.net i zauważyłam zdjęcie. Ja, Karolina, Alex i Zbyszek. Nie mogłam uwierzyć. Tytuł całkiem wymiatał “Londyński Oxlade-Chamberlain załatwił sobie przyjaciół z Polski. Na dodatek Bartman ma dziewczynę! Czyżby same pary się porobiły? “. Zaczęłam się głośno smiać. Zdziwiona Karolina podeszła do mnie, zobaczyła stronę i również zaczęła się śmiać. Przyszedł jeszcze Zbyszek, który był lekko tym wkurzony. Przeczytaliśmy jeszcze, że Zbigniew zamiast trenować i grać to siedzi z dziewczyną w Londynie.
  Wieczorem siedzieliśmy już w trójkę na trybunach. Miejsca V.I.P były niesamowite. Cały stadion był super. Pierwszy mój taki mecz. Kiedy się zaczęło emocje były nie do opisania. Pierwszą bramkę strzelili przeciwnicy. Następną Theo. Wszyscy zaczęli skakać, cieszyć i również usłyszeliśmy, że drugi Henry się rodzi. Byłam dumna z mojego przyjaciela. Następna bramka po raz kolejny przeciwników. Serce biło mi coraz bardziej. Po paru minutach wszyscy wstali, zaczęli klaskać i śpiewać. Mi poleciały łzy ze szczęścia. Właśnie bramkę strzelił mój kochany Alex. Z niego mogłam być jeszcze bardziej dumna. Następną bramkę strzelił Podolski, a po nim znowu Szczęsny przepuścił piłkę. Theo po raz kolejny nas uratował i strzelił następną bramkę. Przede mną zauważyłam kobietę z lekkim brzuszkiem. Zastanawiałam się czy to nie czasem żona Oliviera. Po następnych dwóch bramkach było już wszystko wiadomo. Po dwóch bramkach Olivier pokazywał i dał wszystkim do zrozumienia, że jego żona jest w ciąży. Przypomniała mi się siostra. Po policzku poleciało mi parę łez. Kiedy do Oliviera wszyscy pobiegnęli i przytulali ja powiedziałam coś do Karoliny i Zbyszka. Po raz kolejny poleciały mi łzy, myśląc o siostrze. Alex spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemiłam gest. Było już 6:3 dla nas. Po raz kolejny mistrz dzisiejszego dnia, Theo, strzelił bramkę. Taki wynik został już do końca.
  Po meczu zbiegłam do chłopaków. Szybko przytuliłam się do Alexa i pogratulowałam mu. Obok mnie przeszedł jeszcze Theo. Na niego również się rzuciłam.
-Brawo mistrzu! - pocałowałam go w policzek. Przytuliłam jeszcze Oliviera i Podolskiego. Stałam i rozmawiałam jeszcze z Alexem i Theo kiedy obok nas przechodziła rodzina Wilshere. Jack ze swoją dziewczyną głośno dyskutowali o czymś. Od razu się domyśliłam, że to jakaś kłótnia. Dziewczyna położyła Archiego na ziemię i nadal dyskutowała z Jackiem. Podeszłam i wzięłam na ręce młodego Wilshera. Jack kiwnął głową, że mogę go trzymać. Podeszłam do chłopaków i chwilę pobawiliśmy się z małym. 5 minut później obok mnie przeszedł wkurzony Wojtek. Złapałam go za sweter tak, aby się zatrzymał.
-O co chodzi? - spytałam wprost.
-Pokłóciłem się z twoją jakże wspaniałą przyjaciółką. - powiedział szybko i zacisnął ręce w pięść. Odsunęłam się trochę.
-Porozmawiam z nią. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę Karoliny. Pożegnałam się jeszcze z chłopakami i poszłam.

1 sty 2013

Jack Wilshere ♥

Happy Birthday, Jack! ♥♥♥ brak kontuzji, dużo bramek i po prostu WSZYSTKIEGO :3

Co do rozdziałów.. Następny pojawi się do końca tygodnia :)