7 gru 2012

Rozdział 18


Helooooł :) Rozdział długi i wydaje mi się, że najbardziej interesujący ;) U Mell było za pięknie w życiu, gdyby tak cały czas było to nikt by nie czytał :( Dlatego postanowiłam, że w końcu stanie się coś bardziej.. Zresztą.. Sami zobaczycie :) Miłego ;)
______________________________________________
Rozdział 18
  Siedziałam w szkolę i jak na każdej lekcji prawie usypiałam. Widok z okien był na sklep, w którym pracowała moja mama. Ostatnia lekcja, więc nikomu nic się nie chciało. Siedziałam z Patrykiem i co jakiś czas zagadywał mnie. Wpatrywałam się w dom Bartka za oknem. Zamyśliłam się. Nie widziałam go już bardzo długo. Czyżby się wyprowadził? Zaczął się porządnie uczyć? Zauważyłam jego ojca, który właśnie wychodził z domu, zamykając za sobą drzwi. Poszedł w kierunku sklepu. Byłam pewna, że poszedł sobie na zakupy, bo brakuje mu jedzenia w domu. A jednak nie.. Zrobiło mi się gorąco ze złości. Widziałam jak ojciec Bartka wychodzi z moją matką ze sklepu za rączkę! Do jego domu! Nie wierzyłam własnym oczom. Łzy napływały mi do nich. Nie wiedziałam czy płakać, czy krzyczeć czy po prostu nic nie mówić. Do końca lekcji siedziałam w ławce jak trup. Byłam obecna tylko ciałem. Patryk, który co chwilę mnie zagadywał, próbował się dowiedzieć o co mi chodzi. Nie odpowiadałam mu. Zauważyłam, że podniósł rękę i chce coś powiedzieć pani.
-Tak, Patryczku? - zapytała miło, a Patryk na to zdrobnienie jego imienia, skrzywił się.
-Melania się źle czuję i jest cała blada. Mogę z nią wyjść na zewnątrz? - zapytał, a ja kopnęłam go pod ławką.
-Oczywiście. - nauczycielka zgodziła się i wróciła do prowadzenia lekcji. Patryk wyszedł ze mną na zewnątrz, a ja od razu zaczęłam przeklinać. Na matkę, na ojca Bartka, na Patryka... Po prostu na cały świat. Nie chciałam nic mówić Patrykowi. Okazało się, że sam również wszystko widział przez okno. Zaczął mi tłumaczyć, że to pewnie nie tak na co wyglądało. Powiedział mi, że mam dzisiaj porozmawiać z mamą. Poszłam za jego przykładem. Powiedziałam mu, że jak nie wrócę do końca lekcji, to ma spakować mi plecak. Wyszłam zatrzaskając za sobą drzwi i ruszyłam w stronę domu Bartka. Dzwoniłam, pukałam jak najmocniej się dało. Nikt nie otwierał, więc bez niczego weszłam do domu. Drzwi zostawili otwarte, na jedno szczęście. Weszłam do salonu i zauważyłam na kanapie moją matkę z tym skurwielem. Całowała się z nim tak namiętnie, że nawet nie zauważyła, że ktoś wszedł.
-Co wy, kurwa, do cholery robicie?! - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam i do moich oczu ponownie napłynęły łzy.
-Melania! - matka podskoczyła ze strachu i zaczęła się tłumaczyć. -  To nie tak jak myślisz.
-Ale to tak, jak wygląda. - zaczęłam zastanawiać się czy to co powiedziałam miało sens. - Nie ważne. O co, kurwa, chodzi?! - łzy zaczęły mi spływać po policzku.
-Ja po prostu.. Nie mogę Ci powiedzieć.. - zrobiła się smutna, a Tomasz uśmiechnął się złośliwie.
-Ty , skurwielu, się tak nie uśmiechaj! - krzyknęłam i spojrzałam na niego groźnie. On uniósł jedną brew.
-Idź dzieciaczku do domu, a nie pyskuj do starszych. Basia jest dorosła i może robić co chce. - powiedział spokojnie Tomasz.
-Ale na pewno nie zdradzać mojego tatę! Wiesz co, matko?! Spierdalaj z mojego życia! - zaczęłam płakać i wybiegłam z domu. Może zareagowałam zbyt ostro. Nawet jeśli zrobiła takie coś mojemu tacie, to nadal jest moja matka i nie powinnam się tak do niej odnosić. Jednak gniew mój sam decydował. Usiadłam przed szkołą i czekałam na koniec lekcji. Próbowałam się uspokoić, lecz nie mogłam. Przed sobą miałam scenę Barbary z Tomaszem. Oczy miałam czerwone z płaczu. Usłyszałam głośny dzwonek. Najprawdopodobniej był to dzwonek kończących się lekcji. Patryk podszedł do mnie z plecakiem i nic nie mówiąc przytulił mnie. Inni patrzyli na nas pytająco. Jednak Patryk nie jest taki agresywny, jak się wydaje.
-Słuchaj.. Ja muszę iść na autobus. Obiecaj mi, że nie rozniesiesz domu. - powiedział troskliwie. - Trzymaj się. - dodał i ruszył w stronę autobusu. Ja szłam wolnym krokiem do domu.
  Wyszukałam w domu dwie duże walizki. Do jednej spakowałam wszystkie moje ubrania, o dziwo się zmieściły. Do drugiej - wszystkie potrzebne rzeczy do życia. Między innymi kosmetyki, bieliznę, książki i wszystkie sprzęty. Do plecaka spakowałam książki i wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły. Nie wiedziałam gdzie pójdę i na ile pójdę. Wyszłam z walizkami i z plecakiem na dwór. Pierwsza osoba, która mi przyszła na myśl, to Karolina. Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do niej. Szlochałam jak małe dziecko.
-Co się stało?! - krzyknęła wystraszona Karolina.
-Później Ci wytłumaczę. Mogłabym u Ciebie zostać na parę dni? - zapytałam, nie przestając płakać. Zgodziła się. - A mogłabyś po mnie przyjechać? Za dużo rzeczy mam ze sobą. - powiedziałam słabo. - Nie minęło 10 minut, kiedy Karolina wyskoczyła z samochodu i przytuliła mnie. Bez żadnych pytań włożyła moje rzeczy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę jej samochodu. Droga minęła w ciszy. Wiedziała, że jak na razie nie mam ochoty rozmawiać na temat tego co się stało. Weszłyśmy do jej domu i jej mama od razu przywitała mnie ciepło. Przytuliła mnie i pytała o co chodzi. Zrobiła nam obiad i spokojnie wypytywała co się stało. Wytłumaczyłam wszystko i ani jednego fragmentu nie opuściłam. Jej mina mówiła wszystko. Wstręt do tej baby i troska do mnie. Powiedziała, że mogę zostać na ilę chcę. Mogą się mną zaopiekować na stałe. Podziękowałam i ruszyłam do łazienki. Wyglądałam fatalnie. Przyglądałam się mojemu odbiciu w lustrze. Z oczu można było wyczytać nienawiść, złość i smutek. Mimo tego, nadal ją kochałam. Obmyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Poszłam z Karoliną do pokoju. Przytuliła mnie i nic nie mówiła. Wzięła moją komórkę do ręki i podała mi ją. Zauważyłam, że zadzwoniła do Alexa. Przyłożyłam komórkę do ucha. Po drugiej stronie usłyszałam głos chłopaka, w którym od nie dawna się zauroczyłam. Wytłumaczyłam mu wszystko.
-Nie wiem co powiedzieć... - zaczął. - Może przyjadę do Polski?
-Nie! Nawet się nie waż! Ja dam sobie radę. Rodzina Karoliny, razem z nią, powiedzieli, że będą się mną opiekować. - chciałam jeszcze coś dodać, ale zauważyłam, że do pokoju wpadła Barbara. Rozłączyłam się i zrobiłam poważną miną.
-Czego chcesz? - spytałam oschle.
-Melanio, przepraszam. Proszę, wróć do domu. Ja cię proszę. Wszystko Ci mogę wyjaśnić. - tłumaczyła się.
-Nie. I koniec kropka. Co chcesz niby tłumaczyć? Że nie chcący u niego trafiłaś i nie myślałaś co robisz? Nie. - powiedziałam i rzuciłam jej groźne spojrzenie. Zrezygnowała i poszła w stronę wyjścia. Śledziłam ją wzrokiem. Gdyby wzrok mógł zabijać... Położyłam się i usnęłam od razu. Wiedziałam, że kiedyś skończy się to piękne i życie skopie mi tyłek. Nie wiedziałam, że w tym momencie i aż tak. Byłam zmęczona po tym wszystkim, a był dopiero środek tygodnia. Do konkursu mi dużo nie zostało, powinnam zacząć się uczyć piosenki. Poczułam, że ktoś przykrywa mnie kołdrą. Otworzyłam oczy i zauważyłam Karolinę, która się do mnie uśmiechnęła.
-Dziękuje, na prawdę. - powiedziałam słabo.
-Nie masz za co dziękować, kochana. - powiedziała cicho, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w czoło. Karolina okazała się prawdziwą przyjaciółką. Pomaga mi w ciężkich chwilach, a swoje sprawy zostawia w tyle.
  Obudziłam się i czułam się strasznie. Zauważyłam, że nie jest godzina, o której zawsze wstaje do szkoły. Poszłam do kuchni i przy stole zauważyłam rodziców Karoliny. Przywitałam się i poszłam w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Dzisiaj i tak do szkoły nie pójdę, więc ubrałam getry i koszulkę Błaszczykowskiego. Wyszłam z łazienki i usiadłam przy stole, ponieważ mama Karoliny mnie zawołała na śniadanie. Podała mi bułkę z serem. Wiedziała, że za każdym razem u nich jadłam bułkę z serem i moją ulubioną herbatę. Tym razem też mi ją dała. Uśmiechnęłam się blado. Po zjedzeniu podziękowałam i poszłam do pokoju. Wzięłam do ręki Harrego i zaczęłam czytać. Wyrwał mnie głos komórki. Wstałam i zaczęłam szukać komórki między ubraniami. Dostałam SMS-a od Alexa. “ Hej, mała :* Jak się czujesz? Najchętniej byłbym teraz przy Tobie. Ostatnio mówiłaś coś,  że przyjedziesz.. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Trzymaj się! :* “ uśmiechnęłam się sama do siebie. Do pokoju weszła pani Łucja.
-Jak się czujesz, Melanio? - usiadła obok mnie. - Nie budziłam Cię dzisiaj do szkoły, bo pomyślałam, że nie  miałabyś sił iść.
-Troszeczkę lepiej, ale jest mi nie dobrze trochę. Ale to przejdzie. Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
-Słyszałam, że uczestniczyłaś w konkursie. Trzymam kciuki, żebyś wygrała i mogła pojechać do Londynu. - uśmiechnęła się do mnie.
-Dziękuje. Chciałbym bardzo tam pojechać. Zabrałabym wtedy ze sobą Karolinę i Zbyszka, bo mogę zabrać dwie osoby. - zaczęłam opowiadać pani Łucji co chciałabym robić w życiu i ogólnie rozmawiałyśmy o szkole. Trochę mogłam zapomnieć o życiu i porozmawiać o całkiem innych rzeczach. Kiedy Pani Łucja wyszła, włączyłam muzykę i odpisałam Alexowi “Hejka, Alexix :* Jest trochę lepiej, ale nadal czuję się słabo. Obiecuję, że przyjadę. Do zobaczenia :3 “. Położyłam się i wróciłam do czytania książki.
  Stałam w kuchni i pomagałam w obiedzie. Pierogi zawsze poprawią komuś humor. Lepiłam je i co jakiś czas po kryjomu jadłam surowe ciasto. Pani Łucja chyba już zauważyła, dlatego że uśmiechała się sama do siebie. Do domu weszła Karolina.
-Heej! - krzyknęła na cały dom. Weszła do kuchni i na mój widok uśmiechnęła się szeroko.
-Cześć. - powiedziałam jednocześnie z jej mamą. Karolina ruszyła od razu do łazienki. Wróciła po chwili i dołączyła się do mnie. Pierwsze pierogi, które my dostałyśmy, były gotowe i bardzo pyszne.
-Pyszne ciociu. - zaśmiałam się, a Karolina ze śmiechu prawie się zakrztusiła.
-Dziku.. Dziku.. Dziku, jak Ci smakowało?
-Jak żołędzie! - krzyknęłam, co rozbawiło nawet Karoliny mamę. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się z wszystkiego. Humor mi się bardzo poprawił. Stwierdziłam, iż jutro pójdę do szkoły, a po szkole do domu na chwilę. Stęskniłam się za moim pieskiem. Chciałam również poinformować Anię i Radka o mamie. Nic nie wiedzą, a może jednak?
  Wieczorem zdecydowałyśmy się z Karoliną na damski wieczór. Bo w końcu jutro przyjedzie Zbyszek na cały weekend. Usiadłyśmy  na kanapie, na przeciwko siebie i pierwsze co, zaczęłyśmy rozmawiać.
-Ej, słuchaj... - zaczęłam. - Skoro jesteśmy przy Zbyszku.. Co z nim i z Miśkiem? - zapytałam niepewnie.
-Nie mam pojęcia. - Karolina zrobiła smutną minę.
-Czekaj.. Zadzwonię do niego. - wzięłam do ręki komórkę i zadzwoniłam do Michała. Odebrał po chwili. Wypytałam go o wszystko. Nie pogodzili się jeszcze, ale są w trakcie. Michał musiał to przemyśleć, dlatego mu to tak długo zajęło. Poszłam się po rozmowie szybko umyć i naszykować, a po mnie Karolina. Leżałam w łóżku, kiedy Karolina wróciła. Byłam śpiąca, więc od razu zabrałam się do spania.
-Karolinaaa? - zapytałam, lekko dziecinnym głosem.
-Słucham? - uśmiechnęła się.
-Dziękuję, że mogę u Was jakiś czas spać.
-Spać? Chyba mieszkać. Dla nas by nie było problemu gdybyś została jeszcze tak długo, aż nie będziesz mieszkała z chłopakiem.
-Dziękuje bardzo. W ogóle to mam na jutro plan. Po szkole Zbychu do Ciebie przyjedzie i ja Was zostawię w spokoju. W tym czasie będę rozmawiała z Alexem. No a w sobotę to się mnie nie pozbyjecie. Dobra. Idę spać. Zbyszkowych. - powiedziałam i usnęłam.

6 komentarzy:

  1. Kolorowo może nie jest ale za to na pewno jest ciekawie :)
    czekam jak to się dalej rozwinie, bo to dość bolesna i poważna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja bym się śmiała jakby ojciec Melanii też zdradzał matkę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!
    No to się porobiło. Rekcja Mell w ogóle mnie nie zdziwiła i każdy chyba normalny człowiek tak właśnie by zareagował. Bo na spokojnie takie rewelacji o zdradzie ojca cz matki nie przyjmuje się ze stoickim spokojem. Ja bym najprawdopodobniej pierdolnę*a czymś ciężkim i twardym w tego fagasa.
    Wiem, że często to piszę, ale nie mogę się wręcz powstrzymać: Alex jest taki słooodki! :)
    Karolina okazała się być cudowną przyjaciółką, a jej rodzice wspaniałomyślni.
    Swoją drogą jestem ciekawa,o co chodzi z jej mamą. Coś tak czuję, że to będzie jakaś głębsza afera (z czego bardzo się cieszę).
    Pozdrawiam i wenki życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się porobiło. Współczuję Melanii takiej matki, nie chciałabym tego przeżyć na własnej skórze. Dobrze, że ma taką przyjaciółkę jak Karolinę i że ma Alexa ;).
    + JAK KUNIE RABARBAR! :D
    Ps. Na viking-death-mach pojawił się 4 rozdział, zapraszam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Awards :) http://viking-death-march.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już się wypowiadałam na ten temat, ale chciałam Ci powiedzieć, że zostałaś nominowana do Liebster Awards http://everythingiappreciate.blogspot.com/2012/12/liebster-awards.html ;)

    OdpowiedzUsuń