2 gru 2012

Rozdział 17


Witam :) Miałam ochotę jak najszybciej skończyć pisać ten rozdział. Straaasznie mi się nie podoba ;/ Także.. Obiecuję, że następnym razem się bardziej postaram :)
____________________________________________________
Rozdział 17

  Dzisiaj 30 listopad. Siedziałam na sali nie stresując się ani troszeczkę. Przyszła moja kolej i zaczęłam śpiewać piosenkę Rihanny - Diamonds. Zamknęłam oczy i przed sobą miałam wszystkie wspomnienia z moimi przyjaciółmi. Dzięki nim mogę czasami zapomnieć o szarym świecie i myśleć o moich dawnych marzeniach, które się spełniły. Nie zdążyłam się odwrócić, kiedy piosenka skończyła się. Nie stresowałam się, dlatego poszło mi nawet dobrze. Wiedziałam, że i tak nie przejdę, dlatego nie robiłam sobie nawet żadnych nadziei. Po piosence wszyscy zaczęli mi bić brawa. Podziękowałam i usiadłam na miejscu. Siedzieliśmy i czekaliśmy na wyniki. Stanęliśmy na środku i zauważyłam, że każdy się stresuje. Tylko ja stałam i uśmiechałam się do każdego.
-Zrobimy to szybko i bezboleśnie. - zaczęli. - Dalej jest... - stałam i rozglądałam się po sali. Byłam w 100% pewna, że nie przejdę. Z myśli wyrwał mnie głos starszej kobiety. Wykrzyknęła moje imię. Przeszłam? Nie wierzę. Przecież ja w ogóle śpiewać nie umiem! Wszyscy zaczęli mnie przytulać, a ja dalej stałam jak wmurowana. Pobiegłam do torebki i wyciągnęłam komórkę. Chciałam zadzwonić do Piotrka, bo to on trzymał za mnie najmocniej kciuki. Usłyszałam za mną znajomy głos.
-Pit! - krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona skacząc jak dziecko.
-Gratuluję. A tak w ogóle... Dziewczyno, ty masz niesamowity głos. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Dzięki. Ja tak i tak nie sądzę. No i czuję się zaszczycona. - zaśmiałam się.
-Chodź, zawiozę Cię do domu bo i tak chciałem w tam te strony jechać. - powiedział i uśmiechnął się.
-Czekaj. Pójdę się ich jeszcze parę rzeczy wypytać. - pobiegłam do sali, a oni dali mi kopertę, w której wszystko jest dokładnie opisane. Pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam do wyjścia. Wygłupiałam się i piszczałam jak dziecko. Ludzie na ulicy spoglądali na nas dziwnie, ale ani ja, ani Pit nie zwracaliśmy na nich uwagi. Byłam zbyt zadowolona, by się uspakajając i być poważna. Po drodze Pit pytał się mnie jak tam Alex. Nie mówiłam mu nic o konkursie, bo chcę mu zrobić niespodziankę jak wygram i pojadę do Londynu. Jestem coraz bliżej celu. “Jeśli jesteś w stanie uwierzyć w to, że możesz wygrać, to wiedz, że to pierwszy lecz największy krok do sukcesu“ tym cytatem posługuje się każdego dnia. U Alexa wszystko w porządku, tylko niestety ostatnio z nim rozmawiałam chyba 4 dni temu. Obiecał mi, że dzisiaj wieczorem do mnie zadzwoni.
-A jak u Ciebie z tą dziewczyną? - zapytałam po chwili. On uśmiechnął się.
-Twój sposób zadziałał. Dziękuje Ci bardzo za tą radę. - uśmiechnął się nie odrywając wzroku od jezdni. Podczas  jazdy rozmawialiśmy cały czas i śpiewaliśmy. Zastanawiałam się cały czas dlaczego go nazywają Cichy Pit. Nie wytrzymałam i zapytałam go o to.
-nigdy nie okazuję uczuć jakich czuję. Zostawiam je dla siebie, bo w końcu co ich to obchodzi? I tak mi nie pomogą. Dlatego. Też dlatego, że nie jestem typem imprezowicza raczej. Chłopaki bardziej się wygłupiają, rzucają różnymi tekstami, a ja siedzę cicho. - uśmiechnął się do mnie.
-Aaa. Ogarniam, ale przy mnie i tak gadasz, gadasz i nie kończysz. - zaśmiałam się.  Usłyszałam dźwięk mojej komórki. Szukałam jej w torbie i nie umiałam znaleźć. Pit śmiał się już ze mnie, a ja zerkałam pod fotel. -Znalazłam! - krzyknęłam. Odebrałam szybko i usłyszałam po drugiej stronie słuchawki mamę. - Jadę z Piotrkiem do domu, bo akurat jechał w te strony. Będę za mniej więcej 30 minut. W domu Ci wszystko opowiem. Pa. - nie miałam ochoty z nią rozmawiać.
   *                       *                                *                               *
  Wstałam z strasznym bólem brzucha. Zerknęłam na komórkę i była dopiero godzina 4;00. Zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie ciepłe kakao, wróciłam na górę i spoglądałam przez okno. Uwielbiam widok spadającego wolno śniegu. Również kocham zimę. A za co? Za Mikołajki, za miłą atmosferę, za święta i jak zawsze za roraty w kościele. Lubię spotykać się ze starszymi znajomymi, a po kościele zazwyczaj jest czas na rozmawianie. Wzięłam do ręki komórkę i dopiero teraz zauważyłam 10 nieodebranych połączeń od Alexa.
- O kurwa. - przeklęłam sama do siebie. Kompletnie zapomniałam. Miałam wczoraj rozmawiać z Alexem, a ja po tym całym konkursie zapomniałam. W Anglii była godzina 6:13. - Może jednak nie śpi? - wcisnęłam przycisk "Zadzwoń" i po dwóch sygnałach odebrał. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
- Wybaczam Ci, ale następnym razem się musisz tłumaczyć. Dzisiaj nie musisz. - zaśmiał się. - Co ty o tej godzinie nie śpisz, malutka? - zapytał z troską w głosie. Miałam ochotę go przytulić, no ale niestety... Tulić do telefonu to się nie będę.
-Strasznie mnie brzuch boli i się źle czuję. - skrzywiłam się.
-Jejkuu... Dlaczego mnie tam nie ma? - wyobraziłam sobie jego smutną minę w tym momencie.
-No niestety Cię nie ma. Za niedługo się zobaczymy. Obiecuję.
-A co? Przyjedziesz do mnie?
-Nigdy nic nie wiadomo. Może. - rozmawiałam z nim trochę na telefonie, a później na skype. Uspałam się przy włączonym komputerze i skype. Obudziłam się i zauważyłam, że nie ma obok laptopa. Szukałam w pokoju i nie było go. Poszłam do pokoju brata i zauważyłam, że on rozmawia z Alexem. A tak nie interesował się piłką nożną i chłopakami, a teraz tylko o tym rozmawiają. Cieszę się, że Radek zakolegował się z Alexem. Tylko oby za dużo nie wygadał. - Oddaj mi go! - krzyknęłam do brata.
-No przepraszam, że zabrałem Ci twojego chłopaka. - powiedział ze złośliwym uśmiechem. Widziałam jak Alex uśmiecha się, a ja zarumieniłam się.
-Spiepsaj! I..I..I... Debilu. - zaśmiałam się i wróciłam z laptopem do pokoju.
-Chłopakiem, a ty nie zaprzeczyłaś. Ciekawe. - Alex uniósł jedną brew.
-Ochh noo... Zostawmy to na kiedy indziej.
-Okay, ale się nie wymigasz. - zaśmiał się. Rozmawialiśmy tak do 9, a brzuch dalej mnie bolał. -Słuchaj, kochanie. Muszę iść na trening, bo później mecz. - skrzywił się.
-Kochanie? - zapytałam podejrzliwie. - Dobrze. Pozdrów wszystkich! Wengera też! No i trzymam kciuki jak najmocniej się da! Nie zawiedź mnie! - zaśmiałam się. - Papa.
-Pa! Trzymaj się! Wyobraź sobie, że jestem obok to brzuch przestanie Cię boleć.  - zaśmiał się i rozłączył.  Jest sobota, a ja sobie posiedzę w domu. Karolina pewnie ze Zbyszkiem, jak w każdy weekend, a ja muszę siedzieć w domu sama. Chociaż.. Jak ból przejdzie, to zajmę sobie czas z siostrą. Dawno z nią nie rozmawiałam. Zeszłam na dół. Obkręciłam się w kółko i ruszyłam do kuchni. Poczułam lekko świąteczny nastrój. Siostra sprzątała i jednocześnie słuchała piosenek świątecznych. Uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać. Pomyślałam, że by tak nie wypadało nie pomóc ciężarnej, więc wzięłam się za salon. Brzuch jednak dalej bolał, ale jak na razie nic nie mówiłam. Nie chciałam siedzieć cały dzień w domu.
  Nie, nie, nie. To nie możliwe! Nie ma transmisji meczu Arsenalu! Wkurzona siedziałam i musiałam zadowolić się transmisją pisaną. No niestety. Przeglądając tumblr weszła moja siostra do pokoju. Zatrzymałam się akurat na zdjęciu Miśka z Moniką.
-To ten Dziku, taa? - zapytała, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Ta 13-stka z Jastrzębskiego Węgla?
-Tak. - uśmiechnęłam się. - To ten Dziku, z którym mam kontakt. - mrugnęłam oczkiem do niej.
-Przystojny. No ale nie w tej sprawie tu jestem... Stwierdziłam, że co jakiś czas będę do Ciebie przychodziła, żebyś mogła mi się wyżalić i wypytać o cokolwiek chcesz. Kiedyś byłam sama z rodzeństwa i nie miałam do kogo iść, a strasznie się czułam jak nie mogłam się wygadać starszej ode mnie dziewczynie. Dlatego zawsze chodziłam do twojej nauczycielki z niemieckiego, była tylko 9 lat starsza i zawsze mi pomogła. Także.. Wygadaj się. - uśmiechnęła się. Zastanawiałam się co tak wraz się stało, że chce do mnie przychodzić w takich sprawach. Sama przecież do niej chodziłam z  różnymi problemami. Stwierdziłam, że w końcu jest okazja, więc wygadam się jej.
-Nigdy tego nikomu nie mówiłam, ale w szkole mam takiego wroga. Nazywa się Malwina. Ostatnimi czasami bardzo przyjaźni się z Louisem i Kevinem. Gdyby nie ona, przyjaźń między mną, a Louisem dalej by istniała. No ale.. Zaczęła na mnie najeżdżać za nic i teraz połowa szkoły się ze mnie śmieje. Szczerze mówiąc... Za bardzo się tym nie przejęłam. I tak to ostatni rok w tej szkole, więc ich wszystkich mam w dupie.
-A ja mam pomysł. Napiszę Ci list obraźliwy i wrzucisz jej do szafki, jasne? - zgodziłam się. Dałam Ani kartkę i długopis. Czułam się troszeczkę jak dziecko. Przejmowałam się takimi sprawami. Na głowie miałam jeszcze Lukasa, który się mnie ostatnimi czasami uczepił.
  Dzień minął mi bardzo szybko. Umówiłam się z siostrą, że jutro pojedziemy na jarmark Bożonarodzeniowy. W końcu pierwszy dzień adwentu i przygotowań do Bożego Narodzenia. Karolina cały dzień się do mnie nie odzywała. Nie wiem co mam o tym myśleć. Nie odpisywała mi nawet na SMS-y. Czyżby była za bardzo zajęta Zbyszkiem?

5 komentarzy:

  1. Rozdział nie jest wcale zły! Dziewczyno nie przesadzaj! :)
    Tą Malwinę można inaczej podpuścić, w taki sposób, aby wszyscy jej przyjaciele się od nie odwrócili i zobaczyli że jest wredną suką :D
    Bardzo się cieszę, że Mell poszło całkiem dobrze na przesłuchaniach.
    Jestem ciekawa co u Theo. Dawno go nie było :), Alex jest taki słodki! Louis: bez komentarza. Kretyn - jeśli woli przyjaźnić z jakąś denną Malwinką, niech się przyjaźni, a Mell niech kopnie ich wszystkich w dupska. Ma w końcu wspaniałych przyjaciół i to jest najważniejsze. Prawda?
    Chyba nie jest bardzo związana z siostrą z tego co tu widzę?
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiadomo, że Melania przeszła dalej :D
    a Alex jest taki troskliwy ;) po prostu super ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki Alex jest kochany. A o Cichym nie wspomnę! Uwielbiam go po prostu :D. Ciekawa jestem, co będzie z tym listem. :D
    Ps. U mnie nn: viking-death-march, zapraszam ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. dobry pomysł z tym pytaniem na końcu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://gunner-love.blogspot.com/ zapraszam na nowość


    P.S. Zaległości u Ciebie postaram się nadrobić w weekend

    OdpowiedzUsuń