Witam, Witam, Wiiitaaam :) Przepraszam za błędy, ale jakoś nie mam czasu wejść na kompa, więc piszę i dodaję z komórki :D zazwyczaj w opowiadaniu jest taki sam dzień co normalnie :)) Także.. Pozdrawiam i Miłego Czytania! :3 przed świętami się jeszcze coś pojawi ;>
_____________________________
ROZDZIAŁ 20
Święta były coraz bliżej. Czułam jak zbliżały się. Czuję ten świąteczny nastrój i wiem, że święta w tym roku będą najlepsze. Razem z Karoliny mamą zrobiłyśmy pierniki. Karolina niestety późno wraca ze szkoły i nie ma za dużo wolnego czasu. W szkole męczą nas coraz bardziej. Ostatni tydzień w szkole jest okropny. Dwa sprawdziany, trzy kartkówki. Czego więcej? Z Louisem pogodziłam się, gdyż mnie przeprosił. Przyjaźnimy się znowu, ale nie jest to przyjaźń jak zawsze. Przyjaźń powinna być szczera do bólu. Przyjaciel, gdy upadasz powinien Cię podnieść, lecz dopiero po tym gdy skończy się z Ciebie śmiać. Codziennie z Karoliną wygłupiamy się, rozmawiamy szczerze i gadamy głupoty. Ile razy każda się z każdej śmiała i przezywała. Żadna z nas sobie nic z tego nie robiła. Nazywałam ją “ciulu“ , a ona zwykle odpowiedziała mi “huju“. Przyjaźń nie polega na byciu takich samych, noszenia tych samych ubrań oraz na nie przezywaniu się.
Wspólnie z Karoliną ubierałam choinkę. Był wtorek.
-weź tą bobkę, bo wygląda jakby to nie była bombka tylko.. - nie mogłam dokończyć, gdyż Karolina wybuchła bardzo głośnym śmiechem.
-Jaki zboczeniec. Ty kurde gorsza od Zbyszka jesteś. Lepiej się trochę opanuj, bo Alex Cię nie będzie chciał. - powiedziała nie przestawając się śmiać.
-Ja się dziwię, że Zbyszek jeszcze z Tobą jest. Kto by chciał takiego grubasa jak ty. - wzięłam do ręki piernika i zjadłam go.
-Kto tu jest niby gruby? To nie ja cały czas jem. - cały czas przezywałyśmy się i rzucały czymś w siebie. Zaplanowałyśmy sobie cały jutrzejszy dzień. Po szkole jadę do niej i razem udamy się na zakupy. Przed wyjazdem do Londynu trzeba sobie coś kupić. Między innymi będą święta, dlatego trzeba też wszystkim coś kupić. Starej rodzinie nic nie kupuję, gdyż wszyscy się odwrócili do mnie tyłem. Znienawidzili mnie tylko dlatego, że mieszkam teraz u Karoliny. Nie uwierzyli w wszystkie rzeczy, jakie mówiłam na temat matki. W tam tym tygodniu byłam w domu, odebrałam wszystkie moje rzeczy, razem z psem, i wzięłam je do Karoliny. Luna z Mailem bardzo dobrze dogadywali się. Miałam teraz nową rodzinę. Czuję się jakby rodzina Karoliny była też moją rodziną. Co jakiś czas mówię nawet na Karoliny mamę “mama“. Bardzo dobrze dogadywałam się z nimi. Nie mogę doczekać się świąt. Wieczorem, oglądając jakiś film dostałam SMS-a. Napisał Alex “Hej :* wejdź na skype :-) “. Włączyłam od razu komputer i zadzwoniłam do Alexa.
-Hej! - posłałam mu słodki uśmiech.
-Czy ty zawsze się tak słodko uśmiechasz? - zapytał zabawnie.
-Nie. - wtrąciła się Karolina. - Tylko jak Ciebie widzi. - dokończyła, a Alex uśmiechnął się szeroko.
-Hej, Karolina. - Karolina podskoczyła ze strachu.
-Cześć, Wojtek. - usmiechneła się nieśmiało. Nie rozmawiała z nim od czasu tej akcji z atakującym. Nie wiedziała co robić, jak z nim rozmawiać. Po chwili patrzenia się na siebie nerwowo, westchnęła. - Zapomnijmy. Przepraszam, że Cię tak olałam, że dawałam Ci nadzieję i że widziałeś jak się z nim całowałam. Przepraszam. - zauważyłam, że łzy co jakiś czas spływały jej po policzku. Wojtek patrzył na nią uważnie. - Nie chciałam, żebyś to widział. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i będziemy mogli się przyjaźnić i że również zaprzyjaźnisz z Wojtkiem, a ja z Sandrą. Powiedz tylko, że jesteś szczęśliwy z Sandrą. I proszę.. Wybacz mi. - łzy spływały coraz częściej po jej czerwonych policzkach.
-Ciężko mi po tym było. Wybaczam Ci. Tą rozmowę zostawmy na czas jak się spotkamy. Udajmy, że nic nie było. - uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje. - powiedziała Karolina, odsunęła się i powiedziała, że mam porozmawiać z Alexem. Nie wspominałam mu o tym, że wygrałam w konkursie i że przyjadę do Londynu. Tylko Wojtkowi po polsku powiedziałam, że będzie musiał mi coś załatwić jak przyjadę. Zgodził się i obiecał, że nic nie powie Alexowi. Po chwili ktoś popukał do drzwi.
-El Dzik wita pani Bartman i pani Oxlade-Chamberlain. Pozwolicie, że wejdę. - podskoczyłam z radości i przytuliłam Michała. Nie.wiedziałam, że aż tak się za nim stęskniłam.
-Dziku, pokaż jak tańczę! - zaśmiałam się, a Michał coś zatańczył. Usiadł obok mnie na łóżku. Popatrzył na Karolinę i uśmiechnął się do niej szeroko. Ja pożegnałam się z Alexem i Wojtkiem i odłożyłam laptop.
-Zibi Ci coś mówił? - zapytał Karoliny.
-Że się pokłóciliście? Tak.- odpowiedziała obojętnie. Wiedziałam, że Dziku coś kombinuje i o czymś nam nie powiedział.
-A że się pogodziliśmy? - skoczyłam z radości i ponownie go przytuliłam. Karolina poszła za moim przykładem. - Co to jakiś dzień przytulania? Mam narzeczoną. - zaśmiał się. Misiek był do 23 u nas. Rozmawialiśmy długo i wygłupialiśmy się. O godzinie 00:00 dostałam SMS-a. Sięgnęłam po komórkę i otworzyłam wiadomość. Pit napisał “Wszystkiego Najlepszego! Zdrowia, szczęścia, miłości i wszystkiego co sobie życzysz. 100 lat, 100 lat i jeszcze raz 100 lat, siostrzyczko ;* ;* “. Zaśmiałam się pod nosem. Karolina wskoczyła na mnie i zaczęła krzyczeć mi do ucha życzenia. Przytuliłam ją i podziękowałam. Po chwili dostałam SMS-a od Alexa “Wszystkiego Najlepszego, ciołku :* wszystkieeeeego dobrego i po prostu wszystkiego. Dużo miłości i zdrowia przede wszystkim :* “ odpisałam mu szybko i przeczytałam kolejnego SMS-a od Michała “Witam ponownie panią. El Dzik życzy miłości, szczęścia, zdrowia, wszystkiego dobrego. Oby Krzysiu nigdy nie musiał jeść twoich serduszek :)) 100 lat! :) “. Mu również odpisałam i wzięłam się za pisanie do Piotrka. On również miał dzisiaj urodziny. Wzięłam i zaczęłam wystukiwać na komórce “Nawzajem! :* brak kontuzji, jak najwięcej rozegranych meczy, miłości i żebyś dalej był taki cichy, jak jesteś! 100 lat, bracie! :* “. Po chwili do pokoju weszła Karolina z małym pudełkiem w ręku. Podarowała mi go, a ja podziękowałam. Zaczęłam otwierać i rozrywać papier. Wyciągnęłam bransoletkę samo robioną. Czarno-pomarańczowa bransoletka z napisem “JSW <3 “. Ucieszyłam się bardzo. W środku była jeszcze ulubiona książka i mandarynki. Przytuliłam Karolinę jeszcze raz i położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam.
Spojrzałam na zegarek.
-Cholera! - krzyknęłam, a do pokoju wbiegła Karolina. - Spóźniłam się już do szkoły! - szybko wstałam.
-Spoko, kobieto. Dzisiaj zostajesz w domu, a wieczorem jedziemy na zakupy. Połóż się spać jeszcze. - zaśmiała się, a ja położyłam się do łóżka. Wiedziałam, że coś kombinuje, jednak po chwili myślenia, chociaż nie chciałam, zasnęłam. Obudził mnie jakiś huk.
-Ciszej, debilu! - ktoś szepnął po cichu. Poznałam po głosie kto to. Szybko poprawiłam włosy z czego zaczęłam się chichotać. Udawałam, że śpię. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Próbowałam się nie śmiać. Słyszałam jak na siebie przezywają i zaczęli liczyć do trzech.
-Sto lat, sto lat! - cała grupka zaczęła śpiewać. Otworzyłam oczy i zaczęłam śmiać się z ich fałszu.
-Zróbcie mi prezent i skończcie śpiewać. - śmiałam się jak głupia. Wstałam, podeszłam do Ignaczaka. - Dziękuje. - przytuliłam go, a on podał mi prezent, który położyłam na łóżku. Następny był Zibi. Również podarował mi prezent, a ja podziękowałam. Obok Zbyszka stał Kurek.
-O boże. - powiedziałam i zrobiłam duże oczy.
-Kypek jestem. - zaśmiał się. - Wszystkiego Najlepszego. - uśmiechnął się, ja podziękowałam i poszłam krok w bok. Obok Kurka stał Żygadło. Doszłam do końca. Stał tam mój najlepszy przyjaciel - Piotrek. Podarował mi prezent.
-Tego samego co w SMS-ie. - powiedział, przytulił mnie i pocałował w policzek. Ja mu również dałam prezent. Kupiłam mu srebrną bransoletkę, którą zawsze sobie życzył. Pod koniec przytuliłam Karolinę jak najmocniej umiałam.
-Dziękuje Ci. Jesteś niesamowita. - powiedziałam, nie przestawając jej tulić.
-Udusisz zachwilę Bartmanowi dziewczynę. - zaśmiał się Krzysiek. Wszyscy wygodnie usiedli. Zostali do godziny 15. Pit i Zibi zostają do jutra. Około godziny 16 pojechaliśmy do miasta. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i wróciliśmy. Nie byliśmy długo, gdyż każdy z nas nienawidzi zakupów. Kupiłam sobie dwie pary spodni, dwie koszulki i sukienkę. Nie wyszło zbyt drogo. Przy okazji kupiłam prezent rodzinie Karoliny, Karolinie, Zbyszkowi, Piotrkowi i chłopakom z Arsenalu. Na szczęście nie zapłaciłam dużo, chociaż trochę się tego nazbierało. Do domu wróciliśmy wieczorem. Wzięłam się za rozpakowywanie prezentów. Prezent od Zbyszka: nasze zdjęcie w czwórkę w ramce. Podziękowałam jeszcze raz i postawiłam na szafce nocnej. Prezent od Krzysia: jego oryginalna koszulka. Ubrałam ją od razu. Prezent od Piotrka: maskotkę z Londynu i naszyjnik z literką “P“. Skoczyłam z radości.
-Na prawdę?! To ty nie chcesz tej maskotki?!
-Wiem, że chciałaś. - uśmiechnął się. - Lubię sprawiać ludziom radość. Przy okazji... Dziękuje za prezent. - przytulił mnie. Odwzajemniłam gest i otworzyłam prezent od rodziny Karoliny. Dostałam koszulkę z napisem “Keep Calm and Watch Igłą Szyte “ i duży kubek na zimę. Poszłam do kuchni i podziękowałam za prezent.
-Jest super. - uśmiechnęłam się. - Tylko mam jedną, małą prośbę. Na święta nic nie chce, dobrze?
-Nie obiecujemy. - zaśmiał się pan Józef. Porozmawialiśmy chwilę i zadowolona wróciłam do pokoju. Do 2 w nocy graliśmy w karty, rozmawialiśmy i co jakiś czas, któryś z nas chrapał. Okazało się, że muszę spać z Piotrkiem, gdyż nie było miejsca w domu. Karolina i Zbyszek już spali, a ja z Piotrkiem leżeliśmy i rozmawialiśmy.
-Tylko mnie nie zgwałć w nocy, ok? - zaczęłam chichotać.
-Postaram się. Wiesz co? Nigdy nie miałem takiej przyjaciółki i przyjaciela. Jesteś jedyną, z którą tak dobrze się dogaduję. Dziękuje Ci za to bardzo. - mówił tak chyba przez 10 minut, a ja w połowie uspałam się. Jak skończył gadać zakrył się kołdrą, pocałował mnie w czoło, życzył miłych snów i przewrócił się na drugą stronę. Coś czułam, że na drugi dzień nie wstanę.
18 gru 2012
Rozdział 20
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ŚWIEEEEEEETNE *____*
OdpowiedzUsuńWitam! :)
OdpowiedzUsuńJestem wściekła na rodzinę Mell!!! Co oni odpierda*ają, ja się pytam?!?!?!?!
Wyrazy szacunku dla rodziny Karoliny: bo nie oszukujmy się, ale większość ludzi na ich miejscu nie zachowałaby się w taki dobroduszny sposób.
Bardzo mnie cieszy fakt, że Karolina i Wojtek wyjaśnili sobie pokrótce co w trawie piszczy :D.
Alex, jak Alex -> MEGA słodki i bardzo dobrze. W końcu ktoś taki musi być.
Cieszę się, że chłopacy się w końcu pogodzili!
Nie mogę się doczekać też wyjazdu do Londynu. Tylko, żeby Wojtek nie wypaplał Alexowi (bo w końcu chłopacy to gorsi plotkarze od dziewcząt).
Dzień urodzinowy Mell był cudowny i tylko pozazdrościć :)
Pozdrawiam i już nie mogę się doczekać kolejnego parta :)
Nie wiem, jak można się odwrócić tyłem do własnej rodziny, szkoda, że nie ma to wszystko dowodów - na zdradę jej matki. "Kypek jestem", haha, nie mogę :D.
OdpowiedzUsuńPs. Jakbyś była zainteresowana to zapraszam na bez--znieczulenia.blogspot.com :)
Trafiłam na Twojego bloga przypadkowo i bardzo mi się spodobał. <3 nadrobilam wszystkie rozdziały bardzo szybko i czekam na następne, a tymczasem zapraszam do mnie. ;) P.S. dzięki Tobie nabrałam ochoty na obejrzenie igłą szyte. :D Pozdrawiam serdecznie. ;-*
OdpowiedzUsuń