Melania
Do mieszkania wróciłam dość późno. Jednak mogłam być jeszcze dłużej, lecz niestety atmosfera była napięta i nie miałam ochoty rozmawiać z Alexem. W nocy i wcześnie rano próbował się do mnie dodzwonić. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, dlatego wyłączyłam komórkę.
Spojrzałam na zegarek - była 7 rano.
-Matko, nie. Ja chcę jeszcze spać. - mruknęłam pod nosem i obróciłam się na drugą stronę. Nie wiem co, ale coś na pewno mnie obudziło. Coś słyszałam, lecz nie wiem co to było. Nie wstałam. Byłam za leniwa. Powoli usypiałam, jednak znowu mi coś lub ktoś przeszkodził. Do mojego pokoju ktoś wszedł. Udawałam, że śpię.
-Mell? Słyszysz mnie? - zapytał. Tak, już wiedziałam kto to był. Alexowi zachciało się mnie budzić. Dalej udawałam, że śpię. - Nie wiem jak Ci to powiedzieć. To moja była dziewczyna. - zamilkł. W środku mnie wulkan wybuchnął. Miałam ochotę zacząć krzyczeć, jednak nie. Dalej udawałam, że śpię. -Ja naprawdę już do niej nic nie mam. Dobrze, przyznam się.. W wakacje z nią byłem. Zerwałem z nią, kiedy poznałem Ciebie. Wiedziałem, że coś się w moim życiu zmieni. Stałem się bardziej pozytywny, dzięki Tobie. Zakochałem się w Tobie już wtedy kiedy Cię poznałem. A z Alice mnie już nic nie łączy. Ja jej nie kocham i jej to już 100 razy mówiłem. Mówię jeszcze raz. Z Alice mnie nic nie łączy. Proszę Cię, wybacz mi. Wiem, że zrobiłem źle całując ją.
-Co robiłeś?! Co?! - szybko wstałam. Co za kretyn! Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Za sobą słyszałam jeszcze głos Alexa. Nie reagowałam. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Po chwili pod drzwiami stał Alex.
- Daj mi wytłumaczyć. Wyjdziesz? - nie odpowiedziałam. Słyszałam, że usiadł na ziemi, opierając się o drzwi. Ja tak samo zrobiłam, tylko że z drugiej strony. Oczy miałam zalane łzami. Dlaczego ja? Wiele wycierpiałam przez cholerną matkę.
-To nie tak jak myślisz. Ona zaczęła całować mnie. Ja tego nie odwzajemniłem. Nie chciałem. Ja Ciebie kocham, nie ją. Rozumiesz? To z Tobą chcę spędzić resztę życia, nie z nią. Z nią chcę zerwać kontakt całkowicie. Mell.. Proszę.. Wybacz mi. Wiem, zrobiłem źle. Przyznaję się do błędu. Wybaczysz mi? - dalej siedziałam cicho. Łzy leciały po moich policzkach jak głupie. - Mell, Kocham Cię. - uśmiechnęłam się, otworzyłam drzwi i szybko pojawiłam się w objęciach chłopaka. Jednak mimo tego, łzy dalej napływały mi do oczu. Znów poczułam się bezpieczna. Zadałam sobie pytanie za co kocham Alexa? Tak naprawdę to nie wiem dlaczego. Jest wspaniałym i troskliwym chłopakiem, lecz nie o to chodzi. Kocham Go. Nie wiem za co. Tak naprawdę to prawdziwie kocha się tylko wtedy, kiedy się nie wie dlaczego. Czy kocham prawdziwie Alexa? Czy on kocha mnie prawdziwie? Ma nasza miłość jakiekolwiek szanse, by przetrwać całe życie? Jesteśmy młodzi, nie wiadomo co będzie kiedyś. Nie powinno się za wcześnie myśleć o przyszłości.
Anna
Wróciłam wcześniej do domu. Ala nie dawała mi spokoju. Jak nie powiedziała czegoś głupiego to zrobiła. Paulina już nawet nie komentowała. Ja wybuchałam za każdym razem, ale cóż.. Robert ją bronił. Za każdym razem wychodziłam z pokoju zrezygnowana. Michał szedł zawsze za mną i uspakajał mnie.
Obudziłam się o godzinie 13. Mi to jednak nie przeszkadzało. Rodzicom widocznie też nie, bo nie budzili mnie. Włączyłam laptopa i szybko sprawdziłam facebooka. Nic ciekawego się nie działo w mojej nieobecności. Następnie sprawdziłam, jak codziennie, ciacha.pl . Zamurowało mnie.
-Słynny piłkarz z Londynu znalazł sobie nową dziewczynę. Czyżby jego obecna dziewczyna mu nie wystarczała? - przeczytałam tytuł. Przecież to nie możliwe. Alex ze swoją dziewczyną był szczęśliwy. Co się stało? Zobaczyłam Alexa z tą dziewczyną, a w tle jego obecna dziewczyna, której nikt chyba nie zauważył. Za każdym razem jak ją widzę, to wydaje mi się, że ją znam. Gdzieś ją widziałam. Przejrzałam zdjęcia chłopaków z ostatniego treningu. Znowu pojawiła się ta dziewczyna. Przeczytałam komentarze. “Oo, już nawet Melania pojawiła się na treningach. Siema, turtlu! “ skomentował chłopak o imieniu Louis. Melania, Melania.. Kojarzyłam. Sprawdziłam na facebooku. No tak! Mocno walnęłam się w czoło. Melania Turtel, przecież siedziałam ostatnio obok niej w kinie. Boże, jaka ja głupia. Od myśli oderwała mnie komórka. Dostałam SMS-a.
Hej. Spotkajmy się. Jestem akurat u rodziny. Mam nadzieję, że mnie nie olejesz i mi chociaż odpiszesz ;D
K.
A jednak pamięta. Szybko odpisałam i w ten sposób umówiliśmy się na godzinę 18.
Melania
Za dwa dni wyjeżdżam. Będę musiała wrócić do tej szarej rzeczywistości. Szkoła, te same problemy. Spotkanie z rodziną, co nie będzie takie łatwe. Na dodatek Louis. Co z nim? Nie odzywał się do mnie odkąd pojechałam do Londynu. Nawet Tatiana się nie odzywała. Nikt, kompletnie nikt. Czy ja coś złego zrobiłam?
Został jeszcze mój wspaniały przyjaciel, Piotrek. On też do mnie się nie odzywał. Myślałam, że skoro się przyjaźnimy to będziemy mieli kontakt i będziemy codziennie ze sobą rozmawiać? Ja nie chcę go stracić. Tylko on potrafi mnie pocieszyć, kiedy Alexa nie ma przy mnie.
Siedzieliśmy wszyscy na kanapie. Wzięłam do ręki naszyjnik, który miałam na szyi i pocałowałam go. Trzymałam jeszcze długo w ręce. To go dostałam od Piotrka. Nosiłam go codziennie.
-Zaraz wracam, muszę do kogoś zadzwonić. - szybko zerwałam się z kanapy i poszłam do pokoju. Zamknęłam się i szybko włączyłam laptopa. Nie było go. Wzięłam do ręki komórkę i zadzwoniłam do niego. Nie odbierał. Dzwoniłam jeszcze dwa razy i za każdym razem nie odbierał. Smutna wróciłam do salonu. Udawałam, że wszystko ok. Po 5 minutach dostałam SMS-a. Zerwałam się ponownie i pobiegłam po komórkę.
Przepraszam, trening mam. Godzina WASZA 22 na skype!
Twój na zawsze przyjaciel :*
Nie zapomniał. Może po prostu czasu nie ma? Całkiem możliwe. Tym razem zadowolona usiadłam na kanapę.
-Turtlu, możemy porozmawiać? - Karolina uśmiechnęła się do mnie.
-Zawsze, wszędzie i o każdej porze. - zaśmiałam się i za nią poszłam do pokoju.
-Dawno nie spędzałyśmy razem czasu. Może zróbmy dzisiaj sobie taki dzień? Chłopaki sobie poradzą. - zapytała, a ja od razu się zgodziłam. Poszłyśmy poinformować chłopaków, a Ci od razu się zgodzili. Poszłyśmy się przejść. Wzięłyśmy ze sobą aparaty, więc zrobiłyśmy dużo zdjęć. Rozmawiałyśmy jak kiedyś. Dosłownie o wszystkim i nie przejmowałyśmy się czy któraś z nas się oburzy. Mimo wad Karoliny, kocham ją jak siostrę. W tym momencie nie wyobrażam sobie co by było, gdybym jej nie znała. Po prostu nie wyobrażam sobie życia bez tej świrniętej dziewczyny.
Pod wieczór zrobiłyśmy sobie maseczkę na twarz i poszłyśmy postraszyć chłopaków.
-No daj buziaaakaaaaaa. - Karolina na siłę musiała pobrudzić Zbyszka. On wyrywał się jak głupi.
-To jest ochydne! - mówił przez śmiech, ponieważ Karolina zaatakowała go łaskotaniem. Ja natomiast goniłam Alexa po mieszkaniu. W pewnym momencie przerzucił mnie przez ramię i tak trzymał.
-Puszczaj, debilu! - krzyczałam i kopałam go.
-Obiecujesz, że mnie nie pobrudzisz tym... tym.. śmierdzącym czymś?
-Nie. - zaczęłam się głośno śmiać. -No puszczaj! - krzyczałam dalej przez śmiech. Alex rzucił mnie na kanapę, a ja odetchnęłam z ulgą. -Myślałam, że mi cała krew do..
-Do tej głupiej główki “przeleci“ - Alex przerwał mi, przez co dostał mocno ode mnie. Wzięłam Karolinę od śmiejącego się Bartmana i poszłyśmy znowu do pokoju. Powygłupiałyśmy się jak kiedyś. Przeszłyśmy później do pokoju Karoliny i Zbyszka.
-Właśnie! Matko, zapomniałam o tym! - Karolina aż podskoczyła. Patrzyłam na nią zaciekawiona. Ona dała mi kartkę do ręki.
-Co to? - zadziwiłam się.
-Ramsey, Wilshere i Jenkinson rano tutaj byli. Chcieli do Ciebie, ale ty jeszcze spałaś. Wprosiłam ich do środka, no i w sumie pogadaliśmy dość długo. Później chcieli żebym im dała kartkę i długopis. No, spoko. Dałam im, a oni coś pisali. Dodaję, że było dłuuugie. No i kazali mi Ci to dać, więc masz. - uśmiechnęła się, a ja szybko otworzyłam samo zrobioną kopertę. Muszę powiedzieć, że wyszło im nieźle. Na kartce było dość dużo wiadomości. Żadne mnie nie zdziwiły. Poprosili mnie tylko o coś. Jednak oprócz tego w środku była jeszcze jakaś kartka... Szybko ją wyjęłam. Zdziwiłam się na sam widok.
-Olivier... - mruknęłam pod nosem.
Anna
Jak się umówiliśmy - o 18 czekałam na Kubę obok szkoły. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Myślałam o spacerze, więc zwyczajnie się ubrałam. Zza roga wyskoczył Kuba i przestraszył mnie.
-Jeszcze raz taka akcja i nie żyjesz! Albo nie.. Jeszcze raz taka akcja to zabierasz mnie na mecz! - zaśmiałam się.
-Dobrze. - uśmiechnął się. -To teraz na żywo. Duuuuuużo uśmiechu w tym roku! - przytulił mnie mocno.
-A Tobie duuuuuuuużo rozegranych meczów! - odwzajemniłam uścisk.
Rozmawialiśmy jakbyśmy znali się już parę lat. Kuba okazał się być miłym i sympatycznym chłopakiem. Dochodziła godzina 21, a my dalej chodziliśmy po mieście.
-Jak sylwester? - zapytał. Właśnie! Nawet zapomnieliśmy rozmawiać o sylwestrze.
-Do duuuuupy. - skrzywiłam się na same przypomnienie sobie akcji z Alicją.
-Czemu? - zdziwił się. -Wydawałaś się radosna przez telefon.
-Taaa. Wyobraź sobie, jakbyś miał być na sylwestrze w tym samym pomieszczeniu co twój największy wróg.
-O matko. - otworzył szeroko oczy. - Poszedłbym z tam tąd jak najszybciej do domu.
-A ja nie chciałam robić przykrości przyjacielowi, więc zostałam. Przez nią wylądowałam w śniegu. W sukience. - pokręciłam głową. Kuba przyglądał mi się cały czas uważnie.
-To kiedy zabrać Cię na mecz? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego jak na debila. Zrobiłam chyba głupią minę, ponieważ Kuba zaczął się śmiać. Szturchnęłam go lekko.
-Gracie niedługo w Kędzierzynie to się pojawię. - odpowiedziałam.
Do domu wróciłam o 22. O dziwo rodzice nic nie mówili. Usiadłam obok nich i razem z nimi oglądałam telewizję. Tato parsknął śmiechem, a po nim mama.
-O co chodzi? - nie wiedziałam dlaczego zaczęli się tak głośno śmiać.
-Nie chciałem Cię wczoraj denerwować, więc dzisiaj zapytam. W czym ty wczoraj do domu przyszłaś? - tato kolejny raz zaczął się głośno śmiać.
-Właśnie! Ja Wam nie opowiadałam! Rozumiecie to, że Ala była na tym sylwestrze?! - mama spoważniała. Patrzyła na mnie pytająco. - No bo ona z Robertem jest. - mama kiwnęła głową, że zrozumiała.
-Opowiedz do końca, a później coś Ci dam. - tato uśmiechnął się do mnie.
-No dobra.. No i ona co chwilę coś mówiła czy gadała na mój temat. Myślałam, że ją wyrzucę. Za każdym razem wychodziłam na parę minut z pokoju, ale nie sama. Michał musiał mnie uspakajać. - zaśmiałam się. - No i jak wracaliśmy z rynku to ona mnie specjalnie popchnęła i w sukience wylądowałam na śniegu. No więc Michał dał mi ciuchy i musiałam w jego ciuchach wracać. - mama złapała się za głowę. Tato wstał i poszedł po coś. Wrócił z reklamówką i mi ją dał.
-Taki prezent na nowy rok. - powiedział kiedy ja wyciągałam to jak głupia. Zauważyłam koszulkę Jastrzębskiego Węgla z numerem 13.
-Dziękuje! Kocham Was! - rzuciłam się najpierw na tatę, a później na mamę. Przytuliłam ich bardzo mocno.
-A teraz idź spać. - mama pokazała mi język. Zebrałam się i na podskokach pobiegłam do pokoju. Naszykowałam się, odwiedziłam łazienkę i zadowolona położyłam się do łóżka.