27 sty 2013

Rozdział 24 cz. II

Witam! ;) Macie następną część 24 rozdziału. Pozdrawiam i życzę miłego czytania :) + pozdrawiam tych, którym ferie się skończyły! :D
______________________________
-Przesadzasz. Na pewno się uczy, musisz jej uwierzyć. - powiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam w bok, gdzie zauważyłam Alexa. Uśmiechnął się do mnie szeroko.
-No idź już do niego. - zaśmiał się Aaron.
-Dzięki. - odpowiedziałam i podeszłam do Alexa, jednak przede mną u niego był Archie i Louis. Alex przytulił ich bardzo mocno i obiecał, że później się z nimi pobawi. Dał mi buziaka na powitanie.
-Pięknie wyglądasz. - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. - Jak zawsze. - dodał.
-Jak twoja koleżanka ze sklepu? - on posmutniał, a ja chwyciłam go za rękę i bez słowa pociągnęłam go do reszty towarzystwa. Usiadł na kanapie i pociągnął mnie tak, że usiadłam na jego kolanach. Objął mnie i przyglądał się jak chłopaki grają w Fife13.

              Anna
  Gotowa czekałam na Paulinę. Wzięłam batonika i usiadłam przy stole, gdzie siedział tato. Zaczął mi robić kazanie na temat tego, jak mam się zachowywać.
-Wiem. Mam dopiero 14 lat, ale bez przesady, tatoo.
-Ja nie wiem jakie masz towarzystwo. Przez towarzystwo możesz zrobić wszystko. - pokręcił głową z niezadowoleniem. - Bynajmniej Paulę i Miśka znam. - dodał ciszej, po czym ja zaśmiałam się.
  -Nie chcę słyszeć, że piliście. - usłyszałam mamę, kiedy ja prawie biegłam do domu Michała. Trzęsłam się z zimna. Razem z Pauliną zadzwoniłyśmy dzwonka przy drzwiach. Drzwi otworzyły się szybko, lecz ten ktoś, który nam otwierał schował się za drzwiami i nie wiedziałyśmy kto to był. Popatrzyłyśmy na siebie i wraz usłyszałyśmy znajomy głos.
-Wchodzicie? - wychylił się Artur zza drzwi.
-Artur! - krzyknęła Paulina i wtuliła się w chłopaka. Artur był jej przyjacielem z przedszkola. W wieku 10 lat wyjechał i widzieli się tylko raz na rok.
-To nie jedyna niespodzianka z mojej strony na dzisiaj. - pocałował ją w policzek. Również się z nim przywitałam i weszłam do środka. Zauważyłam Roberta razem z Alą. Przywitałam się z Robertem, a Alę ominęłam. Poszłam prosto do kuchni.
-Boże, Ala? - skrzywiłam się i pocałowałam Michała na powitanie w policzek.
-Robert wcześniej nie mówił, że z nią przyjdzie... Też jestem niezadowolony. - Michał wiedział, że nienawidzę Alicji. Podrywa każdego zajętego chłopaka, aż dziwne widzieć, że sama jakiegoś ma. Obiecałam sobie, że dzisiaj jakoś się z nią dogadam.

             Melania
  10 minut przed zakończeniem roku, a chłopaki dalej grali w Fifę. Uzależnienie dało się wykryć. Dziewczyny i żony piłkarzy i siatkarza siedziały dalej i zatapiały usta w winie. Ja natomiast dalej siedziałam przy Alexie, z chłopakami. Zawsze wolałam towarzystwo chlopakow , choć nie wiedziałam dlaczego.
-Jack! Idź obudź małych! - krzyknęła żona Wilshera. On spojrzał na nią błagalnie.
-Ja pójdę. - odezwałam się i wstałam.
-Dziękuje. - podziękował mi Jack. Weszłam do pokoju gdzie spały dzieci. Weszłam po cichu, włączyłam światło i zauważyłam, że oni w ogóle nie śpią.
-A wy co? - zaczęłam się śmiać. Widok dwóch małych chłopców, siedziących na przeciwko siebie i grających w łapki rozmieszył mnie w ten dzień chyba najbardziej.
-Zagraj z nami! - poprosił Louis.
-Nie mamy dużo czasu, za 7 minut Nowy Rok. - usmiechnęłam się. - Później się pobawimy. - obiecałam. Ubrałam ich i poszłam z nimi do salonu. Archiego trzymałam na rękach, a Louis szedł obok mnie i trzymał mnie za drugą rękę. Alex spojrzał na mnie i ponownie uśmiechnął się szeroko. No tak, nie często widać mnie z małymi dziećmi. Wyszłam z nimi przed podwórek i czekałam aż reszta się ruszy. Wszyscy wokół powoli wychodzili na ulice, a Louis pobiegł zawołać wszystkich.
-Moja mama z tatą się kłócą. - mimo, że Archie jest jeszcze mały to mówi perfekcyjnie.
-Ale i tak się kochają. Nie bój się. - pocałowałam małego i przytuliłam go. Wszyscy zaczęli wychodzić, więc wstałam i odeszłam z małymi trochę na bok. Fajerwerki mogłyby jeszcze polecieć w bok i nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
-5! 4! 3! 2! 1! - wszyscy wybuchnęli radością. Alex i Aaron z jednej strony puszczali fajerwerki, a Lukas z Olivierem z drugiej. Złożyłam życzenia Karolinie oraz Zbyszkowi i spoglądałam w górę. Nagle ktoś złapał mnie i podniósł w górę.
-Wszystkiego Najlepszego! Dużo uśmiechu na następny rok! Dużo szczęścia, zdrowia iii... MIŁOŚCI! - złożył mi życzenia Olivier.
-Dzięki! - pocałowałam go w policzek, co u mnie to normalne. - Tobie również. Jak najwięcej miłości. - uśmiechnęłam się.
-Nie od tej osoby, której chciałem. - spojrzał mi w oczy, a ja poczułam dziwne ukłucie. - Ale kocham moją żonę najbardziej na świecie. - odetchnęłam z ulgą. Przytuliłam go jeszcze raz i poszukałam w tłumie Alexa. Składał życzenia dziewczynie ze sklepu.
-Co ona tu robi?! - zapytałam po cichu. Pobiegłam do domu i zamknęłam się w łazience. Specjalnie do niego przyszła?
-Niech się wali na tą krzywą mordę. - powiedziałam do siebie i wytarłam łzę, która właśnie spływała po moim policzku. Ktoś chciał wejść do łazienki. Chwilę poczekałam i po drugiej stronie usłyszałam głos Oliviera. Wyszłam i razem z nim poszłam do pokoju, gdzie przez większość sylwestra dzieci spały.
-Co jest? - zapytał po chwili i wytarł mój policzek, który był cały mokry.
-A... A... Alex ostatnio był ze mną w sklepie i jak ja się przebierałam zaczepiła go jakaś dziewczyna. Powiedział, że to tylko fanka, ale... - pociągnęłam nosem, a łzy spływały mi coraz bardziej. - Teraz chciałam złożyć mu życzenia i widziałam go z tą dziewczyną. Składał jej życzenia i powoli chciał ją przytulić. Nie wiem czy to normalna fanka. - przytuliłam się do niego. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Jak na każdego z chłopaków. Wszyscy byli mili, ale mieli też swoje za uszami.
-Pójdę zobaczyć. - powiedział z troską w głosie i wyszedł. Rozłożyłam się na łóżku i twarz zakryłam ręką. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Chłopak, z którym nie miałam za dużo kontaktu jednak jak z nim rozmawiam, dogadujemy się bardzo dobrze. Ramsey położył się obok mnie.
-Nie musisz nic mówić. Olivier mi powiedział. Wiedz, że nieważne co będzie... - przerwał. - zawsze możesz na mnie liczyć. Jesteś dla mnie jak siostra,  której nie chcę stracić. Mimo tego, że nie rozmawiamy ze sobą dużo i tak wiem, że jesteś wspaniałą osobą, której nie pozwolę skrzywdzić. Nawet przez mojego przyjaciela. - mówił tak jeszcze bardzo długo, aż Olivier nie wszedł do pokoju. Usiadł obok nas.
-Alex Cię szuka. - powiedział i pogłaskał mnie po głowie. Czułam się przy nich jak dziecko, którymi się opiekują.
-Pójdę. - odzyskałam głos. Poprawiłam się i wyszłam. W tłumie szukałam Alexa. Zauważył mnie i podszedł do mnie.
-O co chodzi? - zapytał wprost.
-Powiesz mi wkońcu kto to jest? Zwykła fanka nie przychodzi do Ciebie specjalnie i zwykła fanka nie wie gdzie jesteś na imprezie. - powiedziałam jednym tchem. Cały czas wpatrywałam się w podłogę.
-Wytłumaczmy to sobie po sylwestrze. Chciałem z Tobą spędzić Nowy Rok, nie z kłótnią, a miłością.

              Anna
  Z domu wyszliśmy już wcześniej. Dojście na rynek zajmuje nam 15 minut. Cały czas szłam z Michałem i z dala od Ali.
-Jak ja ją widzę to rzygać mi się chce. - spojrzałam na nią i skrzywiłam się. Michał zaśmiał się.
-Nigdy jej nie polubisz, nie? - objął mnie i tak szliśmy aż na rynek. Co jakiś czas wskakiwałam mu na barana i cały czas wygłupialiśmy się. Na rynku wszyscy już stali i czekali. Nagle wszyscy zaczęli głośno odliczać.
-Przecież jeszcze 2 minuty. - powiedziałam i schowałam komórkę. - No nie ważne.
-3! 2! 1! - odskoczyłam ze strachu, gdy wypuścili fajerwerki i przytuliłam Michała.
-Miłości i przyjaźni życzę Ci w tym roku najwięcej! - uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuje i Tobie również! Plus! Żeby ten rok był lepszy od poprzedniego, a gorszy od następnego.
-Nie ma to jak wykorzystywać teksty Ignaczaka, nie? - zaśmiałam się. Nagle w kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam szybko komórkę i nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
-Jaaaak najwięcej meczów! - krzyknął ktoś po drugiej stronie słuchawki. - Przyjaźni i zdrowia. Tego co najważniejsze.
-Tobie również! - odpowiedziałam. - Jak najwięcej rozegranych meczów, samych wygranych, braku kontuzji i po prostu zdrowia. - zaśmiałam się. Dzwonił Kuba. Jednak odezwał się po czasie. Rozmawiałam z nim już 10 minut.
-Przepraszam, ale muszę kończyć i dołączyć do moich bo się niecierpliwią.
-Ok. Do zobaczenia niedługo.
-Czekaj! - krzyknęłam szybko, żeby jeszcze się nie rozłączył. - Życz wszystkim Jastrzębianom jak najwięcej wygranych meczów, a Kubiakowi dużo żołędzi. - zaczęliśmy się śmiać, jednak po chwili się rozłączyłam. Dołączyłam do reszty. Poszliśmy od razu do domu, gdyż było zimno i żadnej z dziewczyn nie chciało się tyle stać w sukienkach. Ja doszłam do domu cała mokra. Ala “niechcący“ popchnęła mnie w boka tak, że wylądowałam na śniegu.
-Matko, zabiję ją. - powiedziałam wkurzona, kiedy Michał dawał mi swoje rzeczy do ubrania. - Dziękuje Ci bardzo. Naprawdę. - odpowiedziałam i biorąc od niego ubrania dotknęłam jego ręki. Spojrzałam na niego, on na mnie. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Szybko wzięłam rzeczy i poszłam się przebrać.

2 komentarze:

  1. Śmiech wywołuje u mnie wizja Anny w sukience na baranach Michała :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam!
    Na początek: CO, DO JASNEJ CHOLERY, ODPIERDALA ALEXOWI?!?!?!
    Alexa uważałam zawsze jako słodkiego i uczciwego chłopaka, czyżbym się myliła, co do Niego?
    Medal dla Aarona i Oliviera!
    Czytając moment, jak Mell rozmawia z Aaronem po tej akcji z Alexem, przeszło mi przez myśl, że Mell i Aaron może kiedyś "coś ten teges".
    Na miejscu Melanii zrobiłabym karczemną awanturę Alexowi za jego, no cóż... prostackie zachowanie. Powinna nim potrząsnąć, ale z tego co tu widzę kumple Alexa zrobią to za Mell. I bardzo dobrze! Na tym polega właśnie przyjaźń. Nie można tylko przytakiwać i klaskać, ale mówić wprost o błędach tej drugiej osoby, aby Ta wiedziała nad czym ma pracować. Mam nadzieję, że Alex należy do tych ludzi, którzy ze spokojem przyjmują krytykę i niwelując swoje błędy i pracują nad swoim charakterem.
    Przechodząc do Anny, no cóż, rozumiem ją, że niechętnie chciała spędzić sylwestra z Alicją. Ja też nie miałabym ochoty bawić się w taki wieczór z myślą, że w gronie najbliższych przyjaciół jest osoba, którą średnio lubię. W moim przypadku zdarza się do rzadko, ale kiedy już dochodzi to takich momentów nie potrafię udawać, że jest wszystko w porządku, nie jestem dobrą aktorką i nie potrafię ukrywać swoich emocji, dlatego też podziwiam Annę, że tak dobrze mimo wszystko znosiła obecność Alicji. Na miejscu Mell już dawno rzuciłabym się z pięściami w stronę "koleżanki".

    Zahaczając o Twój komentarz pod moim ostatnim rozdziale, a mianowicie, żeby wcisnąć gdzieś Alexa - spokojnie moja droga, pojawi się on i obiecuję, że będzie się z jego sobą dziać dużo akcji, bo cóż - nie zapominajmy, że Alex działa na Alexandrę, jak płachta na byka, poza tym, wspominałam Ci kiedyś o dziewczynie, z którą się zwiąże. Zwrot akcji będzie naprawdę szokujący dla każdego z bohaterów. (podkreślam, dla każdego z bohaterów).

    Mam ogromną nadzieję, że nie będziesz mi kazała czekać na kolejny rozdział zbyt długo. Wiem, że z weną czasem ciężko :).

    Ciekawi mnie też, jak Ty widzisz swoją główną bohaterkę - Melanię (chodzi mi o wygląd fizyczny, do kogo byś ją porównała), bardzo mnie to ciekawi.
    Pozdrawiam! I życzę duuuuużo weny!!!

    OdpowiedzUsuń