30 paź 2012
Rozdział 11
Witam! :) Troszeczkę mnie choroba wzięła i nie byłam w szkole. Miałam więc dużo czasu na pisanie :) Jak ostatnio: Proszę o komentarze. Chciałabym również, żebyście w komentarzach napisali jakie akcje mogę w opowiadaniu zrobić. Znudziło mi się pisanie cały czas o tym samym, a nie umiem nic innego wymyślić :( Liczę na Was! ♥
Pozdrawiam.
_______________________________________________
Rozdział 11
Wszystko się już naprawiło. Ja porozmawiałam już z Alexem, a Karolina zapytała Zbyszka o rade i też już wie jak będzie najlepiej. Dzień się zaczął dość ciekawie. W szkole był dzień całowania dziewczyn w policzek. Parę chłopców z tego korzystało, a parę się nie odważyło. Pokłóciłam się również z Sabiną. Cały czas nadaje o swoim chłopaku, który mieszka we Wrocławiu, a mi nawet nie pozwoli dojść do słowa. Jej chłopak jest o rok starszy od nas, a poznali się w autobusie. Tak, w autobusie. Nie mam pojęcia jakim cudem, ale wiem, że on do niej zagadał. Życie bywa dziwne. Po szkole od razu odrobiłam zadanie domowe i pouczyłam się troszeczkę. Kłótnia z siostrą doprowadziła mnie do płaczu. Twierdzi ona, że się w ogóle nie uczę i w głowie mam tylko piłkarzy i siatkarzy. Zaczęło się od tego, jak raz dostałam jedynkę za odpowiedź z Biologii. Nie chciało mi się wtedy uczyć, ponieważ wolałam rozmawiać z Alexem, jak codziennie wieczorem. Czasami nam już brakuje tematów i tylko przez kamerkę się do siebie uśmiechamy.
-Dzisiaj Frimpong nieźle ode mnie dostał. - powiedział.
-Za co? - zapytałam, chociaż znałam odpowiedź. - Czekaj, wiem! Za to, że włamał Ci się na Twittera? - zaczęłam się śmiać. Frimpong wszedł wczoraj na Twittera Alexa i wpisał " I love Frimpong. I looooovee you Frimpong ". Przeczytałam to również Radkowi - mojemu bratu. No więc.. Po kłótni z siostrą chciałam trochę ochłonąć. Wyszłam na spacer z moim psem i zadzwoniłam po Karolinę. Miała mi jeszcze opowiedzieć o rozmowę z Zibim. Wyszła od razu i jak zawsze, spotkałyśmy się po 5 minutach w połowie drogi.
-No więc.. Opowiadaj! - zaczęłam.
-Dobra.. Zibi wczoraj do mnie zadzwonił porozmawiać i poopowiadać co u niego nowego i... - zacięła się na moment. - Ma dziewczynę. Nazywa się Asia i jest tyczkarką. Słyszałam też, że ponoć przez Asie się pokłócił z Kubiakiem. Nie za ciekawie. Przyjaźnili się 7 lat! A teraz.. Ahh... Pewnie się jeszcze pogodzą. Oby! - nabrała smutnej miny.
-No ja właśnie coś wczoraj czytałam na ten temat, ale nie wiedziałam czy to prawda.. Życie.. A pytałaś go o to? No wiesz o co.. - zapytałam.
-Tak. Powiedział, że skoro Wojtek chce zerwać z Sandrą tylko dlatego, że chce ze mną być to mam to wziąć na poważnie. Dlatego też zdecydowałam, że jak Wojtek się będzie o coś pytał to no.. No i skoro Zibi ma nową dziewczynę to jej tak szybko nie zdradzi. Będziemy przyjaciółmi. - powiedziała.
-No to super! W ogóle z tą przyjaźnią teraz jakoś tak do dupy. Pokłóciłam się z Louisem. Tylko o to, że nie powiedziałam mu o Wojtku. No bez przesady.
-Dziwne.. A ten.. Wiesz, że za 3 tygodnie jedziemy na mecz ZAKSA-Resovia, nie? - rzeczywiście! 17 Października już za 3 tygodnie. Czas szybko mija.
Chodząc tak po ulicy rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Nagle zauważyłyśmy wielki dym.
-Co to jest?! - zawołałam głośno. - To.. To.. Idzie z mojej strony domu! Chodź, szybko! - biegłyśmy jak najszybciej potrafiłyśmy. Okazało się, że za naszym domem ktoś podpalił łąki. Mama zadzwoniła po straż pożarną, na którą czekaliśmy 30 minut. W tym czasie moja rodzina i rodzina sąsiadki próbowali gasić ogień. Ja i Karolina niestety musiałyśmy zostać z małą sąsiadką w domu. Ma ona dopiero 8 lat. Popłakała się w domu, ponieważ bardzo się bała o swoją mamę. Przez okno widziałyśmy tylko 11 straży i wielki ogień.
-O kurwa. - powiedziałam cicho do Karoliny. Serce biło mi bardzo mocno. - Parę metrów i by doszło do mojego domu.
-No nie za ciekawie. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Julkoo! Gdzie jesteś?
-Stoję przy oknie i szukam mamusi. Boję się. A co jak jej się coś stanie? A co jak się spali? - Julka zaczęła płakać.
-Nic się nie stanie. Nie spali się. Będzie wszystko dobrze. - próbowałyśmy ją pocieszyć. W tym momencie przybiegła Sandra.
-Melania! Bartek... Bartek... - była cała zestresowana. - Się poparzył i ... Był cały czas w dymie, a że później straż tam wjeżdżała to go potrącili.. I.. Nie wiadomo co z nim. Helikopter go zabrał do szpitala. Rozmawiałam z nim przed tym niż próbował tam gasić i powiedział, że to wszystko robi dla Ciebie. - powiedziała szybko.
-O kurwa. No i nie wiedzą co z nim?!
-Nie. Jego mama później przyjechała i powiedziała, że jutro do nas przyjedzie i nam wszystko powie. - powiedziała, a ja zaczęłam płakać. Nie byłam z Bartkiem od jakiegoś czasu, ale kolegowałam się z nim jeszcze. Był dobrym kolegom. Oby było znowu wszystko dobrze. Kiedy Sandra znów pobiegła na dwór, Karolina mnie próbowała pocieszyć. Zrobił to dla mnie. Za to go kochałam.
* * * *
Po całej akcji była dopiero godzina 20:00. Karolina poszła do domu, ja również. Jutro do szkoły. Zastanawiam się czy iść czy nie iść. Po całym tym nieszczęściu. Paliły się nie tylko 4 bardzo duże łąki, ale także las i podwórek sąsiadki. Na dodatek Bartek. Dlaczego był w tym dymie? Gasił pożar? Trochę w to wątpię. Zastanawiałam się nad tym bardzo długo. Nie umiałam również przez to spać.
* * * *
Wstałam niewyspana przez wczorajszy dzień. Stwierdziłam, iż nie pójdę do szkoły. Mama o dziwo się zgodziła. Włączyłam telewizję i czekałam na mamę Bartka. W szkole ponoć się o mnie pytali. Powiedziałam Tatianie dlaczego mnie nie ma, więc mówiła tym co się o mnie pytali czemu mnie nie ma. O 13:00 przyjechała mama Bartka. Pobiegłam od razu na dwór, by jej otworzyć drzwi.
-Dzień dobry. Jak Bartek? Co się stało? Co z nim? Coś poważnego? - zasypywałam ją masę pytaniami.
-Dzień dobry. No nie za ciekawie. Lekarze jeszcze nie wiedzą czy grozi mu coś poważnego. Ma oparzenia i nie bardzo wie co się dzieje. Tak jakby stracił pamięć. Nie pamięta co się stało. - w oczach miała łzy. - Mam nadzieję, że będzie lepiej.
-Ja również mam taką nadzieję. Może się go pani zapytać czy mnie pamięta? Byłabym bardzo wdzięczna.
-Dobrze. Zapytam go jeszcze dzisiaj.
-Chce się pani czegoś napić? - zapytałam.
-Nie, dziękuję. Tak na prawdę muszę już wracać. Mogłabyś Sandrze wszystko przekazać?
-Tak, oczywiście. Dziękuję, że przyjechała pani mnie powiadomić.
-Proszę bardzo. - wyszła.
-Niech go pani pozdrowi.
-Dziękuję. Do widzenia.
-Również dziękuję. Do zobaczenia. - zamknęłam drzwi i od razu zadzwoniłam do Sandry. Powiedziałam jej o całej rozmowie. Była również załamana. Następnie zadzwoniłam do Karoliny i jej też powiedziałam. Wieczorem rozmawiałam z Alexem na skype. Opowiedziałam mu o wszystkim.
-Ten Bartek to twój były, nie? - zapytał.
-Tak.
-No nie ciekawie ma. Mała?
-Tak?
-Ty do niego dalej coś czujesz? - zapytał.
-Nie, dlaczego? Przejmuje się tym dlatego, że to dobry kolega.
-Aham. - ktoś wszedł do jego pokoju.
-Hej, Mell! - zawołał Wojtek. - Słyszałem już o wszystkim od Karoliny. Skoro już jesteśmy przy Karolinie... Zróbcie konferencję. - uśmiechnął się do mnie.
-Już się robi. - uśmiechnęłam się. - Jak Ci się z nią układa? - zapytałam.
-A dobrze. Myślisz, że mnie lubi?
-I to jak! Dobra, dodaję ją. - odebrała po chwili i rozmawialiśmy bardzo długo. Tematy nam się nie kończyły. O 23:00 skończyliśmy rozmawiać. Alex już przy komputerze zasnął i później porozmawialiśmy trochę po polsku. O 23:30 położyłam się spać i po chwili usnęłam.
28 paź 2012
Rozdział 10
Niespodzianka! :) Witam. Nie miałam na jutro nauki, więc wzięłam się za pisanie nowego rozdziału :) Poszło mi nawet bardzo szybko. To teraz życzę Wam miłego czytania i poproszę Was o to żebyście mi komentowali posty :) Chciałabym wiedzieć co sądzicie o moim opowiadaniu i co byście zmienili, więc proszę komentujcie :)
Pozdrawiam.
_____________________________________________________________________
Rozdział 10
W szkole zaczęła się już nauka. Z matematyki dostałam już jedną ocenę - +3. Był piątek. Chociaż zaczyna się weekend to nie mam za bardzo dobrego humoru. Dzień zaczynamy od geografii. Nauczycielka jest młoda, a wygląda jakby była już starszą kobietą. Uczy również historii. Nazywaliśmy ją wiedźma ze względu na jej ubiór i rozczochrane włosy. Z charakteru jest bardzo miła i miło się z nią rozmawia. Nie wspominając o tym, że ogląda Demotywatory!
-Pani ogląda.. Demotywatory?! - zapytała Lucy.
-Tak. - pani popatrzała na nią uważnie. - nie wierzysz?
-No nie za bardzo. - była przemądrzała. Myślała, że jest najmądrzejsza w klasie i że wszyscy nauczyciele ją uwielbiają. Ba! Lubili ją ale żeby się tym aż tak przechwalać? Do tego jest zdolna tylko wysoka brunetka z niebieskimi oczami - Lucy. Dzwonek zadzwonił na przerwę. Na myśl o tym, że czeka mnie jeszcze 6 lekcji robi mi się nie dobrze.
-No więc ten... Znasz Szczęsnego, taa? - zapytała Lucy.
-Czemu akurat teraz to pytanie? Już tydzień w szkole minął, a ty dopiero teraz się o to pytasz? - przewróciłam oczami.
-No bo.. Nie chciałam być chamska. Wiem, że Cię to wkurza jak ktoś się o to pyta, ale nie mogłam się powstrzymać. - uśmiechnęła się do mnie.
-Ahh.. No dobra. Tak, znam i przyjaźnimy się. - powiedziałam.
-No co ty?! A ten... Nie chciałby mnie poznać? - zapytała z nadzieją w oczach, że odpowiem tak.
-Raczej nie. Jest w Londynie, a tak ogólnie to jest zajęty przyjaciółką. - Jedno szczęście, że zadzwonił dzwonek na lekcję! Angielski. A nawet dwa. Pani słysząc jak mówię po angielsku zapytała mnie czy czasem nie chodziłam na kursy.
-Nie, proszę pani. Mam dwóch przyjaciół w Londynie i byli w wakacje u mnie, więc mogłam się trochę douczyć.
-Rozumiem. A dowiemy się co to za przyjaciele? - jedno i to samo. Tym razem nie powiem. Nie mam zamiaru odpowiadać na 100 różnych pytań.
-Poznałam ich dopiero, więc nie chcę o nich dużo mówić. - wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie. W kieszeni poczułam wibrację. Dostałam SMS-a. - Mogę wyjść do ubikacji? - zapytałam pani. Wypuściła mnie i od razu po wyjściu z klasy spojrzałam na komórkę. Dwie nieprzeczytane wiadomości. Zrobiło mi się gorąco. Jedna od Alexa , a druga od Karoliny. Przeczytałam wiadomość Alexa. " Hej, mała. Jak Ci mija dzień w szkole? Dzisiaj nie mieliśmy treningu - jedno szczęście. Wojtek cały czas gada o Karolinie. Powiedział, że chyba zerwie z Sandrą, by móc być z Karoliną. Ale o niczym nie wiesz, ok? No i ten.. Tęsknię... Daj znać jak wrócisz ze szkoły, to porozmawiamy na skype. Papa ". O nie. On chce być z Karoliną? Niby dobrze, ale Zibi. " Ożesz kurcze " - pomyślałam. Następnie przeczytałam wiadomość od Karoliny. " Mam dylemat. Spotkamy się później? Daj znać " . Odpisałam jej od razu, że o 17 będę miała czas. Wróciłam do klasy.
* * * *
Nareszcie! Lekcje się skończyły i mogłam iść spokojnie do domu. Na szczęście nikt w szkole już się nie wypytywał o chłopaków, a głównie o Szczęsnego. W drodze do domu zatrzymał się znany samochód obok mnie. Rodzice Lukasa. " No ciekawe czego chcą. Nie chce mi się z nimi gadać " - pomyślałam.
-Dzień dobry, Melania! - jego mama wyszła z samochodu i przywitała mnie uściskiem.
-Dzień dobry.
-Jak tam w szkole? Fajnie? - pytała.
-Bardzo.
-Oj widzę, że ktoś humorku nie ma. Lukas się odezwał już dzisiaj? - zapytała. A jednak. Wiedziałam, że coś jest nie tak i pewnie o tym nie wiedzą.
-A czemu by miał? - spojrzałam na nią uważnie. Na jej twarzy od razu zniknął uśmiech.
-No przecież jesteście razem, nie?
-Nie. Pani syn ze mną zerwał od razu jak wróciłam do Polski. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-To jednak się nie myliłam, że widziałam go z jakąś inną dziewczyną. Oj! Dostanie mu się! Przepraszam, że tak zapytałam ale naprawdę.. Nie wiedziałam. - powiedziała miło.
-Nic nie szkodzi.
-Dobrze. To my już jedziemy. Miłego dnia. - powiedziała i wsiadła do samochodu.
-Nawzajem. - uśmiechnęłam się. - Do widzenia. Nie wiedziałam czy się cieszyć czy nie. Dostanie mu się, więc bardzo dobrze. Do domu doszłam w 10 minut. Zjadłam obiad i szybko włączyłam komputer. Puściłam Alexowi sygnał i po 5 minutach pojawił się na skype. Zadzwonił od razu.
-No hej. - uśmiechnął się do mnie.
-Cześć. - odwzajemniłam uśmiech. - Zgadnij kogo spotkałam po drodze..
-Nie zgadnę. Kogo?
-Rodzice Lukasa. Jego mama dalej myślała, że z nim jestem. I mi powiedziała, że ostatnio ją widziała z jakąś inną i że mu dokopie. - zaśmiałam się lekko.
-On jeszcze będzie miał do czynienia ze mną. - ktoś popukał do drzwi. - Proszeee? - Wszedł Per. Widząc mnie od razu zrobił poważną minę.
-Ty z nią rozmawiasz? Na twoim miejscu bym się zastanowił. Ona go zdradzała i to na dodatek z Tobą. Jakbyś nie wiedział, nie? - spojrzał na mnie groźnie.
-To on kurwa z nią zerwał i spotykał się z jakąś dziewczyną! I weź mi tu kuźwa głupot nie gadaj. - Kłócili się jeszcze przez całe 5 minut. Rozłączyłam się bo już miałam tego dosyć i rozpłakałam się. Jedno szczęście, że dzisiaj się spotkam z Karoliną to będę mogła zapomnieć o tym. Alex dzwonił jeszcze parę razy, ale nie odebrałam. Nie miałam ochoty z nim teraz rozmawiać. Napisał mi SMS-a z pretensjami, że nie odbieram. Wyłączyłam komórkę i czekałam na godzinę 17.
* * * *
Wyszłam z domu. Było gorąco, więc ubrałam bardzo krótkie szorty i bokserkę z zachodem z przodu. Spotkałyśmy się jak zawsze, w połowie drogi. Przywitałyśmy się i od razu zaczęłyśmy rozmawiać o tym, jaki ma dylemat.
-No więc ten.. Zibi czy Wojtek? - zapytała. - Czuję coś do Wojtka, ale szczerze mówiąc to wolę Zbyszka. No i nie wiem teraz co robić. - wzrok wbiła w ulicę.
-No ciężko. Muszę Ci coś powiedzieć. Niby nie mogłam, ale ja Tobie wszystko mówię i ciężko by mi było ukrywać tajemnicę.
-No, słucham? - spojrzała na mnie.
-Alex mi dzisiaj napisał, że Wojtek chyba zerwie z Sandrą i się postara o to, by być z Tobą.
-O Fuck. - powiedziała. - To mam problem. Wieelki problem.
-To może.. Zapytaj Zbyszka co o tym sądzi?
-Nie no, co ty. Głupio by było.
-Czemu niby? Po prostu chcesz znać jego zdanie. - powiedziałam i spojrzałam na nią.
-Zastanowię się. A co u Ciebie słychać?
-Nie za ciekawie.. Dzień w szkole był nudny i Lucy się pytała o Wojtka, a po szkole... - zrobiłam przerwę. - Po szkole rozmawiałam na skype z Alexem i do jego pokoju wbił Per i zaczął mu gadać, że nie ma się ze mną zadawać, że ja Lukasa zdradzałam z Alexem itp. - wbiłam wzrok w ulicę.
-A co on na to? - zapytała.
-Że to nie prawda. Przez 5 minut się kłócili. Nie wiem nawet czy dłużej czy nie, bo się rozłączyłam i się rozpłakałam. - miałam łzy w oczach. - no i do teraz dzwonił chyba z 10 razy, a ja nie odbierałam bo nie mam ochoty z nim gadać. Tak samo, wysyłał mi SMS-y i też nie odpisywałam.
-Ej, weź! On może pomyśleć, że coś złego powiedział czy coś i będzie zły.
-Ja po prostu nie mam ochoty z nim gadać. - przerwałam bo Karolina dostała SMS-a, na którego bardzo szybko odpisała. - Od kogo esa dostałaś?
-Eee... Od.. Emm.. Koleżanki z klasy.
-Ahaa. - nie uwierzyłam jej. - Dobra.. Co masz zamiar robić jak wrócisz do domu? - zapytałam.
-Oglądać mecz Resovi. Obiecałam Zbyszkowi. - uśmiechnęła się. - A później zrobię wszystko do szkoły i pójdę spać. A ty?
-Dokładnie to samo. - zaśmiałam się. Chodziłyśmy jeszcze parę minut, a później poszłyśmy do domu na mecz. Włączyłam telewizję i oglądałam mecz Resovi. Bardzo dobrze im szło. 2 pierwsze sety wygrane. Co do 3 to było trochę ciężko. Po jakimś czasie wyprzedzili tam tych punktami i wygrali również 3 seta. Radość Zibiego - bezcenna. Zaczął się wygłupiać z Piotrkiem Nowakowskim. Po meczu nie miałam już sił się uczyć, więc poszłam się umyć i od razu spać.
26 paź 2012
Rozdział 9
Witam! :) Zapraszam na kolejny rozdział. Pisałam go dzisiaj. Miałam bardzo dużo czasu, ponieważ zwolniłam się ze szkoły. Czy tylko ja dzisiaj byłam taka zaspana? No w każdym razie.. Bardzo miło mi się pisało :) A teraz czas na Igłą Szyte! ♥ Miłego czytania.
Pozdrawiam :)
____________________________________________________________________________
Rozdział 9
To już dzisiaj. Wojtek z Alexem odjeżdżają. Na myśl o tym , od razu zaczęłam płakać. Mam nadzieję, że utrzymam z nimi kontakt. Tak bardzo mi na tym zależy. Z Lukasem Podolskim rozmawiałam wczoraj. Powiedział mi, że Olivier cały czas o mnie mówi. Aż chcę mi się śmiać, kiedy o tym myślę. Jutro do szkoły. Nie wiem czy się cieszyć czy raczej płakać. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze w tym roku. Wojtek, Alex i Karolina przyjechali do mnie o 14. Bagaż już wzięli do samochodu, a klucze oddali pani. Jadą dopiero wieczorem, więc został nam jeszcze jeden dzień razem. Stwierdziliśmy, że weźmiemy psy na spacer i porozmawiamy.
-Boję się. - powiedziałam.
-Czego? - zapytał Alex.
-Tego, że nie będę miała z Wami kontaktu jak już będziecie w Londynie.
-Nie martw się. Obiecałem Ci w Koeln, że będę się zgłaszał jak tylko będę miał czas. Ja dotrzymuję słowa. - objął mnie.
-Z tym się zgodzę. - uśmiechnął się Wojtek. - Od razu mówię, żeby nie było. Też się będę zgłaszał. - powiedział. - Do Ciebie najczęściej. - zwrócił się do Karoliny.
* * * *
Rozpłakałam się. Za chwilę wyjeżdżają.
-Mała, skończ płakać. Proszę. - powiedział mi Alex do ucha. - Nigdy o Tobie nie zapomnę. - uśmiechnął się do mnie, a ja mimo łez odwzajemniłam uśmiech. Rozmawiałam z Alex przez dłuższą chwilę. Widziałam jak Wojtek pociesza Karolinę. Zaśmiałam się. - Co jest? Już Ci się poprawił humorek?
-Średnio. Popatrz na Wojtka i Karolinę.
-No słodcy są. Może coś z nich wyjdzie. - uśmiechnął się.
-Może. - zaśmiałam się. - Alex, boję się.
-Już mówiłem, że nie masz czego się bać. Zaraz Wracam. - powiedział i poszedł do Wojtka.
-To my już jedziemy. - powiedział Wojtek. Jak to usłyszałam pobiegłam na boisko. Płakałam jak nigdy wcześniej.
-Melania! - usłyszałam głos Alexa.
-Zostaw mnie. - powiedziałam cała zapłakana. - Nie możesz tutaj zostać?
-Niestety. - podszedł do mnie i objął mnie. - Wiesz.. Chciałbym tutaj zostać, ale jestem piłkarzem. To nie jest takie łatwe. Czasami mam ochotę to wszystko rzucić i jechać do domu. Uwierz mi. Jakbym mógł, to bym tutaj został.. - powiedział i przytulił się do mnie. W jego ramionach poczułam się bezpiecznie.
-Będzie mi Ciebie brakowało. - pocałowałam go w policzek, z czego bardzo się zdziwiłam. Zrobiłam to odruchowo. Zauważyłam szok, na jego twarzy.
-Uwierz mi, że Ciebie mi też będzie brakowało. Obiecuję. - spojrzał na mnie uważnie. - Chodź, mała. - pomógł mi wstać z ziemi i jak zawsze - objął mnie. Uwielbiałam to u niego, chociaż robił to bardzo często. Miałam jeszcze łzy w oczach i co jakiś czas same spływały mi po policzku. Doszliśmy do Wojtka i Karoliny. Dochodząc widziałam, że Karolina również płacze i Wojtek ją pociesza. Dla niej było to tak równie ciężko jak dla mnie.
-Przepraszamy Was dziewczyny.. Musimy. - powiedział Wojtek i smutny spojrzał na Karolinę.
-Dobra. Życzymy Wam miłej drogi. Pozdrówcie chłopaków no i.. Będziemy tęskniły. - Powiedziałam cała zapłakana.
-Dajcie znać jak będziecie na miejscu. - Karolina również zapłakana, podeszła do Wojtka i przytuliła się do niego. Ja pożegnałam się z Alexem. Następnie Karolina pożegnała się z Alexem, a ja z Wojtkiem. Odjechali. Płakałyśmy jak małe dzieci. Wróciłyśmy do domu i pocieszałyśmy się nawzajem.
* * * *
Weszłam do szkoły 30 minut przed rozpoczęciem. Było tylko parę osób. Z mojej klasy zauważyłam Kamila.
-Heeeej! - zawołałam i pomachałam.
-Cześć, Mell. - uśmiechnął się do mnie i pomachał. - Jak wakacje minęły?
-Zajebiście! A Tobie?
-Super! Ale za szybko. Widziałem, że.. - zaczął i zrobił krótką przerwę nie wiedząc co powiedzieć. - Że nie jesteś już z Lukasem. - dokończył. Jego mina zrobiła się poważna.
-Taak. Jakoś nam nie wyszło. Takie życie. Tatiany jeszcze nie ma? - zapytałam, by zmienić temat.
-Jeszcze nie. Ale widziałem, że ktoś przyjechał, to może ona. - wskazał palcem na drzwi. Weszła Tatiana z Kevinem - jej chłopakiem. Za nimi wszedł Louis.
-Czeeeść! - przytuliłam się do Tatiany.
-Hej!
-Cześć, Kevin. - przybiłam z nim żółwia. Nie przytulam się z nim, bo nie chcę żeby Tatiana była zazdrosna.
-Hej. - uśmiechnęłam się do Louisa.
-Siemka. - przytulił się do mnie mocno. Rozmawialiśmy aż do rozpoczęcia. Trwało ono krótko - 30 minut. Po rozpoczęciu wszyscy mieli iść do podanych klas, by spotkać się i porozmawiać z wychowawcą. Dowiedzieliśmy się, że parę nauczycieli za nami tęsknili, co nas bardzo ucieszyło. Całe spotkanie w szkole trwało tylko godzinę, więc po szkole jak zawsze, umówiłam się z Karoliną. Wychodząc ze szkoły usłyszałam jak niektórzy rozmawiają na mój temat. Domyśliłam się od razu o co chodziło. O Wojtka. Po drodze spotkałam o rok starszą od siebie dziewczynę.
-To prawda, że przyjaźnisz się ze Szczęsnym? - zapytała.
-Nie twoja sprawa. - Nie lubiłam jej. Była ona zwariowaną fanką Szczęsnego. Nie wspominając o tym, że dostałaby zawału gdyby spotkała gdzieś Eminema.
-Powiedz, proszę. To prawda? - nie dawała mi spokoju. Nie chciałam, żeby wszyscy o tym wiedzieli.
-Nie mam pojęcia. Nara. - dochodząc do domu zauważyłam słodkiego psa, który sobie biegał po ulicy. Przybiegł do mnie od razu. Zaczęłam go głaskać, a on machał ogonkiem i skakał z radości.
-Klopsik! Klopsik! Piesku! Chodź do mnie! - zauważyłam mojego sąsiada - Bułgara.
-Macie nowego pieska? - zapytałam osiemnastoletniego chłopaka.
-Tak. Fajny, nie? - uśmiechnął się do mnie.
-Nooo.
-Ty po szkole?
-Tak. Dopiero wróciłam.
-Jedno szczęście, że ja nie muszę chodzić. Dobra, ja wracam bo żona będzie mnie szukała. - wziął Klopsika na ręce.
-Pozdrów siostrę. Pa. - pomachałam i poszłam do domu.
Tak jak było to zaplanowane. Spotkałam się z Karoliną po szkole. Obie byłyśmy jeszcze załamane, ale humor nam się poprawił jak tylko chłopaki do nas zadzwonili. Rozmawialiśmy z nimi na skype. Do nich dołączył Theo i Jack, z czego się bardzo ucieszyłyśmy. Po 2 godzinach skończyłyśmy z nimi rozmawiać i poszłam odprowadzić kawałek Karolinę. Zauważyłam, że dzisiaj cały dzień z kimś pisała.
-Z kim ty tak cały czas piszesz? - zapytałam zaciekawiona.
-Dobra.. Powiem Ci. Mówiłam Ci o Bartmanie, nie?
-Tak.. i co z nim?
-No właśnie z nim piszę. - uśmiechnęła się.
-No co ty?! To o czym wy piszecie?
-W sumie to tylko o dzisiejszym dniu, o siatkówce itp.
-Jejuuuu. Weź go pozdrów i powiedz mu, żeby przy najbliższej okazji pozdrowił Ziomka i Możdżona!
-Będziesz miała ochotę się z nimi spotkać. Powiedzmy, że to tak jak z chłopakami z Arsenalu.
-Jesteśmy świetne, wiesz? - zaśmiałam się. - Dobra, ja wracam.
-Wiem. Okej. Papa. - przytuliłyśmy się na pożegnanie i każda poszła w innym kierunku.
23 paź 2012
Rozdział 8
Witam! :) Oto następny rozdział. Przepraszam, że taki krótki :( w końcu 2 klasa nie łatwa. Dużo nauki. Nawet dzisiaj dostałam 4 z Biologii i jestem z siebie dumna ! :) Piszę tylko jak mam czas. I muszę się Wam pochwalić, że byłam na meczu ZAKSA - Resovia :> Daty w opowiadaniu w ogóle nie biorę pod uwagę , więc niektóre wydarzenia mogą wydarzyć się za późno albo za wcześnie. A teraz życzę Wam miłego czytania.
Pozdrawiam :)
__________________________________________________________________________
Rozdział 8
-Opa Gangnam Style! - obudził mnie budzik. Zaczęłam się śmiać, ponieważ przypomniał mi się nasz taniec wczoraj. Chwyciłam do ręki komórkę, by sprawdzić, która godzina jest. Była 11. Ostatni tydzień wakacji, więc trzeba się wyszaleć. Karolina i ja chodzimy do dwóch różnych szkół. W tym roku kończę gimnazjum. Czekają mnie testy, na które w ogóle nie mam ochoty. Boję się, że napiszę źle i nie przyjmą mnie do szkoły, do której chcę iść. Wstałam z łóżka i od razu poszłam w stronę łazienki. Nie minęło 30 minut, a siedziałam na fotelu z kanapką w ręce. Włączyłam telewizor i oglądałam Pingwiny z Madagaskaru. Bajka jest jedna z ulubionych bajek mojego taty. Zawsze, gdy jest okazja, oglądamy to razem. Tato z pracy wraca jutro. Pracuje on w Niemczech, w Berlinie.
Naszykowałam się z Karoliną na film. Czekałyśmy na chłopaków.
-Nawet zapomniałam się Ciebie zapytać o tego chłopaka. No więc? Kogo takiego poznałaś? - zapytała.
-Bartmana! Czaisz! Jechał przez wioskę i zatrzymał się obok mnie , ponieważ chciał zobaczyć Lunę. - uśmiech miała od ucha do ucha. - No i w ogóle. Za 2 tygodnie jedziemy na mecz ZAKSA Kędzierzyn Koźle - Asseco Resovia Rzeszów.
-No co ty?! O ja pierdziu. Będzie zajebiście! Co do chłopaków.. Jak zawsze muszą się spóźniać.
-Jak na zawołanie. - zauważyła za oknem samochód Wojtka. Poszłyśmy im otworzyć. Przytulili się na przywitanie i weszliśmy do środka.
-Mam pomysł! Oglądamy horror! - Wojtek spojrzał na Karolinę , z nadzieją , że się zgodzi.
-Helloooooooo?! Może by tak po angielsku?! - Alex usiadł na kanapę i udawał obrażonego.
-Przepraszam. - przytuliłam się do niego i na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. W pewnej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam komórkę. Nie wierzyłam własnym oczom!
-Dajcie to trochę ciszej albo wyłączcie. Lukas dzwoni.
-Odbieraj, a nie gadasz! - Wojtek od razu wstał i pobiegł do laptopa żeby wyłączyć na chwilę film.
-Słucham? - zapytałam do słuchawki.
-Hej. Mam sprawę.
-Tak?
-Ciężko mi to powiedzieć, ale... Nie wiem czy z nami coś wyjdzie. Miłość na odległość? Będę co rok przyjeżdżał. To nie ma sensu. Mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle. Zostańmy przyjaciółmi.
-Bla, bla, bla.. Przyjaciół to sobie w dupę wsadź. Dobra. Płakać nie będę. - w oczach miałam łzy i wiedziałam, że mówię nie prawdę. Chciałabym abyśmy zostali przyjaciółmi. Miałam ochotę rzucić komórką o ścianę.
-Chciałbym jeszcze zapytać, jak Ci minęła podróż z Szczęsnym i Alexem?
-Spierdalaj. - rozłączyłam się, rzuciłam na kanapę i zaczęłam płakać.
-Co się stało, duża? - zapytała Karolina.
-Lukas ze mną zerwał. Powiedział, że miłość na odległość nie ma sensu. Ciul. - zaczęłam bardziej płakać.
-Ojj, nie przejmuj się. To nie jedyny chłopak na świecie. - w tym momencie Wojtek spojrzał na Alexa.
-Noo, prawda. Dobra. Włączcie film. Ja się jakoś ogarnę. - włączyli i co jakiś czas spoglądali na mnie.
-Będzie wszystko dobrze. On na Ciebie nie zasługiwał. - Alex objął mnie.
-No nie wiem. - położyłam głowę na jego ramieniu, popatrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło. Zdziwiłam się bardzo. Moje życie jest dziwne. Nie byłam sobą z nim. Od dzisiaj nie będę udawała osoby, którą nie jestem. Byłam smutna - owszem, lecz po chwili myślenia stwierdziłam iż znam lepszych chłopaków od niego.
- Jejuu.. Nudny ten film. - powiedział Alex, o którego się opierałam.
-No strasznie. Dobra. To co robimy? Proponuję... hmm.. Co mogę proponować. Dobra, poddaję się. Nie wiem. - powiedziałam.
-To ja coś zaproponuję. Jedźmy do Opola! - Szczęsny spojrzał na nas robiąc minę szczeniaczka.
-Po cholerę?! - Karolina zaczęła się śmiać z jego miny.
-Tak o.
-Wojtek.. - Karolina spojrzała na niego. - Nie mam zamiaru co parę kroków się zatrzymywać i czekać, aż jakaś laska zrobi sobie z Tobą zdjęcie.
-Zazdrosna?
-Nie. Skądże.
-No ale też fakt.
-Wiem! Pójdziemy pograć w nogę. - Alex złapał mnie za rękę i pociągnął, żebym wstała.
Wróciłyśmy o 23 do domu. Jedno szczęście, że Karolina u mnie śpi. Mogłyśmy jeszcze porozmawiać przez całą noc.
-Myślę, że Alex Cię lubi. Ale tak wiesz.. Lubi, lubi.. - Karolina uśmiechnęła się do mnie.
-Czemu tak sądzisz?
-No bo to widać. Pocałował Cię dzisiaj w czoło, objął Cię no i ogólnie troszczy się o Ciebie. A szczerze mówiąc, bylibyście ładną parą.
-Heh. Dziękuję. Zobaczy się. W ogóle to zastanawiam się co tam słychać u Podolskiego, Oliviera i Theo. Jutro zadzwonię do któregoś z nich.
-Spoko. Chcę być przy tym!
-Okej. Patrz jaki ładny wschód. - wskazałam palcem na dwór.
-Śliczny. - wstałyśmy i wyszłyśmy na taras. - Wiesz.. Zastanawiam się czy ze mną i z Wojtkiem będzie coś więcej niż przyjaźń.
-On Cię lubi. U niego ciężko wykryć , czy mu się ktoś podoba. Dowiem się od Alexa. - uśmiechnęłam się do niej. - Chodźmy spać, bo będziemy niewyspane. Położyłyśmy się do łóżka. - Dobranoc.
-Dobranoc. Miłych.
-Wojtkowych. - pomyślałam o moim życiu. Miałam szczęście , a teraz szczęście połączone z pechem. Czy w ogóle ogarnę się z moim życiem? Mam nadzieję , że tak. Mam przy sobie wspaniałych przyjaciół, a za parę dni szkoła, więc zobaczę mojego kochanego przyjaciela - Louisa.
13 paź 2012
Rozdział 7
Witam! :) Nareszcie jest nowy rozdział! Przepraszam za błędy, ale zawsze piszę szybko i mogą się zdarzyć jakieś błędy. Dodaję szybko, bo mam zamiar jeszcze poleniuchować przy "Jak poznałem waszą matkę " :> Jutro jak się uda, dodam rozdział 8!
Pozdrawiam! :)
________________________________________________________________________________
Rozdział 7
Dzisiaj jadę z Wojtkiem i Alexem do Polski. Jadę parę dni wcześniej niż było to zaplanowane. Chłopaki mieli zamiar jechać do Polski, ponieważ Alex chciał poznać miejsce gdzie Wojtek mieszka. Wojtek będzie kierowcą. Zaplanowaliśmy również, że będą tydzień w mojej miejscowości. Zadzwoniłam więc do mamy wczoraj wieczorem, by zamówiła u znajomych dwa miejsca. Nie daleko mnie mieszka pani która ma obok domu mały "hotel" i w tym hotelu zawsze moja rodzina śpi jak jest jakieś wesele i jest za dużo osób w domu. Mama obiecała mi, że zamówi, ponieważ wie, że bardzo mi na tym zależy. Dzisiaj również Karolina ma 18-stkę! Imprezy nie robi, bo szkoda jej pieniędzy. O moim powrocie nic nie wie. Dalej myśli, że wrócę sama za 2 dni. Nie wyobrażam sobie 5 godzin w samochodzie z tymi dwoma wariatami. Przez cały ten czas jak jestem u Lukasa codziennie mam z nimi kontakt. Z Lukasem jest trochę dziwnie. Gdy spotykam się z chłopakami, zawsze mówię, że ma iść z nami, a on mi odpowiada, że nie ma czasu bo musi gdzieś iść. Zastanawiam się czasami czy w Niemczech nie ma innej dziewczyny. Zobaczymy jak wrócę do Polski. Wstałam o 5:00, ponieważ o 6:00 zaplanowaliśmy wyjazd. Z Lukasem i jego rodziną pożegnałam się wieczorem. Mam zamknąć dom i kluczyk schować. Miałam nadzieję, że Lukas rano również wstanie i się ze mną pożegna, ale jakoś nie chciał. Była godzina 5:20, a ja już byłam gotowa. Zadzwoniłam do Wojtka.
-No hej. Jesteście już gotowi?
-Cześć, Melania. Tak i właśnie chciałem zadzwonić i się zapytać czy gotowa jesteś?
-Oo, to dobrze. To wyjeżdżajcie już, bo gotowa jestem. Wyjdę z domu jak będę Was widziała samochodem, ok? - zapytałam.
-Ok. To za 10 minut będziemy. Do zobaczenia. - rozłączył się. Ja się jeszcze napiłam wody i ubrałam buty i kurtkę. Wojtek z Alexem podjechali pod mój dom, więc otworzyłam drzwi, oni się przywitali i wzięli bagaż. Po wyniesieniu całego bagaża zamknęłam drzwi i poszłam schować kluczyk. Wyjechaliśmy.
-Żałujesz, że jedziesz do domu tak wcześnie? - zapytał Wojtek.
-Nie. Jakoś nie za bardzo. Cały czas mam wrażenie, że Lukas ma inną dziewczynę. - zrobiłam smutną minę. Razem z Alexem siedziałam na tylnych siedzeniach.
-A to Ci gówniarz. Alex, jedziemy mu wpierdolić. - spojrzałam na niego uważnie z groźną miną. - Żartuję.
-Och.. Co za wstrętny chłopak. Jak się okaże, że to prawda to mu naprawdę wpierdolę. - Spojrzałam na Wojtka, a on na mnie.
-Ta, jasne. Raczej ty byś prędzej w szpitalu wylądował. - zaśmiał się Wojtek.
-Bez przesady. Właśnie! Jak robimy z Karoliną? Od razu robimy jej wjazd na chatę? - zaśmiał się.
-Tak. - uśmiechnęłam się. - o 11 już nie powinna spać. Chociaż u niej to nigdy nic nie wiadomo. Haha.
-Skąd ja to znam? - powiedział Wojtek. - Dobra. Posłuchajmy muzyki.
-Ooo nie.. - Alex chyba za bardzo nie lubi jego muzyki. Wojtek włączył Sylwię Grzeszczak. Zaczęłam się głośno śmiać.
-Ty słuchasz? Haahahahahahahah. Sylwi Grzeszczak?! - śmiałam się tak głośno jak tylko mogłam.
-No co? Fajne piosenki ma. Śpiewamy? - zapytał po Polsku. Przez to, że Alex z nami jest, chcemy być mili i rozmawiać po angielsku. Bynajmniej się tego języka lepiej nauczę.
-Taaak. Włącz Małe Rzeczy. - odpowiedziałam.
-Już się robi. - włączył bardzo głośno i zaczął się wydzierać. Pomagałam mu w wydzieraniu się. Alex już zatkał uszy i śmiał się w niebogłosy. Stwierdził, że on lepiej śpiewa i zaczął śpiewać Nicki Minaj - Pound The Alarm. W tej piosence ja i Wojtek też mu pomogliśmy.
-Wiecie co? Nauczcie mnie rozmawiać po Polsku, ok?
-Spoko! - odpowiedziałam z Wojtkiem w tym samym czasie.
W samochodzie było bardzo śmiesznie. Co jakiś czas rozmawialiśmy o Karolinie i jaki jej zrobimy wjazd do domu. Minęły 3 godziny, więc zostały jeszcze 2. W samochodzie mi się w ogóle spać nie chciało. Alex parę razy odpłynął, więc sobie mogłam spokojnie porozmawiać z Wojtkiem po Polsku.
Wjechaliśmy do mojej małej wioski. Pokazałam im gdzie mieszka Karolina. Jak planowaliśmy, o 11 zajechaliśmy. Byliśmy już przy domu Karoliny, wyszłam z samochodu i rozciągnęłam się. Zadzwoniłam do drzwi, wyszedł tato Karoliny.
-Dzień Dobry. - uśmiechnęłam się do niego. - My do Karoliny.
-Cześć, Melania. Karolina jeszcze śpi, ale jak chcecie to możecie wejść i ją obudzić. Na 100% się nie obrazi. - uśmiechnął się i dalej patrzał na Wojtka. Bardzo lubi on oglądać mecze reprezentacji Polski. Wiedział dokładnie kto to Szczęsny.
-Dziękujemy.- powiedział Wojtek. Weszliśmy do środka i od razu poszliśmy w kierunku Karoliny pokoju. W domu była jeszcze jej mama, więc przywitaliśmy się z nią. Weszliśmy do jej pokoju.
-Jak ona słodko śpi. O jeju. - powiedział Wojtek i zaśmiał się. Usiadł obok niej na łóżku. Alex stał obok i wpatrywał się we mnie. Ja wzięłam do ręki poduszkę.
-Wstawaj, śpiochu! - krzyczałam i biłam ją poduszką.
-Coo? Weźcie si... - otworzyła oczy, aż podskoczyła ze strachu. Zaczęliśmy jej śpiewać Sto Lat. Ona wstała i przytuliła się do mnie.
-Dziękuję! - cmoknęła mnie w policzek. Odwróciła się do Wojtka i Alexa. - Wam również dziękuję. - uśmiechnęła się do nich. - Ja zaraz wracam. Idę się umyć i ubrać. - Powiedziała i pobiegła od razu do łazienki. Wróciła za nie całe 10 minut. - Too.. Na jak długo chłopaki tutaj zostają? - zapytała mnie.
-Na tydzień. Śpią u pani Róży.
-Oo! To super!
-I cały tydzień masz zaplanowany. Tak w ramach twoich urodzin. Dzisiaj idziemy na spacer. Możesz wziąć psa, ja też wezmę.
-Spoko. Psa chyba nie wezmę. - uśmiechnęła się.
-Tooo.. Jedziemy? - zapytał Wojtek.
-Gdzie?
-Do mnie i do hotelu, bo musimy bagaż wyciągnąć z samochodu. Jedziesz z nami, nie? - zapytałam.
-Mogę jechać. - odpowiedziała. Wyszliśmy na dwór prosto do samochodu. Karolina tylko krzyknęła szybko rodzicom, że wróci wieczorem. Zajechaliśmy do mnie i pierwszy kto mnie przywitał to był mój pies. Wzięłam go na ręce i przytuliłam się do niego. Następnie przywitałam się z mamą. Za mamą szedł mój brat - Radek.
-Braciszek! - przytuliłam się bardzo mocno. Z resztą przywitałam się trochę później. Chłopaki się przedstawili i weszliśmy do domu.
-To załatwiłaś te miejsca u pani Róży?
-Tak. Macie za chwilkę tam jechać i się rozpakować. - Zwróciła się do chłopaków i uśmiechnęła się do nich. Karolinie już wcześniej złożyła życzenia.
-Dobrze, dziękujemy bardzo. - uśmiechnął się Wojtek. Alex co jakiś czas coś do Wojtka mówił. Nie rozumiał nic po Polsku, więc siedział cicho. Jak myślałam. Musiałam chłopakom pokazać studio mojego brata. Gra on na gitarze i na perkusji. Dziwny człowiek. Perkusji już mam dosyć. Gra na niej codziennie jak chcę mieć chociaż chwilę spokoju. Do hotelu zajechaliśmy o 13. Zanim chłopaki dogadali się z panią Różą i dostali kluczyki minęło 30 minut. Jedna osoba przechodząca obok patrzała się na Wojtka. Wiedziałam, że spokoju mieć nie będziemy. Wróciliśmy do mnie i zjedliśmy śniadanie.
-Dobra. Cały czas tak w kółko jeździmy. Gdzie idziemy teraz? - zapytał Wojtek.
-Możemy iść się przejść po uliczce jak na razie. W drodze coś się wymyśli. - odpowiedziałam i wzięłam łyk herbaty.
-Dobra. To wypijcie do końca herbatę i idziemy. - powiedział do mnie i do Alexa.
-Okej. - wypiliśmy szybko herbatę, wstałam z Karoliną i posprzątałyśmy po śniadaniu. Po 5 minutach wyszliśmy z domu.
-Gorąco tu macie. - powiedział Alex.
-No tak. W Anglii tak fajnie nie macie. - zaśmiałam się.
-Pff. Da się wytrzymać. - udawał, że jest obrażony.
-No przepraszam... Żartowałam. - uśmiechnęłam się do niego. Wojtek rozmawiał z Karoliną.
-O nie. - Karolina wskazała palcem na Sabine.
-Kto to? - zapytał Wojtek.
-Moja dalsza sąsiadka. Jak Ciebie zobaczy to dostanie szału. Mówię serio.
-Och, noo. Zrobi sobie ze mną zdjęcie i pójdzie się chwalić. - śmiał się.
-Ooo, Melania. Wróciłaś. Wojtek?! - spojrzała na niego uważnie.
-Niech zgadnę. Chcesz zdjęcie, autograf i chcesz dodać to na fejsa? - zapytał.
-Yy, nie? Chcę tylko żebyś mi załatwił autograf Błaszczykowskiego. - powiedziała i poszła dalej.
-Ale Ci dowaliła. - zaśmiałam się.
-Dziwna jest. - spojrzał jeszcze raz na nią.
-No cóż. Ej, nie chce mi się już chodzić. Nogi mnie bolą. - Karolina stanęła i spojrzała na mnie
-To wskakuj na barana.
-Chyba żartujesz!
-Wskakuj! Już! - wskoczyła na Wojtka i połowę drogi nosił ją na baranach.
O godzinie 21 już było ciemno. Graliśmy jeszcze w piłkę. Umówiliśmy się, że jutro pooglądamy jakiś film. Nie wiemy jaki, ale jakiś na pewno. Popcorn przyniesie Karolina, a coś do picia chłopaki. Oglądać będziemy u mnie. Po spotkaniu, jak wszyscy byliśmy już w domu zadzwonił telefon. Była to Karolina.
-Tak?
-Dziękuję, za te wspaniałe urodziny! Cały ten tydzień będzie wyśmienity! Dziękuję!
-Hehe. Nie ma za co. Dobra, ja mam zamiar iść wcześniej spać, więc dobranoc. Do jutra! - rozłączyłam się, położyłam się do łóżka i myślałam jak jutro będzie super. Uspałam się po chwili.
7 paź 2012
Przepraszam.
Witam! Muszę Was bardzo , bardzo przeprosić za nie dodawanie nowych rozdziałów :( W tygodniu nie mam czasu nawet wchodzić na laptop. Codziennie jak nie sprawdzian , to mamy kartkówkę. No tak.. 2 gimnazjum... W związku z tym rozdziały piszę na komórce, a później muszę przepisywać na laptop. 8 rozdział również zaczynam już pisać. Rozdziału teraz nie dodam, ponieważ nie mam czasu. Czeka mnie nauka na fizykę. Jutro na sprawdzian z WOS-u itd. 7 rozdział mam nadzieję, że najpóźniej pojawi się w sobotę. Jeszcze raz BARDZO przepraszam ! :(
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)