27 lis 2012

Rozdział 16

Witam :> Przepraszam za błędy itp... :c no i chciałam poprosić o jak najwięcej komentarzy :)) Pozdrawiam ♥ a i dziękuje za komentarze :)
_________________________________________________________
ROZDZIAŁ 16
  Stanęłam przed szafą, zastanawiając się co ubrać. Była godzina 18.45, a o 20 zaczyna się impreza. Zdecydowałam się na ciemne rurki, niebieską bokserkę z dosyć dużym dekoltem i do tego moje ukochane, wysokie koturny. Podeszłam do lustra i zaczęłam suszyć włosy. Wyprostowałam je i zastanawiałam się dalej co z nimi zrobić. Po chwili zastanowienia się zrobiłam warkocz na bok i końce miałam związane niebieska kokardką. Miałam jeszcze pół godziny. Nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam na kanapie. W domu nikogo nie było. Wiedziałam tylko, że Radek pojechał do Ani i później dopiero dołączy na imprezę. Wzięłam komórkę do ręki i zadzwoniłam do Karoliny. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Woow. Jak na Ciebie to strasznie szybko odebrałaś. - zaśmiałam się do telefonu.
-Bo akurat pokazywałam Zbyszkowi jakie jego zdjęcia mam. - zaczęła się głośno śmiać i w oddali poznałam śmiech Zbycha.
-Oj.. Przeszkodziłam Wam?
-W sumie to taa. Nie no, żartuję. - ponownie usłyszałam śmiech. Była w dobrym nastroju. -Możesz nam od razu wymyślić, co mamy robić.
-Dawajcie na spacer po 20. Idźcie w stronę sali, a jak będzie blisko to dajcie znać. Nie będzie mi się chciało tam cały czas siedzieć z Lukasem. - zgodzili się. Po jakimś czasie rozmowy popatrzyłam na godzinę. Było 15 minut przed 20. Ubrałam kurtkę i wzięłam kluczyki do skutera. Nie za bardzo chce mi się iść w koturnach pieszo. Na skuterze też nie za ciekawie, ale na pewno lepiej niż pieszo. Zamknęłam dom i wyjechałam. Na miejscu byłam punktualnie. Poczekałam na Radka i Anię, bo to oni mieli prezent, i ruszyliśmy na górę. Sala była już zapełniona gośćmi. Podeszliśmy do sąsiadki i złożyliśmy jej życzenia. Ruszyliśmy w stronę wolnych miejsc i okazało się , że muszę siedzieć obok Lukasa. Nie cieszyło mnie to i chyba było widać to po mojej minie, gdyż Ania do mnie zagadała i powiedziała, że się może zamienić. Zdecydowałam, że zostanę obok niego, ale na pewno nie będę z nim cały czas rozmawiała.Minęło parę kieliszków i już siedziałam wtulona w Lukasa. Musiałam do siebie najpierw dojść. Oderwałam się od niego i wybiegłam na świeże powietrze. Zapomniałam całkiem o Karolinie i Zbyszku, ale wyciągając komórkę zaważyłam, że nawet do mnie nie zadzwonili. Chciałam już ruszyć w stronę sali, kiedy usłyszałam znajomy dzwonek. Spojrzałam na komórkę. Karolina puściła mi sygnał, więc na pewno jest w pobliżu. Powoli wracałam do rozumu i żałowałam tego jak się wtuliłam w Lukasa. To było po prostu okropne. Nagle zauważyłam przede mną Karolinę. Przywitałam się z nią, a następnie z Zbyszkiem. Głupia nawet nie zauważyłam, że trzymają się za rękę.
-To wy? jesteście razem? - zapytałam miło.
-Tak. Już od wtedy na lodowisku. - uśmiechnęła się Karolina.
-Szczęścia. - przytuliłam ich jednocześnie. Rozmawialiśmy długo i chyba sąsiadka zauważyła, że mnie nie ma, gdyż wyszła na dwór i rozglądała się. Robiłam wszystko, żeby mnie nie zauważyła, lecz to nic. nie dało. Podbiegła do nas od razu.
- Zapomnijmy, Mell, o tym co było. On już jest najebany i nie wie co robi. A w sumie to ty też. - ledwo co skończyła, kiedy zauważyła Zbyszka i wpatrywała się w niego długo. Odchrząknęłam tak głośno,żeby usłyszała i wiedziała, że nie są sami. Zadawała mu mnóstwo pytań i śliniła się na jego widok. Widziałam Karolinę od środka. Wyzywała ją i gotowała się ze złości, lecz nie potrafiła tego powiedzieć głośno. Spojrzałam na Karolinę, a ta dała mi znać, że mam ją od niego wziąć. Gdyby mogła, to na pewno zabiłaby ją wzrokiem.
                     *                        *                          *                    *
  Kac po wczorajszej imprezie - jest. Mało pamiętam dlatego wolałam nawet nie wiedzieć co się działo. Plan na dzisiejszy dzień: spać i nic nie robić. Gdyby Karolina zaproponowała spotkanie to bym wyszła, ale na pewno siedzi z Zbyszkiem. A jednak się myliłam. Napisała mi SMS-a z pytaniem czy przyjdę dzisiaj do niej, bo Zbyszek jest i Pit przyjedzie. Zgodziłam się od razu. Wzięłam szybko prysznic i zjadłam śniadanie. Do 14 będę leżała, a później pójdę do Karoliny. Zapowiada się ciekawy dzień, chociaż czuję się strasznie zmęczona. Po obiedzie posprzątałam, a następnie naszykowałam się. Byłam gotowa do wyjścia, a miałam jeszcze dużo czasu. Ten czas wykorzystałam rozmawiając z mamą o Alexie. Powiedziała, że jest on bardzo miłym człowiekiem i chętnie by się zgodziła na takiego zięcia. Powiadomiła mnie również, że zapisała mnie na konkurs piosenki angielskiej. Za uzyskanie 1 miejsca w województwie jest następny etap w Warszawie, a następnie w Londynie jest występ. będę mogła tam przesiedzieć cały tydzień i zabrać ze sobą dwie osoby. Nie wierzyłam w to, żeby to się kiedykolwiek spełniło. Mimo wszystko postanowiłam walczyć, w końcu marzenia się spełniają. Po rozmowie od razu wybrałam się do Karoliny. Przywitałam się i razem z zakochaną parą czekałam na Pita. Jak zawsze się spóźniał. Spotykaliśmy się w grupie bardzo często. Przy Pitrze czuje się jak przy bracie. Mogę z nim o wszystkim rozmawiać i być pewna, że zachowa to dla siebie. Zawsze myślałam, że jak sławni to na pewno przemądrzali. A jednak się myliłam. Tak naprawdę to tacy nie są, a za to ludzie w ogóle nie znani się tak zachowują. Codziennie wieczorem myślę, jakby wyglądał mój świat gdybym nie poznała piłkarzy Arsenalu i siatkarzy polskich. Na pewno nie miałabym wiernych przyjaciół. Z tych wszystkich, z którymi przyjaźniłam się kiedyś została mi tylko Karolina i Tatiana. Na nich mogłam polegać, kiedy czułam się źle i nie miałam przy sobie wsparcia chłopaków. Dziękuje im za to każdego dnia. Rozmawiając z Karoliną i Zbyszkiem usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć drzwi. Jak myślałam, był to lekko zadyszany Pit. 
-spóźniłeś się. - uśmiechnęłam się złośliwie i przytuliłam go jak najmocniej umiałam. Dałam mu przyjacielskiego buziaka w policzek, po czym od razu ruszyliśmy w stronę zakochanych. Przywitali się z Pitem i zapytali nas co będziemy robić. U każdego z nas to chyba częsty problem. Za każdym razem zastanawiamy się co robić i nie zawsze coś wymyślimy. Tym razem wyszło na nic nie robienie. Karolina poszła zrobić nam herbaty i przygotować coś do jedzenia, a Zbychu po jakimś czasie poszedł jej pomóc.
-Melania.. Mam problem. - powiedział Pit i spojrzał mi w oczy.
-Wiesz, że możesz na mnie polegać. Wal. - powiedziałam z uśmiechem.
-Bo spodobała mi się taka pewna dziewczyna. Jest rok młodsza ode mnie i na prawdę miła i sympatyczna. Za każdym razem jak do niej zagaduje to ucieka. Nie wiem co ja takiego zrobiłem. Poznaliśmy się normalnie, a teraz ucieka. Co ja takiego zrobiłem? - nie odrywał wzroku od podłogi.
-Kobiecy rozum. - skrzywiłam się. - Robi się czerwona jak do niej zagadujesz?
- Nie przyjrzałem się dokładnie, ale trochę tak.
-I wszystko jasne. Rozmawiając z Tobą, zawstydza się i ucieka bo nie chce żebyś widział jak się rumieni. Dziewczyny nie lubią jak chłopaki to widzą, dlatego często uciekają. To może brzmieć dziwnie, ale taka prawda. Na pewno się w Tobie zakochała. - uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. - Najlepiej zrób tak.. - zaczęłam. - Na kartce napisz swój numer, podejdź do niej, podaj jej kartkę i powiedz, że cieszyłbyś się bardzo gdyby się zgłosiła bo chętnie byś ją poznał. - Chciałam jeszcze coś dodać, ale parka wróciła z jedzeniem i piciem. Pit mi tylko cicho powiedział, że spróbuje tak zrobić i jak się uda to mi będzie bardzo wdzięczny. Zrobione babeczki dzisiaj rano przez Karolinę i Zbyszka były przepyszne. Nigdy wcześniej nie jadłam tak pysznych babeczek. Jak zawsze musiałam ich pochwalić.
-Właśnie Zbyszek. Co tam słychać u Miska? Dawno z nim nie rozmawiałam. - Spojrzałam na niego uśmiechając się i oczekując odpowiedzi. Karolina spojrzała na niego, a on głowę spuścił w dół. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje.
-To może ja wytłumaczę.. - zaczęła Karolina. - Zbyszek pokłócił się z Kubiakiem. - nie uwierzyłam w te słowa. Ich przyjaźń trwała bodajże 8 lat.
-O w mordę.. O co?!
-O jakąś fankę, która się ich uczepiła. Jednym słowem: o głupoty.
-Zbyszek.. - zaczęłam, a on dalej wpatrywał się w podłogę. Myślałam, że zaraz się popłacze. - Przepraszam, że się wpycham, ale po prostu muszę. 8 lat człowieku. To sporo czasu, na prawdę. Nie pozwól na to, żeby wasza długoletnia przyjaźń skończyła się na takich głupotach. Przyjaźń to druga najważniejsza rzecz na świecie. Pamiętam jak pokłóciłam się z Karoliną.. To było najgorsze pół roku mojego życia. Codziennie płakałam i myślałam, że się już nigdy nie pogodzimy i.. - po policzku spłynęła mi łza. - i że już nigdy w życiu nie będę miała tak wspaniałej przyjaciółki jak ona. Ja mówię Ci to serio. Nie pozwól na to, żeby jakaś popierdolona fanka Was rozdzieliła. Idź i dzwoń do niego. - Karolinie spływały łzy po policzku, Nowakowski patrzył na mnie z niedowierzaniem, a smutny i blady Bartman sięgnął po komórkę i wyszedł. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
-Przepraszam. - powiedziała Karolina, a po jej policzku spłynęła następna łza.
-Ja też przepraszam. Nie powiem, że to była tylko moja wina, bo była ona po obu dwóch stronach. - przytuliłam ją mocno. Pit uśmiechał się.
- Też się chcę przytulić. - podszedł do nas i przytulił nas bardzo mocno. Ledwo co złapałam oddech.
-Nie odbiera. - wrócił smutny Zbyszek. Tym razem ja wzięłam komórkę do ręki i napisałam wiadomość Michałowi “Człowieku, weź odbierz. Bo mnie, cholera, zaraz szlak trafi. Albo się z nim skontaktujesz albo będzie Cię czekało dłuuuuuuugie kazanie! “. Już nawet nie ruszyliśmy tego tematu. Co jakiś czas z Piotrkiem spoglądaliśmy na siebie z smutkiem. Spojrzałam na komórkę i zauważyłam dwie nieprzeczytane wiadomości. Pierwsza była od Michała “ Niestety, Mell. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. On ma w ogóle szczęście, że Monika mi uwierzyła , bo tak to nie wiem gdzie by wylądował. “. Druga była od Moniki “ Michał już cały czas chodzi zdenerwowany. Jak zauważył, że Zbigniew do niego dzwoni to od razu rzucił komórką o ścianę. Do teraz rozwala nam rzeczy w domu. Próbuję go przekonać do tego żeby odebrał, ale niestety... Co ja mam zrobić? “. Szok nie schodził z mojej twarzy. Pokazałam po kryjomu SMS-a Piotrkowi. On również był zszokowany i nie mógł uwierzyć, że Misiek może taki być. Dołączyłam się do rozmowy Zbyszka z Karoliną. Tym razem tematy nam się nie kończyły. Wybiła godzina 18:45.
-My już musimy jechać. Mamy długą drogę przed nami. - powiedział Pit i spojrzał na Zbyszka. On przytaknął głową i wstał, by zabrać swoje rzeczy. Ubraliśmy się i wyszliśmy na dwór. Było zimno. W końcu końcówka Listopada jest. W ostatni dzień Listopada jest wojewódzki konkurs, na który się wybieram. Karolina pożegnała się z Zbyszkiem, a następnie z nami. Chłopaki podrzucili mnie pod dom i pojechali. Szepnęłam jeszcze szybko Piotrkowi, żeby się nie bał i zrobił tak jak mu powiedziałam. Po powrocie zrobiłam zadanie, pouczyłam się trochę i zaczęłam się szykować do spania. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i ruszyłam do pokoju. Wchodząc uśmiechnęłam się szeroko. Na ścianie miałam pełno plakatów piłkarzy i siatkarzy oraz pełno zdjęć z wakacji. Między innymi z chłopakami z Arsenalu, z Piotrkiem, Miśkiem, Igłą, Zibim, Karoliną i Moniką i również z Louisem, Tatianą i Kevinem i z całą klasą. Nawet jedno zdjęcie z Lukasem. Położyłam się i po minucie usnęłam.

19 lis 2012

Rozdział 15


Bez żadnych zapowiedzi zapraszam na następny rozdział :)
_________________________________________________

Rozdział 15
  Chłopaki dzisiaj wyjeżdżają. Ten tydzień był na prawdę wspaniały. Rano przyjechali jeszcze do mnie by się pożegnać. Wojtek i Theo poszli już w stronę samochodu. Alex złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy. Znowu poczułam się tak jak parę dni temu. Szczęśliwa i bezpieczna.
-Słuchaj, Mell.. - zaczął. - Przepraszam Cię za ostatnio. Za dużo wypiłem i nie panowałem nad sobą. Na prawdę, ja.. - nie pozwoliłam mu dokończyć. Pocałowałam go, a on odwzajemnił ten pocałunek. Przytulił mnie i szepnął. - Zależy mi na Tobie. Nie chcę Cię stracić. - uśmiechnęłam się i zauważyłam, że chłopaki się nam przyglądają. - Przepraszam. - powiedział ostatni raz.
-Nic nie szkodzi. Wiem, jak to jest. Wybaczam Ci. - pocałowałam go w policzek. - A teraz idź już, bo chłopaki czekają. - uśmiechnęłam się do niego, a on ostatni raz mnie przytulił.
-Do zobaczenia. - uśmiechnął się i wsiadł do samochodu. Pomachałam im i czekałam, aż znikną zza rogiem. Weszłam do środka i zastałam mamę w kuchni. Usiadłam obok niej. - Mamo... Czy miłość na odległość ma sens? - zapytałam jej, a w moim oczach pojawiły się łzy.
-Oczywiście. - uśmiechnęła się. - Każda miłość ma sens. Uczucie nie wybiera. Tak naprawdę nie wiesz kogo pokochasz na zabój, tak najmocniej. Jeśli tak pokochałaś, to zostaje Ci tylko cierpliwie czekać na pierwsze upragnione spotkanie, pierwszy pocałunek. W miłości wszystko co pierwsze jest wyjątkowe, pamiętaj. - przytuliła się do mnie i pocałowała w czoło.
-A kiedy był twój pierwszy pocałunek z tatą? - zapytałam i spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się szeroko.
-Ojj, to było dawno temu. Ale pamiętam! - zaśmiała się. - Chodziliśmy razem do szkoły i pewnego dnia wracałam z nim do domu. Było zimno, więc mi pożyczył bluzę. Aż pod dom mnie nie odprowadzał, bo się bał twojej babci i ... dziadka. No i jak byłam w 8 klasie. Na pożegnanie mnie pocałował i wiedziałam, że to miłość mojego życia. - uśmiechnęła się. - No i teraz mamy wspólną rodzinę.
-O jejkuu.. Jak słodko. - uśmiechnęłam się.
  Po południu spotkałam się z Karoliną. Jak zawsze - spacer z psami. Tym razem poszłyśmy ścieżką w lesie. Opowiedziałam jej o przeprosinach Alexa i o rozmowie z mamą.
- Wiesz.. Dokładnie się tak wczoraj poczułam. - uśmiechnęła się, a w jej oczach widziałam radość.
-Właśnie! Opowiadaj jak i co! Czekaj. Mailo! Wracaj! - zawołałam mojego pieska i spojrzałam na Karolinę. - dobra, dawaj.
-No bo ten.. To było takie niezaplanowane. Rozmawiałam z nim o Wojtku i o Asi. Mówił, że Asia jest strasznie głupia i nie mógł uwierzyć jak on z nią mógł być, a ja mówiłam mu, że Wojtek to fajny chłopak, ale za bardzo nie przepadam za miłością na odległość. To dla mnie za dużo. No i jak się z nim żegnałam to mnie pocałował.. - zrobiła się czerwona. - Jak się to opowiada to nie jest aż takie fajne jak się przeżywa. A no i jeszcze coś...  Później mi napisał sms-a czy się nie spotkamy za tydzień. Zapytałam rodziców i może on do mnie przyjechać na weekend.
-O jezus , o jezus... To czekam na duuuuużo sms-ów w weekend. - uśmiechnęłam się do niej. - A teraz ja! - wyciągnęłam i pokazałam jej smsa od Michała na dobranoc.
-Haha. Jak miło, że o Tobie pamięta. - powiedziała. Chodziłyśmy tak do 17. Zrobiło się ciemno, więc poszłam do domu. Stwierdziłam, iż zostanę jutro w domu, bo nie bardzo miałam ochoty się uczyć na dwa sprawdziany.
                           *                   *                      *                       *
  Obudził mnie dzwonek komórki. Dostałam sms-a od Alexa, żebym weszła na skype jak będę miała czas. Była godzina 10. Wstałam od razu i ruszyłam prosto do łazienki. Włączyłam telewizję, a dokładniej 4fun tv. Na śniadanie zjadłam płatki z mlekiem. Posiedziałam chwilę przed telewizorem, oglądając bajki. Napisałam sms-a Alexowi, żeby wszedł na laptopa i że mam aktualnie czas. Czekałam na niego nie całe 5 minut.
-Hej, laska. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
-Hejka. Co tam?
-Hmmm... No bo ten.. Wojtek nam po drodze opowiadał co widział na lodowisku. Chodzi o Karolinę i Zbyszka. Był dość smutny z tego powodu, ale z drugiej strony zadowolony... A no i Sandra do niego dzwoniła i tak baaardzo przepraszała, że on jej wybaczył i ona za parę dni do niego przyjedzie.
-Mi się wydaje, że Karolina ze Zbyszkiem będzie. Ja nie kieruję jej uczuciami. Niech Wojtek z Sandrą znowu będzie. Oni są ze sobą szczęśliwi. Zibi z Karoliną, Wojtek z Sandrą i wszyscy będą szczęśliwi. - uśmiechnęłam się.
-Ejj.. Zapomniałaś o kimś.. Ja z Tobą. - słysząc to zakrztusiłam się piciem. Poczułam motylki w brzuchu. Rozmawiałam z nim ponad godzinę. Tematy nam się nie kończyły, jak zawsze. Wyłączyłam laptopa i wzięłam książkę do ręki. Harry Potter to jedna z moich ulubionych książek. Jak to Tatiana mówi “Jak wciągnie to yno ros“. Miała rację. Przeczytałam połowę książki. Spojrzałam na komórkę, była godzina 14. Kończyłabym właśnie lekcje. Po 5 minutach zastanowienia się stwierdziłam, że znowu włączę laptopa, może ktoś ciekawy będzie. Włączyłam gadu-gadu i jak zawsze tumblr. Dodałam parę zdjęć Zbyszka, Michała i Popiwczaka. Kuba Popiwczak to znany siatkarz, grający na pozycji libero. Był w moim wieku i na prawdę przystojny. Grał razem z Miśkiem w klubie, czyli w Jastrzębskim Węglu. Kiedy spojrzałam na komórkę, uśmiechnęłam się sama do siebie. Miałam na tapecie zdjęcie z Theo. Przypomniał mi się spacer z najlepszym przyjacielem. Poszłam do kuchni, by zrobić sobie herbatę kiedy nagle usłyszałam, że ktoś do mnie na skype dzwoni. Pobiegłam do pokoju i się okazało, że Theo dzwoni.
- Hej, hej, hej, hej, heeeeeeeeeeej! - krzyczałam szczęśliwa.
-Znowu nie w szkole, ciołku?!
-Nie chciało mi się i dalej chora jestem. Czekaj, idę sobie zrobić herbatę. - powiedziałam i znowu pobiegłam do kuchni. Zrobiłam szybko herbatę i wróciłam.
-Słyszałem, że rozmawiałaś dzisiaj z Alexem. - uśmiechnął się.
-Mówił o Wojtku, więc ty mi już o nim nie gadaj, proszę.
-Ale ja sądzę tak jak ty. Jak Karolina jest z nim szczęśliwa, to niech będzie.
-A to się cieszę. Czekaj. Puszczę Ci piosenkę. - zgodził się, a ja włączyłam jak najgłośniej umiałam piosenkę ZAKSY. Po skończeniu usłyszałam znajomy głos za sobą. Odwróciłam się i zauważyłam moją mamę, która wpuściła do mojego pokoju Louisa. Wyłączyłam głośnik i rozmowę z Theo przesunęłam w bok, żeby tylko Louis nie widział. Powiedział mi, że przyszedł się zapytać co u mnie słychać.
-Dlaczego Ci się tak nagle przypomniałam? Ala dała Ci kosza czy jak? - zapytałam ostro.
-Szczerze to tak... Dała mi kosza.. Ale ja nie z tego powodu tutaj. Chciałem z Tobą porozmawiać tylko. Przyjaźniliśmy się kiedyś, nie pamiętasz? przyjaźń od dzieciństwa ... Dlaczego ona już nie istnieje? - zapytał z dosyć poważną miną. W oczach miał łzy. Widziałam to bardzo dobrze i wiedziałam kiedy mówi prawdę.
-Zrobiłeś mi nadzieję, a później mnie po prostu olałeś. Nie pamiętasz? Ahh.. Pewnie nie, bo jesteś tak bardzo zainteresowany Alą, że o innych zapominasz. Wybaczam Ci, ale to nie znaczy, że będzie tak jak dawniej. Mam najlepszych przyjaciół na świecie i oni mi wystarczają. A nawet tworzymy z wszystkimi niezłą grupkę. - rozmawialiśmy jeszcze przez pół godziny. Powiedział mi co było ostatnio na lekcjach i kiedy mamy jakiś sprawdzian.
   Odprowadziłam Louisa do furtki. Podziękował za rozmowę i jeszcze raz przeprosił za jego zachowanie. Poszłam do pokoju, włączyłam głośniki i zobaczyłam czy czasem Theo się nie rozłączył. A jednak nie. Kamerkę przesunął na kanapę i było widać jak z Wojtkiem grali w Fife. Ich komentowanie siebie było tak śmieszne, że popłakałam się ze śmiechu. Popatrzyli na laptop i przerwali grę.
-Jedno szczęście, że Wojtek przyszedł w czasie piosenki. Przetłumaczył mi wasza rozmowę. Nie żebym podsłuchiwał czy coś... Co do Louisa to kurczę ... Przystojny jest. Tak, wiem. Jestem chłopakiem, ale to nie znaczy, że nie mogę oceniać innych.  - nie przestawał mówić. Było widać, że Wojtka też już nudziło to gadanie, więc zasłonił mu usta i powiedział, żeby się zamknął.
-Debil. A co do tych twoim przyjaciół, to o kogo Ci chodziło? - zapytał Wojtek.
-O Ciebie, Theo, Alexa, Zbyszka i Miska. No i oczywiście o Karolinę. - uśmiechnęłam się.
-Wiedziałem. - zaśmiał się. - Alex długo już nie będzie twoim przyjacielem. - jego mina zrobiła się przerażająca. Po chwili on po mojej minie
, że nie wiem o co mu chodzi. - Ahh.. No będziecie parą! - krzyknął głośno, a moja mama weszła do pokoju.
-Kto będzie parą? - zapytała.
-Co ty podsłuchujesz?! - zaśmiałam się.
-Głos Wojtka nie da się zignorować. - powiedziała, a ja pokręciłam głową. - No więc kto będzie para?
-Dzień Dobry, pani. A no Melania i Alex! oni się bardzo lubią. - Wojtek spojrzał na mnie uważnie i obserwował moją minę. Mama nie zareagowała aż tak źle. Zaakceptowała to i wyszła z pokoju. Patrzyłam groźnie na bramkarza, ale on śmiał się ze mnie. Dochodziła godzina 16. Co jakiś czas patrzyłam jak chłopaki grają w Fife. Zadanie zrobione i nauczona.. Zastanawiałam się co bym mogła przez następne 2 godziny robić. Wzięłam smycz i zapięłam do niej Maila. Ubrałam się dosyć ciepło. Była jesień, wiec nie wypada chodzić w krótkim rękawie. Pogoda na to też nie pozwalała. Wyszłam na dwór i ruszyłam w prawo. Przechodząc obok pamiętnego miejsca, w którym pierwszy raz całowałam się z Alexem, zrobiło mi się ciepło. Tego momentu z Alexem nigdy nie zapomnę. Poszłam z powrotem i przechodząc obok sąsiadki zauważyłam znany samochód. “Że Lukas?! Niee.. To nie jest możliwe.. A .. A może jednak? “ myślałam wpatrując się w samochód. Poszłam jak najszybciej dalej, żeby mnie nie zauważył czasami , ale gdy szlam z powrotem niestety na niego zahaczyłam. szedł z sąsiadką na spacer. Ona dała mi kopertę i porozmawiała ze mną chwilę, a Lukas... On wpatrywał się cały czas w ziemię. Jakby się bał, że nasze oczy spotkają się. W pewnym momencie przypomniał mi się dzień, w którym zaprosił mnie na spacer i spytał o chodzenie. Byliśmy tak długo razem, aż w końcu mu odbiło. Dlaczego on mi to zrobił? A byłam taka szczęśliwa.. Wiedziałam, że to będzie miłość mojego życia, lecz nie... Myliłam się. Czasami chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Bez kłótni, bez żadnych sławnych osób i bez wszelkich problemów. Myślę, że kiedyś o nim zapomnę i będę mogła prowadzić życiem bez niego, ponieważ do teraz było mi ciężko. Pod koniec odważył się w końcu spojrzeć w moje oczy. Jego błękitne oczy zawsze sprawiały, że poza nimi nie widzę świata. Tym razem też tak było. Kiedy już sąsiadka chciała iść, on zrobił krok do przodu i się zatrzymał jakby się czegoś bał. Podszedł bliżej, szepnął mi do ucha “Przepraszam Cię, kochanie. Pamiętaj, że nadal Cię kocham. Wybacz. “ i odszedł. Po tych słowach nie mogłam ruszyć się z miejsca. Spoglądałam na niego jak idzie. Nie mogłam uwierzyć w to co mi właśnie powiedział. Co to mogło oznaczać? Przecież dalej był w związku, więc to niczego nie zmienia. W środku koperty, która dala mi sąsiadka było zaproszenie na imprezę urodzinową. Będzie miała 18 lat, jak Karolina. Impreza odbędzie się w najbliższą sobotę. Ciekawe czy Lukas będzie? A może go zaprosiła? Co będzie jak on jednak tam będzie? Miałam pełno pytań dotyczących jego, a niestety na żadne z nich nie dostanę odpowiedzi.

17 lis 2012

Rozdział 14

Hey, Hi, Hello :3 Chciałam Wam podziękować, bo gdyby nie wy to nie wiem czy bym dalej pisała ♥ DZIĘKUJĘ! ♥
Rozdział dłuuuugi i moim zdaniem najlepszy :)) Miłego czytania :>
Pozdrawiam :)
_______________________________________________
ROZDZIAŁ 14

-Idź zapisz rejestrację. - powiedziałam do Karoliny cicho. -Czego chcesz?! - zapytałam krzycząc.
-Ja... ja.. tylko spisać wodę. - powiedział i wybiegł z mieszkania. Wsiadł do samochodu i wyjechał. W naszej wsi znali już go bardzo dobrze. Był to złodziej, który na naszej ulicy był już 4 razy. Dwa razy u pani Reginy, raz u Bułgarów i raz u mnie w domu. Był również u dziewczyny Radka - Ani. Rozejrzeliśmy się po kuchni i korytarzu. Kuchnia wyglądała jakby przez nią przeszło tornado, ale na szczęście wszystko było i niczego nie zabrał. Posprzątaliśmy wszystko i poszliśmy na górę. Karolina dokładnie spisała rejestrację.
-Jeździ na niemieckich rejestracji. - powiedziała. - Zabrał coś? I w ogóle kto to był? Co on chciał? - pytała wystraszona.
-Nie, nie zabrał nic na szczęście. Spokojnie. Nie musisz się bać. - powiedział czule Wojtek i przytulił się do niej. Zrobił nam kakao, więc uspokoiłyśmy się trochę.
  Była godzina 10, a Alex dalej spał. Jednym słowem - kac. Nie widziałam go jeszcze nigdy w takim stanie. My siedzieliśmy i czekaliśmy, aż Alex się obudzi. Niestety nam się dłużej czekać nie chciało, dlatego wzięłam poduszkę do ręki i zaczęłam nią uderzać w głowę Alexa jak najmocniej umiałam. Zaczęłam na niego krzyczeć i po chwili wstał.
-Dzisiaj ty wymyślasz co robimy. - powiedziałam oburzona.
-Dlaczego ja?! Ahh.. No dobra. Dajcie mi czasu na zastanowienie się. Idę się umyć i ubrać. - powiedział, po czym wyszedł z pokoju. Zrobiło mi się zimno, więc znów ubrałam bluzę napastnika Arsenalu. Karolina z Wojtkiem patrzyli na mnie z wielkim zapytaniem, więc Theo wytłumaczył im o naszej wycieczce do lewiatana po mandarynki. Rzuciłam się na nie jak “Dzik na żołędzie“. Nie bardzo nas zrozumieli, więc wytłumaczyłam im wszystko po polsku. Czekaliśmy na Alexa jakieś 20 minut, lecz on na żaden pomysł nie wpadł. Zaproponował kino, wypad na miasto lub spacer jak codziennie.
-Wiem! - krzyknęłam, aż Theo obok mnie podskoczył. Zaśmiałam się. - Lodowisko. - powiedziałam i pokazałam ręką serduszko.
-Tak, tak, tak! - Wojtek z Karoliną się zgodzili. Theo po chwili zastanowienia, też się zgodził. Alexa nawet nie musieliśmy pytać. Po wczoraj wybaczyłam mu, chociaż ani razu nie przeprosił. Naszykowaliśmy się i wyszliśmy na świeże powietrze. Miałam ubraną bluzę Theo, na którą Alex dziwnie się patrzył. Weszliśmy do samochodu. Z przodu siedziała Karolina z Wojtkiem, a z tyłu Alex,ja i Theo. Po drodze nikt z nas ani razu się nie odezwał. Tylko Karolina z Wojtkiem rozmawiała.
-Jesteśmy. - powiadomił nas wesoło Wojtek. - Kiedyś już tutaj byłem, ale to daaaawno temu. - zaśmiał się. Spojrzałam przez okno i zauważyłam samochód. Białe Audi Q7.
-Karolina. - zaczęłam. Gdy zauważyła moją minę zaczęła się głośno śmiać. - Taa. Za chwilę ja się będę śmiała z Twojej miny. - powiedziałam, lecz ona nie zrozumiała o co mi chodzi. - Popatrz przez okno w prawo. Stoi tam takie białe Audi Q7. Kojarzysz rejestrację? - tym razem ja się śmiałam z niej.
-O matkoo. To ta rejestracja. Chodźmy jak najszybciej do środka. - pociągnęła Wojtka za rękę. Chłopaki za bardzo nie zrozumieli, ponieważ mówiłyśmy po polsku. A co do Wojtka to patrzył się cały czas na nas pytająco. Jedno szczęście, że nie było zbytnio kolejki. Wypożyczyliśmy łyżwy i ruszyliśmy w stronę lodu. Usiedliśmy na krzesłach, by ubrać łyżwy. Karolina odwróciła się i zauważyła szczupłą blondynkę.
-Asia? - zapytała.
-A ty to kto? - blondynka spojrzała na nas. - Oo, Wojtek.. - dodała. - Co ty tutaj robisz?! - spojrzała na niego, a następnie szukała kogoś z jeżdżących.
-Przyjechałem tutaj z przyjaciółmi. - odparł szybko. - Gdzie masz Zbycha? - zapytał, po czym ja z Karoliną spojrzałyśmy na siebie z niedowierzaniem.
- A jeździ sobie z przyjaciółką. - Odparła obojętnie. - Oo, i z jakąś fanką.
- Ja bym mu tak nie pozwoliła. Znaczy.. Pozwoliłabym, ale bym pilnowała. Zresztą .. Każdy wie, że on lubi dziewczyny. - Karolina się dołączyła, a ja włączyłam dyktafon i wszystko nagrywałam.
-Myślisz, że ja z nim jestem bo go kocham? ha. ha. ha. Ja z nim jestem bo jest sławny, ma kasę, jest dobry w łóżku. - zaczęła wymieniać na palcach. - weź ty se nawet nadziei nie rób, bo i tak Ciebie nie będzie chciał. - powiedziała do Karoliny, wstała i już chciała odejść, ale jeszcze dodała - A tak apropo... Zibi jeździ z Sandrą. - wskazała ich palcem i odeszła. Wyłączyłam dyktafon i razem z bramkarzem i najlepszą przyjaciółka wdałam się w dyskusję. Alex i Theo poszli już na lód, a my planowaliśmy plan. Poszłam z Karoliną do Zbyszka, a Wojtek do Sandry.
-Hej, Zibi. - powiedziała Karolina i przytuliła go. - Nie mamy za dobrych wiadomości. - skrzywiła się.
-Słucham? - powiedział, a ja puściłam mu nagranie. W pewnym momencie zrobił się smutny i blady jak ściana.
-Przepraszam, że Ci dzień zepsułyśmy, ale ta szmata nas wkurzyła. - powiedziałam.
-Dobra. Nic się nie stało. Dziękuje Wam bardzo. - przytulił nas. - Melania.. Skoro już tutaj jesteś, to za 30 minut przyjedzie dla Ciebie niespodzianka. - uśmiechnął się i spojrzał na Karolinę, która też się uśmiechnęła. Prawdopodobnie wiedziała o co mu chodzi. Wojtek pokłócił się z Sandrą i bardzo się z tego powodu cieszył. Przedstawiłyśmy Zbyszka Alexowi i Theo. Dogadali się świetnie. Charakterami byli strasznie do siebie podobni. Śmiali się, obgadywali wszystkich i cały czas opowiadali kawały. Karolina nie chciała mi powiedzieć co lub kto będzie moją niespodzianką, więc zaczęłam ją co jakiś czas pchać, żeby się przewróciła. Po 30 minutach Zbyszek powiedział, że za chwilkę wróci i poszedł w stronę wyjścia. Nie mogłam się doczekać, aż dowiem się kto przyjechał. Zauważyłam, że wchodzi dosyć wysoki chłopak z włosami o kolorze ciemnym blond. Na jego twarzy pojawił się piękny uśmiech. O mało co nie zemdlałam widząc ten uśmiech na jego twarzy. Kojarzyłam go tylko z telewizji i zdjęć. Był to nie kto inny jak Michał Kubiak. Moje serce zaczęło coraz szybciej bić. Za nim weszła jego dziewczyna - Monika i jego najlepszy przyjaciel - Zbyszek. W pewnym momencie otoczyła ich duża grupka fanek. Zbyszek zawołał mnie i Karolinę. Podeszłyśmy do nich.
-Misiek, to jest Melania. Ma 16 lat. - pokazał na mnie i się uśmiechnął. Kubiak podał mi rękę, a ja jak głupia stałam jak wryta. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie stoję przed moim idolem. Przedstawił mi również Monikę. Im przedstawił też Karolinę. Rozmawialiśmy bardzo długo, aż chłopaki z Arsenalu do nas nie podeszli i pozapraszali wszystkich na lód.
  Byliśmy na lodowisku około 4 godzin. Jeździliśmy śmiejąc i wygłupiając się. Stwierdziłam, iż Misiek jest na żywo jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach. Jest on bardzo miłym człowiekiem. Monika jest również bardzo miła. Dogadałam się z nią, więc dużego problemu nie było. Powiedziała mi, że Misiek w dzieciństwie podrywał ją zabierając jej buty. Są bardzo szczęśliwą parą i życzę i
Są bardzo szczęśliwą parą i życzę im jak najwięcej szczęścia. Wymieniłam się z nią i z Miśkiem numerami telefonu. Zaplanowaliśmy również spotkanie gdzieś na mieście i zaprosimy Pita i Igłę z żoną. Na lodowisku byliśmy wszyscy razem i nie było tak, że Alex, Theo i Wojtek byli na boku. Z wszystkimi po równo rozmawiałam. Misiek z Moniką już pojechali, a my czekaliśmy na Karolinę. Poszłam jej więc szukać. Byłam niedaleko schodów na górę, kiedy zauważyłam Karolinę ze Zbyszkiem. Stali wtuleni w siebie i całowali się. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zauważyłam dzisiaj, że Zbyszek czuje do Karoliny coś więcej niż tylko przyjaźń i wiedziałam, że Karolina również to czuje. Obaj byli na pewno szczęśliwi z tego co się działo w tym momencie. Nagle zauważyłam, że ktoś obok mnie stoi. Był to Wojtek z zadowoloną miną.
-Wiedziałem, że z nich coś będzie. - Uśmiechnął się. - Widać, że są szczęśliwi. Powiadamiaj mnie co jakiś czas co się u nich dzieje, ok?
-Myślę, że sama Ci będzie mówiła co u nich słychać. - uśmiechnęłam się do Wojtka, który również się uśmiechnął i odszedł. - Emm.. Przepraszam, że Wam przerywam, ale muszę Ci Zibi ją zabrać. - zaśmiałam się.
-Osz ty. Nie oddam jej. - uśmiechnął się do mnie, a następnie spojrzał na Karolinę. - Widzimy się za niedługo, malutka. - pocałował ją i pożegnał się ze mną. Nigdy nie widziałam Karoliny tak zadowolonej jak dzisiaj. Powiedziałam jej, że Wojtek wszystko widział, a ona obiecała mi, że jeszcze przed wyjazdem z nim porozmawia. Do domu dojechaliśmy o 20. Chłopaki jutro odjeżdżają, więc czekał nas jeszcze tylko jeden dzień razem. Po powrocie położyłam się spać. Obudził mnie jeszcze tylko SMS od Miska “Dobranoc ;) siatkarskich snów. Ależ ja skromny jestem. haha :D no więc jeszcze raz Dobranoc :) “. Uśmiechnęłam się, odłożyłam komórkę i usunęłam.

13 lis 2012

Rozdział 13

Witam :) Rozdział nawet długi, ale nie za fajnie mi wyszedł. Od paru dni jakoś nie za bardzo wenę mam... ;/ Postaram się, aby następny rozdział był lepszy! :)
Pozdrawiam.
________________________________________________
Rozdział 13

  Umówiliśmy się, że dzisiaj będziemy u chłopaków spać. Obudziłam się z lekkim katarem, ale nie chciałam nic mamie mówić. W szkole dzień szybko minął. Widziałam nawet parę razy przez okno, że Wojtek samochodem przejeżdża. Ostatnia lekcja się dłużyła. Biologia - znienawidzony przedmiot. Nauczycielka również znienawidzona. Wzięła mnie do odpowiedzi. Jedno szczęście, że zapamiętałam dużo z lekcji i dostałam 4. Zadzwonił dzwonek i od razu pobiegłam do szafki. Przebrałam buty, ubrałam kurtkę i wybiegłam na dwór. Pożegnałam się z Tatianą i szłam z Kamilem w stronę furtki. Zauważyłam, że ktoś czeka obok furtki. Myślałam, że to jakiś rodzic czeka na młodsze dziecko, a okazało się, że to Alex.
-Hej, Mell! - krzyknął.
-Heeeeej! - podbiegłam do niego i przytuliłam się. - Alex, to jest Kamil. Kamil-Alex. - przedstawiłam Kamilowi Alexa. Gdyby to ktoś inny był, pewnie bym nie przedstawiła, ponieważ dość dużo osób jest fanami Arsenalu. Kamil był również fanem, ale od niego jakoś nie oczekiwałam wielkiego szoku. Następnie pożegnałam się z Kamilem i razem z Alexem ruszyliśmy w stronę sklepu, w którym mama pracowała. Miała wziąć mi ubrania i wszystkie rzeczy potrzebne do spania. Jutro zrobię sobie wolne od szkoły, żebyśmy mogli dłużej rozmawiać i się wygłupiać. Karolina też nie idzie jutro do szkoły. Po drodze co minutę kichałam, więc Alex mógł się domyślić, że bierze mnie choroba. Wzięłam od mamy wszystkie rzeczy i zostawiłam u niej torbę z książkami.
-Mamo, dostałam dzisiaj 4 z Biologii. - powiedziałam.
-No to super! W nagrodę za to jutro możesz wrócić o której chcesz. - powiedziała po czym Alex się zaśmiał. Ruszyliśmy w stronę hotelu. Nie było tam nikogo. Zaciekawiona zapytałam gdzie jest Wojtek z Theo.
-Pojechali do sklepu i po Karolinę. Może im to jeszcze trochę zająć. - powiedział i przykrył mnie kocem. - Jesteś chora. A wiesz co Ci obiecałem, więc masz tutaj leżeć i czekać aż wrócę. - powiedział i zszedł schodami w dół. Włączyłam telewizję. Leciał mecz reprezentacji Polski w siatkówce. W tym czasie Alex przyszedł z gorącą herbatą. Usiadł, przytulił mnie i razem ze mną oglądał mecz. Zazwyczaj oglądając mecz komentuję ich grę.
-Kurde, Dziku! Co ty zrobiłeś?! - zaczęłam krzyczeć. - Zibi! Jak ta piłka przeleci na waszą stronę, to nie będziesz miał ciekawie!
  Po godzinie przyjechali chłopaki z Karoliną. Przywitałam się i Karolina od razu dołączyła się do mnie w oglądaniu meczu. Zaczęła razem ze mną komentować grę Zbyszka. Wychodziło mu bardzo dobrze, ale i tak komentowałyśmy głupio, chociaż ich uwielbiamy. Nie mogę się doczekać, aż poznam Kubiaka. Był on moim idolem, bo sama gram w siatkówkę. Nie mówiłam jeszcze tego chłopakom, ale wolę siatkówkę od piłki nożnej. Chłopaki pod koniec meczu się wyłączyli i zaczęli rozmawiać między sobą. Po meczu chciałyśmy wyłączyć telewizję, ale okazało się, że puszczają OX TV. Zaczęłam się głośno śmiać.
-Ooo, Alex! Patrz kto jest w telewizji! - w tym momencie wszyscy zaczęli się śmiać.
-Oo, Wojtek! Patrz kto tam jeszcze jest! - powiedział Alex i popchnął go lekko. - Ciota! - zaczęli się dla zabawy bić. Po chwili chciałam ich rozłączyć, więc rzuciłam się na Alexa, a Karolina na Wojtka. Theo stał nad nami i śmiał się jak najgłośniej mógł.
-Wieczorem jak będzie ciemno to idziemy na spacer. - powiedziałam.
-Spacer w śniegu. Mhmm. Ma ktoś aparat? - zapytała Karolina.
-Ja mam. - powiedział Theo i poszedł po lustrzankę, którą po chwili wyrwałam mu z ręki i zaczęłam robić zdjęcia. Chłopaki przygotowali jedzenie i przynieśli na górę. Jak zawsze - ja z Karoliną rzuciłyśmy się na owoce. 
-Właśnie! Przypomniało mi się coś! Pożyczyłam klucze od woźnego na salę! Idziemy później w coś pograć! - powiedziałam, po czym spojrzałam na Karolinę. Domyśliła się od razu w co chcę grać. Uśmiechnęła się do mnie na znak, że się zgadza.
  O 18 ubraliśmy się i wyszliśmy na spacer. Uwielbiam chodzić wieczorami, gdy jest już ciemno, na spacery. Jest wtedy przyjemniej. Alex, Wojtek i Karolina poszli już do szkoły na salę, a ja z Theo poszłam do sklepu. Na szczęście nikt go nie rozpoznał. Kupiliśmy picia, lizaki dla siebie i wyszliśmy. Chociaż ubrałam się ciepło to i tak było mi strasznie zimno. Po chwili Theo stanął i wpatrywał się we mnie. Odwróciłam się do niego.
-Co jest? - zapytałam.
-Powiedz mi. Lubisz Alexa? Czujesz coś do niego?
-Ciężko powiedzieć... Bardzo go lubię, ale nie wiem czy coś do niego czuję. A dlaczego?
-Czujesz coś do niego.To widać. Tylko mam jedno pytanie.. Dlaczego on, a nie ja? - zapytał, a ja stanęłam jak wryta.
-Yyy...Yyy... Po prostu.. No..
-Nie wiesz, prawda? Co on ma takiego czego ja nie mam?
-Theo... - zaczęłam i spojrzałam mu w oczy. - Ja nie powiedziałam czy coś do niego czuję czy nie. Zastanawiałam się nad tym ostatnio i chyba z nim nie chcę być. Nie wyobrażam sobie miłości na odległość. Tak jak z Lukasem. Przyjechałam do Polski i ze mną zerwał. Wolę przyjaźń. Jeszcze nigdy nie miałam takiego prawdziwego przyjaciela, który mógłby być moim bratem. Za każdym razem zakochuję się, a potem zwyczajnie ten ktoś mnie olewa i znów nie mam żadnego przyjaciela. Nie chciałabym teraz tego zepsuć. - przytuliłam się do niego.
-Prze... Przepraszam, że zapytałem. - odwzajemnił uścisk. 
-Nie szkodzi. - uśmiechnęłam się do niego. - Idziemy? - zapytałam i od razu ruszyliśmy dalej. Na sali już powoli się rozgrzewali. Zaśmiałam się widząc Alexa jak gra. Ja z Karoliną zagrałam w jednej drużynie, a w drugiej zagrali chłopaki. Wojtkowi gra wychodziła nawet bardzo dobrze. Na Walcotta trzeba było uważać, jego ściny mogłyby pozabijać ludzi. Jeśli chodzi o Alexa... Bywało gorzej. Tak jak myślałam - razem z Karoliną wygrałyśmy mecz i pokonałyśmy chłopaków. Do domu wróciliśmy bardzo szybko. Było zimno, a nie chcieliśmy się rozchorować. W domu zaczęłam kaszleć i kichać. Czułam się bardzo źle, lecz nie chciałam tego nikomu mówić. Nie chciałam dlatego, iż chciałam spędzić tę noc w najlepszym towarzystwie. Była godzina 24, a ja robiłam się powoli śpiąca. Alex z Wojtkiem trochę wypili alkoholu, więc już nie panowali nad sobą. Puścili muzykę jak najgłośniej się dało.
-Ej, debile! Od dwóch godzin jest cisza nocna! - podbiegłam do wieży i dałam muzykę ciszej, tak aby nie było nic poza mieszkanie słychać.
-Kochanie, nooo... Wiesz jak Cię kocham. Daj mi buzi. - Alex podszedł do mnie i próbował mnie pocałować.
-Ej, ej, ej... Nie za dużo tego alkoholu? - skrzywiłam się czując alkohol z jego ust. - Weź idź się połóż. - wskazałam mu łóżko.
-Jeśli ty pójdziesz ze mną. - powiedział i pociągnął za sobą.
-Zapomnij! Idź się połóż, powiedziałam! - krzyknęłam, po czym od razu się położył i po 5 minutach zasnął. Wojtek zrobił to samo. Rozmawiałam z Karoliną i Theo, aż do 3 godziny. Położyliśmy się spać 15 po 3.
-Miałam nadzieję, że będzie lepiej ale nie można narzekać. - szepnęłam i zamknęłam oczy.
  Obudziłam się o 5. Wszyscy spali, muzyka była włączona i wszystkie resztki były na stole. Wstałam i ściszyłam muzykę tak, aby nikogo nie obudziła. Zeszłam na dół, poszukałam proszku i zrobiłam sobie gorące kakao. Weszłam na górę i mało co nie obudziłam Walcotta. Usiadłam na podłodze obok tarasu i patrzyłam jak śnieg powoli spada. Po chwili zauważyłam, że ktoś obok mnie usiadł. Wystraszyłam się.
-O Matko.. Co ty tutaj robisz? Chcesz, żebym zawału dostała?!
-Przepraszam. - Theo zaśmiał się. - Dlaczego nie śpisz? - zapytał.
-Obudziłam się i jakoś nie chciało mi się już spać, więc zrobiłam sobie kakao, które akurat mi się skończyło. - zaśmiałam się. - No i mam ochotę na mandarynkę.
-O której otwierają lewiatan? - zapytał i wskazał palcem sklep za oknem.
-O 6 jak się nie mylę. Masz zamiar iść mi po mandarynki?
-Razem pójdziemy. - uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie. - Nie denerwowało Cię to zachowanie Alexa wczoraj? - zapytał, a ja spojrzałam w tym czasie na niego.
-Wkurzało. I to bardzo. Już wiem, że nigdy więcej przy mojej obecności nie ma pić. - powiedziałam po czym zaczęłam kaszleć i kichać. Znowu mnie wzięło. W nocy nie było, aż tak źle ale myślę, że to właśnie mnie obudziło - kaszel i katar.
-Chodź do kuchni. - wstał i pomógł mi wstać. Zeszliśmy na dół, chociaż nie wiedziałam po co. - Siadaj tutaj i czekaj. - wskazał palcem krzesło. Usiadłam i zauważyłam, że wyciąga herbatę i parzy wodę.
-Kochany jesteś. - zaśmiałam się , po czym kichnęłam. - Prawda. - kolejny raz zaśmiałam się. Wróciliśmy na górę. Była godzina 5:30. Wszyscy dalej smacznie sobie spali. Ja owinięta kocem popijałam herbatę na kanapie. Obok mnie siedział Theo z szklanką herbaty. Strasznie nam się nudziło, więc stwierdziliśmy, że pójdziemy na spacer i po mandarynki. Ubrałam to co ze sobą zabrałam. Jeansy, top i nie za ciepły sweter. Do tego moje kochane glany.
-Nie masz żadnej bluzy czy coś? - zapytał Theo.
-Nie, nie wzięłam. - powiedziałam. Theo kazał mi poczekać i po chwili przybiegł z góry z grubą bluzą. Kazał mi ją ubrać i powiedział, że mogę ją sobie zostawić na pamiątkę. - Nie trzeba było. Dziękuję Ci bardzo. - przytuliłam go, ubrałam bluzę i kurtkę i wyszliśmy na świeże powietrze. Jedno szczęście, że wzięłam szal i czapkę. Theo wziął ze sobą aparat, ponieważ chciał zrobić zdjęcia okolicy. Włączyłam muzykę i aparat.
-Theeeeeo! Uśmiech! - zrobiłam mu zdjęcie. Podeszłam do niego, przytuliłam się i odwróciłam aparat w naszą stronę. - Pamiątkę na komórce muszę mieć. Uśmiech. - zrobiłam zdjęcie i ustawiłam sobie na tapetę. Zdjęcie wyszło bardzo fajnie. Dwie mordę cieszące się do aparatu. Zauważyliśmy, że otwierają lewiatan. Poszliśmy od razu w stronę sklepu. Kupiliśmy 20 mandarynek, z czego się strasznie uśmialiśmy, i tabletki na kaszel. Doszliśmy do domu i weszliśmy do środka. Alex stał w kuchni i śmiał się sam do siebie.
-Gdzie się szwendasz z moją dziewczyną? - zapytał.
-Że co?! - krzyknęłam. - Po pierwsze nie jestem Twoją dziewczyną! A po drugie to piliście znowu?!
-To był żart. Weź, nawet pożartować nie można. - odwrócił się i poszedł. Spojrzałam na Theo a on na mnie. Poszliśmy na górę i zauważyliśmy, że Wojtek leży z Karoliną na kanapie, a Alex śpi na podłodze.
  Zjedliśmy prawie wszystkie mandarynki w czwórkę. Alex dalej spał. Zrobiliśmy bardzo dużo zdjęć i zgraliśmy je na laptop. Theo opiekował się mną jak dzieckiem. Wspaniały przyjaciel. Takiego przyjaciela zawsze chciałam mieć. W pewnym momencie usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi i chodzi po dole. Theo chciał iść sprawdzić kto to, ale mu nie pozwoliłam samemu iść. Jednak po parę sekundach zeszliśmy cicho po schodach i zauważyliśmy, że ktoś stoi w kuchni. Serce biło mi jak nigdy wcześniej. Złapałam Theo za rękę, a z drugiej strony złapałam się Karoliny. Facet, który w kuchni stał, obrócił się w naszą stronę i spojrzał na mnie.

2 lis 2012

Rozdział 12


Witam! Tym razem napisałam troszeczkę inaczej. Mniej dialogów itp. :) Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam.
______________________________________________
Rozdział 12

  W szkole się układało. Z Bartkiem wszystko w porządku, lecz ma jeszcze jakieś rany. Jego mama go o mnie pytała i powiedział, że mnie doskonale pamięta. Z Karoliną byłam oczywiście na meczu i stwierdzam, iż było wspaniale. Jechałyśmy do Kędzierzyna-Koźle. Była grupka kibiców Resovi, więc po jakimś czasie dołączyliśmy do nich. Przewodnik patrzał się na nas trochę groźnym spojrzeniem, lecz my nie zwracałyśmy na niego uwagi. Po przegranej chłopaki podeszli do kibiców, by podziękować im za kibicowanie. Zaczęli im bić brawa. Zibi zauważywszy nas odwrócił się w naszą stronę i zaczął mi i Karolinie bić brawa. Do niego dołączył Ignaczak i Nowakowski. Po rozgrzewce podeszłyśmy bliżej do nich, by dostać autografy. Zibi po rozmowie z rodzicami przyszedł do nas.
-Hej dziewczyny, dziękuje za kibicowanie. - odparł i przytulił Karolinę.
-Hej. Nie ma za co. - odwzajemniła uścisk. - To jest Melania. - przedstawiła mnie Zbyszkowi.
-Hej. - uśmiechnęłam się do niego. - Dobrze dziś grałeś.
-Cześć. Dzięki, ale i tak nie za dobrze, by wygrać. - odparł smutno i odszedł na chwilę. Wrócił po chwili i przyprowadził Pita i Krzysia. Rozmawialiśmy z nimi tak długo, aż ochroniarzem powiedzieli nam, żebyśmy wychodziły już powoli. Pit oznajmił, że chce nas bardziej poznać, więc podał nam jego numer telefonu. Zapisałam go i puściłam mu sygnał. Igła dał nam również numer telefonu.
  Minął nie cały miesiąc po meczu i trzy miesiące po poznaniu Wojtka i Alexa. Z każdym utrzymywałam kontakt. Udało mi się również spotkać z Zibim, Pitem i Igłą. Z Alexem rozmawiałam codziennie, aż pewnego dnia przestał się do mnie odzywać. Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Wojtek również nie odbierał. Zaczęłam dzień tak jak zawsze. Wstałam, umyłam się i zjadłam śniadanie. Podeszłam do szafy i zastanawiałam się co dzisiaj ubrać. Nie było za ciepło, bo to w końcu 2 listopad, więc wyciągnęłam czarne spodnie, biało-różowy top i szarą bluzę. Wczoraj był dzień Wszystkich Świętych, więc w kościele i na cmentarzu trochę zmarzłam. Dzisiaj dzień zadusznych, więc mama każe mi znowu iść do kościoła. Poszłam więc na 7:30 z siostrą - Anna. Msza trwała całą godzinę. Po kościele Ania musiała jeszcze pozałatwiać parę spraw, więc minęła następna godzina. Po dwóch godzinach wróciłyśmy do domu. Ściągając buty słyszałam jakieś szepty. " Pewnie mama znowu się umówiła z sąsiadką na kawę " - pomyślałam. Weszłam do kuchni i zaniemówiłam. Zastałam tam trzech chłopaków. Jeden nie za wysoki, piegi na twarzach i ubrany bardzo modnie, drugi - wysoki blondyn o niebieskich oczach, a trzeci - również nie za wysoki, czarne włosy i ciemna karnacja. Był to Alex z Wojtkiem i Theo.
-Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy chórem.
-Ale..Ale.. Co wy tutaj robicie?! - zaczęłam wszystkich przytulać.
-No jak to co? Przyjechaliśmy Cię odwiedzić, bo dawno się nie widzieliśmy. - powiedział Alex przytulając się do mnie.
-Jejku.. Jacy wy jesteście słodcy. - zaśmiałam się.
-Tak, wiemy. - powiedział Theo.
-Spotykasz się dzisiaj z Karoliną? - zapytał Wojtek. Wiedziałam, że długo nie wytrzyma i na pewno o nią zapyta.
-W sumie to nie wiem. Dopiero co wyzdrowiałam, ale coś mówiła, że mam dzisiaj u niej spać. Miała dosyć mojego marudzenia, że nienawidzę mojej rodziny. Wkurzają mnie na każdym kroku. O Radku nie wspomnę. Debil jakich mało. Na dodatek siostra w ciąży. - powiedziałam obojętnie.
-Co?! Jesteś ciocią i nam nic o tym nie powiedziałaś?!
-Nie miałam ochoty. Już nie jestem najmłodsza w rodzinie i wszyscy się tera kręcą obok niej, czego już mam dosyć. Przepraszam, że Wam nie powiedziałam. A no i jeszcze wujek przyjechał, ale śpi.
-Spoko. Rozumiemy Cię. - powiedział Alex uśmiechając się do mnie. Byłam w wspaniałym humorze i nie zamierzałam go sobie psuć przez rodzinę. Usiedliśmy przy stole, by porozmawiać trochę. Theo wskazał palcem na dwór. Padał śnieg. Pierwszy raz w tym roku.
-Ubierać się! - powiedziałam wszystkim i zaśmiałam się. - Ja zaraz wracam. Idę się przebrać. - weszłam do pokoju, przebrałam spodnie i szukając jakiegoś swetra Alex wparował do mojego pokoju. Zaczął się rozglądać, a ja w tym czasie szybko ubrałam sweter. Odwróciłam się i zauważyłam Alexa, który się przygląda zdjęciom. Wziął jedno do ręki i patrzał uważnie. Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego. Byłam sama zdziwiona z tego co zrobiłam. On również zaskoczony odwzajemnił uścisk i zapytał kto to na zdjęciu.
-To mój dziadek. Umarł w czerwcu. - powiedziałam smutno, a do moich oczu napłynęły łzy.
-Przepraszam. - przytulił mnie i jak zawsze - pocałował w czoło. Następnie do pokoju przyszedł Wojtek z Theo pytając czy długo nam to jeszcze zajmie. Wzięłam do ręki ciepłą kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki. Ubrałam się i poszłam ubrać buty. Wzięłam ciepłe, podobne do glanów buty. Wyszliśmy na dwór i od razu otworzyłam usta i próbowałam złapać parę śnieżek. Ruszyliśmy w stronę Karoliny domu. Zajęło nam to tylko 15 minut. Chłopaki schowali się za domem, a ja poszłam po Karolinę. Niestety nie chciała wyjść, więc musiałam ją do tego zmusić.
-I tak nie wyjdę! - rzuciła we mnie poduszką.
-Jak nie tak, to inaczej. Zaraz Wracam. - powiedziałam i poszłam po Wojtka. Zostałam z chłopakami, a Wojtkowi kazałam iść po Karolinę i powiedziałam żeby uważał bo jest agresywna. Po 15 minutach wyszedł Wojtek, który trzymał na rękach ubraną Karolinę. Wyskoczyliśmy zza domu i wystraszyliśmy Karolinę. Zaczęła piszczeć ze strachu.
-Ej, ej, ejj.. Spokojnie. - Wojtek trzymał ją i śmiał się.
-Następnym razem mnie tak nie straszcie! Oo, Theo. - uśmiechnęła się.
-Tak. - również się uśmiechnął. - Wojtek dużo o Tobie mówi. - powiedział, a Wojtek popatrzył się na niego z groźną miną.
-Ooo, naprawdę? - Karolina spojrzała na niego i uśmiechnęła się. - Miło mi.
  Po godzinie wpadłam na pomysł. Wzięłam na bok Alexa i powiedziałam mu o tym. Wzięłam do ręki kulkę śniegu i rzuciłam w Karolinę. Alex zrobił dokładnie to samo, tylko że w Wojtka i Theo. Zaczęłam się głośno śmiać z ich reakcji. Nie wiedzieli co się dzieje. Po jakimś czasie Theo wylądował w śniegu.
-Hahaha! Głupek! - rzuciłam w niego kulką śniegu. Poczułam, że ktoś mnie podnosi i rzuca lekko w śnieg. - Następny głupek to ja. - razem z Theo zaczęłam się głośno śmiać. Ustaliliśmy plan wydarzeń wrzucenia Alexa do śniegu. Wstaliśmy szybko i podbiegliśmy cicho do Alexa. Wojtek i Karolina zaczęli się śmiać i pomogli nam. Następnie już tylko ja i Karolina leżałyśmy w śniegu.
-Zimno mi. - powiedziałam.
-Ktoś Cię musi ogrzać. Ox! - Wojtek głośno zawołał Alexa. Byliśmy daleko od domów, więc nie trzeba było się cicho zachowywać. Po chwili ktoś złapał mnie za rękę i szepnął do ucha " poczekaj chwilkę". Ruszyliśmy w bok, a reszta poszła przodem. Stanęliśmy opierając się o drzewo.
-Zimno Ci? - zapytał.
-No troszeczkę. Po tym leżeniu w śniegu.
-Chodź tu, głuptasku. - przytulił mnie i trzymał mnie w objęciu bardzo długo. - Jak będziesz chora to obiecuję, że będę się Tobą opiekował bo to przeze mnie. Mówiłem, że ze mną nie wygrasz. - zaśmiał się.
-Ha.Ha.Ha. Bardzo śmieszne. - uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. Nie potrafiłam oderwać wzroku. Po chwili zbliżył jego głowę do mojej i delikatnie pocałował mnie w usta. Powtórzył to dwa razy. Zrobiło mi się od razu cieplej. Po chwili usłyszeliśmy z niedaleka śmiechy.
-Ej, gołąbeczki! - krzyknął Wojtek. - Może by tak wracać?! - Był od nas oddalony 60 metrów, więc musiał krzyczeć żebyśmy go usłyszeli.
  Siedzieliśmy w ciepłym hotelu. Wojtek tym razem sam zadzwonił i zamówił miejsca. Uwielbiałam tam siedzieć. Wchodząc do mieszkania prosto przed drzwiami jest kuchnia z wysepką. Idąc na prawo są drzwi do łazienki. Następnie wchodzi się kręconymi schodami na górę i jest się w sypialni i dużym pokoju. Na prawo jest duży pokój z dużą kanapą, małym stołem oraz telewizorem. Na lewo jest sypialnia. Dwa złączone łóżka, duże szafy i oczywiście półki przy łóżku. W dużym pokoju jest również balkon, na którym fajnie się siedzi w lato. Alex dał mi swoją koszulkę i spodnie, ponieważ moje ciuchy były całe mokre. Karolina rzeczy miała od Wojtka. Po chwili chłopaki powiedzieli żebyśmy poszły na górę, a oni zaraz wracają. Rozmawiałyśmy z Karoliną o akcji z Alexem.
-To jesteście razem czy nie? - zapytała.
-Sama nie wiem. Z jednej strony bym chciała, bo on jest.. No wiesz.. - uśmiechnęłam się. -Ale z drugiej... Niby się długo znamy, ale nie za dużo o nim wiem. Zobaczy się.
-No prawda. To mu o tym powiedz jak coś będzie mówił. Wiesz.. Możecie się zachowywać jak para, ale być przyjaciółmi. - zaśmiała się.
-To mi się kojarzy z Louisem. - powiedziałam. Ostatnimi czasami można powiedzieć, że Louis mnie podrywał. Każdy się pytał czy z nim jestem. Trzymał mnie za rękę na przerwach, klepał mnie po tyłku ( chłopak ma 16 lat, więc czego się dziwić? ), siedział na każdych przerwach ze mną, siedziałam mu na kolanach i przytulał się do mnie za każdym razem, gdy żadnych nauczycieli nie było i chłopaków z A. Chodzimy do klasy B, więc prowadzimy taką małą wojnę między klasami. Po jakimś czasie, gdy chłopaki z A zaczęli nam dokuczać - odpuścił sobie. Zdążyłam się w nim zauroczyć, a on wraz przestał się do mnie odzywać. No prawda. Chłopaki są w rozwoju 2 lata do tyłu.
  Po chwili dołączył do nas Theo i powiedział, że go wygonili i im to jeszcze chwilkę zajmie. Chociaż w mieszkaniu było ciepło, trzęsłam się z zimna jak głupia. Było mi zimno, więc skuliłam się. Po 10 minutach chłopaki przyszli do nas z gorącą herbatą i zrobionymi kanapkami.
-Tak długo Wam to zajęło?! - zaczęłam się z Karoliną śmiać.
-To nie jest takie łatwe do zrobienia! Pff. - powiedział Wojtek.
-Przepraszamy. - powiedziała Karolina.
-Matko, Mell! Trzęsiesz się cała! Dlaczego Theo nie dałeś jej koca?! - zbił chłopaka i pobiegł po koc. Po chwili wrócił z bardzo cieplutkim kocem w ręce. Przykrył mnie i przytulił się do mnie. Wypiłam herbatę bardzo szybko i zjadłam 2 kanapki. Karolina zjadła tyle ile ja. Natomiast chłopaki zjedli po 4 kanapki.
-Żarłoki. - otworzyła oczy z niedowierzaniem ile zjedli.
-Byliśmy głodni. - zaśmiał się Wojtek po czym od razu pobiegł na dół. Po chwili wrócił z miską owoców.
-Zrobiliście sałatkę owocową?! - rzuciłam się z Karoliną na nią.
-My wiemy co kobiety lubią. - zaśmiał się Alex. - Ej, kto ma aparat? Zrobimy sesję.
-Spoko! - zgodziłam się, ponieważ uwielbiam pozować do zdjęć. Chociaż wychodzę na nich jak wariatka to i tak dodaję je na facebooka. Trzeba mieć poczucie humoru, a nie dodawać same poważne fotki. Karolina się również zgodziła, chociaż nie za bardzo lubi zdjęć.
  Dochodziła godzina 24. Mama dzwoniła do mnie pare razy. Odebrałam i powiedziałam jej, że za niedługo wrócimy. Chłopaki podwieźli nas pod dom. Nadal byłam ubrana w dresy Alexa. Umówiliśmy się, że jutro pojedziemy na obiad do restauracji. Obawiam się, że nas z tamtąd wyrzucą. W domu byłam po 24 i od razu położyłam się spać.