22 wrz 2012

Rozdział 6

 Witam! :) Oto następny rozdział! Jak już mówiłam... Przepraszam bardzo za błędy ortograficzne! Ten rozdział troszkę dłuższy od poprzedniego :))
Tak, żeby było milej dodaję Wam świetną piosenkę, w której się na prawdę zakochałam! <3 Miłego słuchania i czytania :)
Pozdrawiam.
 http://www.youtube.com/watch?v=WvPjOju-JS0  ♥
________________________________________________________________________________

 Rozdział 6

  -Melania! - zawołał Olivier Giroud. - Czekaj!
-Ooo, cześć. Słucham?
-Jak ci się mecz podobał? - zapytał z uśmiechem.
-Było super, grałeś świetnie. - zaśmiałam się. - Dobra, ja zachwile wrócę.
-Alex się o Ciebie pytał. Powiedział, że czeka na Ciebie przy schodach! - zawołał za mną. Właśnie! Alex! Poszłam w kierunku schodów. Tak jak Olivier powiedział: Alex czekał tam na mnie. Podeszłam do niego.
-Tak? Co chciałeś?
-Muszę Ci coś powiedzieć... Podobasz mi się. - zaczerwienił się i spojrzał mi w oczy.
-Co?!
     Usłyszałam głośny dzwięk. Był to budzik. Był to niestety tylko sen, chociaż fajnie by było gdyby tak za rok się spełnił. Nigdy nie wiadomo. Była godzina 8:00. Wyłączyłam budzik, odwróciłam się do Lukasa, który jeszcze spał. Wiedziałam, że bardzo ciężko go obudzić, więc wzięłam do ręki poduszkę i zaczęłam walić nią w blondyna, krzycząc - Pobudka, głupku! Wstawaj! - po chwili się obudził.
-Okropna jesteś. Idź się umyć, później ja pójdę.
-Pff. Też Cię kocham. - Zeszłam z łóżka i poszłam w kierunku łazienki.
    Rodzice Lukasa byli w pracy, więc mogliśmy słuchać muzyki tak głośno, jak tylko chcemy. Nawet przy śniadaniu.
-Skończ! Jedz w końcu!
-Nie! Baby, baby, baby oooooh! - raczej krzyczał, a nie śpiewał.
-Siadaj, wariacie! - krzyczałam i śmiałam się z tego jak śpiewał.
-Dobra, przełączę i zacznę jeść. - wziął pilot do ręki, przełączył kanał i wrócił do stołu.
  Wyszliśmy z psem na spacer. Było strasznie gorąco. Na sobie miałam niebieskie szorty i szarą bokserkę. Do tego ubrałam białe Conversy. Zrobiłam sobie również warkoczyka na bok, z kokardką na końcu. Okulary przeciwsłoneczne wzięłam ze sobą i w połowie drogi ubrałam. Do domu wróciliśmy o 12. Zaczęliśmy się od razu szykować na mecz, bo w końcu za 2 godziny wychodzimy, a za 4 godziny mecz. Ja się nie przebierałam, stwierdziłam, że jest za gorąco na dłuższe spodnie.
   Wyszliśmy punktualnie o 14. Nie mogłam opisać swojej radości. Jeszcze na dodatek mogę poznać chłopaków. Nigdy w życiu nie myślałam o tym, że mi się uda chociaż Szczęsnego spotkać. A teraz wraz mogę wszystkich poznać. Czyż Lukas nie jest najwspanialszym chłopakiem na świecie? Nigdy nie myślałam, że da mi taki prezent. Jest to najlepszy prezent w moim życiu. Ciekawe co chłopaki o mnie pomyślą? Pewnie jak wszyscy inni, których znam. "Zwykła, brzydka dziewczyna. Do tego strasznie głupia." tego bałam się najbardziej. Kiedy już staliśmy przed stadionem miałam bardzo dziwne, a zarazem bardzo przyjemne uczucie w brzuchu. Cieszyłam się jak małe dziecko na widok małej zabawki. Weszliśmy na trybuny. Nie wierzyłam własnym oczom! To co widziałam, było niesamowite.
   - We love You Arsenal, we do! - śpiewali kibice. - Yeaaaaah! - krzyczeli po bramce Lukasa Podolskiego. Zdecydowanie za dużo emocji jak na jeden raz. Tego nie da się nawet opisać. Uważnie obserowałam każdego piłkarza. Podolski bardzo dobrze grał, jak na pierwszy jego mecz w tym klubie.
   Po meczu gdy już większość kibiców wyszło poszliśmy w drugim kierunku. Zeszliśmy na dół, na nas czekał Arsene Wenger.
-Cześć, Lukas prawda?
-Tak. Dzień dobry. - podał rękę i uśmiechnął się. Wenger również podał rękę i odwzajemnił uśmiech.
-Dzień Dobry. Melania.
-Witaj. - pocałował mnie w rękę i uśmiechnął się. - Na chłopaków będziecie musieli troszeczkę poczekać. 4:0 to dla nich dobry wynik i w szatni troszeczkę posiedzą pewnie. - uśmiechnął się z zadowolenia.
-Dobrze. - zaśmiał się Lukas.
-Oo, idzie kaleka. Jack! Chodź tu! - zawołał Wilshera.
-Tak? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-To jest Lukas i Melania. Oni mieli wszystkich poznać. Pamiętasz? - Jack kiwnął głową na znak, że pamięta. - Oprowadzisz ich trochę?
-Oczywiście!
-To ja idę. Do zobaczenia. - uśmiechnął się do nas.
-Do widzenia. - powiedziałam z Lukasem w tym samym czasie
-Dobra, luzik! Nie bądźcie tacy zestresowani, oni są na prawdę spoko. To takie debile, którzy dobrze grają w piłkę. - zaczął się śmiać. Spojrzał na mnie. - Ładne imię masz.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się.
   Weszliśmy do szatni. Chłopaki w tym samym czasie spojrzeli na mnie. Od razu podeszli i zaczęli się przedstawiać. Ostatni był Alex.
-Alex jestem. - pocałował mnie w rękę. - Melania, co nie?
-Tak. - uśmiechnęłam się.
-Rozluźnij się. My nie gryziemy. - zaśmiał się i spojrzał na Lukasa. Wszyscy zajmowali się rozmową z Lukasem. Zauważyłam, że tylko Olivier patrzył się na mnie. Odwróciłam się i popatrzałam na Alexa. On również spojrzał na mnie.
-Pozwolisz, że oprowadzę twoją dziewczynę trochę? Spokojnie, nie musisz się bać. - zapytał Lukasa.
-Tak, możesz. - uśmiechnął się.
-Ej! Ox! Pokaż jej twojego pluszaka! Tego wiesz.. do którego się zawsze po meczu przytulasz! - Szczęsny zaczął się śmiać. Cała szatnia wybuchła śmiechem, ja próbowałam się nie śmiać, lecz przy śmiechu Wojtka tak po prostu się nie da.
-Skończ, debilu! -Alex wkurzył się, odwrócił się do mnie - idziemy? - zapytał mile.
   Pokazał mi wszystko. Minęło 30 minut, aż wróciliśmy do szatni. Chłopaki głośno się śmiali i znów spojrzeli na mnie.
-Ładna jest. - Olivier szepnął do Podolskiego.
-Jest, jest. Dla nas za młoda, Olivier.
-Wiek się nie liczy.
-Ona ma chłopaka. Skończ. Masz żone.
-Dobra, dobra. Zobaczysz, z Alexem będzie.
-Alex ma 19 lat, więc tak akurat. - Szczęsny wszystko dobrze po jakimś czasie mi opowiedział.
-Czyli? - zapytałam.
-Czyli.. Podobasz się Olivierze.
-Lol? Nie no, spoko. Ogólnie to nie mogę uwierzyć w to, że Was poznałam. - uśmiechnęłam się do niego.
-Hehe. - Rozmawiałam z Wojtkiem bardzo długo, między innymi o piłkarzach, o szkole i również o Sandrze Dziwiszek. Nie przepadałam za nią, no ale co zrobić? Po jakimś czasie do rozmowy dołączył się Theo Walcott. Trzeba było zacząć mówić po angielsku.
-Podaj mi twój numer, mała. - powiedział Wojtek.
-Yyy.. Dobra? - spojrzałam na niego uważnie.
-No co? Fajna jesteś. Szkoda by było gdybym z Tobą kontaku nie miał. - uśmiechnął się. Podałam mu numer. Theo również zapisał sobie numer.
-Pozwolisz, że podam numer Alexowi i Jackowi? Pytali mnie przed tem czy im załatwie. - zapytał Theo.
-Spoko. Ale tylko im. Ewentualnie Podolskiemu i Olivierze. - zaśmiałam się. Wojtek spojrzał na mnie. - no co? Właśnie! Zapomniałabym! Macie pozdrowienia od mojej najlepszej przyjaciółki, Karoliny. Ona Was bardzo lubi. Hyhyhy. -  spojrzałam na Wojtka. - Szczególnie Ciebie. - uśmiechnęłam się do niego.
-Masz zdjęcie? - pytali z ciekawości chłopaki.
-Mam. Czekajcie.. - zaczęłam szukać w komórce. - O! Mam. - pokazałam im Karoline. Uśmiechali się do siebie.
-Ładna. - stwierdził Wojtek. - Ile ma lat?
-18. - uśmiechnęłam się.
-Obraziłaby się jakbyś mi podała jej numer? - zapytał zaciekawiony.
-Myślę, że nie.
-Zróbmy jej niespodziankę! Wyślijmy jej nasze zdjęcie z MMS-em i napiszmy coś do niej. Albo... Masz na komórce skype'a? - zapytał Theo.
-Mam. - uśmiechnęłam się.
-To napisz do niej, żeby weszła, włącz i zadzwoń do niej. - Wyszliśmy z szatni, ponieważ było tam za głośno. Po 10 minutach Karolina weszła na skype'a. Zadzwoniłam do niej, a chłopaki byli cicho.
-Sieeema! - przywitała się.
-Hej, mała. - uśmiechnęłam się do niej. - Mam dla Ciebie niespodziankę. Chłopaki, chodźcie! - do mnie podszedł Wojtek, Jack, Theo i Alex. Karolina zakrztusiła się ze zdziwienia.
-Hej, laska. Wojtek jestem. - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Cześć. Karolina. - dalej nie wierzyła w to co się działo.
-Siemka! Alex!
-Jack.
-I najważniejszy z nich wszystkich to ja! Theo. - zaśmiał się.
-Cześć, chłopaki.
   Rozmawialiśmy z Karoliną pół godziny. Do rozmowy dołączył się Poldi i Olivier. Przez cały czas zastanawiałam się gdzie jest Lukas. Nie wiedziałam ani go, ani Pera. Reszta przechodziła co jakiś czas obok nas. Od rozmowy z Karoliną wyłączyłam się wtedy jak dołączył się Poldi z Olivierem. Była godzina 19.
-Ej, chłopaki! Ja idę szukać Lukasa, od 2 godzin go nie widziałam. Pewnie się gdzieś kręci z Mertesackerem. - powiedziałam.
-Czekaj! Idę z Tobą! Jeszcze się tutaj zgubisz. - zaśmiał się Alex. Poszłam z nim w kierunku dworu. Nie było go w pobliżu, więc weszliśmy znowu do środka. Tak jak myślałąm, był na stadionie z Perem i Frimpongiem. Zaśmiałam się widząc jak gra.
-Masz zdolnego chłopaka. - uśmiechnął się Alex.
-Co nie? - Zaczęłam się śmiać.
-Zasłużył na taką dziewczynę jak ty. Jesteś bardzo miła. Mam nadzieję, że po tym spotkaniu nie stracimy kontaku.
-Nie stracimy. Masz mojego skype'a. Jak coś to Wojtek i Theo mają mój numer komórki. Powiedziałam im, że jak się będziesz pytał o numer, to Ci mają podać. - uśmiechnęłam się do niego.
-Obiecuję, że będę do Ciebie dzwonił codziennie wieczorem jak tylko będę miał czas. - uśmiechnął się do mnie i spojrzał mi w oczy.
   Do domu wróciliśmy o 21. Byłam tak zmęczona, że położyłam się od razu do łóżka. Z chłopakami się umówiłam jutro na spotkanie. Było super, jest super i będzie super! Najpiękniejszy dzień w moim życiu.

1 komentarz:

  1. Witam!!! Tu Paulitqa. Super, że rozdział długi. Zazdroszczę Karolinie, dziewczyna przeżyła mega szok! Alexik widzę, że się zadłużył heh, to źle, a bawet bardzo, bo przecież Melania ma chłopaka, no ale serce nie sługa. :) Rozdział miło się czytało :) Pozdrawiam serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń